FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Piwnica
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Narcyz
Wysłany: Czw 12:34, 07 Sie 2008
Temat postu:
Co za makabryczny temat... Tzn. lubię takie, ale śmierci własnej się boję... baaaardzo... Nie interesuje mnie jak umrę, bo w ogóle nie chce o tym myśleć! <brrr> Chciałbym żyć wiecznie... ;] i się w ogóle nie starzeć! Ech... Szkoda, że się nie da ;(
Joan P.
Wysłany: Wto 15:34, 08 Lip 2008
Temat postu:
Pałętają się pod nogami... Nie, nie obraziłam się.
W ogóle, to nie uważam jedynie reinkarnacji za niedorzeczną, bo całą duchowość i jakiekolwiek zaświaty również. Nikt jeszcze stamtąd nie wrócił, żeby o tym opowiedzieć. Co ma być, to będzie. Się zobaczy.
Doprawdy, lepiej się skupić na tym, co za tydzień lub miesiąc, tak dla przykładu.
Natalia Lupin
Wysłany: Wto 13:25, 08 Lip 2008
Temat postu:
To ni jest złe, przynajmniej nie dla mnie. Mi Ziemniaki (w tym moja najukochańsza Przyjaciółka) potrzebne są, żebym choć minimalnie trzymała się rzeczywistości.
Mam nadzieję, że się nie obraziłaś, hmmm?
Choć niszczenia Najdrobniejszych Szczegółów Świata adidasami to ci chyba nie wybaczę
Joan P.
Wysłany: Pon 16:27, 07 Lip 2008
Temat postu:
TAK! Jestem Ziemniakiem!
Nigdy nie miałam wymyślonych przyjaciół, nie wierzę w reinkarnację i nie dostrzegam najdrobniejszych szczegółów świata. Najdrobniejsze szczegóły świata kończą pod moim adidasem. Nie filozofuję, nie słucham spadających liści, a jak widzę odjeżdżający autobus, to nie zachwycam się odbiciami w szybach, tylko krzyczę: ''O kur..!'' i biegnę go dogonić*. To naprawdę takie złe?
Równouprawnienie dla Ziemniaków!
Och, nie chodzi mi o planowanie Wielkiego Finału. tylko o to, że jeśli już ten Finał ma nadejść, wbrew naszej woli, to niech już będzie Wielki.
*Po to noszę adidasy.
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 16:18, 07 Lip 2008
Temat postu:
Co do cięcia zgadzam się
Ja wyznaję zasadę pozostawania niezauważonym do Wielkiego Finału. Który mógł nastąpić, ale już nie nastąpi. Bo się rozpędziłam w życiu i nie chce mi się już zatrzymać.
Ty Ziemniaku! ;D
Joan P.
Wysłany: Pon 15:58, 07 Lip 2008
Temat postu:
Nie, Nat, fobia dużych i kolorowych owadów wcale nie jest uzasadniona. Czemu mam się bać czegoś, co mogę rozdeptać?
I nie, nie mam żadnych tajemniczych wspomnień. Ale może ma to związek z tym, że nigdy nie urwał mi się film.
A o samobójstwie się już wypowiadałam. Nie sądzę, żeby jakakolwiek siła zdołała mnie do niego zmusić. Jeśli chwilowo nie mam po co żyć, to żyję ludziom na złość. Też satysfakcja.
Ale gdybym już się zdecydowała na tak desperacki krok, zrobiłabym go tak, by pociągnąć za sobą jak najwięcej osób. I żeby było szybko.
nie napiszę, co myślę o tych, którzy tną się dla zwrócenia na siebie uwagi, bo to mocno niecenzuralne. Są lepsze sposoby na to, żeby cię zauważyli. Po podpaleniu szkoły rodzice na pewno wyślą cię na terapię.
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 15:30, 07 Lip 2008
Temat postu:
Czuję się bardzo pocieszona
O tak! NIE dla dżdżownic! Tzn ja lubię robaczki, ale chodzi mi właśnie o cofanie się. Jakoś nikt z mojego otoczenia nie chce tego zrozumieć. Dla nich reinkarnacja to właśnie "piesek, konik, a mój były jest owieczką". Teraz patrzcie: spytaj muzułmanina, katolika, żyda i, powiedzmy, wyznawcę buddyzmu która religia jest prawdziwa? Odpowie, że jego. No jak to? Jeśli jest pięć, to każda nie może być prawdziwa! Nie może być pięć różnych prawd. ( Szybki skrót z mojego katechety). A wg mnie to błąd! MOŻE być pięć różnych prawd. I jednocześnie każda z nich ma w sobie trochę tej... ekhm... Prawdziwej Prawdy, czyli gdy zsumujemy to wszystko, będziemy mieć... Całą Prawdziwą Prawdę. Zakręcone, ale dzieki temu jestem w stanie pogodzić magię, "reinkarnację" i katolicyzm w moim małym, ściśniętym serduszku
Jakby mi dali "przedpokój", to to by nie było to, co widzę TUTAJ. To by było coś takiego, że nie wyszłabym stamtąd do... no, nie mogę powiedzieć nawet: do śmierci
W każdym razie, nigdy.
Smaaaag, twój ostatni akapit mnie rozryczał. Bo ja mam dokładnie tak samo.
Cholera, tusz mi się rozmazał.
Kocham cię, Smagi.
Kira. Czasem jest tak, że nie może być lepiej. Po prostu czasem nie może. Ja na przykład chciałam wtedy zabić się... z fantazją. Chjoć teraz tam myślę, że skok z budynku to faktycznie idiotyczne. Przecież ktoś (przepraszam za brutalność) musi potem posprzątać...
U mnie jasno i słonecznie, a temat jest zawsze na topie
Przynajmniej dla mnie!
Też nie normalnieję! Też czytałam! Niech żyją bracia Grimm! Niech żyje "Życie po śmierci" Wilsona! Niech żyje rodzinna nauka reiki, różdżkarstwo i duchy! Czy po TAKIM dzieciństwie ja mogę być NORMALNA?
Pasikoniki?! To zależy chyba od rodzaju fobii
Są rzeczy których człowiek boi się irracjonalnie i bez wyjaśnienia. Na robactwo jest wyjaśnienie. Na pomarańczowe światło nie ma, niestety
A poza tym, między 'nie lubię' a 'fobia' jest różnica jak, powiedzmy, między wróbelkiem a F-16.
I to chyba nie musi być jakaś straszna zmiana na lepsze. Ja nie czuję się lepsza. Jo, nie masz wspomnień beż wyjaśnienia?
I sama nie wiem, po co to niby. Mi się zdaje, że tak jest. I jeszcze, że w pewnym momencie przestaje być i człowiek po prostu odchodzi. Kiedy? Nie wiem. Może na to jest limit, powiedzmy pięciu życ i koniec? No bo inaczej skąd byłyby duchy? Ajajaj, to takie skomplikowane i sekretne!
I przepraszam, ze ten post taki długi, ale jak człeka nie ma 3 dni, to potem musi nadrabiać.
Joan P.
Wysłany: Pią 19:47, 04 Lip 2008
Temat postu:
Pewnie. Jestem modelową ateistką, a cały czas mówię ''O Jezu'', ''Jezus Margaryna'' i ''Jesus Christ Superstar''
Szczerze, to ta cała reinkarnacja to dla mnie podejrzana sprawa.
W zeszłym wcieleniu było się kim gorszym, tak? I się robi co raz lepszym, o ile dobrze zrozumiałam... To w takim razie, kim się będzie w przyszłym wcieleniu? Matką Teresą?
Wiem, mogę pleść bez sensu, ale to dla mnie zbyt skomplikowane.
Poprzednie wcielenie, następne wcielenie... Jedno życie nie wystarczy? Poza tym nie rozumiem szukania powodów, dla których mamy różne fobie, w poprzednich żywotach. One po prostu są. Nie lubię robali, ale tylko tych kolorowych i dużych. Zeżarły mnie kolorowe albo duże robale? Pasikoniki, na przykład? Wątpię.
smagliczka
Wysłany: Pią 17:45, 04 Lip 2008
Temat postu:
Mniej więcej jak ateistom wymyka się "O Boże!" w chwilach przerażenia
Noelle
Wysłany: Pią 16:28, 04 Lip 2008
Temat postu:
no fakt...
A zauważyłyście, że nawet największym katofanatykom od dżdżownic wymyka się niechcący "co ja takiego zrobiłem w poprzednim życiu, że muszę to znosić". Bez zastanowienia. A jakby się zastanowili... Heh
.
smagliczka
Wysłany: Pią 15:20, 04 Lip 2008
Temat postu:
Cytat:
O mój Gandalfie Szarobiały! Żebym tak ja miała takie sprecyzowane wyobrażenie na temat tego, co dzieje się z człowiekiem po śmierci!
Och, a czy ja mam jakieś ponadrzeciętnie sprecyzowane wyobrażenia? Bez przesady.
Poza tym, dla mnie to normalka. Moje życie toczy się wystarczająco wielopłaszczyznowo od dawna
, i trudno byłoby nie pouszyć w myślach wątków ponad doczesność.
Zresztą, na cały mój okres nastoletni składała się dziwna literatura i zgłębianie różchnych spraw 'nieziemskich'. Toteż teraz jestem... jaka jestem
I w ogóle nie 'normalineję' o_O!
Cytat:
U was też taki deszcz i szarość, że ten temat śmiercionośny przeżywa taki renesans?
Hee, jaki deszcz? Bez deczu własnie! Zbierało się na burzę, ale lało tylko nad Wisłą (szkoda, bo szalenie ubię burze!
).
Zresztą ja tylko odpowiedziałam Nat na temat reinkarnacji. A to średnio śmiercionośne jest
Hekate
Wysłany: Pią 15:12, 04 Lip 2008
Temat postu:
Cytat:
CO doprowadza ludzi do takie desperacji?!
Podejrzewam, że najczęściej wcale nie chodzi o reakcję na konkretne, porażające wydarzenie. Tu chodzi o psychikę i brak możliwości dopasowania siebie do życia, długotrwałą walkę wewnętrzną i "zjadanie" przez myśli. O brodzenie w "smudze cienia", jak pisał Stachura.
Ale w tym momencie mówię o ludziach dojrzałych i świadomych, u nastolatków wygląda to pewnie bardziej...hmmm... behawioralnie.
Zresztą może się mylę.
Noelle
Wysłany: Pią 15:02, 04 Lip 2008
Temat postu:
Cytat:
jeszcze jestem, powiedzmy, w stanie zrozumieć tabletki, bo to faktycznie ani nie boli ani nie szpeci.
a co tam samobójcę obchodzi kwestia szpecąca... chyba, że to egzaltowany człowieczek, któy tylko chce zwrócić na siebie uwagę
Cytat:
CO doprowadza ludzi do takie desperacji?!
Ile człowieków, tyle przypadków. Może dlatego to właśnie dla ciebie takie interesujące. To temat cholernie wielopłaszczyznowy: są i czynniki genetyczne, rodzinne, środowiskowe, szkolne... Multum. Jedni robią "to" z dziwnym spokojem, metodycznie, z zimną krwią, zaplanowane, ktoś inny pod wpływem impulsu z przytłumionym czymśtam instynktem samozachowawczym. Bywa, że z głupoty, bywa, że przygnieciony problemami wszelakimi.
U was też taki deszcz i szarość, że ten temat śmiercionośny przeżywa taki renesans?
Kira
Wysłany: Pią 14:47, 04 Lip 2008
Temat postu:
O mój Gandalfie Szarobiały!
Żebym tak ja miała takie sprecyzowane wyobrażenie na temat tego, co dzieje się z człowiekiem po śmierci! Bo ja tym tematom (podobnie jak stanowczo zbyt wielkiej ilości innych) poświęcam bardzo mało myśli. Nie wiem, może to wynika z tego beznadziejnie stereotypowego myślenia typu "młoda jestem, jeszcze się zdążę nad tym zastanowić". Durne myślenie - bo nie znam dnia ani godziny, prawda?
Co do samobójstw, to z małym wstydem przyznać się muszę, że fascynują mnie, podobnie jak choroby psychiczne. A fascynują głównie dlatego, że nie potrafię nawet wyobrazić sobie, co musi czuć człowiek, w jak wielkim bólu się znajdować, by na samobójstwo się zdecydować. Ja na przykład szczerze wątpię, bym kiedykolwiek była w stanie zdecydować się na taki krok, i nie chodzi mi nawet o strach, ale o to, że wydaje mi się niemożliwe, abym kiedykolwiek uznała, że śmierć jest lepszym rozwiązaniem od życia. Pesymistką jestem, ale jednak życie swoje cenię i wychodzę z założenia, że nie ma takiej sytuacji, której nie można byłoby chociaż w niewielkim stopniu polepszyć - jeśli tylko człowiek naprawdę chce. No i same sposoby popełniania samobójstwa - jeszcze jestem, powiedzmy, w stanie zrozumieć tabletki, bo to faktycznie ani nie boli ani nie szpeci. Ale podcięcie żył? Albo powieszenie się? Albo utopienie? CO doprowadza ludzi do takie desperacji?!
smagliczka
Wysłany: Pią 14:00, 04 Lip 2008
Temat postu:
Może Cię pocieszę, Nat, bo myślę, że większość ludzi przechodziła przez etapy bycia: mordercami, złodziejami, ladacznicami itd.
I sądzę, że to wszystko było moim udziałem. Kiedyś tam.
Moim zdaniem życie to wnoszenie się, więc zaczynając, startowało się raczej z niskiego pułapu - istoty "niżej' rozwiniętej, o niższej mentalnosci, zwierzących odruchach i prymitywnych zachowaniach.
Ciężko by było gdybyśmy wszyscy już na starcie byli świętymi, nieskazitelnymi i wspaniałymi
I nie dosć, że każdy rozwija się w swoim tempie, to jeszcze każdy - takie mam wrażenie - zazynał swą drogę w innym momencie, nie startowaliśmy w tym 'biegu' jednocześnie. W zwiazku z czym otaczają nas i ladacznice, i mordercy, i ludzie zwyczajni, i ludzie o złotych sercach.
Dlatego między innymi nie lubię szafować wyrokami, bo zawsze pojawia mi się myśl: "jeśli nigdy taka nie byłaś, to pierwsza rzuć kamień".
Sęk w tym, że nie wiem jak podła kiedyś byłam. A sądzę, że bylam i że troszę "ciemnych" spraw uzbierało sie na moim konce z poprzednich żyć ;P
Co nie znaczy oczywiście, że teraz daję podłym ludziom przywolenie na ich podłość, i jestem całkiem obojętna w stosunku do tego, co robią.
Nie akceptuję pewnych zachowań i mówię o tym otwarcie, jednak nie chiałybym wskazywać oskarżycielkim palcem jakejś ladaczniczy na przykład i mówić jej: jesteś rozpustna, bezstydna i zła, i za to jaka jesteś czeka cię wieczne potępienie.
Mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli.
Nie akceptuję danej postawy, zachowania, ale powstrzymuję się od personalnej oceny tego człowieka (zresztą, nie o nim nie wiem, tak naprawdę, w przeciwieństwie do Tej-Która-Wie
). A niewykluczone, że i mnie kiedyś ktoś oceni, za to, że ja bezwględnie kogoś oceniłam. Poza tym, w przeszłości z pewnością ktoś już mnie oceniał za coś podobnego, a i ja pewnie też kiedyś kogoś za identyczne zachowanie suwowo oceniłam.
Teraz nie chcę tego robić. Za dużo tego oceniania, w którymś życiu trzeba wreszcie z tym zerwać i skupić się na sobie
Co do reinkarnacji w dżdżownice, to jest właśnie wyobrażenie, z powodu którego ludzie wyśmiewają ideę reinkarnacji (ba, niektóry celowo odwołują się do tego, by całą iddę wyśmiać). Są też tacy, co w to wierzą, ale dla mnie jest to wyobrażenie śmieszne, błędne i stojące w sprzeczności z Prawami rządzącymi życiem.
Nie można inkarnować się w formę niższą, bardziej ograniczoną i prymitywniejszą od tej, w której już istniałeś. To byłoby cofanie się. Uniemożliwianie sobie samemu dalszego rozwoju. A cofanie się nie ma miejsca w duchowej ewolucji
I tak, myślę, że po śmierci każdy widzi to, co chce zobaczyć. To, co mu się zakorzeniło. Postrzega tamtą rzeczywistość przez pryzmat swojej - ograniczonej, nie ukrywajmy - wyobraźni.
Tak ludziom jest z pewnoscią łatwiej, nie doznją 'szoku' widząc to, co sobie 'zaplanowali' zobaczyć. Czują chyba przez to bezpieczniej i pewniej
Myślę, że to jest taka standardowa procedura postępowania (przymajmniej ja bym taką stworzyła) tam na Górze. Procedura możliwie bezstresowego przeprowadzenia 'nowych' na druga stronę.
Coś w stylu: " Na początek dajmy tym zdezorientowanym i wstrząśniętym istotom to, co chcą dostać, pokażmy to, co chcą widzieć, stwórzmy bezpieczny 'przedpokój' z ich zabawkami. A jak już ochłoną, oswoją się z nowym stanem i stwierdzą, że są gotowi na ujrzenie czegoś więcej... to powolutku odkryjemy przed nimi większy skrawek całości, odsłonimy więcej Prawdy"
Poza tym, myślę, że tam jest piękniej, niż umiemy sobie wyobrazić. Jednak nie 'piękniej' w sensie wizualnym, tylko... hmm... odczuwalnym (?).
Nie do końca umiem wyrazić, co mam na myśli. Słowa cholernie ograniczają
Najprościej rzecz umując, sądzę, że towarzyszy temu spotęgowane - i to bardzo spootęgowane - uczucie, jakie się ma, powracając do ukochanego domu i ukochanych w ogóle (:
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin