|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 18:23, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Byłam też na Pokucie. Podobała mi się, owszem, nawet Keira, której nie lubię zazwyczaj. Ale były momenty, że uśmiechałam się z przekąsem. Ludzie na froncie zabijający innych ludzi (bo nawet wrogi żołnierz jest człowiekiem), po czym modlący się do Boga, który miał ustanowić takie prawo jak "nie zabijaj" są hipokryzją. No ale to nie jest zarzut wobec filmu raczej.
A filmem ogólnie jest zachwycona, podpisuję się wszystkimi łapkami pod Hekate.
Zaczarowana. Taka właśnie jestem po najnowszej produkcji Disneya. Kurcze, wiem że to dla dzieci, że wychodzi na infantylność, ale mało mnie to obchodziło w chwili, gdy gwałtownie potrzebowałam dużej dawki radości.
Patrick Dempsey właściwie niczym się nie różnił od Dereka z Chirurgów (za którym nie przepadam), film jest raczej przewidywalny i dość przekoloryzowany, ale przynajmniej radosny uśmiech nie schodził mi z twarzy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 22:31, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
No, ja się w ogóle ostatnio kinuję - w sobotę byłam na "Wojnie Charlie'ego Wilsona", wczoraj na "Lejdis", a dzisiaj na "PS I love you".
Dwa pierwsze polecam z całego serca - "Wojna..." jest jednym z tych filmów o poltyce, które nie dość, że ogląda się z przyjemnością, to kończą się... prawie dobrze. A "Lejdis", chociaż przydługie, to z całą pewnością przewyższają "Testosteron" we wszystkim, także odpowiedź dużo lepsza od oryginału.
Natomiast "PS" rozczarowuje, naprawdę rozczarowuje. Parę wzruszających momentów, ale raczej nie polecam na seans kinowy. Może na dvd...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Czw 22:01, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Proszę państwa oto Willy. Kto spytacie? Willy i jego fabryka czekolady. Ach, ten Willy. Willy Wonka. Teraz już wszytsko jasne, ten typek co siedzi samotny w swojej fabryce, otoczony jednynie małymi ludkami, które zastępują mu całe społeczeństwo, bo są lepsi niż ludzie. Ale , ale chyba w końcu się przekonuje, że rodzina jest bardzo ważna. Jednak to przychodzi dopiero razem z nauką małego Charliego.
"Nie polubicie mnie..." Tak zaczyna się "Rozpustnik" i chyba prawie wszyscy muszą przyznać mu rację, choć niewątpliwie jest niezmiernie ciekawą postacią. Ten filmjakoś mnie ruszył, nie kwestia wzruszenia czy coś, ale przechodził mnie dreszcz w niektórych momentach. Mocny film, dobrze zrealizowany, a kreacja Depp'a jako wybitnego człowiek siedemnastego wieku - godnego zauważenia, nieco wybiegającego dalej, ekscentrycznego uwodziciela. Polecam!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Trilby
świtezianka
Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto z piaskowca
|
Wysłany: Śro 18:58, 14 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
O ludzie! Widzial ktos juz Iron Mana? Matko, jaki to piekny film! Ja wlasnie bylam i jestem gotowa isc po raz drugi. CUDO CUDO!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:38, 02 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Sierociniec.
Film nieametykański, ku szokowi mojemu. Niby horror, ale nie aż taki straszny. Niby ma być psychodeliczny, i w ogóle... Był miły, ładny i przyjemny. Na wolne popołudnie w sam raz.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Czw 2:00, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Bo dreszczowce wszelakie są... przereklamowane.
Znaczy się, nie mówię, że wszystkie są słabe, ale samo określenie filmu horrorem czy thrillerem jest dużym wyolbrzymieniem dla mnie (doprawdy, nie wiem, kto ustala te kategorie - dzieci jakieś? czy to znaczy, że jak film ogląda się w pewnym naięciu i skupieniu, to jest już "staszny"?).
Ponoć 'Szósty zmysł' jest horrorem (hę? tak słyszałam, że taką kategorię ktoś mu przypisał... Boruuu!). Przecież ten film nie jest straszy ani trochę. Jest tylko i aż klimatyczny.
W ogóle jestem chyba kapryśnym widzem (nie żebym chciała się bać, nie lubię filmów, podczas oglądania których leję po nogach - niby czemu ma to służyć? bez sensu takie karmienie się strachem, i jeszcze wszystko zostaje ci w podswiadomości :/)... ale do czego zmierzam. Gdybym chciała się pobać, to w horrorach nie byłby mi w stanie chyba nikt dogodzić. Bo widziałam już wiele pseudo-horrrów (nie mówię o dzieciństwie, bo wtedy Ptaki, Płonący wieżowec, Szczęki i badziewna Laleczka Chucky przerażały mnie tak bardzo, że nie mogłam po nocach spać) i jakoś albo mnie te pseudo-horrory odrzucały - mięso, krew, wydłubywanie gałek ocznych i inne obrzydlistwa, które bynajmniej straszne nie są, ale paskudne, denne i przyprawiają o odruchy wymiotne (jak leci taka siekanina, przełączam na inny kanał) - albo film jest totalnie śmieszny (kicz jednym słowem), albo jest dobry, czyli odpowiednio trzyma w napięciu (choć strachu nie uświadczysz, więc to z pewnościę nie jest 'horror').
Niniejszym oświadczam, że dla mnie kategoria horror nie istnieje
Uch. Poszłabym na ten 'Sierociniec' i nie poszła.
Jakoś nigdy mi się nie chce na kino kasy wydawać, jeśli nie leci coś, do czego się rwę (taa... a ostatni raz tak naprawdę "rwałam się", kiedy leciała trzecia część Władcy Pierścieni - a to było w czasie sesji i faktycznie chciałam sie wyrwać z rzeczywistości, złwaszcza, ze już wszyscy dookoła widzieli, a ja nie...). W efekcie, skoro nie spieszy mi się do obejrzenia jakiegoś filmu, przestają go wyświetlać i go nie oglądam
Potem oglądm na dvd. Wiem, że to co innego, nie to wrażenie, ale co mi tam.
Najwyraźniej nie jestem kinomaniakiem.
Lubię filmy ciepłe, filmy mądre, filmy głębokie. Tudzież smutne mądre i z przesłaniem. I lubię napięcie, ale takie napięcie w naprawdę dobrej psychologii.
Lubię też filmy pozornie bez akcji. Kiedy obserwuje się sylwetki bohaterów, ich charatery, reakcje, a cała akcja toczy się wewnątrz nich i poprzez nich.
Nie wiem, czy któraś z Was oglądała [link widoczny dla zalogowanych]. Film rosyjski i specyficzny, jak to filmy rosyjkie. Będzie pewnie kiedyś powtarzany na AleKino, bo widziałam go już dwa razy w dużych odstępach czasu. Film jest w stanie znudzić kogoś, kto oczekuje nagłedo zwrotu, fajerwerków, czy bór wie czego. Ale opowieść jest taka... taka prosta i niewyszukana, ale zarazem trudna i wieloznaczna, taka... typowo 'syberyjska' (dłuuuga, w każdym razie oglądając ją, ma się wrażenie, że nigdy się nie skończy i że trwa już nie wiadomo ile) rozciągnięta niby liniowo, ale to nieprawda, bo rozciągięta jest w głąb i we wszytskich kierunkach, które dostrzega oko widza, oczywista i jednocześnie tajemnicza w swej prostocie - jak krajobrazy nadbajkalskie
Mnie wciągnęło. Z początku tylko sylwetki dwóch chłopców, a potem cała historia, która toczyła się tak powoli i równomiernie, tajemnica, do której rozwiązania właściwie się nie zbliżałam, do tego oszczędna muzyka, i jeszcze obrazy - zdawały się statyczne, wręcz acetycze, szerokie i nieruchome, ale mam wrażenie, że nie stanowiły tylko tła w tym filmie, ale były jednym z 'bohaterów' . W ogóle przez ten ascetyzm ma się poczucie, że weszło się do filmu, który nie jest filmem, tylko dzieje się naprawdę. Trochę jak w dokumencie, ale nie go końca.
Zdawało mi ssię jakbym była duchem zza kamery, niemalże wszechwidzącym, ale nicniewiedzącym.
