Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Filmowa dyskutownia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 60, 61, 62 ... 78, 79, 80  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 10:54, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Dzieci były w kinie. Twice. Najpierw na Wrogach publicznych.
Na pewno film nie jest tak dobry, jak się spodziewałam po obsadzie i historii. Bale i Depp nie rzucili mnie na kolana (choć zwykle to robią, zwłaszcza zaś pierwszy). Klimat... Reżyser na pewno jest bogatszy w doświadczenie: nie wystarczą trzy piosenki Billie i garść antyków, żeby wróciły lata 30. Gdyby to było takie proste! Zakończenie mnie zmiotło z fotela na podłogę i długo nie mogłam się podnieść ze śmiechu. Bez urazy, ale takich cudów na kiju spodziewałam się w filmie dla RóShOwYh 13. Na dodatek psychologiczna ciągłość: dlaczego u licha Bale zdecydował się na to, na co się zdecydował w "po filmie"? Nic w trakcie filmu na to nie wskazywało. WielBŁĄD!!!
Chociaż dla sceny w sadzie jestem w stanie polecić ten film każdemu maniakowi policyjnych pościgów :3

Bez mojej zgody.
Nie wiem, który pan redaktor Gazety Wyborczej stwierdził, że to gniot, ale mam nadzieję, że będzie się smażył w piekle. Zazwyczaj komediowa Cameron Diaz nic a nic nie przeszkadza. Bardzo wzruszająca historia, ale bez naciągania. Nawet ja miałam łzy w oczach. Mocny film. Zakończenie trochę patetyczne, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Dziecięcy aktorzy bardzo dobrzy. No i Alec Baldwin - kiedy na bogów egipskich on się tak postarzał?! Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 10:21, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Ponieważ rodzina chciała zobaczyć, to i ja przez przypadek obejrzałam - po raz drugi, bo byłam w kinie dwa lata temu - ten nieszczęsny, Wajdowy "Katyń".
Nie zmieniłam zdania, myślę dokładnie to samo, co wtedy.
To znaczy?
Stary Wajda zapomniał o tym, o czym młody Wajda doskonale wiedział - sentencje, symbole rodem z romantyzmu i nadmiar patosu ruszają w o wiele mniejszym stopniu, niż dobrze nakręcone sceny i zwykłe słowa. Po "Kanale" nie mogłam spać i jeść, po "Katyniu" dyskutowałam, bo daje do myślenia, ale... ale tego nie poczułam.
Poza historią Jerzego (najbardziej tragiczne zdanie filmu: "Spóźniłem się do Andersa"), pierwszą sceną i ostatnimi, plus ewentualnie kontrastem filmu dokumentalnego przedstawionego przez Niemców, a potem przez Rosjan, nie ma tu nic, co można by pochwalić. To znaczy - moim zdaniem.
A zdania typu "Wybieram zamordowanych, a nie morderców", mógł sobie Wajda spokojnie darować.

I nie znoszę nie znoszę nie znoszę Mai Ostaszewskiej :/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alheli
wilk rumowy



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rajska Dolina

PostWysłany: Śro 19:07, 16 Wrz 2009    Temat postu:

W niedzielę poszłam sobie na "Bez mojej zgody" z okazji moich urodzin*... Film był mocny, zapadł mi w pamięć. Z książką nie mogę porównać, bo jeszcze nie czytałam, ale historia bardzo na czasie, problemy etyczne. Denerwowała mnie Sara tym swoim katowaniem obu córek... Młodzi aktorzy dobrze grali, tu się zgadzam z Natalią, żeby w polskich filmach dzieci tak grały, byłabym wniebowzięta. Zwłaszcza aktorka grająca Kate, nie miała łatwej roli, a znakomicie sobie poradziła. Końcówka wyszła tak jak wyszła, ale dla mnie ok, bałam, że skończy się jeszcze bardziej rzewnie.

I dziś, bo nie miałam co robić, obejrzałam na Zone Europa - "Z powrotem w domu". 14 letnia Virginia wraca z Ameryki do Anglii po zakończeniu II wojny i razem z rodziną próbuje ułożyć życie od nowa, chociaż tęskni za ludźmi, u których spędziła wojnę. Film to typowa obyczajówka, ze scenkami bijatyk, dosyć przyjemnie się oglądało, tylko jak na film powojenny było to mimo wszystko zbyt optymistyczne, rodzina w komplecie, chociaż było widać było rysy w tym idealizmie. Denerwowała mnie babcia Virginii, trzymała jej ojca pod pantoflem, przez co ojciec był dla córki taki jaki był... Fajna scenka bójki w internacie, do którego dziewczyna poszła. I dobra końcówka, optymistyczna po tym, co przeszła z mamą. Film o powrocie, nie tylko Virginii. Polecam.

*tzn w poniedziałek miałam 14.09...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 19:01, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Byłam na 9.
Wow.
Co tu powiedzieć?
Cóż, jest sygnowane nazwiskiem Burtona, choć jest tylko producentem. Nie mogło być złe.
Było świetne.
Co do animacji momentami mam "ale", ale wbrew pozorom to nie ona jest najważniejsza. To znaczy, jest ważna i jest dobra, pomijając Dyktatora. Ważniejsza jest akcja i kreacje bohaterów i świata, dla mnie bardzo ważny jest dubbing.
Film robi wrażenie. Pokazuje świat po apokalipsie bardzo... prawdziwie. Są trupy. W żadnym filmie tego typu nie widziałam takich trupów.
Scena z gramofonem bardzo klasyczna, ale ładnie rozegrana.
Najbardziej lubię 5. Mój mały, dzielny tchórz. Kocham dzielnych tchórzy.
I Bliźniaczki. Są takie słodkie. Chcę je dla siebie.
I jestem pod ogromnym wrażeniem tego filmu. Może tego nie słychać w moich słowach, ale jeszcze dużo myslę. A część mnie jeszcze nawet ogląda Smile


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Czw 19:06, 24 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 14:13, 28 Wrz 2009    Temat postu:

W sobotę ruszyłam w ciąg dalszy czeskiej podróży filmowej. Tym razem trafiłam na
"Musimy sobie pomagać" Jana Hřebejka

Jak wiecie, zupełnie nie kręcą mnie bohaterowie, którzy nie miewają wątpliwości i zawsze robią to, co zrobić powinni. Wolę tych pokręconych, wcale nie-bohaterskich, z problemami i słabostkami. Którzy czasami wbrew sobie, przez przypadek, stają się kimś Więcej niż zwykłymi ludźmi uwikłanymi w przerastające ich sprawy.

"Musimy sobie pomagać" to film o drugowojennych Czechach. Tytułowe zdanie pada wielokrotnie, w różnych kontekstach, czasami mocno ironicznie, innym razem - tragicznie. Mamy Niemca, Czecha i Żyda, których losy ciągle się ze sobą splatają, mamy zbiegi okoliczności, cuda, brudy i wojenną rzeczywistość widzianą z perspektywy mieszkańców małej uliczki. Człowiek, który przed wojną był bogatym biznesmenem, trafia do obozu, jego świetnie wykształcony syn - do skrytki w piwnicy, a jego najniższy rangą pracownik - na salony. Człowiek pozornie ślamazarny i tchórzliwy, ratuje cudze życie, kolaboracja nie zawsze jest kolaboracją, a najbardziej bohaterscy bohaterowie ukrywają niechlubne epizody z przeszłości. Tutaj nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka, zawsze mamy drugie, trzecie, czwarte dno...

Tragikomedia to mój ulubiony gatunek filmowy, dlatego film "Musimy sobie pomagać" mocno mnie zainteresował. Nie oglądałam z zapartym tchem, nie obgryzałam paznokci, nie miałam koszmarów. Z pewnością jednak popatrzyłam na sprawy wojenne z nieco innej perspektywy, a to chyba ważne i ubogacające.

Ciekawy film. Nie "arcydzielny", ale z pewnością interesujący.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 14:17, 28 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 20:29, 25 Gru 2009    Temat postu:

Obejrzałam Operację Dunaj i stwierdzam, że z daleka zalatuje Kusturicą. To jest dokładnie ten sam klimat... chociaż może nie aż tak surrealistyczny. Nawet muzyka, motyw zwierzaków (pamiętne konie, małpka czy świnia u Kusturicy, tutaj - kaczka i gołąbek pokoju), absurdalność sytuacji, dyskusje przy wódzie.
Chociaż właściwie, sama nie wiem, co o tym filmie myślę. Miejscami było nudnawo, miejscami jakoś tak, hmm, wydawał mi się niedorobiony. Ale same klimaty Kusturicowskie mi odpowiadają, tylko trzeba mieć do tego odpowiedni nastrój (i flaszkę wódki).
W każdym razie - zrobiliśmy wspólnie z Czechami Bardzo Specyficzny Film. Inny. A to chyba dobrze, że kogoś stać jeszcze na takie ryzyko.


Edit. Aha, byłabym zapomniała. Obejrzałam też Galerianki. I wiecie co? Myślałam, że będzie gorzej. Że zrobią z tego skrzyżowanie Cześć Tereska z ekranizacjami powieści Jelinek (a jak wiadomo, nienawidzę grzebania się w gnoju). Ale nie. To było całkiem interesujące, taka pseudodokumentalność. Ciekawe, czy to faktycznie tak wygląda, ech...
Nie wstrząsnęło mną, bo wiedziałam, w czym rzecz, o czym ten film opowiada. Prawdę mówiąc aż mi nieswojo, że przyjęłam to tak bez emocji. Ale, trzeba przyznać, śledziłam z uwagą od pierwszej do ostatniej sceny.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pią 20:36, 25 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:31, 26 Gru 2009    Temat postu:

1. JABŁKA ADAMA
Kto tego nie obejrzał, ten ma szczęście. Cała radość z oglądania jeszcze przed nim. To miód na duszę cynika. Ksiądz, który ma za zadanie nawrócić kryminalistę skina. Nakazuje mu znaleźć sobie cel i go zrealizować, a tym celem jest upieczenie szarlotki. To nie takie proste, bo siły szatańskie z całej mocy przeszkadzają w tym przedsięwzięciu. Większość kwestii to rasowy materiał na sygnatury i opisy GG.
"To nietakt napisać komuś w CV, że jest wcieleniem wszelkiego zła"

2. ZŁE WYCHOWANIE
W mojej szkole puściła to jedna z nauczycielek, ale akurat nie było mnie wtedy w szkole. Ludzie wspominali to z głupkowatymi i lubieżnymi uśmieszkami. Obejrzałam i ja. Z tego reżysera bardziej mi się podobał "Volver", przyznam. Trzeba było mocno uważać z powodu zagmatwanej chronologii i "konstrukcji szkatułkowej" - pozytywne zagmatwanie. Podobało mi się kilka scen, kolorowe intro, śpiew nad rzeką. Ale, ale, ale - rozczarowałam się, nie wiem czemu. Pożyczyłam sobie scenariusz i poczytam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 12:33, 27 Gru 2009    Temat postu:

Jeny, ostatnio ciągle słyszę od różnych ludziów o "Jabłkach Adama" i o tym, że warto je obejrzeć. I że mi się spodobają, bo to w moim stylu (eee, znaczy w jakim?). W każdym razie dostałam nawet ten film na płycie, ale cholerna płyta okazała się rąbnięta i nie dało się jej otworzyć. Więc chyba muszę ściągnąć sama. Prawdą powiedziawszy o kinie skandynawskim mam raczej blade pojęcie...

"Złego wychowania" też nie widziałam, jestem do tyłu. "Volver" mi się strasznie podobał, bo fajnie opowiadał o kobietach (a Penelope w kontekście hiszpańskim jest niesamowita!), natomiast "Kika" Almodovara mnie wkurzyła. Więc sama nie wiem, czy ja tego reżysera lubię, czy wręcz przeciwnie. Teraz sobie pomyślałam, że warto by tę nową rzecz obejrzeć, "Przerwane objęcia", tyle, że chwilowo nie mam nastroju. No zobaczymy. Z filmami jest jak z literaturą: tak dużo do obejrzenia, a życie diabelnie krótkie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 14:45, 02 Sty 2010    Temat postu:

Muahaha, chciałam rzec, że nowy Dorian Gray mnie mocno ubawił... ale raczej w negatywnym sensie.
Delikatnie rzecz ujmując, film bez rewelacji. Żeby nie powiedzieć - chała. Na początku myślałam, że przynajmniej ma "klimat", ale potem zwyczajnie się znudziłam i zaczęłam przewijać.

Jeżeli Sherlock też okaże się takim gównem, to się chyba zastrzelę.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 14:46, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 10:10, 04 Sty 2010    Temat postu:

