|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pią 10:42, 13 Lut 2009 Temat postu: Ocean |
|
|
Taka miniatura do REMu. Bardziej przerywnik w większej pracy, która mi idzie tak ciężko, że to aż nudne. Ciężko to zauważyć, ale bawiłam się w opieranie postaci na modelu... no i finalnie Marteen jest wzorowany na trzech osobachm, całkiem niechcący. I tak, jedną z nich jest Michael Stipe
Przepraszam, że tytuł jest angielski, nienawidzę tego, ale nie mogę nic wymyśleć. Jakbyście mialy jakiś pomysł, to ja bardzo chętnie
http://www.youtube.com/watch?v=Qx9br5ISRpo
Dla S.
Piasek szeleścił pod półbutami jak celofan, gdy Marteen biegł. Kilka metrów od wody zatrzymał się i zrzucił eleganckie buty. Ocean połyskiwał smoliście jak wężowa skórka, a przesuwające się po brzegu fale syczały cicho. Mężczyzna rozbierał się tak pospiesznie, że niemal przewrócił się na piasek. Na prawo od niego, przy betonowym deptaku po powierzchni ślizgały się dwa pomarańczowe światełka latarni, odbite niewyraźnie w falującej wodzie.
Znów ruszył przed siebie, nieświadomy, że w ręce ściska znalezione wcześniej zdjęcie. Gdy woda polizała palce u jego stóp wzdrygnął się i zawahał, ale na krótko. Skoczył przed siebie dwoma długimi susami, rozbryzgując wodę w wysokich fontannach, tak że lodowate krople obryzgały mu tors. Nie zauważył, że prześwietlone przez księżyc wyglądały jak paciorki diamentowych kolczyków. Woda sięgnęła wreszcie pośladków; odbił się od dna i zanurkował, nie dając sobie ani sekundy na niepewność. Miękko przebił powierzchnię wody, która jak aksamit prześliznęła się między palcami rąk, po ramionach i skórze głowy. Długie sznury pęcherzyków powietrza załaskotały jego wargi i prychnął, wypuszczając ustami bulgotliwy bąbel powietrza. Niemal histerycznie rzucił całym ciałem, wyciągając ręce przed siebie. Wyprostował palce i wypuścił z dłoni śliski kartonik, który zawirował za jego stopami i pozostał w tyle.
Oddalił się od plaży kilkoma uderzeniami ramion - nie był już tak szybki jak kiedyś, ale wystarczyło. Zatrzymał się, balansując całym cialem, żeby pozostać pod wodą. Tutaj było cicho, miękko i czarnosrebrzyście. Zaczynał czuć ucisk w płucach, więc wypuścił jeszcze odrobinę powietrza i uniósł głowę. Woda wcisnęła się przez nozdrza i zapiekło go w oczach, ale wytrzymał. Fale przesuwały się nad nim, jedna za drugą, dalekie i obojętnie. Księżyc drżał i mnożył się na mniejsze plamki światła.
Przekręcił się w przestrzeni i podpłynął w górę. Zaczerpnął łapczywie powietrza i rozejrzał się. Plaża nie była daleko, ale stanowiła tylko szarosrebrny pas niewyraźnej jasności. Kątem oka zobaczył migotanie w wodzie przy swoim boku i pochylił się, oczekując meduzy lub jakiejś nocnej ryby.
Zdjęcie było wygniecione i miało podarte brzegi, a kolory rozpłynęły się nieco. Nabrał wody w prawą dłoń i powoli wylał ją na środek kartonika. Zatonął, ale na krótko; tym razem wypłynął świecąc spodnią stroną jak śnięta ryba brzuchem. Uspokojony położył się na plecach i wbił wzrok w czerń nad głową. Czuł lekkie odrętwienie, a gdy powiał wiatr, przeszedł go dreszcz. Przesunął dłońmi po przedramionach, pod palcami czując gęsią skórkę. Lato skończyło się już dawno temu. Przekręcił się na brzuch i powoli popłynął w stronę brzegu, dwukrotnie zatrzymując się, by sprawdzić, czy zdjęcie zostało za nim.
Oddalało się powoli, błyskając między czarnymi falami o srebrnoszarych grzbietach.
Skrzywił się, gdy poczuł jak ostry piasek na dnie przeszorował po jego brzuchu i udach i wstał, otrząsając się z wody jak pies. Gdy szedł w stronę porzuconego na środku plaży ubrania - elegancka koszula i spodnie od garnituru, bielizna i czarne półbuty - piasek oblepiał jego stopy i z każdym jego krokiem niczym żywe stworzenie piął się wyżej, na łydki. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie wsiąść do samochodu tak, jak stał, nago, zapiaszczony i zmarznięty, ale dostrzegł na promenadzie samotną czarną sylwetkę i wstyd wziął górę.
Bez namysłu wytarł się i włożył spodnie. Buty wziął w rękę i ruszył w stronę parkingu. Koszulę wyrzucił do mijanego kosza na śmieci - była do niczego.
Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Pon 17:54, 09 Lis 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 14:34, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | W pół drogi przez plażę zatrzymał się i zdjął buty, przydeptując po kolei pięty wolną stopą. |
To jest całkiem nie po polskiemu. Nie podoba mi się ani "w pół drogi przez plażę", ani tym bardziej to przydeptywanie piętą stóp, bo jakoś sens po drodze umyka. I nie pojmuję o co ci właściwie chodziło - facet miał trzy stopy, czy jak? Trzeba to przeredagować.
