|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amadea Xilocent
wilk rumowy
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:35, 02 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
,,Odnaleźć swą drogę" Aleksandry Rudej przypomniały mi różowe lata studiowania, z tym że ja się nie uczyłam magii wykreślnej i nie chodziłam z półkrasnoludem na piwo, ale przypalić posiłek mi się przydarzyło . Jak na razie książka napisana na luzie, główna bohaterka, aż tak bardzo mnie nie irytuje, a to już jest dobrze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 21:19, 25 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Kupiłam sobie "Morfinę" Twardocha. Dałam się złapać na lep Paszportu Polityki, ale hmm, zwykle Polityka wie, co robi. Dehnel dostał paszporcik, Pilch dostał paszporcik, i tak dalej, i tak dalej. NO WIĘC.
Poza tym dekadent, ćpun i antybohater, czasy wojenne, ŚLICZNY TYTUŁ, Wydawnictwo Literackie, urokliwy (podobno) styl, i w ogóle. Chciałam tej książki jak tylko o niej usłyszałam, mam nadzieję, że się nie zawiodę, nie nie nie chcę się zawieść.
Ciekawe tylko, jakim niby cudem porzucę grzebanie się w Ćwiekach i Mankellach, ostatnio Ćwieki i Mankelle to podstawa mojej marnej, pozbawionej szarych komórek, egzystencji
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pią 21:19, 25 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amadea Xilocent
wilk rumowy
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:57, 25 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Pozbawiona szarych komórek egzystencja jest spoczi, równasz do tłumu, a czy to jest równanie w górę czy w dół, akurat nie ma znaczenia. Przynajmniej z moich obserwacji wynika, że mój poziom tolerancji na ludzi i ich wady uległ wzrostowi.
Ja obecnie czytam dwie książki Na krawędzi cienia autorstwa Brenta Weeksa. Jest to fantasy (bo co innego) przedstawiająca losy siepacza. Wbrew pozorom historia nie jest prosta jak świński ogon, postacie nie są płytkie i jednoznaczne. A świat przez niego wykreowany przyciąga. Drugą książką jest Książę Machiavelliego. Czytając dochodzę do wniosku, że postać autora została przez opinię społeczną dość mocno zdemonizowana. Fakt gumisiem to on nie był, ale robienie z niego okrutnika jest przesadą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Sob 1:26, 26 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Prawda?! Ja czytając Księcia zastanawiałam się, o co ten szum... Facet zdroworozsądkowy i w ogóle bardzo ogarnięty. Aż sobie muszę odświeżyć.
Brent Weeks uratował mi życie w bardzo deszczowe wakacje
Dziś napadłam na bibliotekę i uciekłam z "Z przejmującego zimna" le Carre <3 I na tapecie jeszcze "Mystery" Kinga, ale to jest materiał na dłuższą wypowiedź, bo zakochałam się w tej książce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 13:41, 26 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
"Z przejmującego zimna" to chyba najlepsza książka z tych, które czytałam Le Carre, to znaczy obiektywnie. Jest zwarta, logiczna aż do bólu i przeprowadzona od początku do końca z zimną perfekcją. A ponieważ mało tu emocjonalnych, bezpośrednich ochów i achów, robi porażające wrażenie - bo od emocji aż wrze, ale w głębi, pod powierzchnią, i jak sobie wszystko człowiek uświadomi, ogarnie mózgiem, to... to dostaje po mordzie, że hej. O tak. Le Carre. Zaczynam za nim tęsknić.
Edit. A zakończenie jest dokładnie takie, jakie być powinno. Jezu.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 13:42, 26 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Śro 20:32, 30 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Po przeczytaniu trzeciej części "Kłamcy" Ćwieka stwierdzam, że to już nie jest postmodernizm, to jest post-post-post-postmodernizm. Jeśli chodzi o postmodernizowanie, to za Ćwiekiem stoi już tylko ściana, właśnie zaryłam nosem w cegły. Serio. Ten facet zmiksował wszystko ze wszystkim (mam wrażenie, że co drugie zdanie jest nawiązaniem), wypaczając sens poszczególnych elementów, stop, mówienie o sensie w tym kontekście w ogóle przestało mieć racje bytu! I chociaż nie da się ukryć, że Ćwiek uroczy jest jak sam diabeł, lekki i ponętny tak stylistycznie, jak treściowo, to kurde jego wartość odżywcza przypomina wartość odżywczą hamburgera w McDonaldzie. Albo waty cukrowej. Więc jak się tak na chwilę odrywam od lektury i dociera do mnie w pełni, co właściwie czytam, robi mi się dziwnie na duszy.
I cholernie, masakrycznie smutno.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Śro 20:35, 30 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Śro 12:15, 06 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Skończyłam "Z przejmującego zimna".
Powiem tak: zgadzam się całkowicie z Hek, książka jest perfekcyjnie przeprowadzona, zakończenie jest perfekcyjne, daje po mózgu jak mało co i jak w pewnym momencie zaczyna się jęczeć z przerażenia, to już do końca trzyma, nie ma bata.
Ale nie wywarło na mnie takiego wrażenia jak dwie poprzednie, czyli "Druciarz..." i "Szpieg idealny". To pierwsze sprowadziło mnie do poziomu kłębka odsłoniętych nerwów. Z tym drugim się szarpałam tygodniami i przeczytanie było zwycięstwem. A "Z przejmującego zimna" było... za proste. W sensie, zbyt przyswajalne. Sama nie wiem. Książka jest naprawdę cudowna i zaraz przeczytam ją drugi raz, ale... za mało ode mnie wymagała. Przeczytała się sama.
(Co nie oznacza, że nie uwielbiam Aleca Leamasa, MATKO KOCHANA, człowieku, kocham cię i już.)
(Liz mnie trochę wkurzała. Bo miała rację. Bo pokazała, że główny bohater to nie bohater, a sukinsyn i to bolało. Bo była zbyt żywa. Nie lubię jej. I dlatego ją lubię. Troszkę.)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amadea Xilocent
wilk rumowy
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:33, 07 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Skończyłam trzecią część Igrzysk Śmierci. I chyba muszę się zgodzić z opiniami zamieszczonymi na książce, że była ona najlepsza. Chociaż zakończenie, a zwłaszcza epilog były dalekie od ideału. No i nie rozumiem zachowań Katniss w kilku sytuacjach, no i nie wybaczę autorce zabicia mojej ulubionej postaci. I znowu muszę zauważyć, że narracja pierwszoosobowa do mnie nie przemawia, wręcz przeciwnie strasznie mnie wkurza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 13:50, 09 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Zaczęłam "Morfinę", aaa, jak ja lubię tego rodzaju książki. I tego rodzaju morfinizujących się, knajpowch bohaterów, którzy delikatnie mówiąc nie nadają się na bojowników o wolność, równość i braterstwo. I Iwaszkiewicz się pojawia, Iwaszkiewicz! I inni krewni i znajomi królika! Bardzo jestem ciekawa, jak się to wszystko potoczy, bardzo, a do tego męczy mnie, skąd znam taki typ frazowania. Takie a nie inne układanie słów w zdaniach. Ten konkretny rodzaj inwersji. Kurde. Gombrowicz? Pilch? No ej, teraz będzie mnie to męczyć, mam nadzieję, że po solidnej dawce kofeiny mój mózg zacznie działać prawidłowo.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 13:51, 09 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 13:38, 03 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Dalej czytam głównie naukowości i popularnonaukowości o Rewolucji Francuskiej, ALE do autobusu znalazłam sobie coś, poniekąd, bardziej fabularnego.
Czytałam dużo fanfików. Czytałam dużo fanfików slashowych. I powiem wam jedno: "Ostatnie noce ventôse'a" Przybyszewskiej (tak, to córka Stasia Przybyszewskiego, kwik kwik) to najbardziej slashowy fanfik EVER. Gdyby Przybyszewska żyła teraz, publikowałaby teksty na AO3 i miała wierny fanklub. Dziwiłam się, dlaczego "Sprawa Dantona" w reżyserii Klaty wygląda tak a nie inaczej, ale już się nie dziwię, serio, balansuję aktualnie między totalną głupawką a omajgadonaczytamiwmyślach. To znaczy ja wiem, to żałosne, Przybyszewska i jej proza to szczyt żałosności, NO ALE. Robespierre i Desmoulins. Aha, tak. Fanfik do Rewolucji Francuskiej. Podejrzewam, że jeszcze trochę takiej fazy, i też byłabym w stanie spłodzić coś... eee.... tego rodzaju. Ekhm. Niech żyje grafomania!
Umówmy się, że dramaty Przybyszewskiej brzmią lepiej. A "Sprawa Dantona" już w ogóle jest mru (i to bardziej bo: polityka, rewolucja, archetypy, a nie bo: INNE SPRAWY). Natomiast "Ostatnie noce ventôse'a" to marzenie slasherki z tumblra i aż się boję, co ta kobieta zrobiła z Saint-Justa
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pią 13:40, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pią 15:28, 03 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
A ja "Słoneczne wino" Bradbury'ego. Barokowy bełt stylistyczny. Ten człowiek pił to wino przed pisaniem. Ale fajne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 12:05, 17 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Po raz kolejny jest tak, że znam książkę, zanim ją otworzę. Przez kurde osmozę, albo coś. Że nawiązuję do książki, ba, prawie że cytuje całe fragmenty, chociaż nigdy w życiu (tym życiu, umówmy się) jej nie czytałam.
Niech szlag trafi Cortazara i jego "Grę w klasy"!
Teraz rozumiem, dlaczego swego czasu kazano mi ją (prawda, że po pijaku) przeczytać ("zrób to dla mnie, przeczytaj Cortazara"). To jest tak bardzo bardzo w moim stylu. Aż strach się bać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 18:37, 01 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Chciałam rzec, że przez pomyłkę przeczytałam w autobusie "Wielkiego Gatsby'ego". Którego kupiłam nie dlatego, że "Wielki Gatsby", ale dlatego, że "tłumaczenie Jacka Dehnela oby go szlag trafił kochamy dziada i nienawidzimy jednocześnie". No. Więc przeczytałam. I wiecie co wam powiem, ja profan? TA NOWA EKRANIZACJA MA DUŻO Z ORYGINAŁU. Wiem, brzmi to cokolwiek dziwnie, ale taka prawda. Zadziwiło mnie to. Albo i nie. W każdym razie książka fajna do autobusu i tyle o niej powiem, bo co się będę wdawać w dygresje. Już któryś raz z kolei kupuję książkę dla tłumacza, to chyba nie jest normalne, ale cóż, my słowiarze tak mamy, warstwa językowa bawi nas najbardziej.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 18:38, 01 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 22:32, 21 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Nowy Mieville.
O matko.
Zamówiłam sobie. ZDAJE SIĘ, ŻE TYM RAZEM NAPISAŁ SCIENCE FICTION. O rany rany. RANY. Mieville. Aaaaaa!
/elokwencja hard/
/ciąg dalszy zapewne nastąpi/
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:45, 24 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
COOO NOWY MIEVILLE I TY MI O TYM NIE NAPISAŁAŚ
foch
le foch
le foch foch
A ja ostatnio czytałam "Ości", które mnie rozczarowały. A tak dobrze się zaczynały. A później to poliamoryczne, familijne zakończenie. Blargh.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|