FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Remusek17
Wysłany: Sob 21:50, 20 Maj 2006
Temat postu:
lubie zapetlone lady Nat
sam podobnie pisze jesli chodzi o zaplatanie
wiem wiec z czego to wynika
Natalia Lupin
Wysłany: Sob 11:46, 20 Maj 2006
Temat postu:
Na mnie całość zrobiła wrażenie opowieści zapętlonej. Wciąż to samo, te same lub podobne myśli, ale jednak posuwamy się do przodu i nawet nie zauważamy, kiedy coś się zmienia. Tekst jest twardy i mocny, ale wyraża- jak już dziewczyny rzekły- sentymenty. To nie przeszkadza, wręcz przeciwnie
Remusek17
Wysłany: Pią 21:02, 19 Maj 2006
Temat postu:
postep jest
i to jaki
Lora
Wysłany: Pią 16:32, 19 Maj 2006
Temat postu:
Bardzo mi się podobało, Jo. Miałam to skomentować już wcześniej, ale w końcu wyleciało mi z głowy.
Świetne opisy. Bez poetyckich ozdobników, wyszukanych porównań, metafor, które niewprawną ręką brzmią po prostu śmiesznie; jednocześnie dużo widzisz i dużo zapamiętujesz.
Spróbowałam odsunąć treść od ciebie i potraktować bohatera jako zwykłego, nieznanego sobie; i wyraźnie mam przed oczyma jego zarys. To dobrze.
Jak już ktoś powiedział: nie boisz się wulgaryzmów, prostego i ostrego przedstawienia świata.
Naprawdę cholernie, cholernie dobra miniaturka - jak na moje standardy.
pozdrawiam burzowo, a jak przestaniesz pisać, to osobiście glanem na miotle pogonię.
;)
Hekate
Wysłany: Czw 16:50, 18 Maj 2006
Temat postu:
Taaak, w tym faktycznie coś jest. Moja pierwsza refleksja - cholera, Joan kawał postępu zrobiła od czasu swoich pierwszych tworów. To już na blogu widać, a tu najzwyczajniej dostałam postępem w mordę
I w iście masochistyczny sposób jestem z tego powodu zadowolona.
Już chyba Hecanna zauważyła to, że piszesz o rzeczywistości bez umilających ozdobników. To ciekawe, chyba dobrze, że poszłaś w tę stronę, bo ci podpasowało. I fajnie, że w czasie teraźniejszym.
Czy to sentymentalne jest? Ja tego tak nie odebrałam, dla mnie ma raczej posmak gorzkawy.
Co do usterek technicznych :
Cytat:
pięniędzy
Literówka
Cytat:
Zimą, czyli praktycznie przez większą część roku szkolnego nie padało.
Brak przecinka kończącego wtrącenie, przed "nie padało".
Trochę mi zazgrzytały zdrobnienia twoich dawnych koleżanek, tak jakoś się zrobiłow tym momencie... nieliteracko? A nie wiem zresztą, subiektywnie gadam. Poza tym pewnie tak je nazywałaś i tyle. Co nie zmienia faktu, że jakoś mnie te Justy i Kary wyrwały z toku narracyjnego.
Ogólnie - jestem bardzo na tak i czekam na kolejne eksperymenty.
Joan P.
Wysłany: Czw 16:04, 18 Maj 2006
Temat postu:
Cytat:
Joan, ty przypadkiem nie czytałaś Kapuscińskiego?!
Ori... A oświeć mnie, kto to, bo naprawdę nie wiem...
Nie spodziewałam się, że to aż tak się spodoba. No i faktycznie miało nie wyjść sentymentalnie - ale jak to ja, nie mogłam się powstrzymać.
Hecuś, niewiem, czy nie przestanę pisać - najpierw planuję wyjazd po studiach do wuja Stefana, żeby nauczyć się... hmmm... pędzić krzakówkę./
Hec
Wysłany: Śro 22:52, 17 Maj 2006
Temat postu:
Whooaa?
Wiesz, Dżoan, po kim jak po kim, ale po tobie nie spodziewałam się tekstu liryczno-sentymentalnego...i to było bardzo nierozważne z mojej strony, bo wyszedł ci świetnie.
Masz coś takiego w ręcę, coś takiego cholernie stanowczego, nie wiem, może to przez to, że znam twój charakter trochę?
Ale nie. We wszystkim co piszesz, nawet w postach, jest dziwna pewność, jakbyś zamachiwała się czymś ciężkim i ostrym, na każdego, kto tylko bedzie chciał słuchać. Zawze kiedy czytam coś, co napisałaś, odnoszę wrażenie, że dla ciebie nie istnieje coś takiego jak kompromis. I dobrze.
Podobało mi się, nawet bardzo. Podoba mi się sposób, w jaki opisujesz świat, który widzisz- nie ma u ciebie ozdobników i patosu, żadnych wydumanych określeń- wszystko jest bardzo surowe.
I nie mogę przestać myśleć o tym, co też będziesz potrafiła zrobić ze swoim piórem za parę lat, jeśli tylko nie przestaniesz pisać.
Remusek17
Wysłany: Śro 22:10, 17 Maj 2006
Temat postu:
lady Jo i taki tekst
?
/ociera oczy/
musze przyznac ze mocno sentymentalny
nie spodziewałem sie
Aurora
Wysłany: Śro 21:12, 17 Maj 2006
Temat postu:
Joan, ty przypadkiem nie czytałaś Kapuscińskiego?! WIęcej tego, a porządna księga reportażowa by się zebrała
Bardzo mi sie podoba. Bardzo, a to bardzo.
Też potrafisz być czuła, chociaż tylko na swój sposób.
I naprawdę bardzo mi sie podobało. Szczególnie 'pływająca ulica'.
Kira
Wysłany: Śro 18:52, 17 Maj 2006
Temat postu:
Przyznam, że spojrzenie na autora tekstu wprawiło mnie, nie wiedzieć czemu, w lekkie zdumienie, nie mniej jednak Twoja... refleksja przypadła mi do gustu - zwłaszcza jej pierwsza część. To niesamowite jak wiele myśli przepływa przez człowieczą główkę podczas czegoś tak pozornie prozaicznego jak oczekiwanie na autobus!
Zaheel
Wysłany: Śro 18:51, 17 Maj 2006
Temat postu:
Nie wiem jaki miałaś zamysł Joan pisząc ten utrór, ale na moje ślepe oko wyszło jednak sentymentalnie. Niby broni sie przed tymi wszytskimi wspomnieniami, ale jakoś nie moze uciec przed nimi. A jednocześnie takie realistyczne. Mimo wszytsko pokazuje to czego naprawde chcesz. Szczególnie ostatnie słowo...
Joan P.
Wysłany: Śro 18:19, 17 Maj 2006
Temat postu: Deszcz
Tak mnie naszło. Pierwsze tego typu, więc nie bić za mocno proszę
Pada. Dziwne. Zimą, czyli praktycznie przez większą część roku szkolnego nie padało.
Krople uderzają o chodnik, jezdnię, szyby, budkę przystanku, plastikowy kaptur i okulary. Ciekawe, w jakim stanie będą książki po powrocie do domu.
Ulica pływa; nie można zbliżyć się do krawędzi chodnika, chyba że ma się ochotę na szybki prysznic.
W takich chwilach poza myśleniem o tym, kiedy wreszcie, do cieżkiej cholery, przyjedzie pekaes i o ile się spóźni i czemu nie mam pięniędzy, żeby pójść do Telepizzy, głowę zaprzątają też nie tak stare wspomnienia.
Nie pamiętam deszczu w Białogardzie czy Gdańsku. Ale w Warszawie, Józefosławiu, Piasecznie, Dobrowie i Chylicach pada tak samo, inne są obiekty, w które krople uderzają.
Kap, kap, kap. Jedne po drugiej, wiele na raz – czy ludziom nigdy to się nie nudzi?
O, przyjeżdża pekaes. Cholera, nie mój. Do Głoskowa. A mnie do Głoskowa bynajmniej się nie pali.
Krople spadają po plastikowej pelerynie, buty już przemokły, a razem z nimi skarpetki. Ciężarówki przejeżdzają obok, przy okazji rozchlapując wodę na wszystkie strony. Jak leciało to, co śpiewałam z Oleśką? Tyle deszczu w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze, popatrz, o, popatrz. Dziurawymi ulicami jadą tiry za tirami...
Dość sentymentów. Grzywka mi zmokła i opada na równie mokre okulary, przez które już prawie nic nie widać.
Kap, kap, kap. Krople wlatują przez wybitą szybę przystanku. Na ławce nijak usiąść, bo mokra, o słup też się nie oprę. Jedzie wreszcie czy nie?
Nie, nie jedzie. A zdążyły już przehechać dwa autobusy.
Szkoda, że mnie już matka albo dziadek nie odprowadzają – byłoby z kim porozmawiać i jakoś zabić czas.
Jak leciało
Fading like a flower
? A, już pamiętam.
Fading like a rose
Fading like a rose
Beaten by the storm
Talking to myself
Getting washed by the rain
It's such a cold cold town
Oh, it's such a cold cold town
Nadal pada.
Przemarzłam, przemokłam i mam dość czekania na ten cholerny peakes.
Pieszo nie pójdę na pewno. Za daleko.
Kap, kap, kap. Znów to samo. Powinien już przyjechać, ale jak zwykle się spóźnia.
Ale jeśli w końcu przyjedzie – co, jak czeka w nim Anka? Znowu? Nie mam dzisiaj ochoty na wyblakłe twarze z przeszłości. Dobrze, że chociaż Justa nie jeździ peakesem, a Kara się wyprowadziła.
Every time I see you oh I try to hide away...
Coś niebieskiego przemknęło za zakrętem. To już? Nie, niebieski podjeżdża bliżej i nawet nie zatrzymuje się przy przystanku. Więc do Polkoloru.
A może jednak pójść pieszo? Jeśli się dobrze zastanowić, już bym mogła być w domu.
Ale nie. Sterczę tu i czekam na notorycznie spóźniający się peakes i moknę.
Jezu, jak ja nie cierpię tej... gminy? W końcu Piaseczno to nie miasto. W każdym razie kończyłam tu podstawówkę. I nie wspominam tego najlepiej.
I will try, I just need a little time
To get your face right out my mind
To see the world through different eyes
Ile może się spóźniać ten przeklęty peakes? Wiem, dziesięć minut to niezbyt długo, ale pada jak z cebra. Wiadro wody co rusz wylewa mi się na głowę. Czasami nienawidzę swojego życia.
Tell me why
When I scream there's no reply
When I reach there's nothing to find
When I sleep I break down and cry
Znowu coś niebieskiego. Tym razem to na pewno peakes. Zatrzymał się na światłach. Czy on nigdy nie może zdążyć przed czerwonym? Wreszcie rusza. O ile się orientuję, obok kierownicy wisi błogosławiona tabliczka ''Julianów – Bobrowiec''. Jedyny autobus zatrzymujący się w Józefosławiu.
Wsiadam, pokazuję kierowcy bilet miesięczny, i szukam wolnego miejsca. Anka jest. Niestety.
Every time I see you...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin