|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Śro 14:01, 05 Paź 2005 Temat postu: Pierwsze płody literackie |
|
|
Mam wrażenie, że większość Lunatyczek cosik tworzy i najczęściej jest to coś literackiego. Stąd moje pytanie - pamiętacie swoje pierwsze płody Wena Twórczego? Kiedy zaczęła się wasza przygoda z pisaniem?
Moja historia sięga do pierwszych lat podstawówki. (bodajże czwarta klasa, wcześniej były tylko wypracowania szkolne). Wtedy kupiłam cuuudny, gruby zeszyt w twardej okładce i przez dłuższy czas zastanawiałam się jak go wykorzystać. No i wreszcie wpadłam! Spiewałam wówczas w zespole i jedna z piosenek harcerskich wyjątkowo mnie zainspirowała. Zaczęłam pisać masakryczną i ogromniastą "powieść" o harcerzach w czasie wojny, którzy siłą przeżycia dorównywali Kaczorowi Donaldowi (należy dodać, że nie miałam wtedy zielonego pojęcia o Aleksandrze Kamińskim i II wojnie światowej). "Powieść" uroczyście skończyłam i byłam z niej bardzo dumna... (jak dzisiaj toto przeglądam, to ze śmiechu umieram)
Potem była saga marynarsko-kryminalna o uczniach szkoły morskiej (oczywiście o realiach fachu marynarskiego też nie miałam wtedy pojęcia, ale pomińmy ten szczegoł). Tutaj styl się już nieco poprawił, tomów zeszytowych było bodajże sześć a i grono czytelników się poszerzyło.
Następnie miałam etapy fanfików (nie wiedziałam, że to się fanfikami nazywa) do Winnetou i do "Kamieni na szaniec" (siódma klasa podstawówki)
A potem już era komputera nastała, ale to już całkiem inna bajka, która pod temat pierwszych płodów literackich nie podchodzi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 22:21, 05 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Ja zaczynałam od fików. Też wtedy nie wiedziałam, że to się tak nazywa. To był zasadniczo crossover, połączenie Sapkowskiego, Rowling i Tolkiena. Fabuły nie skomentuję. Nie ma czego.
Potem była moja własna książka. Również wyjątkowo oryginalna. Główną bohaterką była niejaka Venera Vergreen, elfka, dziwnym trafem podobna do Hermiony. Miała romans z pierwszym ministrem, zaskakująco przypominającym pewnych moich idoli, również nie bardzo wiem dlaczego... To było takie połączenie Severa z Fineasem Nigellusem, wyglądające i mające władzę jak Richelieu.
A potem przyszedł komputer. I już nie pomnę tych wszystkich zaczynanych powieści, które nigdy nie zoczą końca.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:19, 06 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Ori zaczynała od... hmm (zastanawia się)... od bajeczek. Mieliśmy napisać bajkę w czwartej klasie, ja nie pisałam, bo miałam rękę w gipsie, ale zaczęłam obmyślać. Potem robiłam nieco krzyków, bo kolega splagiatował bajkę "Złota kaczka", tyle że u niego to "złoty orzeł" był, ale wychowawczyni nie wierzyła... Ech.
A potem... Potem były mini ff-y, tez nie wiedziałam, ze tak sie nazywają, pt. "Przygody smoka Norberta". Dziwnym trafem, hobbity latały sobie na Norbercie po Rumunii
Potem przyszły czasy na książki. Czekając na HP5 pisałam własny Zakon Feniksa. Uhuhuhuhu. Do tej pory lubię zarzeć i poczytać, takie wspaniałe maksymalnie "wypasione" (nie znoszę tego słowa) Mary Sue. A przy tym ksiażka śmiszna, Harry ma anoreksję (hahaha), Syriusz romansuje z Kate, która romansuje i z Remusem, czyli telenowela na maksa. Następnie, wytwór kompjuterowy bez tytułu, już po Zakonie Feniksa Ma aż 11 rozdziałów, rzecz rozgrywa się także w Hawanie (którą dzis trafiłam na gegrze, jak ja kochom Roberto), w ogóle egzotyczny odlot, Harry śpiewający przeboje Garou, Herma lubująca sie w Celine Dion, Syriusz i Robbie Williams
Potem telenowela w zeszycia, która zaginęła w akcji, jakieś mini ff-y, miliony nie dokończonych opowiadań...
I aktualna Aurora.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Czw 17:11, 06 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
A ja kiedyś książkę próbowałam napisać. Poważnie. Miałam nawet początek.
Bohaterkami było pięć przyjaciółek i młodsza siostra jednej z tej szośtki. Fabuły nie komentuję, chociaż zamierzałam skończyć cykl na córce jednej z babsztyli. Mary Sue cholerne, bo jedna elf, dwie pół elfy, telekinetyczka i trzy femme fatale (pół elfy i jeszcze jedna). Imionka wdzięczne nosiły: Valita Avis, Amelia & Aiden Black (naprawdę! Ino pisanina powstała, kiedy po raz pierwszy usłyszałam nazwisko Black i jakoś mi tak w głowie zostało), Adelaide Hall, Cyra & Ashley Laar.
Sam pomysł wydawał mi się dość dobry, nie wiem, może kiedyś go gruntownie przebuduję i wykorzystam. Jak dotąd nie bardzo nadaję się do pisania fantastyki. Postacie z tego czegoś wykorzystywałam po zmodyfikowaniu fanficku (Ashley Pilgrim jest podobna do Vality, Dorcas Meadowes do Amelii, Joana Lair do Ashley Laar...)
Ostatnio zmieniony przez Joan P. dnia Nie 13:34, 09 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isilmene
wilczek kremowy
Dołączył: 03 Wrz 2005
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:20, 06 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Ja zaczynałam od książki, dziwnie przypominającej treściowo "Białego Kła" i "Szarą Wilczycę". Zupełny przypadek, rzecz jasna. Nie skończyłam, ale było nieźle. Po prostu mi się znudziło
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rej
moderator krwisty
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze Zmroku
|
Wysłany: Nie 8:08, 09 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Moje pierwsze pisaniny, nie wiem, kiedy się zaczęły. Zazwyczaj były to teksty na sprawdzianie, bądź konkursie. Oczywiście zawsze w świecie fantasy. Potem zaczęły się dzienniki. Nie chodzi o to, że były zmyślone. To było moje życie spisane na kartkach i czasem brzmiało to, no po prostu jak nierzeczywiste.
Zaś pierwszym moim fanfikiem (no dobrze, to była scenka ), był tekst na ten pojedynek z Puszem. Tak, kochane. To jest mój pierwszy "tfór". Pierwszy, który da się przeczytać, i który nie jest stekiem marysiustycznych bzdur.
Dziękować za uwagę.
Rej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hec
moderator avadzisty
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: na północ od chatki 3ech świnek
|
Wysłany: Nie 14:59, 09 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
No co ty, Rej? Przecież w szufladzie i potterowni było dużo tekstów twoich i Pusza, or Lu i nie były stekiem merysuistycznych bzdur?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evil Yuki
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mego małego świata
|
Wysłany: Pią 13:21, 14 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Eeeeeeeeeeee..........???
Ja chyba pisałam powieść fantasy... pamiętał ,ze wystepował w niej pies Szasza, coś siędziało w pociągu... oczywiśie jakieś tajemne moce... ale to była 5 klasa podstawówki... W ogóle moje pioerwsze opowiadanie było o czwórce przyjaciół i coś tak siedziało z długopisem... napisałam je na początku owej 5 klasy... wywaliłam... szczerze żałuję... teraz bym się pośmiała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie
niepoprawna hobbitofilka
Dołączył: 09 Wrz 2005
Posty: 2126
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyska Łysa Góra ;)
|
Wysłany: Pią 19:43, 14 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Zaczynałam w wieku 5 lat rysując komiksy o syrence Arielce. Wiem, już możecie mnie pokroić. Zwłaszcza, że męski odpowiednik syreny nazwałam "syrenem". A głownej bohaterce nadałam imię Perełka.
Redagowałam też gazety - mój pierwszy artukuł był o serze żółtym z patelni i o tym, że takowy produkt ma dużo (tu dosłowny cytat) "cholerestelerolu".
A także w wielu drastycznych wersjach torturowałam lub też uśmiercałam w okrutny sposób Froda Bagginsa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Pią 20:44, 14 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Moim hobby stało się ostatnio uśmiercanie na wiele sposobów Rona Weasley'a. Znaczy od czasu, jak się zrobiło jasne, że on będzie z Mioną. Bleee...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Evil Yuki
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mego małego świata
|
Wysłany: Sob 9:49, 15 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Ech, a mi związek Miony i Weasleya odpowiada... a z kim Ron ma być? Ze Snape'm?
W moim debiucie literacim Ron był ze Snape'm!!! XD Ron ze Snape'm, Harry z Draco, Hermiona bodaj z Krumem... Syriusz z Lupinem... Tak ,tak, pamiętam!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Sob 14:50, 15 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Z Lavender . A ze Snape'em Hermiona. Chociaż lepszy Krum od Weasley'a.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Sob 20:10, 15 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Pierwszy prawdziwy twór to było opowiadanie na konkurs. Ze skandynawskimi bogami w roli głównej, a już na pewno z Lokim. Nadal je lubię, a jakże. I Lokiego zresztą też. Potem były dwie bajki- jedna jakimś niepojętym cudem przypominała troszeczkę Niekończącą się opowieść", której wtedy nie znałam jeszcze, a druga była dosyć zabawna. Nadmieńmy, że w pierwszej bohater dostał imię minimalnie różniące się od "Boromir". Bez komentarza.
No a potem już ten internetowy twór u Syriusza Juniora, po którym pozostał mi nick i kawałeczek osobowości Natalii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ala
wilczek kremowy
Dołączył: 08 Wrz 2005
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:27, 15 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Eh, chyba nieco odstaje od reszty. Moje pierwsze zabawy piorem, maily miejsce w szostej kalsie i wtedy staralam sie napisac, jakas madra, smutna, i do bolu realistyczna powiesc z moralem (daremnie zreszta) Teraz zmienilam upodobaniania, i pisze sobie w zeszyciku opowiadanie fantasy...Jak skoncze prawdopodobnie zamieszcze ale na razie sza!
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 18:57, 20 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Jajkuś, ale mi się też na wspomnienia dziś zebrało!
Mój pierwszy [po]twór był o... tak, chyba o czarownicy. Miała na imię Kinga, bo się to to działo w Polsze, oczywiście.
Kinga pewnego dnia spotkała czarną kotkę (takie małe nawiązanie do Czarodziejki z Księżyca), która do obróżki miała przytroczony woreczek z "jakimś dziwnym kamykiem". Nasza bohaterka kicię przygarnęła i kiedy tylko znalazły się w domu, kizia-mizia skoczyła na strych. Kinguś za nią. Tam, za pomocą kocicy, znalazła księgę z zaklęciami i dowiedziała się, że jest czarownicą. Tylko nie wiem skąd się dowiedziała... Zresztą nieważne.
Pdejrzewam, że Mary Sue Kinga na szczęście nie była, a przynajmniej nie aż tak straszną, bo choć czarownicą była, to ani czarować za bardzo nie umiała, ani te mocy nie wykorzystywała. Ani nawet lubiana nie była...
Dziewczyna, która chyba najbardziej Kingi nie znosiła, również umiała czarować. Z tym że ona była tą złą. W środku opowiadania ją uśmierciłam, ale oczywiście przedtem dziewoja zdążyła się nawrócić - na łożu śmierci przekazała Kinguni swój kamień, który razem z kamieniem panny K. prztransformował się w kryształ.
Kryształ zaginął, a Kinga - po pewnej burzliwej historii miłosnej, w którą zamieszana była też wspomniana już denatka - żyła długo i szczęśliwie.
Twór ten zajmował dwa zeszyty i powstał w piątej klasie szkoły podstawowej.
Miało się ten potencjał tfu-rczy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|