Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Filmowa dyskutownia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 78, 79, 80  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lora
dziecię alternatywy



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:50, 11 Paź 2007    Temat postu:

--

Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Śro 19:54, 06 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Pią 14:01, 12 Paź 2007    Temat postu:

Aaaa, chciałam oglądać Skazanych na siebie, ale w końcu nie wyszło. Jeśli było w środę, to wyszło You can dance (Błażej! I jego super-taniec open-taniec!).
Świetny to, wielce oryginalny pomysł na scenariusz. Bracia syjamscy. Przecież tacy ludzie muszą załatwiać wszystkie potrzeby razem, fizjologiczne, seksualne... Jak jeden chce pobiegać, drugi musi.

Co do Artura Ż. Takie samo zestawienie imienia z nazwiskiem ma redaktor artystyczny Krytyki Politycznej. Nim trafiłam na stronę internetową myślałam, że to dr Burski.

A dzisiaj oglądamy jednego z ulubionych aktorów Vassir, Steve'a Dorffa (którego ja też niezmiernie lubię - ma bardzo drapieżną, kocią urodę). Trza było wybrać jednego, bo na innym programie w czas antenowy filmu ze Stevem wchodzi obraz z Vinem Dieselem, drugim kochanym. Uwielbiam jego głos, uhm. No i sama Vass zauważyła raz, że dół twarzy ma podoby do Paciuta. Głos też. Vin miał kiedyś ciemniejszą skórę - był jeśli nie całkiem czarny, to mulatem. To wszystko tłumaczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 18:18, 29 Paź 2007    Temat postu:

Obejrzałam Katyń wczoraj. I? I...
Cóż. Może gdybym nie oglądała filmu ze znajomymi, nie ścigając się, kto najlepiej skomentuje dany fragment. Nie pamiętam nawet wszystkiego zbyt dokładnie, bo momentami przysypiałam. Ale - jak napisałam koledze z roku na gg - gdyby ten film nakręcono 30, 40 lat temu może ruszyłby mnie bardziej. Ale ja już tę historię znałam, tysiące razy wałkowaną i w domu, i na historii. Historia głównej bohaterki jakoś mnie nie ruszyła, Małaszyński mnie załamał, reszty nie pamiętam za dobrze (a nie, jeszcze matka Polka). No i Jerzy. Jednak sam w miarę ciekawy Jerzy (i Chyra, za którym nie przepadam) nie podciągnie całego filmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 14:49, 01 Lis 2007    Temat postu:

Chel: Hello...
Tulio: Get back mortal!
Miguel: Beware the wrath of the Gods! Be Gone! Kkh kkh!
Tulio: Back mortal, before we strike you with a lightning bolt!
Chel: [calmly] Save it for the High Priest, honey, you're gonna need it.

Miguel: Pff! What makes you think we need your help?
Chel: [imitating Miguel] Kkh Kkh! Are you serious?

Czyli Nat oglądała Drogę do El Dorado. Tylu rzeczy kiedyś nie widziałam! Na przykład tego, że pancerniczek nosi imię reżysera Wink Albo tego, że przyjaźń Tulio i Miguela nie jest do końca teges... Laughing
Wielu rzeczy nie pamiętałam i setnie się ubawiłam, oglądając. Warto było.
Ludzie, oglądajcie animacje!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Sob 20:29, 10 Lis 2007    Temat postu: Dwie rzeczywistości

Kilka ostatnio obejrzanych filmów:

Duża ryba Burtona z Ewanem McGregorem. Zawsze chciałam to obejrzeć. Wspaniale baśniowy klimat, baśniowy i jak w baśni mądry. Co jest lepsze, fajniejsze: prawda, czy cudowna wymyślona rzeczywistość? Ile jest tej drugiej w tej pierwszej? Jak odgadnąć, co jest prawdziwe, co wymyślone?
Przy okazji pojawił się tam epizod z wilkołakiem. BARDZO podobał mi się ten wilkołak (Danny de Vito w ludzkiej postaci). Prawdziwy wilk o zjeżonej sierści i jaśniejących tajemniczym blaskiem oczach. I niesamowity motyw z rzuconą mu gałęzią, za którą biegnie niczym wesoły psiak... Czasami podłość to tak naprawdę samotność i brak ogłady. Uwielbiam ten epizod.
Szczerze polecam.

Cztery pokoje w reżyserii kilkorga twórców, m.in. Rodrigueza i Tarantino. Niby jest Banderas, ale i tak wszystkich bije na łeb kochany Tim Roth. On się świetnie nadaje do komedii. Czarnych komedii. Niezwykły talent.
Akcje absurdalne, groteskowe, bardzo zajmujące. Łzy płynęły czasami ze śmiechu. Lecz chyba trzeba się dać ponieść temu filmowi, żeby go poczuć. Humor, reżyseria takich na przykład wymienionych na początku panów są dość oryginalne i nie wszystkim pasują.

Basen Ozona. Coś jak Purpurowa róża z Kairu Allena, tyle że dla pisarek (w Róży chodziło o kino). Tu jednak też nierzeczywistość wchodzi w rzeczywistość... a rzeczywistość w nierzeczywistość, tak. Świetna gra dwóch głównych aktorek - uwielbiam Charlotte Rampling! Zdjęcia...
Klimat prowincjonalnego kryminału, iście europejski, przypominający bardzo Utalentowanego Pana Ripley'a, co słodko na mnie wpłynęło.

A propos Ripley'a. Czy ja pisałam w końcu o Breaking and Entering...? Chyba nie.
Reżyseria: Anthony Minghella.
Główna rola męska: Jude Law.
Muzyka: Gabriel Yared.
Kocham to trio. Tym razem akcja osadzona we współczesnym Londynie, całkiem po sąsiedzku mieszkania Jude'a. Środowisko młodych architektów oraz imigrantów z Bośni.
Cudowna rola Juliette Binoche!
To drugie środowisko... Scena z prostytutką. W komentarzu Anthony opowiada, że ktoś mu zarzucił, że prostytutka jest tak błyskotliwa. Ale tak jest w Londynie. "Człowiek, który otwiera ci drzwi samochodu na parkingu może mieć więcej dyplomów niż ty".
Poza tym, relacje, kontrast między relacjami matki i syna a relacjami innej matki i córki. Kontrast między ich życiem, nawet między wystrojem wnętrz, w których żyją. Gdzie było więcej życia? Gdzie? U Willa i jego żony, czy u biednych imigrantów? Jego postępowanie pokazywało, czego on chce, tak naprawdę, co chce zmienić - przestępstwo, to breaking jest przyczynkiem do entering.
Muzyka jak zawsze niezapomniana. Teraz bardziej industrialna, miejska, cichsza.
I znów o całym filmie też nie da się szybko zapomnieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 15:03, 11 Lis 2007    Temat postu:

/wali głową w ścianę/
A tak chciałam obejrzeć Burtona. I nie dałam rady. Agrh.
/wali dalej/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:09, 11 Lis 2007    Temat postu:

A ja Dużą Rybę też obejrzałam. I ten film wydał mis ie tak, och, baśniowo zwyczajnie mądry, ale nie taką narzucającą się mądrością, po prostu... Ach. Z trudem powstrzymywałam się od płaczu pod koniec. Uwielbiam filmy Burtona, uwielbiam Ewana McGregora i Helenę Bonham-Carter.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 12:42, 14 Lis 2007    Temat postu:

PLAC WASZYNGTONA

(moja fascynacja filmami Agnieszki Holland przekracza wszelkie granice - niedługo dysk mi padnie od filmów, a portfel Ómrze z powodu ciągłych zakupów płytowych)

"Plac Waszyngtona" ma swój klimat, trochę jak z dziewiętnastowiecznej powieści. Ona brzydka (?) i bogata, on przystojny obieżyświat bez grosza przy duszy. Ojciec na ślub zgodzić się nie chce, a człowiek przez cały czas zastanawia się, czy to faktycznie podstęp, czy może wszystko jest jedynie grą pozorów.
Myślę, że najlepszą receptę daję siostra surowego ojca - a nawet jeżeli młodzik poluje na majątek? Co z tego? Czy to znaczy, że będzie złym mężem? A może właśnie to małżeństwo da dziewczynie szczęście?

