|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Wto 0:00, 12 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Nie, niestety. A każdym razie o tym nie myślałam na razie ze względu na przerażające mnie puchy w portfelu.
(Ale myślałam na przykład o "Kiss me Kate" w muzycznym, jak jeszcze się nie spłukałam)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 0:02, 23 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Upiłaaaam się filmeeeeem. Tak. Absolutnie. I w zasadzie powinnam się zdołować, bo "Ćma barowa" do radosnych nie należy, ale chwilowo jestem na rauszu i nie dociera do mnie sens głębszy - spijam jedynie klimat. Łaaaaaaaa, tak, tego mi było dzisiaj trzeba. Precz z moralizowaniem i wyciąganiem Wniosków!
(jak się jeszcze jutro "Pętlą" Hasa dowalę, to już w ogóle będę chodzić tyłem do przodu)
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 0:04, 23 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Nie 23:40, 12 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Udało mi się wreszcie obejrzeć "Your Highness". Wiem, że to prawdopodobnie jeden z najgłupszych filmów tego roku, ale miałam na niego ochotę od dwóch miesięcy, więc pozwolę sobie to zignorować. Zresztą, nie było tak źle, jak się spodziewałam czytając recenzje. To dziwne, ale sprawdzał się dużo lepiej jako action fantasy niż jako komedia, choć może to jedynie wina faktu, że nie bawią mnie żarty na temat penisów .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pią 14:00, 02 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Flavia mnie zmusiła i wreszcie obejrzałam Milczenie owiec (wiem, jestem opóźniona w rozwoju). I powiem wam, że owszem, podobało mi się, ale nie było straszne ani nic. Ino emocjonujące pod koniec. Za to warstwa psychologiczna bardzo mi się podobała... tylko nie tam, gdzie trzeba XD Zamiast jak Bozia przykazała skupić się na zależności psychicznej głównej bohaterki i Lectera, to nie, jak oczywiście się wzięłam za główną bohaterkę i jej przełożonego, tego, który wygląda jak SSman. To o wiele bardziej interesujące.
Będąc zaś na fali filmu poszłam do Browaru obejrzeć Hannibala. Panowie robiący plakaty pominęli słowo "rising" w tytule i może dobrze, bo inaczej bym się tam nie pojawiła. Co pewnie by mi wyszło na zdrowie, bo film porażający. Dawno nie widziałam takiego nawału klisz i oklepanych rozwiązań jak w pierwszej półgodzinie tego cuda. A potem nie jest lepiej. Na dodatek zamiast delikatnej grozy nadchodzącego zagrożenia jest chamska obrzydliwość wypływających wnętrzności. To gwałt na Lecterze. Reżyser będzie się smazył w piekle. Plusy filmu są dwa: aktor, który gra Hannibala w momentach, gdy dostaje szatańskiego rozumu oraz aktor grający komisarza czy innego inspektora. Bo męski jest. A Hannibal zimny i szalony, i przypomina trochę Aleca Trevelyana z "Goldeneye". I to jest fajne. Reszta filmu do kitu.
Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Pią 14:00, 02 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 21:07, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Oglądałyście już może "O północy w Paryżu" Woody Allena?
Ojej.
Jakie to urocze
Ten film jest o mnie. I pewnie nie tylko o mnie. Problem polega na tym, że nigdy nie odważyłabym się zostać w Paryżu.
... ale w Warszawie na pewno spotkałabym Tuwima i Iwaszkiewicza
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 21:08, 04 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Latraviata
wilczek kremowy
Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany: Wto 21:26, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ja obejrzałabym, bo wydaje się fajny. Poza tym tam gra Michael Sheen, którego szalenie lubię
Chociaż w filmów Allena to chyba tylko Vicky Cristina Barcelona widziałam i powiem wam, ze uwielbiam ten film, nie zliczę ile razy już go oglądałam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 21:47, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Tak? A mnie "Vicky..." nie przekonuje jakoś. Poza Penelope Cruz, która grała cudownie, no i w ogóle - jej postać była tak charyzmatyczna, pełna życia, że och!
Ale "O północy..." trafiło mnie bardziej. Przez swoją uroczość. Jest po prostu mojsze i już.
(chociaż też nie jestem jakąś fanatyczką Allena. musiałabym sobie odświeżyć parę filmów)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Śro 9:46, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ja bardzo bym chciała ten film obejrzeć, bo chociaż Woody'ego Allena zasadniczo nie lubię, to w tym przypadku fabuła bardzo mnie zaciekawiła. Szkoda tylko, że już chyba za późno na wypad na to do kina...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Śro 13:31, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Też planuję to obejrzeć, chociaż Allena z zasady nie lubię. Podobało mi się tylko "Whatever works", to było bardzo mojsze Jednak wszyscy tak polecają to "O północy...", że chyba w końcu zobaczę.
W weekend postaram się obejrzeć "Hiszpański cyrk", rany. Mój mózg już szybuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nath
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin!
|
Wysłany: Śro 15:31, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ja też planuję obejrzeć " O Północy w Paryżu" jakoś mnie zwiastun tak zachęcił a Allena nawet lubię, więc pewnie przypadnie mi do gustu. A w poniedziałek byłam na Bitwie Warszawskiej:P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Latraviata
wilczek kremowy
Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie
|
Wysłany: Śro 19:19, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
I jak "Bitwa..."?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nath
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin!
|
Wysłany: Śro 20:26, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
No wiesz ja tam nie przepadam za filmami o historycznej tematyce, ale poszłam z moim tatą bo on lubi. Pierwszy polski film w 3d i w ogóle szpan hhehe. Miłosna historia z wojną w tle. A miałam już nadzieje na gorzkie zakończenie, ale był hepi end. Trochę było trupów i krwi, realistycznie przynajmniej pokazane. Wojna to wojna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 20:33, 22 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Nie znoszę słowa "ambiwalentny", ale przepraszam, inaczej się nie da. Tak się bowiem składa, że moje uczucia w stosunku do Drzewa życia są mocno ambiwalentne - podobnie zresztą było z "Cienką czerwoną linią", ale tam przeważyło wywracające wnętrzności wzruszenie.
Właśnie. Po paru minutach oglądania myślę sobie: kurde, znam ten sposób przedstawiania rzeczywistości, znam to obrazowanie. "Cienka czerwona linia", o tak, to jest właśnie to. I okazuje się, że faktycznie TO, bo oba filmy robił ten sam reżyser.
Obrazowanie absolutnie przecudowne. Dobór ujęć. Skojarzeń. Montaż. Miejscami dech zapiera, szczególnie, że "Drzewo życia" jest też niesamowicie umuzycznione - aż łzy się w oczach kręcą.
No tak.
Problem w tym, że wszystko ociera się o kicz tak bardzo, że czasem po prostu się nim staje. A komentarze od-bohaterskie, sama nie wiem, jak je nazwać (w "Cienkiej..." było to samo, kto widział, ten wie), doprowadzały mnie niekiedy do szewskiej pasji. Bo po co? Po co psuć obrazy, do ciężkiej cholery, skoro mówią same za siebie? Po co wpychać coś, co jest natrętne i, niestety, kojarzy się z tanią pseudofilozofią?
Relacje międzyludzkie, realia - ok, wierzę. Rusza. A już szczególnie wątki braterskie. Ale nie przyjmuję do wiadomości nadmiernego uduchowienia, sloganów i pierdolonego wszechświata w tle, co by widzowi rozszerzyć perspektywę.
Tak, ten film dostał Złotą Palmę.
Tak, jest diabelnie amerykański.
I mam wrażenie, że reżyser tę granicę kiczu rozciąga umyślnie, podobnie jak umyślnie dobiera obrazy i muzykę, która rozwala widza na kawałeczki.
Nie wiem, czy to kupuję. Naprawdę-naprawdę nie wiem. Ale jedno jest pewne - mam o czym myśleć.
(a obecność Seana Penna jak zwykle mnie uradowała)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Śro 21:15, 26 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Obejrzałam Melancholię i tak jakby nie bardzo wiem, gdzie się podziać. Genialne role kobiece. No genialne, no.
Żeby było ciekawiej część pierwsza mnie nawet... podbudowała. Tak, ja i mój dziwny odbiór filmów. Ale w kontekście drugiej części wszystko nabrało nieco bardziej... kosmicznego wymiaru.
Metaforyczno-kosmicznego. O rany. W głowie mam absolutny bajzel.
Ciężka, cholernie ciężka atmosfera.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Śro 21:16, 26 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie
niepoprawna hobbitofilka
Dołączył: 09 Wrz 2005
Posty: 2126
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyska Łysa Góra ;)
|
Wysłany: Czw 14:10, 27 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ja jeszcze na szybciucha wtrącę o "Pianistce" - film obejrzałam, ale wywołał we mnie raczej bunt i niesmak zamiast, ja nie wiem, głębokiej refleksji? Osobiście główna bohaterka wkurzyła nie, sama nie wiedziała czego chciała. Ja rozumiem - odkrywała swoją ciemniejszą stronę, próbowała rzeczy dziwnych, zakazanych, starała się złamać swego rodzaju tabu. Ok, to jestem w stanie przyjąć. Ale sama postać - jakaś taka rozmemłana, miotająca się, błe.
A "Wiekie żarcie" co jakiś czas wspomina mój tata. Chyba ten film musiał wywrzeć na nim ogromne wrażenie, bo zawsze gdy go wspomina, wspina się na wyżyny retoryki (a to do niego niepodobne).
A co do filmu, który zostawia w głowie bajze, a na twarzy wyraz klasycznego "WTF", to polecam "Antychrysta". Ale tylko jeśli chcecie wyjść z kina bardziej skołowane niż przed seansem. Ogólnie - pomieszanie z poplątaniem, wątek czarownic, psychicznie nie-ten-tego żona w depresji opętana na punkcie seksu, domek na odludziu, śmierć dziecka i lis wyjadający własne wnętrzności... Na szczęście w tym całym chaosie jest Willem Dafoe. Dzięki Bogu.
Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia Czw 14:18, 27 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|