|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:44, 17 Mar 2007 Temat postu: Wszystko zostaje w rodzinie [LOST] |
|
|
spojlery do 3x12 "Par avion".
Okropna jestem. Okrrropna.
Wszystko zostaje w rodzinie
Magdzie W., co intryguje ze mną
- To jak, Charlie, pójdziesz ze mną na dzika – raczej stwierdził, niż zapytał Desmond.
Charlie spojrzał na Claire, która z poważną miną pokiwała głową.
- Tak, Charlie już idzie – popchnęła go delikatnie w stronę Desmonda i uśmiechnęła się lekko. – Kiedy indziej pójdziemy na spacer.
- Przypilnuję go, wierz mi.
Claire patrzyła, jak odchodzą. Charlie kilka razy odwrócił się do niej i uśmiechnął słabo.
Po chwili zniknęli w dżungli.
<>
- Nienawidzę... – zaczął Charlie, gdy znaleźli się w miejscu, gdzie implodował bunkier.
- Ja też nie lubię okłamywać Claire, Charlie – Desmond popatrzył spokojnie na Charliego. – W każdej chwili możemy to przerwać.
W odpowiedzi, Charlie pocałował go w usta lekko.
- Przecież wiesz, że nie zrezygnujemy.
<>
- Kochasz go?
Claire rozejrzała się dokoła. Kto to powiedział? Przecież była sama.
Rzuciła do wody kamyczek, tęsknie spoglądając ku dżungli.
Nie, nie tęsknie, obojętnie kierując lekceważące spojrzenie swych nadobnych oczu ku dżungli.
Z której wyszła nieznana jej kobieta.
Claire zerwała się na równe nogi, sprawdzając drogę ucieczki. Do obozu daleko, ale może...
- Claire, nie uciekaj – głos kobiety był cichy i spokojny. – Nic ci nie zrobię.
- Nieprawda! – zawołała Claire, panicznie sprawdzając najszybszą i najbezpieczniejszą możliwość zbiegnięcia ze skał, bez możliwości skręcenia sobie karku. – Pamiętam cię, jesteś jedną z Nich!
- Claire, nic ci nie zrobię, naprawdę – jasnowłosa kobieta stała tuż przed Claire. Wyciągnęła do niej rękę.
- Jestem Juliet – uśmiechnęła się melancholijnie. – Mam wiadomości o twoim ojcu.
<>
- Des...
- Tak, Charlie?
Desmond spojrzał na Charliego znad miejsca, w którym szukał, jak to określił, „czegoś co pomoże im w przyszłości”.
- Dlaczego to wszystko musiało się tak ułożyć? Czemu spóźniłeś się z wciśnięciem przycisku? Czemu się wdzieraliśmy do bunkra? Czemu nie wcisnęliśmy przycisku? Czemu przekręciłeś kluczyk? Czemu ja muszę umrzeć? Czemu ty mnie ratujesz? Czemu my...
- Za dużo pytań, Charlie, i tak ja znam jedną odpowiedź – tak musiało się stać – Desmond westchnął i uśmiechnął się do Charliego.
- Ale mogłeś to zmienić – Charlie ponuro spuścił wzrok.
Desmond podszedł i objął go ramieniem.
- Mogłem, ale nie zrobiłem tego.
<>
- Gdzie idziemy, Juliet? – spytała Claire niepewnie. – O co w ogóle chodzi? Skąd wiesz, że to mój ojciec? Ja nawet nie znam jego nazwiska!
- Ale my je znamy – Juliet odwróciła się i uśmiechnęła.
- Nie idziemy dalej? – Claire rozejrzała się dokoła.
Juliet odchyliła liście, ukazując oświetloną uliczkę.
- O mój Boże – szepnęła Claire.
- Witaj w Utopiaville.
<>
- Des... Trochę już późno – Charlie patrzył w gwiazdy. – Może byśmy już wracali?
- Patrz, to krzyż południa – odpowiedział wymijająco Szkot.
- Rozumiem... – Charlie zamknął boleśnie oczy i przytulił się do Desmonda.
<>
- Claire? Co ty tutaj robisz?
Ben przyprowadził Jacka do domu, w którym nigdy wcześniej nie był.
- Jack? Ty żyjesz? – Claire podbiegła do niego i wytrzeszczyła oczy.
- Bardzo to romantyczne, nie sądzisz, Juliet? – głos Bena przerwał chwilę niezręcznej ciszy. – Ty nigdy na mój widok nie zawołałaś: „Ben, ty żyjesz!”
- Ty nigdy nie byłeś moim bratem.
<>
- Czy ty nie jesteś ze mną tylko po to, żeby mnie ratować? – Charlie spojrzał w oczy Desmonda błagalnie.
- Czy myślisz, że tyle razy bym się narażał, czasem wręcz wygłupiał, ratując ciebie, gdybyś dla mnie nic nie znaczył?
<>
- Jak romantycznie – szepnął Ben do Juliet, która prychnęła zniecierpliwiona.
- Jak ‘królewna śnieżka’ – odparła zgryźliwie i odsunęła się od rozanielonego Bena.
- Im to nie przeszkadza.
<>
- Jesteśmy rodzeństwem – Jack podrapał się po głowie, patrząc na zabalsamowane ciało swojego ojca w przeźroczystej trumnie. – Nie przypuszczałem...
- Nawet nie wiedziałam, jak się nazywa – głos Claire drżał. – Nie chciałam wiedzieć. I teraz... nie żyje.
- Christian Shepard – Jack nie mógł uwierzyć.
Ktoś głośno wydmuchał nos.
- Juuuliet, ty naprawdę nie widzisz, jakie to romantyczne?...
Jack ze zdumieniem patrzył w oczy Juliet, klepiącej pocieszająco Bena po plecach.
- Nie.
<>
- Charlie – Desmond wstał. – Nie znienawidź mnie za to, co teraz powiem.
Charlie tylko patrzył.
- Claire jest wśród Innych. Gdybyś z nią został, zginąłbyś. Zastrzeliliby cię – Desmond odwrócił się, by nie patrzeć mu w oczy.
- Claire... – wyszeptał Charlie i rzucił się na Desmonda z pięściami. – Jak mogłeś mi nie powiedzieć?! Ona...
- Kocham cię – słowa brzmiały obco. – A ty? Kogo kochasz? Wolałbyś zginąć za nią, czy żyć ze mną?
<>
- Ben? – głos mężczyzny był słaby.
- Oboje widzieli ciało – Ben oznajmił szybko i pewnie, bez krztyny niedawnego roztkliwienia. – Juliet odprowadziła ich do domów. Niedługo sprowadzimy jej dziecko.
- Bardzo dobrze, Linus. Idź teraz do Juliet.
Ben wyszedł.
- Boone, nalej mi whiskey – Christian Shephard rozsiadł się w fotelu, odstawiając pustą szklankę na stolik. – Wyślij Kelvina czarnym dymem do Desmonda. Myślę, że się nam jeszcze przyda.
(koniec...)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 17:54, 17 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
MÓJ Des z tym... z tym czymś?
(oburzenie maks)
Trochę to wszystko urywane, ale warto było przeczytać, żeby się porozkoszować zakończeniem. Tak, tak. Zakończenie jest jak najbardziej mojsze
I wiesz co? Ja cholernie lubię Christiana
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:09, 17 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Hekate napisał: | MÓJ Des z tym... z tym czymś?
(oburzenie maks) |
Hahaha <wredna> Wiedziałam WIedziałam, że Tobie się to nie spodoba
Ja też jakoś lubię Christiana, kto wie, może okaże się jeszcze czyimś ojcem... Bratem, synem, wujkiem, nieważne.
Albo sobie pobiega po wyspie, tym razem Claire za nim się pougania.
Dziękuję za komentarz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|