|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Nie 18:25, 28 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Strącać 'nabrzmiałe', już pękające kasztany, to okej.
Ale strasznie nie znoszę bachorów (i ich durnych rodziców), którzy rzucaja kijami, kłodami, bór wie czym w kasztanowce, kiedy jest dopiero połowa września - albo i sierpień! - i wiadomo, że żaden kasztan, nawet jeśli spadnie... czy raczej zostanie na chama urwany... to nie będzie dojrzały.
Szlag mnie trafia, bo zamiast kasztanów, strącają tylko liście i łamią gałęzie.
Wrrr... zawsze życzę takim ludziom, by im te kłody, którymi rzucają, na łeb spadły. Wtedy by się może czegoś nauczyli.
Smag = zajadła obrończyni drzew
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Nie 18:28, 28 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Nie 18:41, 28 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ooo, mnie też szlag trafia jak widzę bachory niszczące drzewa! Wiesza się toto na gałęziach wierzb i buja dopóki gałęzie się nie urwą Nie twierdzę, że sama jestem bez skazy - wręcz przeciwnie, kiedy byłam mała to pierwsza biegałam po drzewach! Ale tylko po nich łaziłam, nie wieszałam się na nich ^^ Troszkę mnie to chyba rozgrzesza, cio?
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Nie 18:57, 28 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Toż ja też po drzewach łaziłam (a jest jakiś człwowiek, który nie łaził?).
Ale nigdy po to, by cokolwiek celowo złamać i zniszczyć. Jeśli już coś się złamało, to przez przypadek - znaczy się: poczynione naprędce obliczenia odporności podpory na obciążenia okazały się błędne
Ale ja byłam dziwnym dzieckiem, jeśli chodzi o drzewa.
Czasami właziłam na nie po to, by zdjąć z nich jakiś drut (sama się przy tym poobcierałam niemiłlosiernie i omal nie spadłam ), lub wyciągałam powbijane w pnie gwoździe - gwoździe od ogłoszeń.
Heh, a propos tych gwoździ, to dziś śmiać mi się chce z jednego incydentu. Kiedyś tak zapalczwie walczyłam z gwoździem, że zanim go wyciągnęłam, wydążyłam w korze jeszcze większą dziurę - w rezultacie okaleczyłam drzewo bardziej niż gwóźdź.
Ale cóż... intencje miałam dobre. Tylko rozumu jeszczze niewiele
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Nie 19:06, 28 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:40, 28 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
taa
U babci rośnie taaaaka wielka lipa, dość dobra do łażenia, niemniej nigdy nie przeszłam pewnej granicy - ot, bariera, z tych psychicznych.
(słucha tego: [link widoczny dla zalogowanych])
Jutro sprawdzian z takich rzeczy jak enkyklema, himation, flamida. Łeh.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Nie 22:57, 28 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Właśnie wróciłam z "Upiora w Operze" i... krucafuks, cudo!
Nie śpiewał ani ten bufon Zagrobelny, ani Damian Aleksander, tylko jakiś mało znany facet - i bardzo dobrze, bo normalnie w pięty szło. A "Point of no return"... kurczę, uwielbiam takie duety, a w dodatku wyszło im dużo lepiej niż w filmie, czy nawet na mojej jubileuszowej płycie A.L.Webbera.
I Christine nie piała.
W życiu nie pomyślałabym, że dożyję chwili, w której przyjemnie będzie mi się słuchało tej małej flądry, a tu taki zaskok.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Pon 16:47, 29 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Boszsz, Cerere, jak sobie pomyślę, że Zagrobelny mógłby śpiewać jakąkolwiek partię operową, to mnie aż telepie. I to bynajmniej nie ze strachu, ale ze śmiechu
Dzisiaj po raz pięćdziesiąty siódmy wybyłam na poszukiwanie czarnych butów. Oczywiście nigdzie nie znalazłam takich, które by mi się podobały (to znaczy były takie jedne, w których się normalnie zakochałam, ale rozmiary zaczynały się od 40 -__-) więc się wkurzyłam i w zamian nabyłam w Empiku Cycerona - nie ukrywam, że w dużym stopniu dzięki pozytywnej recenzji Hekatki Chciałam w przypływie złości kupić sobie jeszcze Trędowatą, ale się opamiętałam ^^ Kupię to jeśli się okaże, że na konieczne wydatki nie wydam całej kasy. A jakby tego było mało wpadła mi w oko (i w ręce) ulotka o Łaskawych Jonathana Littela i muszę przyznać, że to może być całkiem dobra lektura.
Peter, dziecinko, gorącej herbaty z cytryną na rozgrzewkę!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 18:20, 29 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ja wiedziałam, że tak będzie.
Ja wiedziałam
Chciałam pozałatwiać lwią część spraw związanych z praktykami, a tymczasem mojej opiekunki praktyk nie było dzisiaj w szkole. A umawiała się ze mną na poniedziałek, więc... Cholera, mam złe przeczucia, jeśli jej mama znowu trafiła do szpitala, to (tak wiem, jestem egoistką) nici z moich planów. Potrzebuję opinii w dzienniku praktyk i podpisów pod konspektami. Och, do diabła! Nawet się boję do niej zadzwonić, żeby przypadkiem nie usłyszeć - och, mam urlop przez kolejne dwa tygodnie.
Jasne, że w końcu zadzwonię, bo po co miałabym się jutro zrywać o świcie, skoro jej nie ma w szkole?
Ale wcale nie mam ochoty.
Szlag by to wszystko
Edit. Dzwoniłam. Chora jest. Zdaje się, że do piątku tych urzędniczych pierdół nie pozałatwiam, echhh. A jak już będę miała wszystkie podpisy i pieczątki, to chyba spiję się z radości.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 18:37, 29 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 7:43, 30 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Biedna Szefowa *tuli*. Ja ostatnio poszłam wyrabiac sobie dowód z duszą na ramieniu po opowieściach koleżanki o Strasznej Babie z UMiG, ale ta Straszna Baba na mój biedny, zagubiony widok aż podeszła i zaproponowała pomoc. Uh-u. Zresztą, ostatnio zauważyłam, że jeśli komuś się przedstawię, podam nazwisko to nagle słyszę coś w stylu "O, córka xxx? Jak ty wyrosłaś, dziecko, blablabla". No ale chociaż nie zostałam nawrzeszczana.
*pije kawę* Miałam wziąc odwyk od komputera, ech...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 11:12, 30 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
<sączy herbatę z rumem>
Cholera mi przeszła, za to przyplątał się Wielki Zdziw. Albowiem przypadkiem dowiedziałam się, że jestem laureatką konkursu poetyckiego. Żadnych listów nie dostałam, telefonów nie odebrałam, a moje nazwisko jak wół wisi w internecie (gdyby nie cynk od znajomego, nigdy bym się nie dowiedziała).
Chyba, że jest jakaś inna baba w Toruniu, która nazywa się tak samo jak ja.
Jak nie dostanę oficjalnego zawiadomienia, to nie uwierzę, sorry.
Swoją drogą znowu jest zabawnie, bo znowu nie pamiętam, co wysłałam na ten cholerny konkurs. Termin był do 31 maja, czyli wieki temu, a roztrzygnięcie w połowie września. Już dawno postawiłam krzyżyk na tym całym okołołódzkim konkursidle, a tu takie halo.
Niestety nie ma w necie kto jakie miejsce zajął (są wymienione cztery nazwiska w mojej kategorii wiekowej), może to tylko jakieś wyróżnienie? Ecchhh, i co to znaczy "atrakcyjne nagrody pieniężne i rzeczowe"? (dostanę parasolkę? lokówkę? szczoteczkę do zębów na prąd?)
Poza tym, odchodząc od tematu, wiem już, jaki będę miała plan na ten semestr.
Liczba zajęć nikła, ja nie jestem przyzwyczajona do takiej wolności - najpewniej zupełnie ją zmarnuję... Od zawsze wszystkie dni tygodnia zapchane po brzegi, a teraz nagle czwartki i piątki wolne? O nie, to nie jest zdrowe! Muszę się zapisać na jakieś zajęcia na etnologii, zawsze warto się dokształcić. A może pójdę na kurs tańca? Albo coś w tym stylu?
Dziwne to wszystko...
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Wto 17:29, 30 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Hekatka - cichociemna laureatka
Oj, z tymi wolnymi dniami to nie jest tak źle. No, może dla mnie nigdy nie było źle, bo ja leń jestem, co lubi marzycielskie nicnierobienie albo robienie rzeczy dziwnych, na które zwykle inni mówią: "tracenie czasu" ;P
Więc taki wolny dzień w tygodniu był dla mnie borskim darem od szycia (chociaż zwykle go czymś wypełniałam, bo zazwyczaj było coś do zrobienia, niestety... albo i stety).
A propos wypełnionego czasu i zajęć. Znudziło mnie stasznie siedzenie przed kompem (o biurwa!). Chyba zbyt dużo czasu spędzam za biurkiem, i przez to energii mam mniej. W wakacje było cudownie, bo były Bieszczady i roweru było dużo, a teraz...
Hiehiehie, odbiło mi zupełnie, bo wczoraj dopiero co zrodził mi się pomysł, a już dziś idę obejrzeć trening aikido
I cholera, czuję, że się zapiszę, bo po telefonicznej rozmowie z sensejem, ktory powiedział, że i owszem grupka początkująca jest, odtańczyłam taniec radości XD Los chyba tak chciał, bo okazało się, że klub jest rzut moherowym beretem od mojego domu!
Tralalalala, Smagliczka będzie trenować aikidooo (:
*tańczy po knajpie z powodu niezrozumiałej - nawet dla siebie - euforii*
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Wto 17:31, 30 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Wto 20:18, 30 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Elo ^^
Jako że dzisiaj miałam dzień wyjątkowo nudny, to od rana zajmowałam się kolejno przepisywaniem notatek z greki do nowego zeszytu, ścieraniem kurzy w całym domu i oglądaniem Miodowych lat, a teraz jestem właśnie w trakcie robienia blinów z kawiorem i łososiem. Jeśli mi wyjdą, to się chyba w sobie zakocham
A jutro znowu irlandzki. Słowo daję, jeśli po jutrzejszych zajęciach znów będą mnie tak bolały łydki, to oficjalnie uznam siebie za osobę niepełnosprawną i do Knajpy będę się dotaczać o kulach!
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Wto 22:54, 30 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Łojeżu.
Chyba wpadłam. Byłam na tym treningu popatrzeć i, och...
Otarłam się już wcześniej o Ju Jitsu i Jugo (dosłownie, ledwo liznęłam i nic nie pamiętam poza tym, że na Jugo trener lubił mną rzucać, bo twierdził, że dobrze padam ;P). Ale to dawno temu było i nieprawda. Natomiast Aikido... uch, ono jest całkowicie defensywne i... ołiii... podoba mi się już samo filozoficzne podejście akidoków do całej sprawy! A do tego jest szalenie sympatyczna atmosfera u tego konkretengo sensei. Wesoły, konkretny, sympatyczny koleś (koleś, pfff... w wieku mego ojca), a ja myślałam, że ktoś, kto posiada 4 Dan, to ma spojrzenie groźne niczym samuraj Katsumoto (nawet przez myśl mi nie przeszło, że będe mogła sobie z nim pogadać tak na luzie).
Popatrzyłam na tych ćwiczących, znaczy się: rzucajacych sobą ludzi . Wygląda to imponująco! Płynnie, elegancko. Zwłasza, kiedy ktoś doświadczony nie wkłada w obronę prawie żadnego wysiłku; frrru, srrru, obrót, rach-ciach! - gościu leży na macie, nie mogąc się ruszyć, złapany ino za nadgarstek - leży i czeka, żeby go puścić.
Pięna sprawa.
I te pady! Z przewrotami. Aaaaa!!! Chcę byś taka zwinna.
A największe wrażenie - jeśli można to tak nazwać - zrobiła na mnie medytacja pod konec trenigdu. Tak skoncentrowanej ciszy to ja jeszcze nigdy nie czułam. Bo tu już nie można mówić tylko o 'słyszeniu'.
Zwariowałam.
I klamka zapadła, bo powiedziałam temu całemu sensei, że jutro przyjdę na trening... się turlać XD. A on się tylko roześmiał, kiedy nieśmiało zasugerowałam, że najpewniej, gdybym tylko spróbowała nie przyjść, to on ukręci mi łeb.
Boru, muszę się napić, bo nie mogę usiedzieć na miejscu z podekscytowania. Uch, uch, uch...
(a tak na marginesie, to ma całkiem przystojnego syna ).
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Wto 23:36, 30 Wrz 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Śro 9:30, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Fakt, zwinność niektórych mistrzów sztuk walki też mnie niepokoi. Wolę takim nie wchodzić w drogę.
Ale przez te medytacje nie poszłam na aikido w gimnazjum. Medytować mogę na na matematyce albo fizyce, nie na tak ciekawej lekcji. Wole krav maga albo kick boxing, ale tego, cholera, nigdzie znaleźć nie mogę.
To znaczy mogę, ale nie, żeby był dojazd i godziny dogodne. A do szkoły też chodzić muszę.
(pije)
Zabawna sytuacja. Jestem chora, i to naprawdę, bez wywieszania mokrej głowy za okno. I przed chwilą przypomniałam sobie, że mam dzisiaj klasówkę z historii. Którą bym pewnie całkiem nieźle napisała.
O ironio.
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Śro 13:11, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Na matmie i fizyce to można spać, a nie medytować (mi osobiście, najlepiej spało się na historii, religii, tudzież na wykładach z projektowania u pana N. i na wykładach po wuefie ).
Notabene, ja do medytacji się nie nadaję. Znaczy się, takiej typowej, długiej, skocentrowanej, jak w klasztorze. Próbowałam. Zasypiam. Serio serio
Po sobie wiem - jakem laik z niezdyscyplinowanym umysłem - że lepiej, kiedy ktoś medytację prowadzi. Bo samodzielnie, to... oj, ciężko jest (nie zasnąć).
Zresztą, ja w każdym układzie tylko godzinę jestem w stanie wytrwać. To mój szczyt. Później albo mam już dość, albo nawet się nie obejrzę i okazuje się, że śpię.
To się nazywa głęboki relaks! XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Śro 13:21, 01 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
A nie. Na fizyce spać nie można, bo bana jest czujna. Trzeba medytować z otwartymi oczami i czasem kiwać głową. A w środku myśleć głęboko nad sensem egzystencji zamiast bezproduktywnego rozwiązywania zadań.
(pije)
Godzinę? Mój rekord to czterdzieści pięć minut z przerwami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|