|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 18:33, 21 Lut 2017 Temat postu: Oscary 2017 |
|
|
No to niebawem Oscary. W tym roku wyrobiłam się, jednocześnie, całkiem ładnie - bo już teraz mam obejrzanych 8 na 9 filmów z konkursu głównego - i zupełnie brzydko - bo nawet nie tknęłam tych nieanglojęzycznych. Ale kto wie, może jeszcze zdążę, o ile kino studyjne będzie łaskawe mnie wesprzeć.
Krótko, wrażeniowo i subiektywnie. Jak mnie później natchnie, to może się rozwinę.
Przełęcz ocalonych
Typowe, amerykańskie kino drugowojenne, czyli człowiek dostaje dokładnie ten produkt, po który poszedł. Trochę patosu, trochę "robimy-fabuły-o-swoich-bohaterach-Amerykanie-górą", trochę mocnych scen typowo bitewnych a la "Szeregowiec Ryan". Młody pacyfista zaciąga się do wojska, gdzie go nie chcą, ale on się upiera i ostatecznie ląduje w Japonii, gdzie dokonuje cudów odwagi. Historia na faktach. W kinie oglądało się dobrze, rispekt dla bitewnych kawałków, ale generalnie nie jest to ten rodzaj filmów wojennych, które trafiają do mnie najbardziej.
La la land
A raczej Kra Kra Kraj, jak nazwała ten film moja koleżanka.
Chciałam rzec, że jak to coś wygra tegoroczną stawkę, to wyjdę z siebie i stanę obok, bo serio, nie jest to film, który zasługuje na tak duże zainteresowanie, jakie budzi.
Piękna wydmuszka, nic ponadto.
Łudziłam się, że skoro kręcił to ten sam człowiek, który zabił mnie "Whiplashem", dostanę po mordzie czymś podobnym, ale nieeeee, tym razem miałam WTF CO JA TU ROBIĘ.
I to nie tak, że nie lubię musicali. Lubię. Ale w tym przypadku coś nie zagrało na łączach i sama nie wiem, czy bardziej umierałam z nudów, z wkurwu czy na galopującego doła, bo film wbrew pozorom i delikatnie rzecz ujmując nie należy do najweselszych.
O tym, że życie swoją drogą, a marzenia swoją. I nawet jak część z nich się spełni, to będzie to wyglądało całkiem inaczej, niż sobie wyobrażałeś.
Nowy początek
Piękna, kameralna, lingwistyczna sajfaj, którą oglądało mi się znakomicie. A jeszcze lepiej czytało, bo po obejrzeniu zabrałam się za opowiadania Teda Chianga <3 Wyzwanie dla szarych komórek!
Co do samego filmu - pewne wątki książkowe zostały po amerykańskiemu podkręcone, ale wiadomo, że kino rządzi się innymi regułami, więc całość fabularnie zagrała nieźle. I obrazowo, i emocjonalnie. Rzecz o przybyciu Obcych. A raczej o języku. O tym, jak bardzo język ma wpływ na nasze postrzeganie świata.
Manchester by the Sea
Poszłam na ten film sama do kina studyjnego i potem bardzo żałowałam - że sama - bo mocno się na nim rozdygotałam emocjonalnie.
Miałam nadzieję na fabułę z ukojeniem na końcu, dostałam fabułę o nieprzepracowanej żałobie i o tym, że czasami po prostu nie można pogodzić się z przeszłością, bo nie, obojętnie jak bardzo próbujesz, jest za wcześnie, jesteś za słaby, jesteś tylko sobą, a hepi endy zdarzają się tylko w bajkach.
Bardzo ciekawy film wizualnie. Te szarości, woda, smutek, ta kameralność, obrazowanie. Retrospekcje. Plus, na tym tle, główny bohater, w którym szaleje sztorm, ale który bardzo, bardzo rzadko pokazuje to na zewnątrz, bo gdyby to robił częściej, no cóż, prawdopodobnie rozpadłby się na kawałki. Umieranie za życia, udawanie normalności, dziura w sercu.
Mężczyzna powraca do rodzinnej miejscowości, żeby ogarnąć wszystko po śmierci brata. Powstaje dylemat: co zrobić z osieroconym, nastoletnim bratankiem? Na dramat starej daty nakłada się świeży, a dwa dramaty tak wielkiego kalibru to trochę zbyt wiele, żeby się z nimi zmierzyć jednocześnie.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 19:21, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 19:12, 21 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Aż do piekła
Jeśli chodzi o ten film, to ja totalnie nie kumam, czemu w ogóle został nominowany. Podobno jakoś dobrze kręcony jest? Czy cuś? Bo za fabułę chyba mu nominacji nie dali, serio, opowiastki tego typu przewijają się przez kino od pradziejów i trzeba by czegoś więcej, żeby zrobić z tego perełkę.
Dwóch braci, ratowanie zadłużonego gospodarstwa, napady na banki. Och ten zjadliwy kapitalizm, och. Plus pościg, stary gliniarz przed emeryturą, i takietam. Bez szału, bez zgrozy, film jakich na tefałenach lecą tysiące.
Lion. Droga do domu
Indie. Bieda potworna, pokazana bez woalki, a w tym okrutnym, ohydnym świecie zagubiony kilkulatek, który przez zbieg okoliczności wylądował sam jeden w gigantycznej Kalkucie. I któremu udaje się w niej przetrwać. Po latach, już jako dorosły mężczyzna zamieszkały w Australii, próbuje rozwikłać zagadkę swojego zaginięcia z dzieciństwa i odnaleźć prawdziwą rodzinę.
Historia na faktach, znowu.
Właściwie nie wiem, czy mogę dodać coś więcej, bo nie mam pojęcia, co o tym filmie myślę. Pierwsza jego część robi wrażenie, bo Kalkuta, bo groza, bo ohyda, bo naturalizm, druga - ta australijska - jest już za bardzo przesycona, bo ja wiem, jakimś niepotrzebnym patosem. Chociaż to wieczne zmaganie się z przeszłością, nieumiejętność życia z luką w biografii, szamotanina wewnętrzna... tak, kupiłabym to w pełni, ale mam wrażenie, że Dev Patel nie udźwignął roli.
Dziwny film. Na pewno ciekawy, ale nie za bardzo mojszy.
Moonlight
Za to "Moonglight" mojszy jest aż za bardzo i ma wszystko, co dobry, mojszy film mieć powinien.
Dlatego zupełnie nie umiem o nim pisać.
Pokaleczony przez los bohater, dzieciak, potem nastolatek, potem dorosły mężczyzna, który musi się zmagać z sobą, ze środowiskiem, w jakim wyrósł, ze społeczeństwem, i wszystko sprzysięga się przeciw niemu. Walka z góry skazana na klęskę (czy na pewno? proszę, nie). Chwytanie skrawków dobrych emocji, szukanie domu, próba uwierzenia, że nie jest się śmieciem (chociaż czujesz, że jesteś, no i wszyscy tak twierdzą). Aż w końcu kulminacja i wybuch, który spycha na z góry ustalone tory: przetrwaj więzienie, bądź twardy, zapomnij o sobie w sobie, udawaj i tęsknij przy tym aż do bólu za drugim człowiekiem.
Piękny, straszny, piękny film.
Mój numer jeden.
Bardzo chcę wierzyć, że zakończenie zapowiadało choć odrobinę ukojenia.
Ukryte działania
Kolejny film poruszający kwestię rasizmu i seksizmu, dużo takowych w tegorocznej stawce (dobrze!). Tym razem lata 60te, zimna wojna, i czarnoskóre pracownice NASA, które próbują używać swojej wiedzy, by wysyłać dzielnych amerykańskich chłopców w kosmos, ale ponieważ nie są białymi, heteroseksualnymi mężczyznami, muszą pokonywać przy tym wiele barier. Znosić poniżenia. Walczyć o rzeczy, które powinny im się należeć od razu i bez żadnych cyrków.
Miejscami wkurw gwarantowany podczas oglądania, ale generalnie to chyba jedyny film z jednoznacznie pozytywnym zakończeniem w tegorocznej stawce. Dobrze człowiekowi robi. Niezłe kino, chociaż bez szału, no Dolan to nie jest, jak stwierdziłyśmy dziś z Ori, ale nie wszystko musi być zaraz Dolanem, prawda? :p Więc tak. Amerykańska opowieść o odwadze, uporze i sile czarnoskórych kobiet.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 19:19, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 19:19, 21 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Podsumowując, moja trójka wybranych:
1. Moonlight
2. Nowy początek
3. Manchester by the Sea
(czyt. ze wszystkich oscarowych filmów najbardziej podobały mi się te najmniej oscarowe)
Teraz mi już tylko Fences zostało do obejrzenia.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 19:20, 21 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:56, 23 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Tak, niebawem Oscary czyli coroczny post forumowy
W tym roku nie zaszalałam.
La La Land 7/10
Moje oczekiwania wobec musicali są minimalne, jak długo ścieżka muzyczna przypadnie mi go gustu to wybaczę bardzo dużo. Nie lubiłam romansu, piosenki lubiłam, ale moją ulubioną nie jest "City of stars" tylko piosenka samochodowa "another day of sun"
Nowy początek 7/10
To zdecydowanie dobry film ale "nie do końca mój". Pewnie z powodu decyzji bohaterki która nawet po skończonym seansie coś mnie bodzie pod skórą.
Przełęcz ocalonych 5/10
Spodziewałam się cudów a dostałam typowe amerykańskie barachło. Moja wina że oczekiwania mi tak wzrosły że spodziewałam się jakiegoś Camusa na srebrnym ekranie a skończyło się na tym że sama miałam ochotę nakopać głównemu bohaterowi. I to raczej jest wina filmu, bo do postaci historycznej nie mam awersji żadnej.
ORAZ
Mężczyzna imieniem Ove 8/10
Szwedzki kandydat na film nieanglojęzyczny. Bardzo mi się podobał, jak można nie lubić historii o zgryźliwym dziadku i jego nieudanych samobójstwach, ha. Może jestem przeczulona, ale wychwyciłam cały wachlarz postaci reprezentujących poprawność polityczną, ale zaryzykowałabym twierdzenie że tym razem zrobiono to naprawdę zgrabnie. Wspomniałam że wrzucili tam kota?
Ewentualnie obejrzałabym "Manchester by the Sea" oraz "Silence". Spróbuję jeszcze przed Oscarami, późnej motywacja do oglądania akurat tych tytułów może opaść jak babka piaskowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 15:53, 23 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Oo, to ja sobie chyba zerknę na tego zgryźliwego dziada, bo lubię szwedzki czarny humor. I szwedzkie najsmutniejsze na świecie czarne komedie. A że gdzieś mi mignął w internetach ten tytuł, więc przynajmniej film będzie do zdobycia, bo z tymi nieanglojęzycznymi to różnie bywa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 7:42, 27 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Aaaaaa Moonlight wygrało, jak cudownie!!!!!! Mam radochę od samego rana, także z nagród w kategorii najlepsza męska rola pierwszo i drugoplanowa <3 No i wiedziałam, że powinnam obejrzeć to Fences, ale cholera nadrobię jak tylko się da, bo chcę zobaczyć Violę Davis w nagrodzonwj roli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:43, 27 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Nie ma lenistwa, teraz wewnętrzny imperatyw każe mi obejrzeć tego "Moonlighta", "Manchester by the sea" oraz zagraniczny zwycięzca "Klient". W przypadku "Klienta" sprawdziłam reżysera i widzę że nakręcił wcześniej "Rozstanie" które bardzo mi się podobało więc może to nie będzie tortura tylko wręcz przeciwnie. (tak to jest jak się zbiera na imdb odznaki Oscar Highlight Films of the year.
Nieco żałuję że nie oglądałam ceremonii ale nie da rady. Ceremonia się skończyła to mniej więcej akurat ja wstawałam i szłam do obowiązków. Po drodze sprawdzałam na telefonie wyniki (na filmwebie) i przez chwilę miałam konsternację, bo zarówno la la land jak i moonglight były powiększone. Pomyślałam że może w tym roku zaszaleli i przyznali dwa oscary. To możliwe, pomyślałam, w historii zdażyło się raz czy dwa. No ale potem sprawdziłam inne strony i załapałam co się stało, małe zamieszanie, jednak Moonlight wygrał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 20:06, 27 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
U mnie było bardzo podobnie. Też wstałam bladym świtem do roboty i pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam wyniki i miałam trochę wtf, bo w półśnie nie mogłam skumać, kto właściwie wygrał. Też Filmweb - i ej, dali dwa Oscary? ŻE CO? A potem błysk zrozumienia i aaaa! aaaa! Moonlight! Jak dobrze!
O, nawet nie wiedziałam, że ten sam reżyser kręcił "Rozstanie" i "Klienta". "Rozstanie" było specyficzne, bo to jednak inny sposób kręcenia filmów, ale interesujące, więc pewnie na "Klienta" też się skuszę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:34, 06 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Moonlight 7/10
Najlepiej jest rozpatrywać ten film pod względem lingwistycznym: oto jest język angielski którym posługują się Amerykanie. Oglądałam po angielsku z angielskimi napisami, gdyby nie napisy nie wiedziałabym nic co się dzieje. Historia jest poprawna choć mało odkrywcza, a sama nagroda trąci polityką (bardziej niż zwykle). Romans - "handjobs on the beach", mówią ludzie, w sumie racja, w pewnym sensie. Wspomniałam romanse hetero i obligatoryjną scenę łóżkową, wrzucaną bez względu na to czy pasuje czy nie. Trochę podobne wrażenie. Jedną rzecz lubiłam, ale to już kwestia moich przekonań moralnych, mianowicie monogamia głównego bohatera i jego brak promiskuityzmu.
Manchester by the Sea 8/10
To był piękny film artystyczny który zdruzgotał resztki dobrego samopoczucia.
Milczenie 8/10
Nominacja za najlepsze zdjęcia. Mam z panem Scorsese istny love-hate relationship: albo bardzo bardzo lubię jego film albo nienawidzę go z pasją. Na szczęście Milczenie zalicza się do tej pierwszej kategorii. Historia kraju który nie zaakceptował chrześcijaństwa, zatem wiadomo że film o misji która udać się nie może. Przyznam jednak że stała się rzecz niespotykana, bo jak zazwyczaj intrygują mnie postacie judaszowe (i zwykle im współczuję) to tutaj Kichijiro ostatecznie mnie irytował że hej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|