FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Remusek17
Wysłany: Śro 13:33, 03 Maj 2006
Temat postu:
heh
faceta ktos zamawiał?
serio pouczajace
choc szkoda ze jedynie szkolne
no ciekawe co baby teraz napiszecie o facetach?
blaidd
Wysłany: Śro 12:01, 03 Maj 2006
Temat postu:
Uuuu, ja az pół godziny nie płaczę. A może...? Hm. Za to często mi się zdarza płakać. Jestem taką samą płaczką, jak śmieszką, a tą jestem ogromną - śmieję się długo i sczerze, jak mówi mój tatko, co oznacza japę rozwartą, tak że widać dziąsła. I z tego powodu nie przepadam za ludźmi, którzy śmieją się przez chwilę i nagle zmieniają wyraz twarzy na zupełnie poważny. Taka ułamkowo-sekundowa zmiana wydaje mi się podejrzana i nieszczera.
O tak, portret mężczyzny poproszę ja też! Mmm, to dopiero jest temacik kochany.
Rej
Wysłany: Wto 22:28, 02 Maj 2006
Temat postu:
Napiszę ^^
Ale co do płaczu - często nachodzi mnie taka fala i płaczę ponad pół godziny. Bez powodu. Nad światem, popełnionymi błędami, samotnością... Wolę to, niż trzymać wszystko w sobie.
Zaheel
Wysłany: Wto 21:07, 02 Maj 2006
Temat postu:
Płacz? Bardzo, bardzo żadko, ale nie powiem że nigdy. Trudno mi się na to zdobyć, choćbym nie wiem jak się starala. Prędziej mnie nosi...
Ale ukłony dla Reja, bo ja nawet na tyle nie potrafiłabym kobiety zdefiniować.
Popieram Orę. Rejuś napisz portret mężczyzny. Prosimy
Aurora
Wysłany: Wto 21:00, 02 Maj 2006
Temat postu:
Ja płaczę nie po kątach, tylko na widoku, troche teatralnie, żeby ktoś na mnie zwrócił uwagę. Jak płaczę, to albo nad błahymi rzeczami, albo nad sobą, albo nad czymś ważniejszym. Ja często płaczę. Ale wolę mieć choćby najbanalniejszy prawdziwy powód, niż jakiś tam rjomanticzni film klasy 'c' i nad nim się roztkliwiać.
Co do kobiecej strony natury - sądzę, że w końcu znalazłoby sie klucz, ale bardzo skomplikowany. Trzeba by zrobić ogólno światowy sondaż, a raczej ankietę, w której każda kobieta wypisałaby swoją główną cechę, czy dwie albo trzy cechy...
Albo zrobić sondaż wśród mężczyzn - bardziej obiektywna opinia xD
Ale temat trudny, faktycznie.
Lecz, jeśli Rej kochana znajdzie czas, Wena i w ogóle... To Portret mężczyzny by pasował jak ulał...
Kira
Wysłany: Wto 20:56, 02 Maj 2006
Temat postu:
Owszem. Ja na przykład nie zgadzam się z "płakaniem po kątach". Osobiście nie płaczę praktycznie wcale (co mnie przy mojej nadwrażliwości zabije przed trzydziestką
). Ale, jak to słusznie zauważył Rej - kobietę strasznie trudno opisać. I nie istnieje w tym przypadku coś takiego jak schemat.
Zaheel
Wysłany: Wto 20:37, 02 Maj 2006
Temat postu:
Że literacka inetrpretacja kobiety. Tu jest sedno, bo dziweczyny (ja
) jestem inna, ale powiem, że podobało mi się, choć niezgodne z moimi poglądami.
Aurora
Wysłany: Wto 20:10, 02 Maj 2006
Temat postu:
Ja też się nie zaliczam do tego portretu kobiety xD
Rej, może napisz portret mężczyzny, to zobaczę, czym bardziej jestem.
Są takie testy - czy ma się 'kobiecy' mózg, czy 'męski'. Mnie zawsze wychodziło idealnie pośrodoku...
Rej
Wysłany: Wto 16:21, 02 Maj 2006
Temat postu:
Uj, no właśnie. Kompletnie zapomniałam napisać, iż jest to potret kobiecy bardziej literacki, niż prawdziwy. Sama z częścią przemyśleń się nie zgadzam, ponieważ musiałam je wysnuwać na podstawie Czyjegoś wiersza i Czyjejś powieści.
Osobiście jestem zupełnie inna. Nic mi się nie chce. Mój zapał jest zazwyczaj słomiany, chyba że trafię na coś wyjątkowego. Nie umiem się poświęcać dla rzeczy codziennych. Szkoda. Jestem wariatką i tyle. Wy też jesteście niekanoniczne - that's why I love You so much
Następne prace będę już "nieszkolne"
blaidd
Wysłany: Wto 14:21, 02 Maj 2006
Temat postu: Re: Potret kobiecy
Rej napisał:
W końcu, czyż miłość jest wystarczającym powodem, by bać się dotykać ukochanej?
To jest piękne zdanie samo w sobie.
Ale rzeczywiście i mi też coś nie pasuje w Twoim przedstawieniu. Pewnie zaliczam się do tych wyjątków. Zawsze byłam inna, niż koleżanki, przyjaciółki. Przykładem może być fakt, że nie noszę całego domu w torebce, rzadko w ogóle noszę torebkę. Różnic w cechach charakteru nie zliczę.
Zgadzam się co do braku wdzięczności od innych za bezinteresowną pomoc. I chociaż pomoc jest "bezinteresowna", to wdzięczność, pamięć o niej przydałaby się. Niestety, bardzo dużo w moim życiu braku pamięci u innych, a zwłaszcza u jednej "przyjaciółki". Ja nie jestem tak zabiegana, nie dbam tak o wygląd jak ona, nie jestem taka jak ona w stosunku do facetów. To ona nieco bardziej przystaje do Twojej wizji.
I - tak, jest coraz mniej dżentelmenów na świecie. Szczególnie tych młodszych. Starsi zdobywają się na jakiś gest względem kobiety, ale młodsi... Oni oczekują, że kobieta będzie niezależna, twarda, bo taki jest świat i taki wizerunek sobie stworzyłyśmy, takiego chcemy, a im taka kobieta się podoba. Ja też płaczę w ukryciu. Ale jednak trochę się różnię od tego "portretu kobiecego".
Podoba się.
Hekate
Wysłany: Wto 12:41, 02 Maj 2006
Temat postu:
Zawsze wiedziałam, że drzemie we mnie pierwiastek męski i więcej ze mnie ze zblazowanego arystokraty niż łagodnej panienki. Ale po przeczytaniu tej pracy zaczynam się poważnie zastanawiać nad swoim zdrowiem psychicznym
Prawda jest taka, że o wiele łatwiej jest napisać dobrego faceta niż kobietę. Kobieta zawsze się wymyka i wychodzi z tego albo kicz, albo przerysowanie/
Co do samej pracy? Niezła. Chociaż trochę w proporcjach zmieszana - miejscami zbyt szkolna, ale jak na szkolność zwyczajną - bardzo swobodna.
Z przedstawionym portretem zgodzić się jednak nie umiem, ale to li i jedynie wynik mojego przedziwnego wariantu kobiecości.
Kira
Wysłany: Wto 10:30, 02 Maj 2006
Temat postu:
Bardzo trafne i mądre przemyślenia. Szkoda tylko, że na nasze forum zagląda tak mało mężczyzn, może ten tekst czegoś by ich nauczył...
Rej
Wysłany: Pon 22:45, 01 Maj 2006
Temat postu: Potret kobiecy
Jak sama nazwa wskazuje - jest to portret kobiecy, wykonany na zlecenie mojej ukochanej polonistki.
Hope U enjoy.
Kobiety. A raczej – kobieta. Istota tak straszliwie trudna do opisania, że wydaje się to niemal niemożliwe, nawet, jeśli się samej nią jest. Tak prosta w swej istocie, a jednocześnie tak sprzeczna.
Próbujemy pisać o nich poematy, bajki, sonety, powieści, lecz zawsze czegoś w nich brakuje. Niby wszystko jest w porządku i na miejscu, ale istnieje pewna luka. Między słowa nie da się wetknąć duszy. A to właśnie ona, może niestety, tworzy większą część portretu kobiety.
Jedną z pierwszych rzeczy, jakie wymieni kobieta, kiedy może wybrać, co zabrałaby ze sobą do innego świata byłaby zapewne możliwość wyboru. Nie wiem, czemu tak uważam, może właśnie dlatego, że sama wybrałabym taką właśnie odpowiedź. I tu także leży jeden z kluczy – każda kobieta z osobna myśli, że jest niepowtarzalna i jej decyzje są wyjątkowo oryginalne. Gdy się jednak bliżej przyjrzeć, okazuje się, że wszystkie dążymy do tego samego, lecz po prostu innymi drogami. Dlatego kobiety tak dobrze się rozumieją, pomimo wielu cech różniących je. Widzimy siebie w oczach innej, stawiamy się w jej sytuacji i potrafimy (w większości przypadków) trafnie udzielić dobrej rady. I naprawdę nie potrzeba nam żadnych wróżek, czy innych bzdur. Kobietom zazwyczaj po prostu potrzebne jest wsparcie. Choćby to była dawna koleżanka z liceum, zakurzona, bo nie używana przez nas od lat, ale wcale nie zapomniana. Bo jeśli chodzi o dobrych ludzi, to pamięć kobiety jest niczym twardy dysk – dopóki nie nastąpi jakiś olbrzymi „error” na skalę Wielkiego Wybuchu, to wszystko jest w porządku.
Jest pewien wiersz, który całkiem trafnie określa kobietę, jako niespokojnego ducha, dobrą i uczynną istotkę, oraz twardą Helgę w jednym – „Portret kobiecy” Wisławy Szymborskiej.
W wierszu tym podmiot liryczny pokazuje wiele różnic między nami, jak np. w czwartym i trzecim wersie od końca
„Dokąd tak biegnie, czy nie zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.”*
Cały wiersz utrzymany w tej konwencji pozwala zobaczyć kobietę, jako człowieka. Ale nie tylko. Bo człowiek ma swoje słabości, a kobieta nie. A przynajmniej stara się ona ich nie okazywać, celem podbudowania innych. Czy jest zmęczona? Zazwyczaj usłyszymy: ależ skąd! albo: to zaraz przejdzie! Bo kobiety są dobre, bo kobiety są tak niesamowicie silne mimo swych wątłych i delikatnych ciał. Tak można określić większość. (Bywają wyjątki, ale w takich pracach jak ta, wyjątkami zajmować się nie można, ponieważ zajmuje to zbyt dużo miejsca, które można by poświęcić ogółowi).
Ponieważ kobieta sama w sobie jest ogółem. Zbiorem tylu możliwości, tylu ludzi. Zrobi coś, chociaż nie lubi, ale wie, że dzięki temu ktoś będzie szczęśliwszy. Ona zawsze weźmie czegoś na zapas. Zawsze ma przy sobie „tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.” – bo a nuż się przyda? Kobieta to anioł, którego wykorzystują wszyscy. Nieświadomie wyciskamy z tych cudownych istnień życie, korzystając coraz zachłanniej z dóbr, jakie pomimo zmęczenia oferują.
O kobiecie jako świętości możemy przeczytać także u Goethego, w „Cierpieniach młodego Wertera”. Jest w tej książce fragment, gdy główny bohater opisuje kobietę, którą kocha.
Pisze on, że dziewczyna ta dlań jest świętością, bóstwem, że gdy ona go dotyka, to on się cofa, jakby bojąc się, że wszystko to, co piękne, co z nią związane – może zniknąć, niczym bańka mydlana. I mimo że tak jakby boi się jej i uczucia, jakim do niej pała, to przychodzi do niej co dzień. Przyciąga go sama myśl o ukochanej: „(...) idę do Wahlheim, a gdy tam się znajdę, jest już tylko pół godziny do niej!”. Tak silne uczucie zdarza się raz na parę tysięcy. Szkoda? Trudno orzec. Można za to z pewnością powiedzieć, że dzięki niemu główny bohater idealizuje swoją wybrankę, stawia ja powyżej siebie, choć nie ma ku temu powodów. W końcu, czyż miłość jest wystarczającym powodem, by bać się dotykać ukochanej? Zakrawa to bardziej na fobię, niźli na cokolwiek innego. Kobieta jest tam opisana jako niewinna i prostoduszna, lecz jednocześnie boska. A więc i tutaj mamy obraz kobiety, jako istoty samej w sobie sprzecznej.
Musimy pamiętać, że kobieta to nie przedmiot, robot, który nie czuje. Ponieważ kobiety nawet, jeśli nie dają po sobie poznać słabości i są „do rany przyłóż”, to potem płaczą po kątach. Nie można zachowywać się jak dziecko i tylko brać i brać, bo jeśli kobieta daje, to powinno się nie tylko podziękować, ale również ją wspomóc. Bo mimo że ona powie, że sobie poradzi, to tak naprawdę brakuje jej pomocnej dłoni w całym tym kramie, którym jest jej życie. Kiedyś tak robiono. Sztuka dżentelmeństwa niestety powoli zanika i kobiety coraz rzadziej postrzegane są jako anioły – częściej jako darmowa pomoc domowa.
Pamiętajmy, że kobieta to nie ciało ( no dobrze, może troszkę), kobieta to Dusza.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin