|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:06, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
A ja wkurzyłam anglistkę, za pokątne rysowanie na tyle zeszytu(jaka elitarna szkoła się znalazła, normalnie), i pana od infy - polecenie tak dziwacznie sformuował, niezrozumiale, nawet niepoprawnie. "Ale tu nie ma nic do kopiowania, no nic...". No i po dłuuugim czasie wyszło, że trzeba przepisać(jak przepisać, gdy wyraźnie: skopiuj...) Niepokorna merrik, sama nie jesteś
Ale się straszycie. Nie ma jak to mieszkanie w peerelowskim blokowisku.
Hekatko, ale dziwne. Przypadkowo słucham Strachy na Lachy "A my nie chcemy uciekać stąd" - ale podróba nędzna. O ile "Czarny chleb" ist gut, to-to mi do gust nie przypadło. A niet.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Wto 22:28, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
<obchodzi nową knajpkę, zagląd przez wszytskie okna, po czym ostrożnie uchyla drzwi i wślizguje się do środka. Rozgląda się, po czym zmierza ku pierwszemu parapetowi z zamiarem usadowie nia się na nim. Ukontentowana rozsiada się na nim>
Witam!
Widzę, ze duże zmiany zaszły w knajpce, nowe miejsce - ale juz klimat ten sam. Jestem za zrobieniem zdjęcia Rudolfowi. Bez koszuli zdecydowaniexD
Zastanawia mnei że wszyscy boja sie nocą lasu... Przecież tam praktycznie, poza zgubieniem się, nic nie grozi. To ludzi trzeba się bać raczej, a nie duchów
|
|
Powrót do góry |
|
|
merrik
złyś
Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 12:02, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jestem złem wcielonym Noeś
*usadawia się w kącie z małym portretem Błazna w ręce*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 15:02, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Zła wcielone zajmują się dręczeniem nauczycieli niewygodnymi pytaniami?
*dodaje kolejny pubkt do listy "uwzględnić przy konstruowaniu Riddle'a"*
Tak sobie myślę, że ciężko będzie znaleźć Rodolphusa bez koszuli. Co do Severa (którego nie zamierzam ubierać, Joe - będę uparta i zostawię go tak, jak jest) przypomniał mi się jeden fanart z Edgeworlds:
Uwielbiam ten art.
|
|
Powrót do góry |
|
|
merrik
złyś
Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 15:34, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tak, tym też się zajmuje. I wkurzaniem nauczycieli.
Faajny art.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Śro 15:52, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Snape na tym arcie wygląda jak.... eee... drzewko?
<zgon kontrolowany>
Swoją drogą Gerard Butler, jak się tak wrednie uśmiechnie, to ma trochę z mojszego Rudolfa.
A co do Remusa... hmm, kiedyś oglądałam taki film kryminalny "Sokół i koka" i tam grał młody jeszcze wtedy Timothy Hutton. O, powiedziałam sobie wtedy, to mógłby być Remus.
Niestety nie ma dobrych fotek z tego filmu, więc nie mam go jak pokazać (bo sam Hutton tak bez_filmowo, to nie jest to! chodziło też o bohatera).
Łiiiii, idę na kokatajl malinowy!
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Śro 15:52, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Śro 16:03, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Joł.
Powietrze/wiatr - mój co to żywioł też. Żyć bez niego nie mogę i wszędzie wszystkie okna otwieram. Inaczej - tak jak mówiono wczesniej - jak w puszce. Jak, powiem więcej, w pułapce. Bo świeże powietrze to pierwszy objaw pierwotnej wolności.
Moim zdaniem, kiedy ktoś, kto ciemną nocą lepiej czuje się w podejrzanych zaułkach miasta, niż w aż nazbyt przestrzennym, szeleszczącym liśćmi i cykającym świerszczami miejscu poza nim - to typowy mieszkaniec miasta. Innego typu dżungli. Gdybyśmy mieszkali w lasach, jak to bylo kiedyś, baaardzo nieswojo czulibyśmy się w otoczeniu betonu i oświetlani sodem i neonem, zamiast światłem księżyca i gwiazd.
Ja to się lubię tak pobać w nocy na łonie natury. Uwielbiam tę wyczuwalną przestrzeń i szelest, kiedy nie wiadomo, czy coś/ktoś się zbliża, czy to tylko liście potrącane wiatrem.