Nie powiem jak rzecz się rozwiązała, żeby nie popsuć efektu. Film ciekawy, chociaż do "Trzeciego cudu" się nie umywa. W każdym razie warto dać się wchłonąć przez magię dawnych czasów.

Good Night and Good Luck

Miałam na płycie od dawna, ale zabrałam się za oglądanie dopiero, jak puścili w TV. I padłam z zachwytu. To jest coś, co kocham najbardziej - minimum środków, maksimum treści. Formalna skromność i napięcie, które nie pozwala oderwać się od ekranu.
Daję dziesięć na dziesięć.

O czym?
O absurdzie amerykańskim lat 50-tych - czyli komunista kryje się za każdym krzakiem!
("Moja żona, jak była jeszcze panną, poszła na spotkanie komunistyczne. Jesteśmy już wprawdzie dziesięć lat po rozwodzie, ale i tak to wyciągną, więc najlepiej sam się zwolnię")
I o pewnym dziennikarzu, który walczy o wolność słowa i sumienia.

Świetne!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 13:28, 14 Lis 2007    Temat postu:

Właśnie, miałam o tym napisać i zapomniałam.
Siadając przed TV myślałam, że do połowy padnę na kolana.
Nie padlam.
Owszem, bardzo mi się podobało.
Główna rola była wręcz wirtuozerska. Jak dla mnie, niosła cały film.
Ogólnie całość była dobra, ale miała dwa minusy: jak się człowiek raz rozproszył, to już do końca zastanawiał się o co chodzi i zastosowano metodę zapamiętywania przez powtarzanie. Tego drugiego bardzo nie lubię.
Z seansu jestem bardzo zadowolona, szczególnie zaś z muzyki, ale 10/10 nie daję. Może 8.

* * *

Nie mam programu, więc nie wiem, co wczoraj oglądałam. Zaczęłam Kolekcjonera kości, ale na jednej z reklam przeniosłam się na 2TVP i... przepadłam.
Nie wiem, co to było.
Było wspaniałe.
Ameryka tuż sprzed połowy wieku, mój czas. Gorzko i dekadencko (?!), upadek czegoś, co się jeszcze dobrze nie zaczęło.
Fantastyczne ujęcia, kadry. Niemal każdy obraz był małym dziełem sztuki.
Ścieżka dźwiękowa- jak w Trio z Belville zwrócona uwaga na dźwięki, nie muzykę, plus oczywiście dialogi.
Z aktorów poznałam tylko Tony'ego Shalhoub (Monk) i tego faceta, który grał Freda Flinstona. Ten drugi spisał się genialnie.
I świetnie przedstawiony problem początkującego pisarza, który już się wypala.
Wiem! Barton Fink.
Nie obejrzałam do końca i żałuję, ale na pewno do tego wrócę.
Zainteresowanych odsyłam tu: [link widoczny dla zalogowanych]
Złota Palma i trzy nominajce do Oskara. Nie dziwię się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 13:35, 14 Lis 2007    Temat postu:

Hmm, a ja nie mogłam "Bartona Finka" strawić. Tak mam, jak coś jest bardzo zachwalane - najeżam się i warczę.
Albo po prostu nie miałam nastroju (dwa drinki)

edit. może faktycznie przegięłam z tym 10/10.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 17:22, 14 Lis 2007    Temat postu:

Ja nic o nim nie słyszałam, za zaczynałąm oglądać. Jestem zachwycona.

Nie wiem, czy przesada, ale to kwestia gustu. Np. wszyscy byli zdumieni, że na 6 nominacji Gn&Gl dostało tylko trzy nagrody, a jakoś tak... nie byłam zaskoczona. Należały się trzy i więcej nad to bym nie dała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Śro 20:43, 14 Lis 2007    Temat postu:

Barton Fink - oczywiście! Zawsze chciałam to obejrzeć i kiedy teraz zobaczyłam w Kocham kino, wiedziałam, że o tej porze znów będę się wgapiać w ekran kukuryźnika (tydzień temu był Basen, dwa tygodnie temu chyba też coś oglądałam. A - Gn&Gl. A może to na odwrót było).
Podzielam zachwyt Nati. Nie zawiodłam się. Szczegóły (komary, tapeta), scenariusz, zdjęcia i oczywiście aktorstwo...
John Turturro, którego wielbię od czasów Shootera w Sekretnym pokoju. Muszę jeszcze w takim razie obejrzeć Big Lebowski. I braci Coen to i z Johnem Turturro.

Good night miał niezły klimat. Świetne dialogi i pan Strathairn, którego bardzo lubię. I głównie dzięki temu klimatowi zapamiętam go na dłużej. U mnie będzie jakieś 6,5-7/10.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 23:41, 15 Lis 2007    Temat postu:

O, to my mamy całkiem inny gust filmowy, Blaidi, bo mnie "Basen" zawiódł i ździebko ubawił.
Skończyłam oglądać i tak sobie leżę i myślę - jest w tym jakaś głębia, czy to po prostu do mnie takie ambytne kino nie dociera?
Nastrój ok, może i nawet napięcie, takie trochę postalkoholiczne, ale rozwiązanie?
Do chrzanu.
Takie na wzruszenie ramion.

Ja teraz w dalszym ciągu siędzę w Hollandowej, ale recenzja filmu "Europa Europa" kiedy indziej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 15:59, 25 Lis 2007    Temat postu:

Po pierwsze primo, wczoraj obejrzałam po raz któryś Linię życia i twierdzę stanowczo, że to jeden z lepszych dreszczowców metafizycznych, jakie nakręcono.
Ha!
Doskonały rocznik 1990, nie wiem dlaczego, ale kino końca lat 80-tych i początku 90-tych jakoś najbardziej mi odpowiada. To znaczy kino okołoamerykańskie.
Pogranicze życia i śmierci, zabawa w Boga i młody Kevin Bacon - czego chcieć więcej?
No, chyba tylko Klimatu. Ale Klimatu akurat w tym filmie nie brakuje.


Po drugie primo byłam dzisiaj na Gwiezdnym pyle i jestem zachwycona. Absolutnie. Tak, proszę państwa, należy robić ekranizacje!
Cud, miód pistacje, baśniowość w wersji maksymalnej, doborowa obsada, komizm i patos, schemat i innowacja.
Chyba nie umiem nic innego dzisiaj napisać, bo dalej mnie trzymają emocje.

Jakby mi schrzanili mojego guru-Gaimana, to bym się chyba zapłakała...
Ale nie! Dziękidziękidzięki!

<podskakuje>

ps. No i tradycyjnie czarny charakter najprzystojniejszy Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:46, 02 Gru 2007    Temat postu:

Muszę obejrzeć "Gwiezdny pył", ciągle to sobie powtarzam.

Aleale. Obejrzałam ekranizację Pikniku pod Wiszącą Skałą. I co?
Zachwyt. Atmosfera oddana (chociaż na książce bardziej drżałam... cóż, nie znałam zakończenia). Wisząca Skała wyglądała dokładnie tak, jak ją sobie wyobrażałam (bo wyobrażenia opierałam na czeskich skalnych miastach, co okazało się bardzo trafne!). No i Irma wyglądała identycznie jak ją sobie wyobrażałam.
I w ogóle... Mru, mru, mru! I stwierdzam, że jestem głupia, bo dopiero na filmie domyśliłam się, że Albert i Sara byli rodzeństwem. No i słodki Michael! Taki angielski.
A film wizualnie po prostu piękny. Mru!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 78, 79, 80  Następny
Strona 54 z 80

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin