|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 22:44, 28 Wrz 2009 Temat postu: O fanfiction /rozważanki/ |
|
|
Temat: KANON-NIE-KANON
Wiem, że już dawno wszystkie wyszłyśmy z fanfików i generalnie potterosagę mamy w dupie, ale chcę pogadać, więc gadam - dołączcie, jeśli chcecie.
Czytam sobie mianowicie ten temat na Mirriel [link widoczny dla zalogowanych] któryż to temat dotyczy kanonu - pamiętacie starą rewolucję? - i bardzo staram się tam nie odezwać. Bo tak jakby moje zdanie na ten temat nadal jest dość radykalne i tak jakby dostaję cholery, gdy słyszę o tym, że nie wolno mi, jako potencjalnej autorce, wychodzić poza rowlingowskie poletko pomysłów.
Czym jest kanon?
Cóż. Kanon to jest to, co stworzył autor. Teksty stworzone przez fanów, kanoniczne być nie mogą, bo to jakiś terminologiczny paradoks! Przynajmniej tak odważam się twierdzić. Nasuwa mi się przy okazji analogia do folkloru i folku - folklor to dorobek duchowy, artystyczny ludzi z dawnej wsi, wszystko co tworzyli, i co współorganizowało ich życie, a folk to takie coś, co czerpie z folkloru, przetwarza i nie ma z dawną wsią absolutnie nic wspólnego, bo zostało oderwane od macierzystego kontekstu.
Folklor dawny, wiejski, już nie istnieje, ostały się jeno relikty. Tak samo Rowlingowski kanon - też jest trupem, bo autorka raczej wskrzeszać go nie będzie, a fanfikopisarze mogą co najwyżej "folkować", czyli czerpać i wyczyniać rozmaite harce. I to jest twórcze. I to jest fajne - podoba mi się możliwość tworzenia nowych jakości; właśnie takie podejście do materiału kanonicznego wydaje mi się najlepszą i najbardziej płodną artystycznie opcją.
Czy mój Remus, na przykład, nadal jest Remusem Lupinem znanym z powieści? Nie. A jednocześnie tak. Rozbudowałam zestaw cech, wypełniłam białe plamy, pokazałam sposób myślenia, weszłam w głąb. I bardzo sorry, ale nie zgadzam się z pomysłem, że równie dobrze można by tego mojego bohatera nazwać Jaś Kowalski czy Gene White - nie można! Bo punktem wyjścia był i zawsze będzie TEN Lupin; "szkielet" (brzydkie słowo, cóż) pozostaje ten sam, a dopiero potem wypełnia się tkanką.
Inna sprawa, że ta tkanka może komuś nie podpasować. Wtedy rozwiązania są dwa: 1) przyjęcie na czas lektury mojej wizji świata, uznanie, że przez chwilę to ja (stety lub niestety) mam rację 2) naciśnięcie krzyżyka w prawym górnym rogu.
Trzecia opcja, czyli brak akceptacji mojego pomysłu i - mimo wszystko - kontynuacja czytelniczej katorgi, może się wiązać z mocnym wkurwem lub irytacją, więc nie polecam.
I wiecie co jest w tym wszystkim najpiękniejsze? Jeśli ktoś mi mówi: słuchaj, wierzę w twojego Lupina, kupuję go, jest mi diabelnie bliski, pal sześć z pomysłami Rowling! Wtedy mam poczucie, że wykonałam kawał porządnej, kreacyjno-narracyjnej roboty. I tej samej roboty oczekuję od autorów, których fanfiki czytuję: chcę im UWIERZYĆ, na pewien, dłuższy lub krótszy czas, ZARAZIĆ SIĘ ich wizją świata przedstawionego.
Uwielbiam fanfikowców-folkowców, ryzykantów i czarodziejów słowa pisanego. Czasami im się nie udaje, czasami za bardzo szarżują, ale obcowanie z ich tekstami to zawsze wielka Przygoda.
Mogę uwierzyć w wielkie nawrócenie Snape'a, w Draco-prawnika, w romans Hermiony i Draco, we wszystkie odmianny slashów, w wampiry fruwające po Hogwarcie, w półkrwi elfy, w cholerne demony i Bóg wie co jeszcze.
Wszystko zależy od tego, kto i w jaki sposób mi tę historię zapoda.
Kanon?
Kanon stoi na półce i jak ktoś chce, niechaj sobie go czyta w kółko Macieju.
Ale fanfiki potrzebują przestrzeni i swobody. I nie sądzę, żeby komukolwiek udało się tę dzikość okiełznać.
Edit
Ha! Czy tylko ja mam wrażenie, że psioczę jak romantyk na pozytywistów...?
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 23:08, 28 Wrz 2009, w całości zmieniany 9 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Wto 16:59, 29 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Trochę tak
Ja w gruncie rzeczy się zgadzam. Szczególnie z tym fragmentem o szkielecie. W pewnym sensie łatwiej jest zacząć coś na już utworzonej bazie, ale z drugiej strony: kontynuować budowanie tak, żeby to wyglądało spójnie i przemówiło do czytelnika to też jest sztuka. Po oderwaniu od bazy to już nie będzie to samo. I chociaż może czytelnik się nie skapnie, że postać jest oparta na jakimś wzorcu, bo ma zmienione imię czy też ono w ogóle nie występuje... to jednak świadomość tej podstawy pozwala lepiej zrozumieć.
Poza tym, uważam w pewien sposób za punkt honoru fana wypełnić (w głowie lub na papierze) białe plamy w biografii postaci Zawsze byłam i jestem za fanfikami. Wciąż je tworzę w swojej głowie (czy są cokolwiek warte, to inna sprawa...).
A kanon?
Hmmm. Są w nim rzeczy, które mi nie odpowiadają, niemal w każdym kanonie. Są też w nim elementy, bez których ani rusz. Opisanie Draco jako słodkiego chłopca o złotym sercu to już by była dla mnie nie anty-kanoniczność, tylko gwałt Z drugiej strony (nie pytajcie, która to już strona - nie wiem!), każdy twórca, nawet opierający się na czymś, jest Twórcą. A więc powołuje do życia swoje idee.
Tego nie da się okiełznać.
Pisząc coś dla ludzi trzeba się pogodzić z myślą, że mogą zacząć w tym grzebać i stworzą Frankensteina (czy też jego potwora raczej)
Ktokolwiek próbowałby z tym walczyć... skończy jak samotny kowboj zatrzymujący pociąg. oto moje zdanie.
Howgh.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alheli
wilk rumowy
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rajska Dolina
|
Wysłany: Wto 17:49, 29 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Tiaa, wychodzi na to, że od początku swojego pisania byłam na bakier z kanonem. Ale wiecie, jestem z tego dumna . Fakt, że opisuję raczej postacie trzecioplanowe, więc do nich nikt nie powinien mieć pretensji, najwyżej moja wizja nie będzie mu pasować. Ale jest jeszcze OC, moja kochana Abigail Lestrange, nawet beta mnie zjechała, że jak to, przecież śmierciożercy nie mogli mieć dzieci, bo (i tu wygłosiła mi tyradę). Wysłuchałam i robiłam dalej swoje. Jestem niereformowalna, sorry. Teraz Lome Abigail lubi, bo nie ma wyjścia, poza tym dziewczyna chyba mi nieźle wyszła, w jednym fiku tylko trochę przegięłam (Hek wie w którym),ale tamto było pisane pod wpływem silnego wena i emocji .
I wiecie, myślę, że gdybym teraz miała napisać te fiki, które pisałam wcześniej, nie napisałabym nic, bo bym się zaczęła zastanawiać czy to aby ma sens... O kanonie nie wspomnę, kanon dla mnie leży, czerpię z niego jedynie.
Podobnie jak Nat, jedne rzeczy mi pasują, z innymi się zgadzam, ale idę swoją drogą. Na długo przed 7 tomem napisałam fik o normalnych kochających się Malfoyach. Tak, czułam się jak Cruzoe albo jak kosmitka... A napisałam tylko dlatego, że miałam już dość takiego przedstawiania tej pary jako zimnych drani, przed którymi tylko uciekać. I niektórym się podobało. Ale byli i tacy, którzy od razu mi wytknęli tę niekanoniczność, hmm.Bo przecież Narcyza w książce taka nie jest... A Lucjusz, matko... Ostatecznie i tak wyszło na moje w 7 tomie. Jestem prorokiem .
A te postacie dalszoplanowe wolę dlatego, że mało o nich wiemy, więc mogę wiele rzeczy stworzyć od początku, wolę to, jak opisywanie przygód Harry'ego i świętej trójcy... Tym niech się zajmuje kto inny.
I nie wiem, jak moje wynurzenia podobają się publice, bo komentarzy prawie nie mam. Hek się podobają, wiem. I paru osobom na mirrielu też, to wiem. Jak z resztą, nie wiem. Jestem mało popularna przez to, że piszę co piszę. Ale trudno, już przywykłam do tego, że pod gniotami na mirrielu jest 5 stron komentarzy, a u mnie 3 strony to chyba sukces... Tylko to chyba rzeczy na osobny temat.
Też gadam jak potłuczona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Wto 18:05, 29 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Alheli napisał: |
I wiecie, myślę, że gdybym teraz miała napisać te fiki, które pisałam wcześniej, nie napisałabym nic, bo bym się zaczęła zastanawiać czy to aby ma sens... |
Ano właśnie! Jak się człowiek za bardzo zastanawia, stresuje i daje zamknąć w klatce jakichś wydumanych ograniczeń, to w konsekwencji nie pisze nic. Tu nie chodzi o to, żeby trzymać się jakichś reguł, tu nie ma reguł, do diabła, poza regułą Dobrego Pisania! Zwariowałabym, gdybym miała np. myśleć o tym, czy mi się daty z życia bohaterów zgadzają, albo czy Remus Rowlingowej byłby zdolny rozkwasić nos kumplowi, czy też nie.
Moja racja jest bardziej mojsza i już!
A poza tym... wczoraj trochę nad tym myślałam... zarzucanie komuś niekanoniczności (podkreślam: komuś, kto naprawdę POTRAFI pisać) mija się z celem także z tego względu, że człowiek zmienną istotą jest. Bohater także. To, że w siedmioksiągu Ron jest taki, a taki nie oznacza, że za dwa lata nie zacznie słuchać metalu lub chlać w podłych spelunach. Albo to, że Snape zachowuje się jak ostatnia szuja wobec uczniów nie oznacza, że w głowie ma jedynie Mroczne Znaki i wizję Apokalipsy. Do cholery! Podstawową zaletą fanfikcjonistów jest to, że próbują przedstawić postacie wielowymiarowo, zaglądają im do łbów, do łóżka nawet, szukając przyczyn i skutków pewnych zachowań. I to JEST twórcze, że nie wspomnę o tym, że sprawia przyjemność i daje do myślenia.
Spoko Nel, twoja "antykanoniczność" to pikuś! Ja ponoć w ogóle nie piszę fanfików, ha ha. Ciekawe w takim razie, co to jest, te dwadzieścia tekstów z potteroświata, które spłodziłam przez ostatnię parę lat
Oto zagadka!
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 18:07, 29 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alheli
wilk rumowy
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rajska Dolina
|
Wysłany: Śro 14:13, 30 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Hekate napisał: |
Spoko Nel, twoja "antykanoniczność" to pikuś! Ja ponoć w ogóle nie piszę fanfików, ha ha. Ciekawe w takim razie, co to jest, te dwadzieścia tekstów z potteroświata, które spłodziłam przez ostatnię parę lat
Oto zagadka! |
Podejrzewam literackie hybrydy :p.
Żartuję oczywiście. Może niektórzy stwierdzili, że to nie fiki, bo za dużo jest twojej inwencji... Hmm. Albo każdy ma inne pojęcie fiku. Ale jeśli postacie są z jakiejś książki i widać, że ty z niej czerpiesz, mimo że możesz przedstawić ich zachowanie zupełnie inaczej niż Joaśka, to to chyba jest fik. Opowiadanie własne na pewno to nie jest. Skomplikowane to się zaczyna robić.
I masz rację z tym, że w fikach możemy pokazać inną stronę bohaterów, ich wielowymiarowość. Szkoda, że do niektórych ludzi takie rzeczy musiały długo docierać. Na DK w Zakazanym jest fik o Belli i to taki, że włos się jeży na głowie, tortury, krew lejąca się wiadrami, autokanibalizm i inne miłe rzeczy. Nie czytałam, tylko przejrzałam. Ale przeczytałam komentarze i ludzie tam twierdzą, że to najlepsza Bella o jakiej czytali, a autorka jest jeszcze dumna, że udało jej się napisać taki krwawy fik jak z horroru klasy D.
Ludzie, jak będziemy mieć takie podejście, to daleko nie zajdziemy. To znaczy, ja takiego nie mam, moja Bella jest inna. Chyba to, że przedstawiam ją inaczej, nie znaczy że łamię kanon? A może łamię? Z Rudolfem jest jeszcze gorzej, ale jego ludzie łatwiej wybaczają... Poza tym za Bellę ostatnio za dużo osób się bierze i niestety nie potrafią się w nią wczuć. Jeden fik na mirriel- Bella znęca się nad Rudolfem, a on mówi, że ją kocha. No bądźmy poważni, to nie melodramat. XDD
I to się ludziom podobało. A moje fiki zostały przez niektórych uznane za zbyt słodkie i polecili mi, żebym zajęła się czym innym.
Ale nie umiem pisać tak, jakbym stała nad mogiłą, bardzo poważnie. I przygnębiająco. Smutno tak, ale nie tak, żeby ktoś się zdołował, raczej melancholijnie, jesiennie. Jesień idzie, trzeba coś w tym klimacie stworzyć xD.
Nie wiem czy piszę niekanonicznie. Ale lubię łamać pewne stereotypy, pokazywać rzeczy z innej strony.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:35, 30 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
O. Akurat w tym momencie omawiany walkę klasyków z romantykami.
Polacy jako miłujący pokój naród rolniczy i tak dalej.
(A potem będzie właśnie spór romantyków z pozytywistami. I tak w kółko).
Prawdopodobnie wykłócanie się o głupstwa to część ludzkiej natury.
Na początku zwracałam uwagę na kanon... potem się zdemoralizowałam
I nie narzekam. Jak jest dobre, to mogę uznać nawet zachowania, których prywatna wizja nie obejmuje. Pierwsza opcja.
Fanfiki, ech...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|