|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 16:56, 26 Gru 2006 Temat postu: Fikaton: yadire |
|
|
Dzień pierwszy
Fandom: Veer-Zaara
Występują: Veer [on], Zaara [ona]
Spoilery: No są. Jak ktoś nie oglądał i zamiaru oglądać nie ma, to żadne problem. Jak ktoś nie oglądał, ale zamiar ma, to troszinkę może się za dużo dowiedzieć, uprzedzam lojalnie. Jak ktoś oglądał, to
Ilość słów: 217
Prompt: [link widoczny dla zalogowanych]
Tytuł: Tylko tyle...
I tak nie mógł jej nic dać. Tylko siebie.
Nie wiedział, że takie to trudne. Że bolesne. Że niemożliwe. Przestać kochać.
Zresztą, nawet gdyby wiedział, co by to zmieniło? To dla jej dobra. A to znaczyło dla niego więcej niż całe jego życie.
Całe to nędzne życie...
Jej rozmarzony wzrok uniesiony w górę. Co widziała? Obłoki i błękit nieba? Czy może ich przyszłość?
Wzrusza ramionami.
To wszystko należy do przeszłości. Teraz jego całym życiem musi być ciemna cela z kratami w oknach.
Przynajmniej widać niebo – myśli Veer, dla którego przestworza były drugim domem.
&~`
Zatłoczony autobus wlecze się wiejską drogą gdzieś w Indiach. Wzrok kilku pasażerów przyciąga dziewczyna w żółtej chuście na głowie. Mówi się, że to Pakistanka.
Nikt nie pyta.
Indie...
Tyle o nich mówił. Kochał je. Nigdy nie dojechał do swego kraju. Obiecała, że zrobi to za niego. Odtąd Indie staną się jej domem.
Autobus zatrzymuje się na skraju drogi. Zaraz poczuje na twarzy powiew tego ciepłego wiatru. I ten słodki zapach.
Na widok znajomych twarzy łzy stają jej w gardle. Za chwilę będzie musiała im powiedzieć, że...
- Zaara!
Ale to za chwilę.
Mówił, że nie może jej nic dać. Że wieś, że brak możliwości.
Zapomniał, że może dać jej siebie. A teraz wraz z nim umarł cały jej świat.
Ostatnio zmieniony przez yadire dnia Czw 18:59, 28 Gru 2006, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:00, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wiem za bardzo, o co chodzi xD Veer to on, tak? Zaara to ona?
Nieważne. Ogólne odczucie - och. Wzruszyłam się. Krótkie drabble o miłości. I te końcowe zdanka, ach...
Cytat: | Mówił, że nie może jej nic dać. Że wieś, że brak możliwości.
Zapomniał, że może dać jej siebie. A teraz wraz z nim umarł cały jej świat. |
<sniff, sniff> Skąd ja to znam... Looove.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Wto 17:02, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
popieram koncoweczka uroczutka
szczegolnie ostatnie zdanko
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 17:57, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Bolly mnie bolly, sialala!
Bardzo ładna miniatura, podziwiam Diruś, bo ja bym się bała rzucić na historię miłosną. Znaczy... taką przedstawioną w sposób jawny, naoczny. Bałabym się patosu i sztuczności.
Ale to bardzo klimaciarskie jest, bardzo Veer-Zaarowe, chociaż ja akurat tego filmu nie lubię. Swoją drogą, to mnie koleżanko zaskoczyłaś tym bolly, ale może to i dobry pomysł na fandom? HAHAHAHA!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Wto 18:55, 26 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nie bardzo wiem, o co chodzi, ale jest słodkie i smutne. I piękne. I najkrótsze ze wszystkich, doceniam Żartuję. Naprawdę, bardzo piękne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 12:42, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dzień drugi.
Fandom: Potterolandia
Spoilery: Net, a jeśli są, to tak nikłe, że sama nie widzę.
Ilość słów: 310
Prompt: [link widoczny dla zalogowanych]
Tytuł: W starym pałacu
Stary zameczek w miejskim parku. Pałac, mówi się, kiedyś należał do Dziedzica. Teraz kupił go jakiś niemiecki biznesmen. Lokalna młodzież spędzała czas na próbach włamów do tego przybytku.
Właściwie nic takiego tam nie było. Tony kurzu, połamane krzesła, kilka beczek. I pajęczyny.
Kiedyś było inaczej... - myśli dziadzina, kulący się na ławce nieopodal. Kot, ogrzewający mu nogi, mruczy przyjemnie.
- Wrócił.
Wysoki chłopak w okularach z nonszalancją odgarnął włosy z czoła.
- I co z tego? - Toczy spojrzeniem po zebranych. - Wrócił, to i się go pozbędziemy.
Wszyscy patrzą na niego ze zdziwieniem. Hermiona szturcha łokciem Rona. Wskazuje głową na drzwi. Wychodzą, kiedy Harry pogrąża się w rozmowie z Tonks.
Hermiona skubie brzeg swetra. Gładzi się po zaokrąglonym brzuchu. Wreszcie patrzy na Rona. Ten unika jej spojrzenia.
- Harry ostatnio dziwnie sie zachowuje.
Ron wzrusza nieznacznie ramionami.
- Potrzebuje pomocy.
Hermiona niepewnie dotyka jego ręki.
- Kto mu pomoże, jak nie my?
Ron patrzy na nią z obrzydzeniem.
- Ja nie.
- Ron!
Ron wybucha. Gromadził to w sobie od kilku tygodni. Odkąd sie dowiedział... Więc co go teraz to wszystko obchodzi?! To jest ich problem, on przychodzi tu tylko...
Urywa, opuszcza głowę. To nie jej wina, krzyczy wszystko w jego duszy. Ron wie. Wie, czyja to wina. Wie, że to Harry. Nie panował juz nad sobą, jakby coś go opętało.
- Jak chcesz, to mu pomagaj. Mnie nic z nim nie łączy - dodał, patrząc wymownie na jej brzuch.
Kot uciekł. Banda nastoletnich łobuzów przebiegła obok ławki, rzucając ordynarne słowa, których znaczenia dziadek nie znał.
Nawet tego nie słyszał. Myślał o tym, co od tylu lat nie dawało mu spokoju.
O tym, że nie pomógł przyjacielowi w potrzebie. I o tym, że przez niego zginął nie tylko przyjaciel, ale i Ona.
Wstał i nie zwracając uwagi na ból w kolanach, ruszył po schodach.
Odszukać wspomnienia.
Komunikat. Wczoraj w starym pałacu w parku znaleziono ciało siedemdziesięcioletniego mężczyzny. Zmarł najprawdopodobniej na atak serca.
Ostatnio zmieniony przez yadire dnia Śro 18:37, 27 Gru 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Śro 14:59, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Lokalna młodzież spędzała na próbach włamów do tego przybytku.
|
Zgubiłaś wyraz, zdaje się. Powinno być: "spędzała CZAS na próbach włamów"
Początek podobał mi się średnio, ale od momentu retrospekcji bardzo dobra rzecz. I smutna. Harry wyszedł ci tu trochę jak rewolucjonista-ideolog, jestem absolutnie za! Natomiast Rona... Rona mi żal, bo lubię gościa i już!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:15, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Haaaa! Haaaaaaaaaaaa!!!!!!!
Pairing Harry/Hermiona, nareszcie, huhuhu! I Rona wcaaale mi nie żal, za dobra dla niego byłam, to go ładnie załatwiłas, Dire
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 18:35, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
A mi go mimo wszystko żal... W końcu to jednak Weasley.
Hekate, wiesz, pisząc to, miałam przed oczami jako Harry'ego Gaelka w "Dzienników motocyklowych"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rej
moderator krwisty
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze Zmroku
|
Wysłany: Czw 0:36, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ojojoj. Biedny Ron. Jakoś nie lubię, kiedy ta trójka tak poważnie się kłóci, czy zdradza.
Tekst bardzo świetny i przyjemny. Wchodzi jak masło, ale już tak łatwo nie wychodzi. Zostaje i zmusza do przemyślenia sobie kilku spraw.
Czekam na następne teksty ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Puszczyk
moderator cyniczny
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Miasto o trzech twarzach
|
Wysłany: Czw 13:02, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dzień pierwszy
Cholera. Nie znam fandomu. -_-"
Ale i tak mi się podobało. Mam sentyment do drabbli a już zwłaszcza gorzkich z nutką goryczki
Taka ładnie napisana rzecz, która wywołuje obrazy w głowie. Dobre.
Dzień drugi
Mi też odpowiada Harry w roli rewolucjonisty ^^
A sam fic smutny. Podoba mi się pomysł że Ron jest tym staruszkiem. Szkoda chłopaka, bo go lubię. I skłócona Trójca. To już piołun bez miodu, ale mam wrażenie, że to tylko do tego zmierza. A przynajmniej powinno, po tym co oni wszyscy przeszli (przejdą )
Przyjemny tekst. Chcemy więcej!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Czw 13:26, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
To Ron był? Ojejejejejej. Kurczę. Biedny staruszek. Harry świnia.
Aczkolwiek narracja wydała mi się nieco zbyt chaotyczna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 18:45, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dzień trzeci.
Prompt: trzeci
Fandom: LOST
Występują: Sawyer, Hurley, Jack, drzewo i trzy bliżej nieznane postaci kobiece.
Spoilery: a gdzie tam!
Słów: 284
Tytuł: Czerwony cadillac
- Wierzysz w miłość, Sawyer?
Fale uderzały w skalisty brzeg, zbliżał się przypływ. Sawyer korzystał właśnie z wieczornych promieni słońca, kiedy na ziemię padł sporych rozmiarów cień.
- Spadaj, gruby - mruknął, nie otwierając oczu.
- Ja się serio pytam.
Sawyer otworzył jedno oko.
- A ja ci serio mówię, żebyś spadał.
Gruby wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie. Sawyer wstał powoli.
- A czemu pytasz akurat mnie, co?
Hurley machnął ręką, nie spoglądając na niego. I odszedł w stronę lasu.
- Idź się wypchaj masłem orzechowym! - mruknął za nim Sawyer.
I nie wyszło opalanko.
- Jesteś nienormalny!
Uśmiecha się tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem. Doskonale wie, jak działa on na kobiety. Tą konkretną zwłaszcza.
Stoją przed czerwonym modelem cadillaca z lat siedemdziesiątych.
Otworzył przed nią drzwi, gestem zapraszając do środka.
- Witaj Ameryko!
Znalazła to cholerne zdjęcie. Oczywiście, zapomniał wyjąć je ze schowka.
- To z nią zjeździłeś Stany?
Wydaje mu się, czy w jej głosie słyszy ironię?
- Co, złotko, zazdrosna jesteś?
Nie odpowiada. Czyli trafił. Niezły kawał skurczybyka z niego, tak dopiec swojej dziewczynie.
- Zrobić ci obiad, Sawyer?
Uda, że tego nie usłyszał. I wyjdzie.
Zostaje.
Widzi walizkę. Słyszy jej słowa. Ale nie wierzy.
- Co to za szopka, do jasnej cholery?!
Ona milknie. Zaraz odwróci się, wyjdzie. Więcej się nie spotkają. Powinien ją zatrzymać.
Za oknem, na podjeździe stoi czerwony cadillac.
Wyszła.
Na ziemi walały się puste butelki. Pod drzewem, oparty o gruby pień, siedział Sawyer.
- Tylko widzisz, stary... To nie był ten sam cadillac. - Sięgnął do plecaka, jednak nic już nie znalazł. - W jakimś barze w Minnesocie... Ukradła mi go, ździra!
Sąsiednie drzewo wydawało się niespecjalnie zainteresowane jego zwierzeniami.
Gdzieś za jego plecami rozległy się kroki.
- Tu jest! Kompletnie zalany...
Ktoś uniósł mu powieki.
- Doktorek! - ucieszył się. - I jak tu wierzyć w miłość, hę?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 19:15, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
A teraz ja dziękuję, Diruś Za Saywera
I za to, że w przeciwieństwie do mnie, tworzysz postacie tak kanoniczne, że aż się myśli układają w filmowe sceny. Super!
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 19:24, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Bo mi obca wszelka abstrakcja, przynajmniej w kwestii LOSTa. Oni są dla mnie tak uwięzieni na tej wyspie, że wszystko co nie-wyspowe, choćbym nie wiem jak się starała, nie wychodzi. Bu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|