|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Śro 15:40, 05 Wrz 2007 Temat postu: Sztuka |
|
|
W zasadzie nie wiedziałam, gdzie ten temat umieścić. Odnosi się zarówno do literatury, jak i malarstwa i wszelkich innych rodzajów sztuki.
Posłuchajcie.
Zaczęło się jak zwykle od jajka. Tym razem było to [link widoczny dla zalogowanych], ale mniejsza o to. W każdym razie spędziłyśmy z Agelizą ponad dwie północne godziny na dyskusji o tym, czym jest Prawdziwa Sztuka, czym sztuka wogóle; kim artysta, a kim Prawdziwy Artysta. Używając słowa "prawdziwy" w obu przypadkach mam na myśli zjawisko, wobec którego padamy na kolana albo jesteśmy tego blisko.
Więc?
Jakie cechy musi mieć idealny Prawdziwy Artysta?
Czy każda sztuka jest Prawdziwa i co trzeba zrobić, aby Prawdziwa była?
No i czym jest dzieło, a czym Dzieło?
Jakieś refleksje?
PS. Tak naprawdę to zaczęło się od Andy'ego Garcii, ale Ageliza nie chce się przyznać XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Śro 16:59, 05 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc, ostatnio mam wrażenie, że artystą zostaje okrzyknięty ten, kto jest oryginalny, nie ten, kto zachwyca, co, moim skromnym zdaniem jest znamionem artyzmu jak takiego. Jeśli czyjeś dzieła mnie nie wprawiają mnie w zachwyt, albo przynajmniej nie zdumiewają swoim kunsztem (jak choćdźby dzieła Faberge'a właśnie), to dla mnie nie jest artystą, niezależnie od tego, za kogo się uważa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Czw 16:38, 06 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Zasadnicza kłótnia między mną a Agelizą polegała na tym, że ona uważa, że atystą jest każdy tworzący, a sztuką wszystko, co zostanie przez twórcę tak określone. Prawdziwą Sztuką może być nawet szkic schowany na dnie szuflady, jeśli tworc go tak określi.
Zaś dla mnie prawdziwą Sztuką może być tylko coś, co było widziane przez publiczność i poddane krytyce (pozytywnej lub negatywnej).
Zgadzam się z zachwytem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Czw 17:17, 06 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Tobą, Nat. Prawdziwa Sztuka musi reprezentować sobą jakąś wartość, a żeby dzieło zostało obiektywnie ocenione, to musi być znane jakiemuś gronu osób, choćby niewielkiemu. Twór, który zostaje powszechnie określony jako wartościowy, to Dzieło. Można go nie lubić, można w nim nie gustować, ale docenić trzeba. To samo tyczy się Artysty i Sztuki. Tak myślę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 17:34, 06 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
A ja twierdzę, że nie ma czegoś takiego jak Prawdziwa Sztuka, a określenie Prawdziwy Artysta napawa mnie odrazą.
W ogóle... artysta. Fuj. Jak ktoś sam siebie w ten sposób określa, to mam ochotę dać mu w mordę.
Są ludzie, którzy tworzą i ludzie, którzy chcą tę twórczość wchłaniać. A potem te dwie grupy zamieniają się miejscami. Sztuka, to przywilej człowieka, coś, co mu towarzyszy od pradziejów. Widok może być piękny; kopiec termitów tudzież kształty skał mogą zachwycać, ale to nie będzie sztuka. W przeciwieństwie do średniowiecznego zamku i przedchrześcijańskiej lepianki z paleniskiem na środku.
W człowieku jest coś, nie wiem jak to określić, może jakaś energia? Iskierka? I ta iskierka sprawia, że powstaje coś, co w zasadzie nie musiałoby powstać, lub teoretycznie powinno powstać w innej, uproszczonej formie. Pierścionek, drewniana figurka, pomnik grobowy. Sztuka jest wszędzie, więc ja bym się raczej przychyliła do zdania Agelizy. Chociaż nie do końca. Człowiek wytwarza mąkę, ale to nie jest sztuka w znaczeniu, o które tutaj chodzi.
Prawdziwa sztuka!... (prych)
To jedno z tych pojęć, które może oznaczać wszystko i nic.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 18:06, 06 Wrz 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Czw 17:40, 06 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
A tu się muszę nie zgodzić. Może panować powszechna opinia, że trzy czarne kropki na białym płótnie są genialnym dziełem, a jego twórca Artystą, ale dla mnie to po prostu sprytny sposób na zarobienie kupy kasy wymyślony przez kogoś, kto ma plecy w środowiskach krytyków.
To samo tyczy się rzeźby.
EDIT: To była odpowiedź na wypowiedź Kiry. Odnosząc się do tego, co napisała Hekate:
I właśnie z faktu, że to tak szerokie pojęcie, wypływa powód rozpoczęcia tej dyskusji. Ale również nie znoszę ludzi, którzy sami siebie określają mianem artysty, bo zazwyczaj... nieważne, wchodzę na tematy rodzinne, więc może nie dokończę.
Ostatnio zmieniony przez Ceres dnia Czw 18:47, 06 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Czw 18:01, 06 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Och, nie chodziło mi cokolwiek w stylu trzech czarnych kropek, Cerere. Chodziło mi raczej o coś, co jest docenione przez wiele środowisk, posiadających różne definicje wartościowego dzieła, a więc o twór, który wpasowywuje się w pojęcie wartościowości pod różnymi względami, czyli nie tylko na przykład oryginalnością, ale też kunsztem wykonania, jakąś prawdą czy nauką zawartą w nim. Trzy czarne kropki to może nowatorstwo, ale nie geniusz. Geniusz to kombinacja kilku czynników. Pojęcie wielopłaszczyznowe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pią 20:02, 07 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Ojej. Ruszyło was
Co do artysty:
Uważam, że to jest przede wszystkim niezależne od człowieka, to posiadanie zdolności do stworzenia czegoś, co innych napawa zachwytem (itd...). Podobnie jak... hmmm... no dobra, wrócę do tego pojęcia P.A. Więc podobnie jak nie do końca może panuje nad swoimi dziełami, które rozwijają się same. P.A. ma wpływ na to, co tworzy, ale jego prace żyją same, napędzane... hmmm... napędzane pracą A. i treścią Skądś.
Przynajmniej ja tak to odbieram.
Wydaje mi się skomplikowane.
Hmmm.
Wogóle, to rozpoczynając dyskusję miałąm inny pogląd na sprawę, ale zmieniłam go odrobinę. Więc to jest chyba moja ostatneczna wersja stwierdzenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Śro 17:39, 26 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
A ja zostałam razu pewnego nazwana Artystą - na Forum Fanów Rudy'ego (to było tego kogoś zdanie). Przy okazji ktoś umieścił tam bardzo ładne powiedzenie, chyba jakiegoś znajomego trudniącego się malowaniem, tylko już nie pamiętam dokładnego jego brzmienia. Było tam w każdym razie o Artist i Artisan. Pierwsze znaczy artysta, drugie znaczy rzemieślnik, a są do siebie podobne (po angielsku). Mało dzieli rzemieślnika od artysty. To pewien drobiazg, dusza twórcy.
Dla mnie dziełem nie są trzy kropki. Jakoś mało tu duszy. Nie dlatego, że mało jest stworzone, bo płótno zamalowane w całości też nie musi być od razu dziełem. Tak samo gra aktora w ciągu całego filmu nie musi być dziełem, a będzie nim fantastyczny epizod.
Dzieło to coś, nad czym trzeba się zastanowić, co może powodować, że w czasie jego kontemplacji pomału otwieram usta i nie mogę oderwać oczu. To coś hipnotyzującego.
Mona Liza nie powoduje u mnie wielkiego zachwytu, ale taka Madonna wśród skał przyprawia już o ciarki. Ten drugi obraz od razu nazwę dziełem. No i nie kwestionuję tego, że Leonardo da Vinci był Artystą. Dla mnie był wielkim - we wszystkim, co robił, co próbował zrobić; te rzeczy były piękne, wizjonerskie, tak - on miał wizję, kochał tworzyć, a jego dzieła miały lub miały mieć sens - może to jest tajemnica dzieła: sens?
Dalej: wieża Eiffle'a nie zachwyci mnie tak bardzo jak La Sagrada Familia, Potop jak Węzeł Leto, Titanic jak Babel. No dobra, właściwie wszystko, co przed chwilą wymieniłam ma jakiś sens. Tak więc definicja koncentruje się chyba do braku oddechu, łez na policzkach, chwili zatrzymania i przemyślenia, zachwytu nawet nad prostotą, ale prostotą z sensem. Tak, to co wywołuje takie oznaki, to dla mnie Sztuka i Dzieło, a jego twórca to Artysta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|