nasze zwierzątka

Indygo

Aurora, bingo! Możemy sobie uścisnąć dłoń. Ze zwierząt największą sympatią darzę muchy ;-)

alveaner

a ja szanuję każde, więc jestem wegetarianką ;]

Lora

Aurora, ja nie lubię psów. Ale uwielbiam koty i konie, i ogólnie zwierzeta lubię raczej; zwłaszcza, że często są w stanie wzbudzic we mnie większą sympatię niż większość ludzi.
Hm, a wege też jestem, ale najwyraźniej w takim razie szanuję wszystkie zwierzęta oprócz ryb, bo ryby jem :P

alveaner

ano widzisz, a ja nie ;]
a co do zwierząt, najbardziej lubię.. węże. i koty. Smile

Vassir

Ja swoje rybki do klozetu spószczałam, heheheh, jak juz nie mogłam na nie patrzeć, do dzisiaj dręczą mnie wyrzuty sumeinia.

alveaner

i bardzo słusznie! Razz

(chodzi mi o wyrzuty naturalnie Razz

)

Aurora

to ja widocznie zwierząt nie szanuję, bo je perfidnie jem <chyba, że mam ocknięcia typu - kiełbasa staje mi w gardle, kiedy uświadamiam sobie, że są to jelita wypchane zwierzątami, pfuuu>
niech sobie żyją, byle z daleka ode mnie. ewentualnie koty ujdą. małe. bo potem się robią niemiłe.
od zawsze ze zwierzami się nie lubimy. one mnie nie lubią, ja ich, peace&love

alveaner

dobra, będę nawracać świat. xD
ale zobacz, Auroro, to przecież tak samo żywy organizm jak ty. Wyobraź sobie, że jesteś małą mróweczką, która żyje sobie spokojnie, nie wadzi nikomu, i jakieś dziecko postanowi ją zdeptać, ot tak, dla zabawy.
i to nie jest błahe. to jest morderstwo, takie samo, jak inne. bo także odbieramy życie.
i ogólnie mogę tak jeszcze prawić przez dwie strony, ale i tak nikt nie będzie czytał xd

Lora

Kojarzy mi się to z nawracaniem przez natchnionych Zielonych, bleh... Chociaż fakt, przypuszczam, że prędzej zabiłabym pewnych ludzi, niż np. kota...

alveaner

no więc właśnie dlatego prawie nigdy nie próbuję przekonać nikogo do swoich racji xD jakoś chyba nie mam potrzebnego do tego daru.. Razz

Aurora

och, jej, ale mnie to nie rusza. zwierzę, to zwierzę, nie wszystkie lubię jeść, to nie wszystkie jem.
a teraz sobie pomyśl, iż te biedne roślinki żyją, rozrastają się w błogiej nieświadomości, że potem ktoś je zerwie i zje lub zrobi z nich papier lub coś-tam-jeszcze-innego-zrobi.
jak to moja mam mówi - mam swój rozum i nie dam się nikomu nawracać. będę jadła, póki mi smakują, i tyle.
a pomyśl sobie, że krowę boli, jak doisz ją z mleka, a potem ty musisz to pić, albo jesz z tym czekoladę. albo - ile to te 5 krowich żołądków musi się napracować, żeby z trawy zrobić mleko. i potem, biedna krowa, myśli, że daje mleko swojemu dziecku, a tu jakiś ludź je pije. jakież to straszne-i-tragiczne
<jak widać, post jest typowo sarkastyczno-ororowaty>

alveaner

no cóż, tamten post też był ironiczny, bo przecież nawracać nikogo nie będę.
a co do roślin - rośliny nie czują, więc fruitanką (czy czymś tam takim Razz

) nie jestem, i być nie zamierzam.
a tak w ogóle, krowa nie myśli. a przynajmniej nie inaczej niż zerwać-pogryźć-przełknąć, więc mleko jakoś jej chyba nie obchodzi.

Aurora

no, to jej też nie obchodzi, że ktoś ją zje, nie?
donra, kończmy tę rozmowę, bo to nie ma sensu, krótko mówiąc. ja ciebie nie nawrócę, ty mnie też nie, o, i tyle
peace&love

alveaner

&freedom
dobra, właśnie, koniec, bo się zaraz nieprzyjemnie zrobi xD
więc już na pytanie nie odpowiadam.

Lora

Jeez, ludzie, coś jeść trzeba... Jakbym wychodziła z założenia że nie jem tego, bo to żywe (było), to bym musiała chyba sam piasek wpieprzać :P
(chociaż, z drugiej strony, skały też mają uczucia)
A mięsa nie jem, bo nie lubię i mnie obrzydza :)