|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:26, 04 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
No właśnie. Każdy ma inne 'gnioty'. Z klasyki, dla mnie największym gniotem jest Kuybuś Puchatek, Pinokio i ALicja w Krainie Czarów. Ale to moje osobiste zdanie.
Tak jak zawsze lubiłam Sienkiewicza. A np. Starego człowieka i morze też za gniota uważam.
ALe cóż, każdy ma inne pojęcia gniotów Dlatego spróbuję nie stawać w obronie moich faworytów jak jakaś szalona potomkini Gryffindora.
O gustach się nie dyskutuje...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Sob 15:25, 04 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Stary człowiek i morze jesn na pierwszysm miejscu gniotów z klasyki. Ksiazkę mozna streścić w jednym zdaniu: Płynął, złowił rybę, inne ryby zeżarły mu jego rybę i przypłynął z powrotem.
Co po Pana Tadeusz też go nie lubi, ale to uznaję za porządną ksiażkę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:18, 11 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Gnioty?
NIE DLA MAMY, NIE DLA TATY
LECZ DLA KAŻDEJ MAŁOLATY
Czytałam to w wieku chyba lat dziesięciu ^___^ Merlinie, jakie to było obrzydliwe, każda była o dziewczynie i o jej namiętnej miłości, tfu. No i "Klub 13" i inne cholerstwa dla nastolatek. Dla tego przedziału wiekowego gniotów jest najwięcej.
Klasyka typu Sienkiewicz, Mickiewicz? Dobra, genialne. Ale po prostu... ciężskostrawne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Sob 23:34, 11 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
No właśnie. Dlaczego dla trzynastolatek jest najwięcej gniotów? Dlatego, że to najbardziej cielęcy wiek? Ja mając lat dwanaście zaczęłam czytać Tolkiena i raczej mi się nie pogorszyło od tamtej pory.
O, wiecie, przyszła mi do głowy seria książek z WITCH. Komiksy lubię (każdy się czasami musi odmóżdżyć), ale pisać na tej podstawie książki? To gorsze niż tw wszystkie wydawane fanfiction z Gwiezdnych Wojen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 23:43, 11 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ja, jak miałam dwanaście lat, to czytałam Sapkowskiego - na nieszczęście przed Tolkienem
Fakt, dla wczesnych nastolatek mnóstwo gniotów powstaje. Ja sama mam chyba jeszcze gdzieś "Miłość trzynastolatki" buahaha. To na zasadzie tych wszystkich czasopism głupawych - modne ubrania i jak poderwać istotę płci przeciwnej. No cóż, i tak można, byleby to było dobrze napisane. Ale zwykle nie jest. "Ałtorzy" starają się wepchnąć w takowe dziewczątka kiepskiej jakości papkę i często im się to udaje.
Nie, wcale nie mam im tego za złe.
Toż to kasa!
Poza tym jakby nie mieli dla kogo pisać, to by nie pisali.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evil Yuki
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mego małego świata
|
Wysłany: Pon 1:29, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Co to gnioty?
Opowiadania typu "Spotkałam chłopców z Tokio Hotel i zaszłam z którymś z nich w ciąże".
Finezja w stosowaniu gramatyki, interpunkcji i ortografii, niebywały semantyzm znaczeń itepe... itede... polecam te z forum [link widoczny dla zalogowanych] ale niestety ,cza sięzalogowac i podnieść im liczbę użytkowników... ja to zrobiłam i nie żałuję ;-P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Pon 15:41, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
hehe
gnioty to wiekszosc pseudofanfikow
o oklepanych tematach i rozwiazaniach akcji
Harry Potter i costam
bez fabuly, ladu, skladu a za to z jakim podnieceniem autora
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 15:54, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Poleciałam czytać. Zobaczymy
E: Przykro mi, ale dramatyczna śmierć członka zespołu nie wstrząsnęła mną. Może dlatego, że nie posłuchałam instrukcji i czytając słuchałam Shoop shoop song...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Pon 16:03, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Aurora dopiero dojrzalem
stary czlowiek i morze
do kosza
jak wiekszosc lektur
gniot
gniot
gniot
i to z obowiazkiem przeczytalnosci
wrrr /pokazuje wyszorowane siekacze /
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evil Yuki
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mego małego świata
|
Wysłany: Pon 17:49, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Stary z morzem? Fajne to było, czepcie sie ;-P
co do forum o Tokio hotel - widzicie, tam jest mój fik. Mój, mój. Chciałam zobaczyć jak zareagują na moją prozę.
Pierwsze recenzja brzmiała "jakie głupi". Tak, "jakie głupi" ;-P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:21, 01 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Tokio Hotel - ostatnio Bart puścił w Necie plotę, że Bill ma AIDS i już umarł.
Uwierzono.
Co do gniotów - jednak Starego człeka wykreślam. Boć to sztuka pisać 90 stron o facecie, co popłynął złowić rybę! Ja tak nie umiem
Gnioty, gnioty, gnioty, gnioty - za bardzo subiektywnie do tego podchodzę.
Ale zaraz zobaczę te tokiohotelowe gnioty xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evil Yuki
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mego małego świata
|
Wysłany: Wto 9:47, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Która na tym forum moje przepiękne, siedmiominutowe opowiadanie zmażdżyła? ;-P Nie chcę się chwalić, ale moje akurat było na wysokim poziomie. Polecam w wieloczęściowych "Miłośc, która daje w kość". M.in. za rewelacje w dziedzinie architektury - dom ma dwa partery ;-P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Wto 11:55, 02 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Co do tokio hotel... znam jedną fajną stronkę anty tk, podaję adres - [link widoczny dla zalogowanych] czasami naprawdę można się pośmiać (szczególnie ze zdjęć!!!).
Dla mnie największym gniotem jest, gdy w fanfickach potterowskich Draco nagle bez powodu staje się dobry i zakochuje się w Hermionie (i to w jeszcze taki... prymitywnie napisany sposób), gdy Harry staje sie synem Voldzia a Lily była żoną Voldzia, i jeszcze inne tego typu dziwactwa pisane przez nastki, które w ogóle nie czują HP. Nie mam nic przeciwko antykanonowi - ale dopóki jest napisany po ludzku, z głową.
He, siostra, to chyba nie czytaj Potworka w naszej Lodówce Choć z całego serca polecam, bo można zemdleć ze śmiechu.
MB
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amanda
wilczek kremowy
Dołączył: 06 Cze 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daaalekich stron
|
Wysłany: Sob 22:15, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Może popełniam zbrodnię ale pojęcie gniota od razu przynosi mi na myśl Mirriel i ich żelazne zasady.
Jako człowieczek mający do czynienia z książkami na co dzień podobnie jak z ludźmi którzy je kupują dochodzę do wniosku, że nie ma czegoś takiego jak gniot. Obojętnie czego nie zaklasyfikowalibyśmy pod to pojęcie znajdzie się chociaż jedna osoba, która to przeczyta.
Gdzieś padło pytanie dlaczego najwięcej gniotów pojawia się dla nastolatek. Może komuś ubliżę, ale tacy jak my, siedzący i dyskutujący o książkach to zagrożony wyginięciem gatunek. Należy się cieszyć, że potencjalna trzynastolatka chce w ogóle sięgnąć po coś co ma kartki i literki zamiast po ostrą szminkę mamusi i kolejny szał imprezowy. Widzę to na własne oczy stercząc za ladą w księgarni. To jest niskie bo tak niskiego ma odbiorcę.
Nie ma lektury gniota. Każda ma swoją wartość. Jednych po prostu nie rozumiemy, z innymi się nie zgadzamy. Są takie których nienawidzimy i takie które kochamy ale wciąż pozostały pewną spuścizną po tym co było. Sama nie cierpię Syzyfowych prac, ledwo przebrnęłam przez Dzieje Tristana i Izoldy ale dalej uważam, że jako taką wartość posiadają.
Nie ma gniota. Jest książka/opowiadanie/wiersz który jesteśmy w stanie zaakceptować i takie które do nas nie przemawiają. Tyle na ten temat.
Pozdrawiam
Am
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 0:03, 08 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ciekawe jest to, co piszesz (dzieńdobrybardzo na Lunatycznym ^^), ale zgodzić się trudno. Przesadny relatywizm! Z twojej wypowiedzi można wywnioskować, że to zupełnie nieistotne, czy czytam ostatni numer "Faktu", czy "Dolinę Issy", ważne, że w ogóle stykam się ze słowem pisanym. A to przecież nie do końca tak. W tym układzie trzeba by przyjąć, że podział na twórczość wysokoartystyczną przestaje mieć rację bytu, że powinniśmy się zgodzić na popkulturową papkę. Nie idę na to, nie potrafię tego przyjąć do wiadomości. I zdaję sobię sprawę, że zachowuję się, jakbym walczyła z wiatrakami; wartościowanie jest, moim zdaniem, konieczne i już.
Co nie znaczy, że należę do och-ach snobów, co to się chwalą, że do poduszki czytują wyłącznie Arystotelesa. Nie. Czytam różne rzeczy, także takie, które można by zaliczyć do gniotów, wychodząc z założenia, że wszystko jest dla ludzi. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że czyta się gniot, a nie czytać gniot, sądząc, że ma się do czynienia z arcydziełem.
Wchodzimy na grząski grunt pedagogiczny. Bo młodzież nie wyłowi z miliardów propozycji książek naprawdę wartych przeczytania, trzeba jej pomóc. A ponieważ rodzice wolą kupić dziecku głupawą gazetkę, tudzież idiotyczną książeczkę z dużą ilością odpadających głów, to potem rośnie grupa czytelników upośledzonych. Takich, którzy nie są w stanie przebrnąć chociażby przez - no nie oszukujmy się - nietrudnego percepcyjnie Sienkiewicza.
Edit. A tak na marginesie - ostatnio dręczy mnie bardzo podział na literaturę masową, popularną i wysoką.
Szczególnie "popularna" wydaje mi się czymś enigmatycznym, bo wrzuca się do niej jak do wora wszystko, co tylko się da. A fantastykę, to nawet bez zastanowienia, popularna i koniec, nie ma żadnego "ale"!
Na dodatek "popularność" jest synonimem "gorszości", literatura popularna zlewa się z masową.
Nie kapuję.
Bo w czym, przepraszam bardzo, w czym Sapkowski gorszy od Pilcha...?
Że tematyka? Że głębia? Ot i stereotypy! Na półce z fantastyką też stoją pozycję lepsze i gorsze, głębsze i mniej głębokie. Tu trzeba by dokonać jakiegoś innego rozróżnienia, ale za cholerę nie wiem, jakiego, żeby było sprawiedliwie i na temat.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Nie 0:21, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|