Rzadko kiedy, oglądajac film, miewałam tak silne uczucie bycia niemym "obserwatorem". W dodatku praktycznie bezemocjonalnym. A ja zawsze mam tendencję przeżywać emocje bohaterów, tu jednak jest ciekawiej o tyle, że widzi się tylko to, co do ciebie trafia, ale nie przeżywasz tego, nie mąci to w tobie uważności, co sprawia, że nadal możesz patrzeć, coraz głębiej wnikliwiej, i wyciągać nowe wnioski.
I nie mogłam wyłączyć telewizora, póki opowieść nie dobrnęła do końca. Zresztą, koniec tej opowiesci jest tak pokazany, że wlaciwie jest otwarciem. Jest rozwiązaniem, ale również brakiem odpowiedzi i nasuwa kolejne pytania. Rosyjska zagadka
A ty się, drogi widzu, wysil i jeszcze trochę podumaj, bo napisy końcowe nie zwalniają od myślenia ;P
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Czw 3:16, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 10 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Pon 11:43, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Smag! Ja oglądałam Powrót, ja! Kiedyś, na piątym chyba jeszcze roku studiów. W kinie, na którymś festiwalu, bodajże. A, nie - chyba nie na festiwalu... Ale w kinie.
W każdym razie film jest niesamowity. Taaak, ta surowość. Surowość krajobrazu i surowość ojca. Czy pierwsza może być wytłumaczeniem drugiej? Jeśli tak, to...
Film hipnotyzuje. Atmosfera jest ciężka i gęsta, pomimo wizualnej przestrzeni, i tak - wciąga bardzo.
Jakoś tak niedawno był pokazywany w Uczcie kinomana, ale gdzie tam - u Pani Jadzi obejrzeć tak późno niczego się nie da, zresztą następnego dnia do pracy. Ale gdzie się dało - rozreklamowałam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 20:04, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
A ja wczoraj po raz enty napawałam się "Pokojem z widokiem" Ivory'ego.
Kocham Ivory'ego. Po prostu kocham. Za świetne, subtelne ekranizacje, za malarskość, doskonały dobór aktorów, niesamowity nastrój... Za wszystko. To po prostu klasa sama w sobie.
Zekranizowany "Pokój..." jest, tak jak i "Maurycy", dziesięć razy lepszy od swojego literackiego pierwowzoru. To znaczy lubię Forstera (szczególnie za Howards End, tu książka przewyższa film i tego ukryć się nie da), ale Ivory'ego czuję, a czucie więcej znaczy niż...eee... szkiełko i oko.
W taki sposób reaguję jeszcze tylko na Agnieszkę Holland.
Nie będę recenzować, bo mój obiektywizm poszedł się chrzanić. Dochodzę do wniosku, że czekanie na film, który ma być wyświetlony w tv (a mam naprawdę niewiele kanałów w domu, więc to czekanie często jest baaardzo długie) ma niepowtarzalny smak. Oczywiście posiadam "Pokój z widokiem" w swojej płytowej kolekcji, ale posiadanie ma w sobie o wiele mniej uroku niż czekanie.
A-ha, jakby ktoś miał tvn7, to zdaje się dzisiaj (albo jutro?) około dwudziestej leci "Howards End" Ivory'ego. Gorąco polecam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Pią 14:26, 25 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Wskutek mojego angielskiego ukulturalniania sie bylam w ciagu ostatnich dwoch tygodni na "Mammie Mii" i najnowszym Batmanie (polskie tlumaczenie "The dark knight", chociaz w sumie najbardziej logiczne i oczywiste, nieodmiennie doprowadza mnie do chcichotu), i oba filmy mam ochote zakupic na dvd jak tylko je wydadza.
"Mamma Mia" dla mnie, jako fanki Abby, byla czyms w rodzaju ogromnego tortu czekoladowego z wisienka na czubku. A wisienka byl spiewajacy Pierce Brosnan, bo za kazdym razem, jak zaczynal spiewac, dostawalam niepowstrzymanego ataku smiechu.
A Batmana trzeba zobaczyc - zdradze tylko, ze wszystkie recenzje, jakie slyszalam i czytalam, sa zgodne w jednym - Joker kradnie show. I nie mozna sie z nimi nie zgodzic.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Sob 13:03, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nareszcie udało mi się w całości obejrzeć Atak klonów. Wytrzymałam. Mój tata nie i przy dziesiątej tyradzie pod tytułem "Niech szlag trafi tego głupiego gówniarza i jego dziewczynę, co on w ogóle znowy wyprawia?!" kazał mi zamknąć dziób.
Właściwie film warto było obejrzeć dla trzech scen: Obi-Wan przywiązany łańcuchem do słupa (YaY! perwercha), Obi-Wan mordujący zmutowaną modliszkę i przybijający ją sztychtem do ziemi (mrrr...) i głos Qui-Gona w tle ("Anakin! Get down!"). No i wilhelmi krzyk w czwartej minucie filmu.
Minusy filmu... a były plusy? A tak, Obi-Wan. Więc minusy takie, że Yoda był komputerowy. Stracił całą jodowatość. Wiem, że z przedstawieniem walki za pomocą lalki mogłyby być problemy, ale mimo to...
Anakin. Precz z Anakinem. Bleee. Brzydkie. Głupie. Samolubne. Przez długi czas zarzucałam Obi-Wanowi, że nie umiał go wychować. Zmieniłam zdanie. Annie był wyjątkowo niewdzięcznym typem wychowanka. Z drugiej strony, biorąc go na padawana, Obi-Wan sam był jeszcze chłopcem... A jak go znam, do tego bardzo niepewnym siebie. Ilekroć mówił: "mój młody padawanie" lub "mój uczniu", pękałam ze śmiechu.
Pytania bez odpowiedzi: jak temu dzieciakowi udało się ukryć swój nieprawy związek przed mistrzem i radą? Jak Rada mogła pozwolić Dooku odejść z Zakonu? Czy Qui-Gon wychowałby Anniego inaczej? Czy siostra Larsa była córką Shmi? Czy scena z Padme biegnącą w podskokach łąką nie mogła być wypieprzona w trzy diabły?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Sob 17:35, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nat... jaka siostra Larsa? Czyżby coś mi umknęło?
Ja osobiście uważam Atak Klonów za najgorszą część z sagi prequelowej, więc automatycznie w ogóle uważam ją za najgorszą część. Mroczne Widmo lubię za Qui-Gona, za Dartha Maula i za końcową scenę w której o dziwo podoba mi się muzyka, natomiast Zemsta Sithów, mimo totalnie naciąganych i sztucznych dialogów, jest, jakby na to nie patrzeć, punktem zwrotnym cełej serii i skłamałabym gdybym powiedziała, że przejście Anakina na Ciemna Stronę nie poruszyło wędzidełek i niteczek w moim sercu, zwłaszcza podczas seansu w kinie - a poza tym w tej części Padme miała najfajniejsze ciuchy Atak Klonów jest moim zdaniem najnudniejszy. Oglądając tę część nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Lucasowi chodziło w nim głównie o zarzucenie widzów efektami specjalnymi (masz rację, Nat - Yoda!), bo przecież chyba nie o fabułę... -__-
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Sob 21:24, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ja oglądając Atak Klonów (w kinie - nie zamierzam się tym torturować nigdy więcej) odniosłam wrażenie, że chodzi raczej o ładne widoczki. Serio, równie dobrze mogłabym spędzić dwie i pół godziny oglądając Discovery. Mam słabość do Obi Wana, ale, do diabła, dlatego, że gra go Ewan McGregor, a nie dlatego, że to dobrze poprowadzona postać. A Anakin sucks. W "Zemście" jest przynajmniej przystojny, ale w "Ataku" to jeszcze taki smarkaty wypierdek.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 11:37, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ora, jaka fabuła?! Tam była fabuła?! XD
Za to te niekończące się dialogi po tytułem: "Kocham cię ale nie możemy być razem - Tak, ja ciebie też, ale nie możemy być razem, zrozum - Wiem, ja cię tak kocham, ale nie możemy być razem - A w dupie to mam, bądźmy!"... płakałam, przyznaję szczerze. Jak tylko się zaczęły, łzy mi pociekły ze śmiechu.
Tytuł mojej przyszłej magisterki: Lucas a demencja starcza.
Ja tam mam do Obi-Wana sentyment ze wszelkich możliwych powodów (zaczynając od tego, że jest uczniem Qui-Gona ).
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:52, 20 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
*zawiera mnóstwo spoilerów dotyczących fabuły*
Wczoraj obejrzałam Babel.
I co ja mogę powiedzieć?
Jako całość film mi się podobał (szczególnie część japońska, uch-uch, ciekawe, dlaczego?). Był mocny, może nie walący w łeb, ale jednak jakoś człowieka ruszył.
I przepraszam, ale chyba najmniej podobała mi się część "Blanchett dostaje kulkę, a Pitt podsuwa jej garnek, żeby do niego sikała, i w ogóle, to ona wcześniej jest jakaś dziwna, jakby miała pms". Może dlatego, że to jest jedna strona medalu, ta wspaniała i amerykańska, przez którą druga strona - dwóch marokańskich chłopców sprawdzających, czy strzelba faktycznie strzela na odległość 3 kilometrów - jest przez to cierpiąca. Taka zabawna obłuda, tragiczna i zabawna - dwóch synów pasterza kóz w mediach zostaje ukazana jako terroryści, atakujący autokar z turystami.
A w międzyczasie, ach, akurat dzieci tej dwójki (uznaję to za uproszczenie, spodziewała się raczej, ze wszystko będzie połączone dziejami strzelby i pocisku, ale cóż *wzdycha*) - Pitta i Blanchett - w drugiej części świata jadą z nianią (która nie ma ich z kim zostawić), na wielkie, meksykańskie wesele (które wygląda prawie jak polskie, khehe). I mamy Gaela Garcię Bernala, którego na swój sposób uwielbiam (Dzienniki motocyklowe! <3), i który je nielegalnie wwozi, a potem wywozi przez granicę. W międzyczasie dzieci poznają inną kulturę (która na tle amerykańskiej wydaje się barbarzyńska z tym ukręcaniem głowy kurom, nianią puszczającą się na boku z meksykaninem w kowbojskim kapeluszu i wszystkimi chlającymi na umór). Kolejne niefajne uproszczenie (i jak tu wierzyć Inarritu w jego obiektywizm? w jego, um, patriotyzm?).
I, oczywiście, moja ulubiona część - japońska. O głuchoniemej dziewczynie, którą dziwnie rozumiem. Chyba najbardziej podoba mi się moment w łazience "patrzyli na nas jak na jakieś mutanty...! *zdejmuje majtki* No to teraz dopiero zobaczą owłosionego mutanta!". O odrzuceniu, o tym, jak czuje się gorsza. Przejmująca scena na dyskotece, kiedy próbuje tańczyć w rytm muzyki, której nie słyszy. I to szaleństwo jest dla niej ciszą pełną dziwnych świateł.
I, oczywiście, jej tatuś. Który polował, i któego strzelbą marokańscy chłopcy postrzelili piękną i pms-owatą mamusię dzieci nielegalnie przejeżdżających przez granicę.
I panowie policjanci, i pan Mamiya (tak jak pan Wataya, czyli nasz tatuś Chieko - czy tylko mnie te nazwiska jednoznacznie kojarzą się z Kroniką ptaka nakręcacza?). Nie chcę mówić o desperacji Chieko, która szuka zrozumienia, szacunku (!), próbując stracić dziewictwo - z dentystą, chłopakiem na dyskotece, i naszym Mamiyą. I opowiada o śmierci matki. Ale nie tak, jak było naprawdę.
(co, razem z notką daną Mamiyi, sprawia, że przypuszczamy, że Chieko może popełnić samobójstwo)
I dziwne zakończenie, dosyć optymistyczne, ale tylko dosyć.
Warto obejrzeć. Choćby po to, by wyrobić sobie zdanie o tym filmie, w którym praktycznie nikt nic nie mówi. A najwięcej partii dialogowych jest w języku migowym. Film, który składa się z obrazu i muzyki.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Sob 12:38, 25 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Zabieram sie do "babel" przez ostatnie pół roku i jakoś nie mogę go obejrzeć. Ale chyba teraz się zdecyduję.
"Mgła" - Horror jakich wiele - z potworkami, znów wojsko jest wszystkiemu winne. Jednak sposób kręcenia filmu, przypominający nieco amatorskie ujęcia wprowadza pewien klimat. A poza tym pokazuje jak nie wiele potrzeba, żeby ludzie stali się bardzo nie ludzcy.
"Jestem legendą" - całkiem niezły, ale nie żadna rewelacja. Jest parę ciekawych rozwiazań, podobały mi się sposób przechodzenia od retrospekcji do akcji właściwej.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|