Zebraliśmy z Szefem tę obiecaną stówę na wrześniowo-październikowe wydanie. Szefowa (ta, co stoi nad Szefem... - pieprzony matriarchat. Oł. Pieprzony, bo wolę Szefa, niż Szefową. I ona nie jest jego matką) jest zadowolona, szykuje się nam tygodniowy urlopik, ale jeszcze te siedemdziesiąt sześć stron trzeba złożyć, a to nie będzie łatwe. Zwłaszcza, że jeszcze nie wszystkie materiały do nas dotarły, nie wszystkie posżły do korekty.
Ale to będzie najlepsze wydanie od dwóch lat. Cudeńko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Śro 16:25, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Blaidd ma rację. Nie dla wszystkich natura jest opiekunką. Jestem zdecydowanie miejskim zwierzakiem. I nawet zamaskowany typ w przejściu podziemnym nie przeraża mnie jak to, co tam jest, gdy widzę las w nocy. Bo zamaskowany typ to tylko człowiek i można go potraktować paralizatorem. A to, co wiem ,że siedzi w lesie, nie musi być człowiekiem.
(cenzuruje klatę Snape'a)
Odecenzuruję, jak pójdzie na siłownię i coś tam sobie wyrobi! Nie będzie ludzi żebrami straszył! Chwatit!
(pije)
Moim żywiołem chyba raczej jest ogień. Zwłaszcza płonące szkoły.
Ostatnio zmieniony przez Joan P. dnia Śro 16:25, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atra
lunatykująca wampirzyca
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1434
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: komoda
|
Wysłany: Śro 16:39, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jo, bez przesady. Jakieś tam zaczątki kaloryfera na klacie ma... Jak się dobrze przyjrzeć.
A co do Rudolfa - ja go bardziej widzę w rozpiętej koszuli, niż bez koszuli zupełnie. Zdecydowanie tak.
Las nocą. Mry. Razem z tym co w nim siedzi. Co prawda jest tchórzem i chodzenie w nocy po dziczy przyprawia mnie o palpitacje, ale i tak... ^^"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 17:30, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Zaczątki? Jak dla mnie w sam raz. Ani za bardzo napakowany, ani za chudy.
Jak to drzewko?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Śro 19:29, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wydaje się taki trochę... węźlasty. Twarz ma nieteges. Ale zniosę go na ścianie
Wątpię, czy uda się znaleźć Rudolfa takiego, żeby nam pasował. Proponuję, żeby Hekate, jako ta święta Faustyna, poprowadziła jakiegoś malarza i on to namalował wedle jej wizji. No. Niemnie wielkie TAK dla Rudiego w rozpiętej koszuli!
Chociaż, szczerze mówiąc, bardziej smacznie by mi się przedstawiał Rudolf w stroju złotego młodzieńca XIX wieku
/oblizuje się/
I las, i miasto. Ostatnio bardziej miasto. Z miastem nocą mam wiele wspomnień. Muszę sobie kupić paralizator w ogóle
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:32, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Hail.
Jaki dzień męcząco-okropny-przeokromny, gdzie mój czasoprzyspieszacz? Tak trzy lata w trzy godziny.
<marzy się... marzy> I niach.
Ładny S.S.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 20:00, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No, widzicie, nie jestem osamotniona w swoich opiniach.
*ma wizję Hekate jako św. Faustyny*
Muszę się napić. Czegoś mocnego. Piotrek, spirytusu! A ostatnio słyszałam, że beatyfikują jakiegoś księdza, który przekonał Faustynę do spisania tych swoich dziwnych wizji. Serio, Kościół mnie czasami rozbraja - takie szukanie świętych, czy nawet błogosławionych, na siłę, kojarzy mi się nieodmiennie ze sprzedawaniem drzazg z krzyża Chrystusa i innymi mamonogennymi działaniami naszych kochanych patriarchów uskutecznianymi na przestrzeni dziejów.
