|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lora
dziecię alternatywy
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:54, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zastanawiałam się, czy studia będziesz traktować tak jak szkołę, czy z większym zainteresowaniem. |
Nadal nie rozumiem, to znaczy pierwszy raz słyszę, że nie darzę szkoły zainteresowaniem :) Szkoła zajmuje mi niestety większość życia i muszę się nią interesować. Liceum nie mogę się doczekać, jest dla mnie czymś w rodzaju upragnionego raju, nawet nauka mnie nie przeraża, ci nowi ludzie, nowe znajomości, mry ;) Bo - wszystko będzie lepsze od tego, co jest teraz.
(Ach, a moje aktualne gimnazjum jest niestety takie, że dałabym wiele, żeby nadal chodzić do Gdańska i dziwię się, że nie stałam się jakimś depresyjnym, apatycznym stworzeniem. Pomijając piękną nerwicę, której się nabawiłam na początku II klasy i robienie awantur z rozbijaniem talerzy na ścianach. Potem zaczęłam się z tej szkoły i tych ludzi zwyczajnie śmiać, ale ile można?)
A mi pierwszy ;P Jest zabawny i 'z pazurem'.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Harpoon
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Legio XIII Gemina
|
Wysłany: Sob 19:03, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Nie no, skoro ja i 70% mojej klasy przeszło przez liceum, to raczej aż tak źle nie jest Ale z ludźmi to różnie bywa. Mi się poszczęściło i trafiła mi się bardzo zgrana klasa. Ale za to u siostry jest tak, że wszyscy sobie jadą, każdy kogoś gnębi i przez kogoś jest gnębiony, nikt sobie nawet ściągać nie pozwala i po prostu szczyt złośliwości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Sob 19:24, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja moją klasę zasadniczo lubię, co nie znaczy, żę będę za nią jakoś specjalnie tęsknić. Większość z nich to zwyczajni znajomi, z którymi kontakt ograniczał się wyłącznie do szkoły, a trzy dziewczyny z którymi tworzyłam paczkę okazały się lekkim "niewypałem" - w pierwszej klasie i przez większość drugiej było naprawdę uroczo, a potem okazało się, że jedna z nich, moja taka jakby najlepsza przyjaciółka, rozwinęła te swoje cechy charakteru, których nie znoszę, do granic mojej wytrzymałości i oddaliłyśmy się od siebie, druga przeszła metamorfozę od szarej-myszki-wzorowej-kujonki do fak-da-skul-carpe-diem, którą trudno mi było zaakceptować, a trzecia okazała się w dość dużym stopniu zupełnie inną osobą niż ta, za którą ją miałam. W trzeciej klasie uważano nas za papużki nierozłączki, ale to jest bardzo powierzchowna przyjaźń i myślę, że przy jej olewactwie już wkrótce się zakończy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Sob 19:33, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Że ja swojej klasy nie cierpię, to chyba wszyscy na forum wiedzą. Jest tylko kilku chłopaków, którzy dorównują mi inteligencją, reszta to idioci i idiotki. Zresztą nawet tych inteligentnych nie lubię, a jednego takiego idiotę to cała klasa ma ochotę wyrzucić ze szkoły.
Jestem żywym dowodem na to, że można ściągać i wykorzystywać bardziej pracowitych ludzi mo żna i bez choćby i dawanej sympatii.
(pije)
W drugoej podstawówce, do której miałam nieszczęście chodzić, też miałam coś na wzór przyjaciółek, ale oczywiście to dawno i nieprawda. Życie w stadzie nie jest dla mnie.
(pije)
Co ciekawe, moją klasę da się podzielić na wyraźne cztery grupy - idiotów, inteligentniejszych chłopaków, kujące idiotki i niekujące idiotki. No i na mnie. Ale tylko mnie psycholog szkolny prosi o wizyty. Kij jej w oko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lora
dziecię alternatywy
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:42, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Po wyłączeniu mnie, Pauline, ewentualnie Oli, moją klasę również można podzielić. Na szkodliwych wieśniaków, którzy wzbudzają syndrom janiepodajmisiekerę, na nieszkodliwych wieśniaków (traktor, oranie zboża itepe), bazarowe lale i popegeerowskich macho. A wszystkich ich można wsadzić pod jedną nazwę: skrajni idioci. Rzeźnia. Przez pewien okres nawet mogłam powiedzieć, że ich lubię - było śmiesznie. A teraz... z jednej strony mam dość, z drugiej sporo się pozmieniało. Byle do czerwca.
Chociaż, nawet w takim miejscu jak ta szkoła można znaleźć świetnych znajomych. Mimo że niewielu i po długich i frustrujących poszukiwaniach. Najlepszym nabytkiem jest Maja ;)
Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Sob 19:48, 05 Maj 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Sob 19:47, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
No to mamy różne środowiska. Podstawówka namber łan, w Wawie byłą pełna nadętych, bogatych dzieciaków z centrum Wawy, do których ja się nie zaliczałam. Podstawówka namber tu, w Piasecznie, była molochem, do której chodziła biedota okoliczna i z daleka, do której również się nie zaliczam. W Chylicach natomiast chodzą średnio zmaożne dzieciaki z Chylic lub te nadziane z Konstancina. Chwatit.
(pije)
Mam to szczęście, że Józefosław to wieś betonowa, gdzie nie srają kropwy, tylko psy, za od miasta różni się tym, że do najbliższego sklepu popitala się pół kilometra.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Sob 20:23, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jeśli nie możesz się doczekać LO, Lora, to ja już się nie martwię o twoje studia.
Moja pierwsza podstawówka... była normalna, ludzie mili, normalne dzieciaki z klasy średniej. Druga podstawówka... spoko. W każdym razie nie pamiętam, żeby coś było nie tak.
W moim pierwszym gimnazjum klasa liczyła siedem osób i było świetnie - przerwy wypełnialiśmy sobie graniem w rozbieranego pokera (kartami zrobionym z kartek z zeszytu w kratkę), zboczone skojarzenia i pingponga (za plaetki służyły nam ręce, za stół zestawione sześć ławek, tylko piłeczka była normalna). Do drugiego gimnazjum poszłam, bo tamto się rozpadło - przez pierwsze pół roku było spoko, później przyczepiło się do mnie takich dwóch, w dodatku z nikim się tak naprawdę nie zakumplowałam.
A w liceum, chociaż klasę mieliśmy podzieloną na kliki, było świetnie, bo miałam swój gang i całą resztę w nosie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 20:44, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jak tak sobie teraz myślę, to moja klasa całkiem zindyidualizowanym tworem jest. Są oczywiście jakieś grupy, na przykład dziewczyny i chłopaki (chłopaków jest czterech i Adam, więc siłą rzeczy muszą trzymać się razem). Dziewczyny dzielą się na głośne i ciche. Ale to bardzo ogólny podział i wiele z nas trudno zaklasyfikować.
Choćby mnie. Długi czas trzymałam się z cichymi, choć ani mi nie pasowało ich towarzystwo, ani im moje. Stopniowo coraz lepszy kontakt łapałam z głośnymi i ciche mają do mnie żal. Czego nie rozumiem, ale i nie umiem przejść nad tym do porządku dziennego. A teraz tak sobie sama jestem sterem i żaglem, lawirując od grupy do grupy, choć najczęściej z Fajnymi Laskami (lubiane przez ogół, inicjatorki klasowych imprez), bo z nimi mam większość egzminów. A o FL za chwilę więcej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ci dwaj w żółtych bluzach na przykład. Trzymają sie razem (bo muszą), ten ciemniejszy - Wilku, rzecz oczywista - jest paranoidalnym schizofrenikiem, ekshibicjonistą i aroganckim egoistą, ale cholernie kochanym. Za to Maras... Brak na niego słów. Sowa (biało czerowny, zażelonwany) to laluś i pierdolnięty syn karierowiczów, w jego rodzinie na wszystko patrzy się przez pryzmat portfela i metek na ubraniu.
Dziewczyny są już całkowicie zróżnicowane, tylko trzy zwane silniankami trudno rozróżnić, ani poglądy, zachownie i osobowość - nic ich nie różni (silnianki - górny rząd, od lewej dłoni: druga - czyli ta ruda, trzecia i piąta).
Landi, ta w niebieskiej chustce na łbie, to kuzynka Sowy i jego żeńska odmiana. Chociaż nie - Sowa mimo wszystko jest inteligentny, o niej nie można tego powiedzieć. I muszę przyznać, że z Anią jako tako się dogadam, z Sową - nigdy. Nowobogacki paniczyk... brrr.
Obok Ani, dziewczyna w katanie i ciemnych włosach - Paulina. Odizolowana. Przykro mi to mówić, ale nie ma nic ciekawego do powiedzenia (albo bardzo głęboko to ukrywa). Siedziałam z nią trzy lata na polskim, chyba ja najlepiej z całej klasy się z nią dogadywałam.
Nad ramieniem Pauliny - Roma. Tajemnicza istota. Jedna z czterech Fajnych Lasek (razem z Landi, Kwaśną i Anią, o których za chwilę). Sympatyczna, ale tajemnicza. Indywidulistka, silna osobowość. Obok Pauliny, Weronika. Długo myślałam, że jesteśmy pokrewnymi duszami, choćby dlatego, że urodziłyśmy się tego samego dnia, W. pół godziny wcześniej. Jednak nie znam osoby, która różni się ode mnie bardziej. I gorzej się ze mną dogaduję.
Między mną a W. Justyna. Jedna z tych 'cichych'. Chyba trzymałam się z nimi, bo znam je już naście lat i taka musiała byc kolej rzeczy. I chyba je dotknęło, że ich towarzystwo olałam. Stworek w zielonej bluzie to ja. Istotka obok, w szarej bluzie, to Ania, kolejna z Fajnych Lasek. Wspaniała dziewczyna, idealna przyjaciółka, oddana i pełna poświęcenia. Taka, jaką ja nigdy nie będę i ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Ania jest również rozkochana w Hiszpanii i Wrocławiu. Za Anią Kwaśna, kolejna Fajna Laska. Kompletnie ześwirowana, polskiego bez niej sobie nie wyobrażam. Siedziała za mną i dlatego każdą lekcję przesiadywałam bokiem. Jedna z niewielu osób z klasy, które naprawdę lubię. I Sokolina, 'cicha'. Kiedyś się z nią "przyjaźniłam", ale bańki mydlane mają to do siebie, że są urocze, ale puste - i szybko znikają.
Znów od lewej. Ela, artystka - pięknie maluje, Marycha - buntowniczka i wegetarianka i Iza. Ostatnie trzy osoby, z którymi mogłabym w pierwszej klasie chodzić na imprezy. Przez ostatnie dwa tygdonie byłyśmy na trzech. O to 'ciche' mają do mnie żal, że zdradziłam, poznałam te trzy lepiej i je polubiłam.
Reszta klasy to wyznawczynie Holiday i Antidotum (kluby w Charzykowach, w których bawi się modna młódź z Chojnic i okolic). Zupełnie inne kosmosy.
Sztandarową zasadą cichych było nieokazywanie uczuć, ani sympatii, ani złości.
Skoro już o nich mówię... O cichych.
Była kiedyś tak sytuacja, że ten skretyniały Maras dokuczał Sokolinie. Udawał że ją gwałci i takie tam - wiem, nienormalne, ale dla Marasa akurat typowe. Nikt, nikt nie stanął w obronie dziewczyny, a miała już łzy w oczach. Ja tam rozumiem, to nie jest miłe, kiedy Maras mówi takie rzeczy. "Ciche" stały obok, może jakiś metr. Korytarz był pusty, nie sposób było nie zauważyć.
No i musiałam jej pomóc. Nawrzeszczałam na Marasa, pogoniłam go torbą z wuefem i zagroziłam, że kamery widziały, więc możemy iść do dyrki i potem do prokuratury. Raczej bym tego nie zrobiła, ale na niego podziałało i zostawił ją w spokoju. "Ciche" zaczęły się ze mnie nabijać i pytały, po co się wtrącałam.
Naprawdę, czasem nie rozumiem, jak dziewczyny mogą być tak okrutne wobec samych siebie.
Jednak kilka minut później Sokolina mi podziękowała. Co prawda tak, żeby ciche nie zauważyły, ale zaskoczyła mnie. Mile.
Uh. Przepraszam. Długo wyszło. Musiałam się pozbyć tego wszystkiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Sob 21:05, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Rany, faktycznie... ludzie są dziwni. Baby* w szczególności. Czamsami się zastanawiam, czy niektóre z nich, zamiast z Wenus, nie przyleciały na Ziemię na przykład z Plutona. To by wiele wyjaśniało.
--------------------
*Baby - w moim słowniku pojęcie zbiorcvze dla wszelkiego rodzaju Barbie, chichoczących dzierlatek, czytelniczek "Życia na Gorąco" i dziewcząt, których jedynym zmartwieniem zdaje się być przyciągnięcie faceta. O, i jeszcze kobiet, które pozwalają facetom się krzywdzić. Nie wyobrażam sobie, żebym miała pozostać z kimś, kto się na mnie wyżywa, niezależnie od tego, czy fizycznie, czy emocjonalnie. I pieprzyć dzieci, bo dla mnie to żaden powód, żeby zostawać z facetem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 21:12, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Mnie też to dziwi. Tak samo zresztą jak fakt, że one, te 'ciche' w życiu nie mają jakichkolwiek celów. Ot, być i tyle. Już nie mówię o jakichś ich zdaniem kompletnie zfiskowanych ideałach jak moje, nie każe im zbawiać świata. Chcę tylko, żeby ni były takie obojętne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Sob 22:00, 05 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja jestem ciekawa, skąd to się wzięło. Bo przecież człowiek nie może być obojętny tak sam, z siebie? Kwestia wychowania? Profilu grupy? Przeżyć z dzieciństwa? Nie mam pojęcia. Niestety, nie nazywam się Lecter.
Nie, nie czytam Milczenia Owiec. Po Czerwonym Smoku najwyraźniej sfiksowałam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:59, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jaki wielki post, yadire... Ciche chyba faktycznie chcą przetrwać, nie rzucając się w oczy... Sama nie wiem, znam tylko parę takich przypadków. Może się trochę boją.
Byłam wczoraj na koncercie Szymona Wydry. Nie dla niego samego, dla samego pójścia gdzieś z dziewczynami. Nałapałam atmosfery. Taa, morze piwa, dymu z papierosów i kupnych zapiekanek. Zaskoczyło mnie to, że jak brat z mamuśka przyjechali po mnie o dziesiątej(uparli się przyjechać), to:
a) brat wyzwał mnie od krytynek, bo "przeze mnie" nie obejrzał końcówki "Jak oni śpiewają"
b) matka zaczęła paplać "pewno nie było warto, kiepskie nagłośnienie oćstamtośtam" - przeczytała opinie o koncercie na stronie Krosna, dziwnie mi się zrobiło, jak w Big Bratherze, stop z ta techniką, niedługo będzie mnie kamerkami podglądać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joan P.
moderator upierdliwy
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tęczowa Strona Mocy
|
Wysłany: Nie 12:20, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja bab to czasem wcale nie rozumiem. Faceci i babochłopy są mniej skomplikowani.
(pije)
Mie wiem, czemu tak wszyscy się zźymają na tę obojętność. jest zdrowsza niż wtrącanie się do cudzych spraw. I póki ktoś ma jeszcze własne życie, to po co ma się przjemować czyimś innym? Bez sensu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
yadire
gryfonka niepokorna
Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 12:35, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Joan P. napisał: | Mie wiem, czemu tak wszyscy się zźymają na tę obojętność. jest zdrowsza niż wtrącanie się do cudzych spraw. I póki ktoś ma jeszcze własne życie, to po co ma się przjemować czyimś innym? Bez sensu. |
Dla mnie nie wtrącanie się jest niemożliwe. To jedna z tych cech, które mnie w sobie denerwują, ale nie potrafię z nimi walczyć, drugą jest niewyparzony język, co w połączeniu z tą pierwszą daje mieszankę wybuchową. I jeszcze jak widzę takiego ufoka pokroju Marasa, który sobie najzwyczajniej cyrk z tego robi i cieszy się jak dziecko, drugiej osobie jest co najmniej przykro, a nikt wokół nie reaguje - ja tak nie umiem. Muszę coś zrobić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Nie 12:50, 06 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Witam!
Obojętność... czesto zależy, bynajmniej moja, od tego kto jest zaangarzowany w daną sytuację. Bo jeśli widze jakąś dziewuszkę, która najpierw sama pcha sie w łapy kolegom, a potem rozpacza co też oni jej nie zrobili, no porszę, ale nie zniosę.
Zawsze wolałam klasy gdzie jest wiecej facetów niż dziewczyn - łatwiej się dogadać, facet jak coś ma do faceta to da po mordzie, albo powie o co mu chodzi i jest spokój. Natomist wiśkszość dziewczyn to woli jakiś chore urazy chować do innych, a potem się mścić. Moja klasa teraz jest w wiekszosci żeńska i jest kilka grupek i dziewuchy sie kłócą. Ja natomiast lawiruję między wszytsmi, do każdego się odezwę i niby wszyscy mnie lubią. Niby, ciekawe jak jest naprawdę, bo wszyscy za plecami siebie obmawiają. To wszytsko jest jakieś nienormalne... paranoja
Uf musiałam, wybaczcie...
Piotrek Glizdogońskiej jak możesz, będę pić.
Wczoraj byłam na ognisku takim niby wieczorze panieńskim mojej siostry ciotecznej. Nawet fajnie było chociaż nikogo prwie nie znałam. Upić mnie chcięli jakimś bimbrem niewiadomego pochodzenia. Nie to co tutaj.
<siada na parapecie i podkurcza nogi>
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|