Cytat: | Mężczyzna zapatrzył się w wodę, rozbierając się tak pospiesznie, że niemal przewrócił się na piasek. |
A tu jest coś nie tak z imiesłowem. Jednoczesne zapatrzenie i rozbieranie się nie bardzo ze sobą współgra. Wywaliłabym imiesłów i wrzuciła np. średnik. "Mężczyzna zapatrzył się w wodę; rozbierał się tak pospiesznie, że niemal przewrócił się na piasek". Albo coś w tym stylu.
Poza tymi drobiazgami - świetna impresja! Nastrojowa, poetycka i... bardzo synestezyjna. Fajnie łączysz różne zmysły, szczególnie kolory z wrażeniami dotykowymi. Brakuje mi tylko zapachu, ale za to wodę czuję wyraźnie, przelewa się między palcami, otacza ciało i faktycznie przypomina aksamit. Podczas lektury czułam przede wszystkim spokój. Kojący spokój, pewną emocjonalną wyrwę, dzięki której człowiek ma siłę podjąć kolejne życio-wyzwania. Oczywiście, o ile zdecyduje się z powrotem wrócić na ląd, bo to w pewnym momencie wcale nie jest takie oczywiste... Przynajmniej dla mnie. Bo pustka i spokój wabią, natomiast wiry życia czasami budzą jedynie odrazę.
Podoba mi się konstrast: cywilizacja (garnitur, eleganckie buty, samochód) i natura (nagość, sam na sam z wodą i jej magicznym półświatkiem). I wiesz co? To wszystko ma taki pesymistyczny, "schyłkowy" wydźwięk. Niby ludzie osiągnęli tak wiele, niby cywilizacja na tak wysokim poziomie, a jednak... a jednak w dalszym ciągu kuszą otchłanie. W większym stopniu niż kiedyś. "Poszedłem do lasu wybrałem bowiem życie z umiarem" - u ciebie nie ma lasu, ale woda też może być płaszczyzną ucieczki, miejscem dobrowolnej alienacji. To przecież absolutnie inna rzeczywistość!
Motyw zdjęcia jest dla mnie niejasny. To znaczy byłby jaśniejszy, gdybyś nie napisała, że bohater "znalazł je wcześniej". A tak - przypadek. Odrzucenie elementu, który kojarzy się z życiem codziennym; pozbycie się fragmentu cudzej (własnej?) przeszłości. Interesujące. Tak jak i zachowanie Marteena "Po".
Wstyd.
"Sam na sam" znika, wracają wszystkie społeczne konotacje. Nie jestem tylko ja, ja, ja, totalnie autonomiczna jednostka ludzka. Są też inni. A ja należę do tej sieci związków i relacji - każda ucieczka będzie jedynie oszukiwaniem samego siebie... Jedyny bunt, na jaki mnie stać, to wyrzucenie koszuli. Śmieszne. Ale śmieszność bardzo często bywa podszyta tragizmem.
Oczywiście rozumiem tę miniaturę przedziwnie, jak to ja Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe nadinterpretacji, o ile faktycznie się takowej dopuściłam. W każdym razie - podobało mi się. I czekam na to "coś większego", co piszesz, jestem baaardzo ciekawa.
Ps.
Tytuł koniecznie spolszcz. Tak wygląda koszmarnie, brrr...
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 13:54, 14 Lut 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:48, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Przed przeczytaniem uznałam za stosowne zapoznać się z notką w Wikipedii o tym zespole, co go wcześniej nie znałam; i piosenki wysłuchać, i słowa zrozumieć... I dopiero potem zaczęłam czytać. I to była dobra kolejność.
Na wakacjach miałam podobną chwilę. Noc, wszyscy siedzą w altance, a ja w oddaleniu okupuję staw, to była klimatyczna chwila. Leżę na wodzie, a nade mną gwiazdy. Ale nie czułam wstydu, tylko żal, że już m u s z ę iść.
Hm.
"Nocne morze"?
Hm.
Trochę głupie.
Hm.
Hm.
a może...
"Noc na morzu"
neutralne
hm
hm
Hekate, my tam bardzo lubimy twoje interpretacje to się nie stresuj
Ostatnio zmieniony przez Noelle dnia Nie 1:25, 15 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Nie 12:52, 15 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Interpretacje Szefowej są kuuul Naprawdę, bardzo mi się podoba.
Trzy stopy! Nie bardzo wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Chodziło mi o zdjęcie butów poprzez przydeptywanie zapiętków (ale tak przecież tego nie napiszę XD).
Dla mnie motyw zdjęcia też jest niejasny. To jedno z tych opowiadań, gdzie postać pojawia się w głowie i mówi: "Chcę wodę, tą piosenkę i koszulę w śmietniku, i koniecznie ma być zdjęcie!". Nie udało mi się dowiedzieć o nim nic poza tym, że ma coś wspólnego z żoną Marteena. Tematu nie rozwijałam, żeby sie nie pogrążyć w jakieś wątki romĄsowe : P
O rany, strasznie mi się podoba ta interpretacja! Szczególnie, że na większość rzeczy bym nie wpadla za Chiny Ludowe...
Dzięki za poprawienie błędów, zastosuję się. /salutuje/
Bardzo dobra kolejność Mnie niestety zawsze ktoś pilnował, żebym się nie utopiła ciemną nocką. Zazdroszczę!
Hmmm. A może 'Ocean'? Bo tytul po ang jest koszmarny, ale strasznie chciałam się z wami podzielić tą miniaturą. A z tytułami zawsze mam cholerny problem.
Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Nie 12:53, 15 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|