KNAJPA II

Joan P. · Wysłany: Wto 17:40, 14 Mar 2006 Temat postu:

(wraca zła i wkurozna)
Gryzę. I kopię. Nie pytać.
(pije)
Ceres, kondychę trza wyrabiać. Ja po schodach muszę codziennie latać, bo dom mam dwupiętrowy. I pokój na poddaszu. A dzisiaj na wuefie były zwody. Nie wyszło mi.

Angel · Wysłany: Wto 18:04, 14 Mar 2006 Temat postu:

Zły dzień! Zły dzień! ktoś mi próbuje wmawiac, że kocham Sebastiana. Elka. Była jego dziewczyna, która nigdy go nie kochala. Ech, ludzie...
A teraz mi niby wymówki robi, no, co ja jestem, jej kolezanka, czy jek?!

Joan P. · Wysłany: Wto 18:07, 14 Mar 2006 Temat postu:

Angie, a czy ty się w nim pryzpadkiem nie bujasz? Czy może ja źle coś przeczytałam?
(pije)
A zresztą. Co mi do tego.

Angel · Wysłany: Wto 18:25, 14 Mar 2006 Temat postu:

Nie, nie bujam, ale bujałam. Przez pewien czas. Ale to już było... I nie wróróci więcej...

Joan P. · Wysłany: Wto 18:26, 14 Mar 2006 Temat postu:

(kręci głową)
Oleśka jest bardziej stała w uczuciach. U niej to przynajmniej jakieś parę miesięcy trwa.
(pije)

Ceres · Wysłany: Wto 18:35, 14 Mar 2006 Temat postu:

Joan, ja również mam dwupiętrowy dom i pokój na poddaszu. A komputer stoi na poddaszu, więc się zawsze nałażę. Żeby to wyrabiało kondycję, wygrywałabym wszystkie nagrody.

Aurora · Wysłany: Wto 18:37, 14 Mar 2006 Temat postu:

Oł Gott, ja mam jednopiętrowy, niby lata się po tych schodach (tzn. w moim wypadku albo skacze jak kozica, albo człapie zaspana), i chyba lata się dużo, bo jak przez 3 tygodnie przebywałam w chatce bezpiętrowej, bezschodowej, to wróciłam do domu i jak zaczęłam normalnie skikać, to mi się zakwasy porobiły Wink

Zaraz coś porobię, ot co...
Np. pouczę nieregulranych czasowników z lengłidża. O.

Joan P. · Wysłany: Wto 18:39, 14 Mar 2006 Temat postu:

A żeby u mnie się dorwać do kompa, to trzeba z poddasza zejśc.
(pije)
Kondycji nie wyrabia, prawda. Ale po pewnym czasie człowiek traktuje schoy jak płaski teren.

Angel · Wysłany: Wto 18:39, 14 Mar 2006 Temat postu:

Bo wiecie, ja naprawdę chyba nigdy nie byłam w nim zakochana.

Joan P. · Wysłany: Wto 18:39, 14 Mar 2006 Temat postu:

Noł koments.

Ceres · Wysłany: Wto 18:44, 14 Mar 2006 Temat postu:

Wiesz, Calamity, ja nie rozumiem, po co im wszystkim to całe chodzenie. Bez facetów żyje się przecież o wiele przyjemniej, nawet jeśli zdarza im się być... użytecznymi.

Joan P. · Wysłany: Wto 18:46, 14 Mar 2006 Temat postu:

Popieram, Ceres. Dawajcie tu kronikarzy, myśmy się w czymś zgodziły!
(pije)
Użyteczni są rzadko. Bardzo rzadko. Ale częsciej niż dziewuchy, bo one się często do niczego nie nadają. Niby przyjaciółki, ale jak coś po cichu załatwić, to nie.

Kira · Wysłany: Wto 18:56, 14 Mar 2006 Temat postu:

A ja się dopisuję. Pod całą deklaracją.

I w ogóle mam dzisiaj doła takiego, jakiego już dawno nie miałam Crying or Very sad

Ocipieć można od nawału tej nauki, a - przynajmniej według mnie - to nie jest naważniejszy priorytet w życiu. No bo czy znajomość trygonometrii, genetyki i genezy Nad Niemnem definiuje kogoś jako wartościowego człowieka? Czy uczy go odróżniać dobro od zła? Czy wykształca wrażliwość na ludzkie nieszczęście i chęć niesienia pomocy?

Joan, nalej Glizdogońskiej bo nie wytrzymam.

Angel · Wysłany: Wto 18:57, 14 Mar 2006 Temat postu:

Oki Dooki. Noł koments.

Ceres · Wysłany: Wto 18:59, 14 Mar 2006 Temat postu:

Obawiam się, że rozsądne osoby płci żeńskiej są w ogóle na straconej pozycji. Wiadomo, jak się zazwyczaj kończy przyjaźń między facetem a kobietą, a w coś takiego jak babska przyjaźń to ja nie wierzę. Się na choryzoncie pojawia samiec godzien uwagi i zażyłość dewoci biorą.