|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:59, 23 Wrz 2006 Temat postu: Królewna |
|
|
pod wpływem piosenki Kazika - Mars napada. I w ogóle... przez R. Przez moje do niego nie-uczucie. O. Chciałabym...
Królewna
Na starym, drewnianym krześle siedzi królewna.
Wygląda, jak porcelanowa laleczka – jasna, alabastrowa cera, a trefione, złote włosy opadają na zakryte purpurowym płaszczem ramiona. Usta ułożone w ciup i obojętne spojrzenie błękitnych oczu.
Nie pasuje do tego krzesła – odrapanego, pokrytego pajęczynami i kurzem.
Mówię jej to i odchodzi.
Na jej miejscu siada następna. Zadziorne spojrzenie kocich oczu, ruda szopa i krótka sukienka moro.
Wyciąga z kieszeni papierosa i pyta mnie o zapałki.
Nie mam. Mówię jej, że nie powinna palić. Patrzy na mnie, jak na wariatkę i odchodzi.
Przychodzi następna. Wygląda przyjaźnie – dwa brązowe kucyki, opalona, piegowata buzia i wesoło świecące brązowe oczy.
Siada na krześle w swoich dżinsach i białym podkoszulku. Rozmawiamy.
Nagle wstaje z krzesła. Pytam się jej, dlaczego. Mówi, że nie jest królewną. Nie pasuje na królewnę i już.
Przekonuję ją, że to nieprawda. Że jest idealna, że królewicz właśnie jej chciałby, że...
Kręci przecząco głową. Nie, nie żartuj – zdaje się mi mówić. Nie znam go, nie kocham, bo kocham innego. Zresztą – to krzesło jest niewygodne. I głupio by się czuła.
Wychodzi.
Odhaczam ją na liście i spuszczam głowę. Wszystko mnie boli, chce mi się płakać. Nie udało się... To ostatnia...
Jednak wraca. Nadzieja wstępuje w moje serce...
Każe mnie usiąść na krześle. Jestem zdumiona, nie wolno mi, to świętokradztwo. Nie nadaję się na królewnę...
Z uporem łapie mnie za ręce i wpycha na krzesło. Siadam posłusznie. Spuszczam wzrok nieśmiało. Dziwnie się czuję.
Ona śmieje się i wychodzi.
Wchodzi królewicz i widzę, że to ja jestem jego królewną zwiewną.
Koniec
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Galathili
lunatyczny amator soczku
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:30, 23 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co powiedziec ... czytając ten tekst czułem bardzo wiele emocji ... poprostu wielki pozytyw Ori powinnaś pisac więcej "pachnideł" (ja to tak nazywam) bo czytając czuje się zapach ... ciemna sala, stare krzesło oświetlone strugą światła i Królewna ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Sob 20:04, 23 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Takie niezwykłe, a jednocześnie codzienne. Tyle różnych osób, tyle charakterów. Pokazałaś je wszystkie przez pryzmat królewicza. Takie życiowe to wszytsko. Dobrze, że jednak królewna w końcu zrozumiała o co chodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 23:00, 23 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Dziwne. Sama nie wiem w jaki sposób to ugryźć, chociaż może po prostu napiszę co mnie najbardziej uderzyło:
a) Wyliczankowość. Zmieniające się królewny, to fajny motyw, ale mnie się podoba konstrukcja. Siada na krzesło, siedzi, wstaje z krzesła. Siada, siedzi, wstaje... To daje wrażenie przemijalności i nasącza rytmem.
b) samo krzesło jest interesujące. Dużo epitetów je określa - jest stare, drewniane, odrapane, pokryte pajęczynami i kurzem. Dla jednej królewny niewygodne, a dla ostatnie niemal święte, bo przecież siedzenie na nim pojmuje w kategorii czynu świętokradczego. To od krzesła - wcale nie od księcia! - zależy być lub nie być królewny.
Hmmm...
Zastanawiam się, czy ty, Ororko droga, specjalnie piętrzysz te symbole i wieloznaczności, czy same ci spływają z palców. Albo może ja widzę podwójne dna tam, gdzie nie ma czego szukać?
Intryguje mnie to opowiadanie, chociaż go instynktownie nie lubię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:32, 24 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wiem. Chyba jednak same 'pływają z palców' - piszę teksty pod natchnieniem chwili, nie zastanawiam się, nie zgłębiam... potem czytam i zdumiewam się nad tym, co mój chory umysł potrafi wymyśleć (-:
To, że opowiadanie 'intryguje' ciebie, Hekate, sprawia mi największą przyjemność (choćbyś go nie lubiła, nie znosiła, nienawidziła - ważne, że wzbudza emocje w każdym razie).
Mnie samą ono zastanawia. A krzesło... krzesło jest właśnie dla mnie świętością. Nie ważne, jak wygląda, czy jest wygodne, czy nie - dla mnie (i dla tej Prawdziwej Królewny) ważne jest to, co za nim stoi. I właśnie 'odkrycie', 'ujrzenie' tych wartości, które symbolizuje owo stare krzesło... królewna musi je rozumieć.
Sama nie wiem. Sama się chyba zagmatwałam.
Bardzo dziękuję za komentarze. Jak to napisałam Jo - wolę, żeby mi powiedziano, że napisałam najgorsze gie na świecie, niż pozostawienie tego odłogiem. Obojętność jest najgorsza dla pisarza, przynajmniej tak mi się wydaje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|