Dzieci na sylwestrze obejrzały horror produkcji koeańskiej pod tytułem Pragnienie. Zgadnijcie, o czym było. No jak nie jak tak: o wampirach.
Pierwsza godzina filmu mnie zabiła. Była tak totalnie płytka i głupia, że to bajka. Wampiryzm był wspaniały i zachwycający, same plusy. Chwała bogom, że reżyser wybrnął...
Bo wybrnął. Po prostu w pewnym momencie, zamiast zaprzeczać, że jest be, smutno i niemiło, zaczął to pokazywać. Najpierw delikatnie sugerować, a potem krzyczeć. W połowie filmu zrobiło się surrealistycznie i przerażająco, a pod koniec głęboko i smutno. Bywało lipnie, ale bywało mocno. Totalny miszmasz.
Powiem wam, że ciężko było przejść przez ten film (główna bohaterka krzyczała często i histerycznie, nie dało się tego słuchać), ale warto było. W porównaniu z ostatnimi filmami o wampirach ten jest naprawdę dobry. Smutny. Przerażający. Ostrzegający. Moim wampirom chybaby się spodobał (o ile nie usnęłyby na pierwszej połowie).
Sama jestem zaskoczona własnymi pozytywnymi wrażeniami.
Dobry film.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alheli
wilk rumowy



Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rajska Dolina

PostWysłany: Pon 12:53, 04 Sty 2010    Temat postu:

Język motyli

Obejrzałam ten film w sylwestra, spodziewałam się, że będzie tam więcej o wojnie, wojna domowa to moja obsesja, a tu tylko ostatnie 10 minut filmu o tym traktowało. Może to i lepiej... Film ma bardzo pogodny nastrój, te fiesty na cześć Republiki są cudne, piękna muzyka, krajobrazy, życzliwość ludzka, wszystko takie pogodne i pastelowe. Aż nadchodzi lipiec i dowiadują, że jest wojna. I zaczynają udawać kogoś innego, udają, że są za faszystami. Bo w to, że Moncho na końcu mógł zdradzić don Gregoria nie chce mi się wierzyć. Chłopiec mógł do końca nie rozumieć tego, co się działo, ale musiał udawać i krzyczeć, że jest przeciw czerwonym tak jak reszta.Straszne to było, że się sprowadzało tych ludzi do takiego poziomu, mimo że nic złego nie robili... Nie twierdzę, że tam każdy komunista i republikanin był dobry, bo wg mojej magisterki wyszło co innego, ale tutaj w filmie to byli normalni ludzie. Dlatego ta ostatnia scena, kiedy wywożą ich do więzienia, jest taka przejmująca, a na don Gregoria ciężko się patrzy.
Piękny film i smutny okropnie pod koniec.
Polecam.

Chciałam to dać do wojennych na początku, ale o wojnie tu mało, chociaż momentami przedwojenne napięcie czuć. No i jest początek wojny,a to zawsze okropieństwo.
Oglądałam bez napisów, bo jestem hardcorowym dziewczęciem, poza tym wolę filmy hiszpańskojęzyczne bez napisów oglądać, tak jakoś. W tv czasem go puszczają, jak będzie, obejrzyjcie sobie. Nawet jeśli nie macie obsesji na punkcie tematu jak ja. Film wart obejrzenia dla każdego Very Happy.


Ostatnio zmieniony przez Alheli dnia Pon 12:55, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 20:16, 10 Sty 2010    Temat postu:

Nareszcie po Amrican beauty. Długo się do tego zabierałam, ale TVN ułatwił Very Happy
Ten film jest... robi wrażenie. Pierwsza część jest strasznie męcząca: bohaterowie są żenujący, beznadziejni, bylejacy i robią takie rzeczy, że nawet głupio się śmiać. Potem wszystko robi się mocne nieco dające po głowie.
Fantastyczna jest strona wizualna - przypomina zdjęcia Erwina Olafa z tej serii, gdzie ludzie stoją bez ruchu, samotni w pokojach, w momencie, gdy coś własnie się wydarzyło i ktoś wyszedł. Bardzo przypominały mi to poszczególne ujęcia. Poza tym wszystkie sceny z kamerą były świetnym pomysłem.
No i Kevin Spacey. Niesamowity człowiek. Nie miałabym nic przeciwko, żeby grać Angelę Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 21:17, 20 Sty 2010    Temat postu:

Dam się pokroić za muzykę z Sherlocka Holmes'a. Jest gienialna. Po prostu miodzio!

A tak w ogóle, to wrażenia mam jak najbardziej pozytywne i jak najmniej obiektywne.
Nie spodziewałam się głębi, poszłam na czystą, "proletariacką" rozrywkę i dostałam wszystko, czego chciałam. Skojarzenia slashowe. Urocze, popularne, radośnie posplatane wątki i motywy (czarny kruk, księżyc w pełni, walka na wysokościach, tajemnicza sekta), przygodówkę i Crossover (Septimus, ha ha ha!).
Jedna wielka GłÓpawka.
Szczególnie, że Sherlock zachowywał się prawie jak House a Watson robił za nieco bardziej "charakternego" Wilsona. Tylko po co te baby...?
Taaak.
Bawiłam się znakomicie i nie mam zamiaru rozbierać na części pierwsze czegoś, co nawet nie próbuje udawać Wielkiego Dzieła. Do tego nie powinno się podchodzić... ze szkiełkiem i okiem. Szkoda fatygi i własnej frajdy.

Robert Downey i Jude Law stworzyli fanatastyczny duet. Reszta była jedynie tłem.


... powtarzam się, ale MUZYKA MUZYKA MUZYKA, AAAAAA!
Muzyka była i subiektywnie i obiektywnie bardzo dobra.


Edit. I kompletnie mi odbijało, jak do Watsona mówili... doctor... to znaczy Doctor Wink
Crossover mnie kiedyś Zabije!


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Śro 21:56, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 23:01, 21 Sty 2010    Temat postu:

Muahha, właśnie skończyłam oglądać "Rewers".
Nie czytałam wcześniej nic na temat tego filmu (tyle, że warto zerknąć), ale okazuje się, że gatunek wyniuchałam od raz: istny dom wariatów, czyli czarna komedia.
Muszę się zastanowić, co o tym myślę. Prawdę powiedziawszy, koniec mnie rozwalił i myślałam, że spadnę z krzesła ze śmiechu, początek mnie zsentymentalnił a środek zniesmaczył.
Od momentu rozpuszczania Problemu i gejowskiej libacji zaczęłam cierpieć na głÓpawkę, potem wszystko się nasiliło, ale... ale jednak do przemyślenia też tam jest sporo. Straszny miks nastrojów i klimatu. I ta PRL-owość, z której czasem wyłania się groza, czasem jakiś powiew przedwojenności, a jeszcze kiedy indziej - po prostu nadzieja na normalne życie.

Wniosek - tego filmu nie powinno się oglądać na trzeźwo (tak jak Monty Pythona), a ja niestety jestem absolutnie pozbawiona promili. W tym momencie. Więc...?

Więc nie róbmy z tego filmu super-hiper-ekstra odkrycia. Jest ciekawy i spełnia wymagania gatunku, a przy okazji jest stricte polski (i nieźle zagrany, szczególnie role epizodyczne), ale...

Ale jednak, jeżeli już mam wybierać podobny motyw, to obstawiam Volver Wink


Edit. Aha. Rewers kojarzy mi się trochę z Chmielewską. Nawet bardziej niż trochę.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 23:03, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angel
księzniczka księżycowej poświaty



Dołączył: 27 Wrz 2005
Posty: 1809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Mare Imbrium

PostWysłany: Nie 0:31, 24 Sty 2010    Temat postu:

Właśnie wróciłam z Avatara. To, co napisze jest trochę na wyrost, bo nie oglądałam w 3D, ale zawsze trochę moge opowiedzieć.
Co trzeba przyznać - wyłożyli sporo kasy na ten film. Ale jako że to był film amerykański, nie spodziewałam się w nim głębszych treści, choć moż epo prostu niektóre anime mnie tak poporażały swoją głębokością, ze na takie coś jestem mniej wyczulona teraz, w filmach. Szczególnie amerykańskich.
No własnie. Sam film, idea, fabuła wygląda jak typowy amerykański film, ba, powiem więcej - jest to spłycona Pocahontas w wersji futurystycznej.
Jednocześnie widoczne są fascynacje twórcy włażeniem w głąb umysłów innych ludzi, i lączenie tych umysłów, ich możliwy wpływ na siebie.
Efekty ładne, i pewnie fajnie je zobaczyć w 3D ale... Nie wiem, czy chciałabym pójść na to znowu. Moze jak mnie nie będzie bolała głowa.
Główny bohater... Niby Marines, po przejściach, ale jak dla mnie ma mentalność 12-letniego Pottera.
Jeśli kogoś interesuje, jest policjantka z lostów. Gra policjantkę z lostów.

Ogólnie rzecz biorąc - mocno hollywoodowo. Więcej formy niż treści. Forma miła dla oka, nie gryzie w ucho, i jesli ktoś chce wyłączyć umysł na 160 minut - może się zabrać. Ale niech nie oczekuje przezyć i uniesień zarówno duchowych jak i intelektualnych, bo pod tym względem "Pocahontas" bardziej spełni jego oczekiwania niż 'Avatar".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 60, 61, 62 ... 78, 79, 80  Następny
Strona 61 z 80

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin