|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
merrik
złyś
Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Nie 21:01, 07 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Lestat nic. O ile wiem dopadło go Armadziątko i zrobiło z niego wampyra. W niewyjaśnionych okolicznościach Daniel-wampir trafił do Mariusa, a co dalej, nie wiem.
Hm, psychiczny to tam jest zawsze (Lestat/David w Złodzieju), w Posiadłości slash pozawampiryczny ale nadprzyrodzony. Goblin/Quinn i ta/ten co stworzył/a Quinna (nie mam książki i imienia nie pamiętam)/Quinn.
Nie do końca impotentów. Oni po prostu nie czują seksualnych podniet - mówił o tym Lestat w książkowej KP jak ją odzyskam poszukam cytatu. Niemniej Lestat z tego co pomiętam co jakiś czas podziwia aspekt fizyczny Davida, Quinna czy Louisa.
Eja jak ja dawno czytałam Kroniki...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 14:17, 08 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
To jest film mojego dzieciństwa. To znaczy taki, który zawsze chciałam obejrzeć, a mi nie pozwalali. To są filmy mojego dzieciństwa
Był niezły. No dobra - świetny był! Kocham Kirsten! Była fantastyczna. Tom Criuse... bogowie, jak to się ludzie zmieniają Ale w tej peruce był świetny. Grał świetnie. Pitta lubię jako aktora, ale już w połowie zaczął mnie wkurzać.
Jo, scena z nauczycielem i modystką nie ma sobie równych
Jak dla mnie, tej film jest totalnie przesycony erotyzmem. I tez na tym cmentarzu, to myślałam że do czegoś dojdzie.
Moje wampiry to to nie są, ale i tak je bardzo lubię. Chociaż momentami wydawało mi się naciągane, akcja naciągana.
Mimo wszystko jednak wolę Bram Stocker's. Oldman jest... mrrr.
Chyba byłoby dobrze, jakbym wreszcie przeczytała kroniki
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
wilk rumowy
Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:10, 08 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ach, dla mnie też właśnie "Wywiad z wampirem" jest takim filmem z dzieciństwa - zawsze gdy leciał w telewizji, to rodzcie nie pozwalali obejrzeć. Dopiero jakiś rok temu udało mi się na niego załapać. Boże, co to było! Szykowałam się wtedy na niego chyba od tygodnia ;D Po seansie zaś nie mogłam spać przez pół nocy - nadmiar wrażeń.
Czy naprawdę jest aż tak przesycony erotyzmem? Ja tam czułam go tylko w kilku scenach, zwłaszcza w tej na cmentarzu. Tak moja mhroczna, zua i zeslashowana strona duszy jęczała błagalnie: "No dalej, pocałuj go Lestat!"
Toma Cruise i Brada Pitta zazwyczaj nie lubię oglądać, ale tutaj wprost nie mogłam oderwać od nich wzroku. Mimika Lestata i te lśniące oczy Louisa, mrrr...
Tylko wampir Armand mnie wkurzał. Taki...taki... No, nie taki jak być powinien. Miał chyba za dużo pudru na twarzy.
A książek Anny Rice nie czytałam. Może kiedyś? Nie wiem zresztą, czy warto.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 14:55, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Chciałam rzec, że wczoraj nareszcie udało mi się obejrzeć "Moje własne Idaho".I chyba nie potrafię napisać recenzji.
Po prostu wgniotło mnie w podłogę i, cholera, pół nocy spać nie mogłam! Mocne, niesamowite i przedziwne.
Skojarzenia miałam średniowieczne. Król złodziei, dzielnica żebraków, życie na marginesie społeczeństwa, gdzieś poza rzeczywistością. Potem mocno karnawałowa scena pogrzebu Boba (akordeon, wóda, orgietka) skontrastowana z pustosłowiem księdza i pochówkiem szanowanego obywatela.
Ziemia łączy, nie widzi różnicy między bogaczem a biedakiem. Czy rzeczywiście...?
Motyw Idaho, poszukiwanie utraconego dzieciństwa, rozpaczliwa potrzeba miłości.
Historia Mike'a mnie rozsypała, szczególnie zakończenie - nieszczęśliwemu zawsze wiatr w oczy! Czy czerwony samochód, który w końcu go zabiera, zawiezie go do jego prywatnego Idaho? (och jakbym chciała!), czy do piekła zbudowanego przez ludzką obojętność?
No nie mogę, znowu mi się chce ryczeć!
Ta opowieść jeszcze długo będzie mi chodzić po głowie...
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 19:12, 13 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 16:28, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze - Biała hrabina Ivory'ego.
Jestem absolutną fanatyczką tego reżysera, ale muszę powiedzieć, że jego starsze filmy podobają mi się bardziej. Mają to... coś. Hrabina też jest interesująca, malarska i narracyjna, czasem jednak drażni, sama nie wiem, dlaczego.
No dobrze, wiem. Rzecz w tym, że interpretuje ten film inaczej, niż powinnam, na dodatek zdając sobie z tego sprawę. Wybrałam jeden wątek - istotę knajpiarskości - i świadomie ignoruję wszystkie inne, te istotne również. Fascynują mnie lokale przedwojennego Szanghaju, dekadenckie, odurzające, gdzie fordanserkami są rosyjskie arystorkatki, które w ten sposób zaqrabiają na chleb.
Co jest potrzebne, żeby knajpa była naprawdę dobra? Jak to się dzieje, że za drzwiami znikają podziały, a napięcia polityczne utrzymywane są w równowadze? Dlaczego mówimy, że dany lokal ma "atmosferę", a inny nie?
Kiedyś napiszę opowiadanie o knajpach, po "Białej hrabinie" (tragicznej, tuż-przedwojennej, na zakręcie) wiem to na pewno.
Po drugie Volver Almodovara.
Nie mam pojęcia, dlaczego nie obejrzałam tego filmu wcześniej! Toż to niewybaczalne przeoczenie!
Film o kobietach, z których każda zachwyca osobowością. Penelope Cruz w roli Rajmundy jest niesamowita - gdy gra po hiszpańsku, gdy dookoła pęcznieje i rozkwita hiszpańskość, wtedy dopiero widać, jakiej klasy to aktorka.
Padłam i zostałam wdeptana w ziemię.
Almodovar, to jeden z nielicznych twórców, którzy mogą i powinni pisać o kobitach. A ja mogę i chcę oglądać kobiety w jego wydaniu.
Plany najbliższe:
Iluzjonista.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 19:24, 26 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jeżeli istnieją jeszcze tak dobre filmy do odkrywania, jak "Il bagno turco" (czyli "Hamam") Ozpeteka, to znaczy, że sztuka filmotwórcza ma się nieźle. Ten obraz zaczarował mnie na amen. A to z tego powodu, że opowiada o odkrywaniu siebie, swoich korzeni, innej kultury - tak bliskiej, a jednocześnie tak odmiennej. Istambuł Ozpeteka czaruje, chociaż nie ma w sobie nic ze sztucznej urody prospektów reklamowych. Czaruje niedoskonałością, ciasnymi uliczkami, starymi łaźniami, sąsiedzkimi uroczystościami i historią, która gdzieś tam... za ścianą... za naskórkiem... tkwi i nie daje o sobie zapomnieć.
Polecam. Nie dlatego, że odrobina slashu - zupełnie nie pojmuje dlaczego właśnie te wątki tak bardzo wypomina się reżyserowi. Ważne są, ale nie najważniejsze. Film jest po prostu mądry, malarski, trochę sentymentalny; kameralne kino wysokiej próby. A muzyka!... Ach i jeszcze raz ach.
Streszczenie wisi na filmwebie, więc nie będę się powtarzać.
Mru.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pią 19:26, 26 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Trilby
świtezianka
Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto z piaskowca
|
Wysłany: Sob 14:13, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jezeli juz byl temat okolowampirowy, to ja film Twilight na polskie zdaje sie przetlumaczony jako Zmierzch - gorrrrrrrraco odradzam. Romans na poziomie BlOgAsKuFf o HarRyM PotTeRze, przez pierwsze pol filmu czekalam az cos zacznie sie w koncu dziac, cos niby zaczelo sie dziac, i tak po mniej wiecej 10 minutach akcji znowu nuda jak flaki z olejem tylko w cukierkowej otoczce. KOSZMAR.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 13:49, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja nie musiałam iść do kina, żeby to wiedzieć ^^ Współczuję, Trill. Chociaż teledysk do soundtracku jest całkiem niezły.
link video
Nawiasem mówiąć, ile ta dziecina miała lat, gdy napisała ten "bestseller"? Wie ktoś?
Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Pon 13:50, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Trilby
świtezianka
Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto z piaskowca
|
Wysłany: Pon 22:38, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
To jest stara baba ktora ma kilkoro dzieci! To jest najgorsze! Dorosla osoba a taka infantylna.
No i: ja o filmie nic nie wiedzialam ani tez o tym ze to jest na podstawie ksiazki poki nie bylam juz PO.
Ostatnio zmieniony przez Trilby dnia Pon 22:39, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 20:45, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Niech mnie ktoś wywali z tego działu, bo zwariowałam! Zafilmowałam się na amen.
Jestem zuem. I naprawdę nie powinnam oglądać filmów Ozpeteka, bo mi szkodzą (i wcale nie dlatego, że tam się aż roi od gejów) - ja chrzanię, ten facet mnie kiedyś ómrze! Aktualnie jestem tuż po "Le fate ignoranti" (zdaje się, że tłumaczone na "On, ona i on") i dalej nie mogę ochłonąć. Niby epicko, niby o codzienności, a... aaaaaa.... Jasne, Ozpetek popada czasem w sentymentalia, ale i tak go kupuję w całości. Bo mądrze gada.
A wiecie, co mnie teraz czeka? Nadrabianie Almadovara. Podejrzewam, że jak tak dalej pójdzie, to będzie mnie można zeskrobywać z podłogi szufelką...
Kwiiiiik!
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 20:46, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:37, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wczoraj [link widoczny dla zalogowanych]
Dzisiaj [link widoczny dla zalogowanych]
W "Minutach" znowu pianino, ale jakie... wow. Nawet nie zwróciłam uwagi na różne niekonsekwencje, połapałam się dopiero po przejrzeniu komentarzy na filmwebie. O.
Dzisiaj zaś... no cóż, mówiąc sercem, podobało mi się, poza ostatnią sceną. Biorąc pod uwagę rozum... podobno to odgrzewany kotlet i schematy(no tak, no tak). Ale co się przejmować i psuć sobie przyjemność oglądania, prawda?
Seanse w kinie studyjnym. Nie wiem, jak toto wygląda w innych miastach, ale tutejsze to starsze takie pod różnymi względami(dziś w czasie filmu 3 krótkie przerwy techniczne). Ale jednocześnie, tak mi się wydaje, jest to jedno z tych "małych kin", za którymi niektórzy tak płaczą. [/url]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 22:05, 28 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Może i przegnę w tym momencie, ale pierniczyć to!
Moim zdaniem "Fałszerze" (Die Fälscher), to najlepszy film o II wojnie od czasu "Listy Schindlera". Serioserio. Dostał zresztą, zdaje się, w 2006 roku Oskara - absolutnie zasłużenie.
Rzecz dzieje się w obozie koncentracyjnym Sachenchausen, gdzie utworzono złożoną z Żydów sekcję fałszerską. Albowiem hitlerowcy doszli do wniosku, że fajnie by było dysponować kupą podrobionych funtów i dolarów.
Dwóch głównych opozycjonistów, to Salomon Sorowitsch, utalentowany malarz i jeszcze przedwojenny fałszerz, oraz Burger, młody drukarz-idealista.
Dwie słuszne i absolutnie niemożliwe do pogodzenia racje.
Czy żyć tu i teraz, pomagać Niemcom ratując swój własny tyłek, i nie zwracać uwagi na morze cierpienia tuż za ścianą - czy może raczej za wszelką cenę psuć wrogom szyki i ratować enigmatyczny ogół kosztem jednostek (czyli narażać na śmierć siebie i swoich kumpli)?
I czy któraś z tych postaw ma w ogóle rację bytu...?
Porażający tragizm, niesamowite kreacje aktorskie, a do tego historia, która wbija w fotel, mrozi do szpiku kości i nie daje o sobie zapomnieć.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 22:09, 28 Lut 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Nie 13:54, 01 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ja też obejrzałam "Zmierzch" i stwierdzam, że raczej nie zachwyca. Czytałam ksiażkę jako przerywnik między poważniejszymi książkami, wiedziałam czym to grozi, ale koleżanka była tak zafascynowana, że kusiłam się. Ogólnie jeśli chodzi o powierzchowność to aktorzy są dobrze dobrani, ale te ich twórcze dialogi, pięć minut zastanawiania się nad tym, co odpowiedzieć. Jeden tekst mi się podobał - "Wygląda jak by cierpiał" xD
A wcześniej obejrzałam "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona". Lepszy od Zmierzchu, ale też nie porywający. Pierwsza część jest poprostu nudna, potem zaczyna się coś, nie coś rozkręcać, ale też nie w zawrotnym tempie. Sam pomysł, oparty na książce, jest dobry - przedstawienie co by się stało, gdyby człowiek rodził sie starcem i młodniał. Parę ciekawych scen, dość mądrych stwierdzeń, ale spokojnie można by było zrobić z tego serial i wyszło by na to samo.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Alheli
wilk rumowy
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rajska Dolina
|
Wysłany: Sob 22:06, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnio. Tak z dwa tygodnie temu w środę na hiszpańskim oglądaliśmy film. A los que aman (Ci, którzy kochają). Filmu raczej nie uświadczy się w polskiej telewizji, ale wiem, że był w kolekcji kina latino Dziennika, więc jest do zdobycia.
Jest ach, przepraszam za wtórność w moich postach, magiczny. Otóż to. Ogląda się to z przyjemnością, refleksją, słodyczą i smutkiem. Wiem, że są smutniejsze filmy, ale ten był jednym ze smutniejszych jakiej widziałam ostatnio, a niewiele oglądam, fakt. Historia niespełnionej miłości, opowiedziana nastrojowo, wręcz poetycko. Film był jak poezja tworzona z obrazów. Nie bylo zbędnych słów czy ujęć, piękna rzecz. Niektórym nieco się dłużył, ale nie był długi. Miał po prostu taki rytm, zapomnieć o wszystkim i dać się ponieść fali. Gdyby nie to, że oglądałam go na hiszpańskim, pewnie bym się poryczała, zresztą byłam bliska tego. Myślałam, że jestem odporna, ale nie. Nie jestem. I się cieszę .
Mamy jeszcze coś obejrzeć i to ma być wesołe, ja tam chyba wolę smutne. Hmm. Nastrojowość górą.
Polecam, polecam.
potem będzie edit tego ;p
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 14:30, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Kurde, hiszpańskiego kina nie znam w ogóle, trzeba by się było dokształcić. Problem w tym, że do takich kameralnych obrazów zwykle nie można uświadczyć napisów w internecie, a oglądanie w oryginale mogę sobie wybić z głowy.
Nel, poleciłabyś mi coś ciekawego, poza tym filmem, o którym piszesz w ostatnim poście? Byłabym bardzo wdzięczna!
Noeś, też oglądałam "Cztery minuty" - zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Film psychologiczny, z gatunku tych na amen wbijających w fotel. Trudno się otrząsnąć z wrażenia, a do tego ta muzyka! Ostatni koncert, te tytułowe cztery minuty, zaczarował mnie na amen.
Rzecz o cholernie trudnej przyjaźni i o życiu, któremu mimo wszystko można nadać jakiś sens. Nawet, jeżeli niemal wszyscy są temu przeciwni.
A ja nadal siedzę w filmach o tematyce gejowskiej, mam tego na dysku tyle, że normalny człowiek prawdopodobnie dostałby zawału, gdyby przejrzał foldery
Chociaż prawdę mówiąc, dawno nie natrafiłam na naprawdę dobry film tego rodzaju. No, może poza "Bentem", który jest tak przedziwnie nakręcony, że Felini się chowa! Ori miała rację, faktycznie teatralność czuje się niemal non-stop, ale mnie się wydaje, że efekt wyszedł całkiem ciekawy. Szczególnie przestrzeń obozu koncentracyjnego robi wrażenie. Umowność rekwizytów, krajobrazy jak z obrazów Salvadora Dalego, a w dodatku to wszechobecne poczucie irracjonalności. Końcówka wprawdzie dość przewidywalna, ale film i tak jest interesujący, a w dodatku cholernie przytłacza.
A, dobry też był "No night is too long", też z wątkiem homo i z mocną psychologią. Ale oglądałam to po angielsku, więc nie wiem, czy skapowałam wszystkie fabularne szczegóły. Jak zdobędę tłumaczenie, napiszę więcej.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 14:32, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|