|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Pon 19:26, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Mnie się kiedyś wydawało, że to Bellatrix jest najstarsza, ale z drugiej strony skoro Andromeda ma (?) już dorosłą córkę...
Ale Lucjusz Malfoy to był w szkole razem z Huncwotami - przez rok. Skoro w V tomie miał 41 lat, a oni 35/36 to przecież jest różnica tylko 6 lat.
*od razu przypomina sobie wszystkie zboczone fiki Lucek/Sev w czasach szkolnych, które czytała*
Tak, z datami JKR rzeczywiście jest na opak. Czy wiecie, że kiedyś powiedziała w jakimś wywiadzie, że Dumbel ma około 150 lat? A kiedy umieściła jego postać u siebie na stronie jako Czarodzieja Miesiąca, to jako datę urodzenia podała rok 1881. Co do daty śmierci, czyli 1996 roku (swoją drogą też błąd) daje 115 lat. A Grindelwald to teoretycznie w ogóle nie powinien się żywy pojawić w DH, bow tym samym bodajże wywiadzie pani R. obwieściła, że umarł w 1945, podczas pojedynku z Dumbledorem. I zonk
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:47, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Jej nie wolno ufać. Dla mnie kanon to tylko książki. I niech się, za przeprószeniem, nie wpieprza z wymyślaniem. Jeśli według jej matematyki Albus, urodziwszy się w roku 1881, w jakimś 1995 ma 150 lat, to jest naprawdę zonk. No i ten zmartwychwstały Grindelwald, hah. I pewne inne rzeczy-o-których-pisaliśmy-już-w-Siódmotomowiszczu.
I co ja lubię w ffach - to, że pokazują często, iż Ślizgoni to też ludzie. I Krukoni. I Puchoni. Nie znoszę w kanonie tego pomijania innych domów i robienia ze Slytherinu siedliska zua wszelakyego. I ten brak porozumienia między Domami, przepraszam, to mnie strasznie denerwuje. I brak par międzydomowych. Jedna Ginny próbowała z Krukonem, no i Harry z Krukonką, ale oboje się 'nawrócili'. Uchhh. <zniesmaczenie>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Pon 23:01, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Na siebie w dodatku się nawrócili.
A może Dumble przez trzydzieści lat używał zmieniacza czasu, żeby na przykład wrócić do tych miesięcy spędzonych z Grindewaldem? Albo skakał w prz(e)yszłość, coby dowiedzieć się ważnych szczegółów? To by wyjaśniało jego pozorną ominiscencję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Windykatorka
wilczek kremowy
Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:51, 11 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Czuję się potterowym moherem. I pieskiem kanonu.
Ej, to wcale nie jest złe uczucie, myślałam, że będzie gorzej!^^
No więc ja kanon znam dobrze, nieźle to co Rowlingowa sobie gada po czatach i innych, i wielbię (no dobra, przesadziłam) hp-lexicon dajmy na to. I lubię fanfiction. I kiedy czytam fanficka to siłą rzeczy zauważam sprzeczności. Czasem o nich piszę, czasem nie (jeśli w ogóle zechce mi się napisać komentarz). Ale jeśli to wszystko jakoś tam sobie gra we własnej rzeczywistości, opartej w większej bądź mniejszej części o ten kanon nieszczęsny, i do tego (przede wszystkim) jest dobre to nie mam nic przeciwko łamaniu zasad, które ustaliła Rowling. Bardzo lubię niektóre niekanoniczne ff - y. Co nie zmienia faktu, że wciąż czuję się canon - bitch (chociaż moherem to może jednak nie jestem, żadnym). I jest mi z tym nieźle, ktoś musi, chyba^^. A na tym forum to się w ogóle czuję samotna w tym względzie (szczęście, że dobrze znoszę samotność).
A JKR (jak wiadomo albo i nie) ma problemy z matematyką. I podpisuję się pod Aurorą w kwestii domów, tak na zakończenie xD.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Śro 12:03, 12 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
E tam, Windy - ja w sumie kanoniczna też jestem (taa, tylko że mój Syriusz, Dumbel i Remus szyją, nie? ). Ale... co to tak właściwie znaczy być pieskiem kanonu? Na czym to tak naprawdę polega? Na zwykłej akceptacji tego, co wydarzyło się w książkach? Czy również na totalnym bojkotowaniu wszystkiego (ff, teorii itd.) co z tym kanonem związane nie jest? Bo jeśli tak, to się muszę nad tą moją, kurczę, kanonicznością zastanowić...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 16:03, 12 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
W obu przypadkach w żaden sposób nie wpasowuję się w definicję.
No i należy przyznać, że na Lunatico panuje bardzo anty-kanoniczna atmosfera, zwłaszcza po ostatnich dwóch tomach.
Teraz uwaga, to, co zaraz napiszę, jest ogólnie niezgodne z linią partii.
I śmierci Syriusza też nie akceptuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amanda
wilczek kremowy
Dołączył: 06 Cze 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daaalekich stron
|
Wysłany: Sob 21:55, 07 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Moim głównym problemem jest, że tego co zazwyczaj lubię jest zawsze za mało. ostatnio przechodzę fazę na wyjątkowe lubienie pany Harry/Charlie. Nie dość, że tego, tego mało jak nie powiem co, to jeszcze znaleźć coś w miarę graniczy z cudem.
Mam ostatnio duuuużą przerwę w czytaniu, matura była, teraz będę nadrabiała, dlatego mnóstwa opowiadań o jakich było pisanie nie znam (może i dobrze). Nie umiem zrozumieć jak można linczować ludzi za sprzeczności z kanonem. Nie da się napisać nie wiem czego odkrywczego co na dodatek byłoby super kanoniczne. Jak kanon to powielanie pewnego schematu. Albo albo a ludzie chcieliby i to i to na raz. Tak się ne da panie zielonka.
Co do partingów. Z zasady jestem otwarta na mnóstwo rzeczy o ile jest mniej lub bardziej uzasadnione. Nie mam tak, że pewnego partingu nie cierpię z zasady, raczej w konkretnym tekście nie mogę. Przykładowo wszelkie Ginny/Draco w tłumaczeniach Villdeo. Kiedyś owszem, teraz już niekoniecznie. Przeczytam ale przy kubku bardzo słodkiej herbaty.
Nie cierpię, odrzuca mnie wręcz kreacja Rona w większości fan fiction. Jest nie do zniesienia, jest aseksualny i odpychający. Nie potrafię go zdzierżyć. Mimo iż powinien być całkiem ciekawą postacią autorzy go tak spłaszczają, że mi się po prostu chce płakać. Wciąż poluję na fajnego Rona i jakoś wciąż nie mogę cieszyć. Bonus do Transfiguration przyniósł mi całkiem miłą odmianę, ale co to znaczy jedna miniatura w takim gąszczu.
Wygadałam się, lepiej mi.
Pozdrawiam
Am
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alheli
wilk rumowy
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rajska Dolina
|
Wysłany: Śro 16:32, 18 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Moje problemy, hmm. Ja już chyba nie mam problemów, bo porzuciłam czytanie fików dawno temu. Czasem na coś zerknę, skomentuję nawet, ale rzadko, przestało mnie to bawić.
Poza tym mam chorsze wizje niektórych bohaterów, jestem odrealniona, nie patrzę na kanon i jestem z tego dumna. Pisać też przestałam, ale może jeszcze wrócę do tego i wtedy drżyjcie (a może nie będzie tak źle).
Nie jestem popularna i co z tego? Piszę dla swojej własnej spaczonej przyjemności, więc fiki wyglądają tak jak wyglądają, umarłabym gdybym miała napisać jakieś drarry. Albo severitusa. Albo Snape'a z Hermioną. Nie lubię stereotypów kanonicznych i wolę pisać o osobach, o których jest w książce mało. Np o Rudolfie, chociaż Hek zrobiła to lepiej, ja swojemu mogę strzelić w głowę i pochować, niech spoczywa w pokoju... I kocham, kocham siostry Black, wiem, że to jest wytarty temat, ale nic na to nie poradzę. Jestem monotematyczna raczej, piszę inaczej niż reszta, ale na swój sposób moje fiki są do siebie podobne. I w zagranicznych też szukam tego, co jest zgodne z moją wizją, sori. Czuję się jak beton, olaboga. Jest źlej. Wiem, że powinnam szukać nowych doznań, inspiracji, próbować eksperymentować z pisaniem, pisać tak, żeby inni dostali palpitacji, ale nie będę tego robić. Wiem, że wtedy miałabym więcej komentarzy, ale nie będę tak pisać. Wolę być odrealniona i radosna. Czasem coś refleksyjnego też mi się przytrafi.
Tak naprawdę jestem pesymistką, ale cicho sza!
Ostatnio zmieniony przez Alheli dnia Śro 16:33, 18 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Esien
wilczek kremowy
Dołączył: 13 Kwi 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:07, 14 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli dłuższe opowiadania, to muszą być o Harrym Potterze, z perspektywy Harry'ego Pottera lub takie, w których Harry Potter odgrywa znacząca rolę. I to jest problem dla mnie, ponieważ mam świadomość, że jest kilka ciekawych opowiadań na przykład o Hermionie, których nie dałam rady przeczytać. Co innego miniaturki, tam czytam wszystko. W przeciwieństwie do Hekate jestem zawsze ciekawa różnych ujęć tego samego bohatera i czytam chętnie nawet, jeśli się z nimi nie zgadzam.
Nie cierpię za to romansów, jeśli wątkiem głównym w jakimś opowiadaniu jest rozwój uczucia/relacji między bohaterami, nie czytam. Jako wątek poboczny może być. Pairing nie ma znaczenia... oprócz dwóch. Z niewytłumaczalnych powodów reaguję alergią na parę Harry/Hermiona oraz Harry/Draco.
Kanoniczność postaci to ciekawy problem. Jako fanka opowiadań o Voldemorcie mam np. świadomość, że jest przeważnie niekanoniczny, za to dla odmiany działa logicznie i ma jakieś spójne poglądy, a nie tylko straszy czerwonymi oczami i cruciatusem. Natomiast denerwuje mnie brak kanoniczności samego świata. To znaczy, jeśli w jakimś fiku bohater walczy głównie nożem, zamiast różdżką, Dumbledore używa komputera, a w domu czytsokrwistego czarodzieja pojawia się elektryczność, to odpadam.
Chyba tyle. O chronologii w HP mam pojęcie w przybliżeniu, w fanfikach wyłapuję jedynie rażące odchylenia, typu czterdziestoletni Tom Riddle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|