|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
merrik
złyś
Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 22:17, 07 Sie 2008 Temat postu: Chwila [Naruto] |
|
|
A bo tak jakoś wyszło... Sentymentalnie i ciut nie kanonicznie. Chyba...smutno?
Te chwile, które udało mu się z nią spędzić, były najmniej upierdliwymi w jego życiu. Czuł się spokojny i pewny swoich decyzji. Żadne zadanie nie była problemem, o ile mógł być bliżej niej. Miał szczęście – Tsunade była wyrozumiała dla jednego z najlepszych joninów z Konoha. Dostawał misje na granicach, tak, że mógł poświęcać dnie zadaniom, wieczory zaś należały nieodmiennie do jej niebieskich oczu. Zdawał sobie sprawę, że to nie ma sensu. Żadne z nich nie mogło opuścić na dłużej swojej rodzinnej wioski, a zabawa, gra jaką podejmowali prawdopodobnie źle by się skończyła.
Zresztą… O czym on myśli? Był shinobi. Był narzędziem, a ono nie czuje, nie ma pragnień. Nie może być szczęśliwe. Nie czuł się dobrze z tą wiedzą. Wolał niepewność misji, która nie pozwalała myśleć, zmuszała do zapomnienia o tym, jak czuć.
Gdy spotykali się nocą, patrząc na jałowy krajobraz wyniszczonej ziemi – bał się świtu. Nigdy nie patrzył jej w oczy, mówiąc: „Wrócę”. A ona wiedziała, że kiedyś nie przyjdzie. I to nie będzie jego wina.
Pewnego dnia On stanie na ślubnym kobiercu z wybraną przez ród kobietą – którą na pewno nie zostanie Ona – albo wyruszy na misję i zginie. A może to właśnie dziewczyna nie przyjdzie któregoś razu, bo ktoś ją zatrzyma? Powie: „Nie idź”. I zostanie, spróbuje zapomnieć.
Tylko wiedziała, że nie zapomni. I on też zdawał sobie z tego sprawę.
Sytuacja bez wyjścia, beznadziejna.
***
Decyzje zostały podjęte za jego plecami. Bez konsultacji i słów. Po prostu wrócił któregoś dnia i usłyszał od ojca, że czas się ożenić. Kandydatka czekała.
Nie była brzydka, gdyby miał być szczery, powiedziałby, że jest ładna. Ale nie była Nią. Nigdy nie przypuszczał, że najdą go myśli o samobójstwie. Poczuł się jak zamknięty w klatce ptak.
***
Wiadomość o jego ślubie zastała ją podczas obiadu – wtedy jej brat przyniósł zawiadomienie. Nawet nie odręczny list, po prostu zaproszenie, wysłane może przez zapomnienie albo z innego powodu? Nie wiedziała.
Gaara powiedział, że muszą je przyjąć. Chyba wybuchła płaczem. Ktoś ją przytulił, prawdopodobnie Kankuro? Nie obchodziło ją to, bo to nie były te ramiona, których pragnęła.
***
Sztywno witał gości. Ludzi, których znał. Wszyscy mu gratulowali, tylko Naruto pokręcił głową ze zrozumieniem. Powiedział, że w ich zawodzie tak naprawdę nie ma czasu na myślenie, że nie będzie tak źle.
Shikamaru nie wierzył. To nie miało znaczenia.
***
Zobaczyła go. Stał wyprostowany, sztucznie uśmiechnięty. Szukał kogoś wzrokiem. Nie jej. Tamtej.
Chwilę potem podeszli.
Jego żona, z nieszczerym uśmiechem na ustach. On z pustką w oczach.
Słyszała jak Kankuro i Gaara składają życzenia. Ona tylko się uśmiechnęła. Ostatni raz.
Ich oczy spotkały się.
Ostatnia iskra, pocałunek, gdy przełamała się i pogratulowała.
***
Nie minął rok od jego ślubu, gdy zginęła.
Nie minął miesiąc od jej śmierci, gdy jego rozszarpał nuekin, którego ścigał.
***
„W naszym zawodzie nie ma czasu, są tylko chwile. I wy swoją mieliście” - szepnął Naruto, ściskając mocniej zimną dłoń Sasuke. Obaj jonini odwrócili się jednocześnie i odeszli z cichego cmentarza Konohy.
Oni swoją chwilę mieli jeszcze przed sobą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:23, 08 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Ach, Temari i Shikamaru(trudno wyobrazić ich sobie tak sentymentalnych... jak zresztą sama napisałaś tam małymi literkami). No tak, kwestia rozmnażania takich starych rodów typu Uchiha lub Hyoga jest nurtująca. Potomstwo potrzebne, by przekazać te niezwykłe umięjętności, tak... I do tego prawdopodobieńśtwo śmierci w każdej chwili. Czytałam kiedyś takie ponure dounshini, gdzie Hinata wyszła za kogośtam i skończyła z "karierą". Z drugiej strony, inaczej było z tamtym wnukiem Chiyo. Rodzice-shinobi mieli dziecko, ale mieli i misje, oboje(mniejsza, że oni zginęli... i babka... i wnuk... co za masakra 0.0). No dobra, mniejsza tych wynadurzeń po północy! Piszcie więcej ff do Naruto, bo właśnie to oglądam i będę wiedzieć o co chodzi
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|