Może właśnie na tym polega problem - mamy jedynie patriarchów. A czego dobrego można się spodziewać po facetach, którzy w dodatku (przynajmniej w założeniu) nie mogą nawet sobie pociupciać? Myślą jedynie o kasie, a jakżeby inaczej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Śro 22:42, 10 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Heh, z tym baniem się na łonie natury, to, hmm... nie wiem zresztą czego inni się boją - czego Wy się boicie - ale ja jeśli już się boję, to nie odłosów nocy, nie szlestów liści poruszanych przez wiatr, tylko... ludzi! (och, i w takim przypadku mogłabym się bać, że szelest liści nie pochodzi od wiatru, tylko idącego za mną człowieka)
Gdybym była sama w ciemnym lesie, to najbardziej bałabym się właśnie tego, że znienacka wyskoczy na mnie jakiś człowiek - zaczajony tam gdzieś w ciemnosciach - i zrobi mi krzywdę. To kształty przypominające mi w ciemnościach obcego człowieka, dźwięki przywodzące na myśl kroki człowieka, sprawiają, że serce podchodzi mi do gardła. Jeśli miałabym 100% pewność, że w promieniu iluśtam kilomentów nie będzie żywego ducha, nie przestraszyłabym się w dziczy niczego. Jeśli natomiast zagajnk, las, polna droga będzie wiodła przez okolice zaludnione, gdzie pijaczki i różne typki mają w zwyczaju szwędać się po nocach i spać w rowach, zaczepiać przechodniów i bóg wie co jeszcze robić, to będe tamtędy przechodzić z duszą na ramienu, myśląc tylko o tym, by żadnego człowieka na swej drodze nie spotkać.
Więc źródło strachu u mnie to nie natura bynajmniej, nie ciemność lasu, nie dzikość zarośli, ale potencjany zły człowiek. Naprawdę nigdy by mi nie przysło do głowy bać się w lesie... lasu :/ , jego odłosów, czy nawet dzikich zwierząt (przeca one uciekają od człowieka, te dzikie; ostatecznie mogłabym się bać wściekłego psa... ale ten to mógłby się błąkać tylko niedaleko ludzkich siedlisk - czyli znów raczej mój strach związany jest pośrednio z człowiekiem)
Cholera, wychodzi na to, że najbardziej w dzikiej naturze, i w ogóle w jakiejkolwiek przestrzeni, to ja się boję ludzi
Na potwierdzenie mojej całkowitej miłosci do natury - [link widoczny dla zalogowanych] Kocham symbolikę tego rysunku! Jego przepiękną wymowę, wykonanie, najdrobniejsze szczegóły, organiczność, delikatność i falowanie (:
(rysunek autorstwa tego [link widoczny dla zalogowanych])
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Czw 1:04, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 13:36, 11 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ło matko, dlaczego akurat święta Faustyna? <dostaje głupawki>
Oddałam wreszcie konspekt pracy magisterskiej, który - o dziwo - został zaakceptowany. KoHam moją promotorkę. Nie sądzę, żeby ktoś inny pozwolił mi pisać o Trylogii Husyckiej Sapkosia.
Poza tym śmiesznie było. Dziewczyny z drugiego roku właśnie zdawały egzamin z Młodej Polski i dwudziestolecia (u promotorki mojej właśnie) i trzęsły się ze strachu przed drzwiami. A tu nadchodzi nasza doktor J. i my(koleżanka Asia i ja), ignorując kolejkę, wpychamy się do jej kanciapy. Pytanie, które pada jeszcze na korytarzu - a oglądała pani doktora House'a? <wielki zdziwi dziewcząt przed_egzaminacyjnych>
Bo wie pani, to fajny serial jest. Można by o nim porozmawiać na seminarium (wszystko da się podczepić pod folklor, prawdaaa?)
Później rozmawiałyśmy jeszcze o świętym Sebastianie, patronie homoseksualistów (ponoć). Powstała o nim praca magisterska i marzymy o tym, żeby się w nią wgryźć, promotorka obiecała, że wgryzienie ułatwi. Mrrr!
No i konspekt zaliczony, muszę jeszcze indeks oddać. Być może dostanę w tym roku najwyższe stypendium (niezapeszaćniezapeszać), o kurde, to by było fajnie bardzo!
W szkole dzisiaj udanie nawet, robiłam z licealistami satyry Krasickiego. Niestety już mam ulubieńców w klasie, teraz chodzi tylko o to, żeby się nie wydało...
No i niedługo łiiikend!
Tylko jutro jeszcze przeżyć (za jakie grzechy muszę wstać o szóstej, ejnooo! Boże, daj mi wolny zawód, albo ubij na miejscu, bo nie zdzierżę!)
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 13:37, 11 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|