FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Ceres
Wysłany: Wto 20:49, 26 Wrz 2006
Temat postu:
I co ja mam napisać po takim komentarzu? Ja, która z poezji pisałam tylko pamflety?
Kiedy przeczytałam to za pierwszym razem, miałam mętlik w głowie. Drugi trochę wszystko poukładał, na tyle, że mogę napisać coś od siebie. Problem polega na tym, że to jest ciężko skomentować w prostych, żołnierskich słowach, a ja... cóż, nie moja broszka. Niemniej jednak rozumiem, lepiej niż bym chciała. Temat mi bliski, a forma... forma jest bardzo charakterystyczna, bardzo twoja, Hekate, i nieodmiennie zachwyca.
Dodam tylko, że to bardzo przyjemne, czytać o jakimś miejscu i w myślach przywoływać znajome obrazy, dostosowywać tekst do wspomnień. I mi się rzadko zdarza, choć przyznam, że coraz częściej.
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 9:46, 25 Wrz 2006
Temat postu:
Uwielbiam, jak ożywiasz poezję, Hekate. To ma w sobie taki niewypowiedziany czar! Robisz to najcudowniej na świecie; niebo za cztery złote i tęcze na patykach...
Ja nie wiem, co wybrać. Gdzieś na Starym Mieście zgubiłam kiedyś serce, więc ciągle wracam, żeby je znaleźć, ale nie ma, więc znów wracam... i tak dalej. Ale jednocześnie ciągle wyjeżdżam, byle dalej, las-morze-łąka-pole, byle dalej, żeby nie musieć wracać... Wracam- i tu, i tam.
Aurora
Wysłany: Sob 16:33, 23 Wrz 2006
Temat postu:
Szefowo... mru, śliczne opowiadanko (jak zawsze).
Ta przeprowadzka... Tak kochać miasto... Ale ja rozumiem. Próbuję rozumieć - chociaż mnie samej bliżej do tego obrazu zza Styksu, do łąki, która nie zawsze jest hrabiną.
Ale miasto, miasteczko moje, też kocham. W jego brudzie, szarości, nudności, śmieciach, zagubionych promieniach słońca na pokruszonych chodnikach...
kocham oba te obrazy, obie rzeczywistości.
Hekate
Wysłany: Sob 14:13, 23 Wrz 2006
Temat postu: Między ramami
Zainspirowane pewną nic-nie-znaczącą rozmową.
Na ścianie wiszą dwa obrazy, a ja każdego dnia pokonuję cienką linię ściany, żeby zanurzyć się w jednym z namalowanych światów. Pierwszy już nie jest moim domem, drugi natomiast – żeby ironii stało się zadość! – jeszcze nim nie jest. Na dodatek przestrzeń między „już” i „jeszcze” nie ma nic wspólnego z teraźniejszością, natomiast bardzo wiele z ciężarówkami psującymi się w nieodpowiednim miejscu o wybitnie niewłaściwej porze. Każdy most dźwiga na plecach ciężar cywilizacji, ten natomiast ma zadanie o wiele donioślejsze – musi udźwignąć mnie! Nie jest to łatwe. Szczególnie, że moja droga czasem prowadzi wyłącznie w dół.
- Tu nie ma życia! – mówisz, a ja próbuję dotrzymać ci kroku, chociaż wcale nie mam ochoty na szalone galopady. Nogi i umysł, i owszem, w tej kolejności, domagają się niespiesznego spaceru. – Za dużo ludzi, za dużo zapachów, za dużo... Wszystkiego za dużo! – kończysz i machasz ręką, żeby podkreślić znaczenie słów. Gdybym miała kapelusz, to prawdopodobnie wzbiłby się w niebo i zatańczył oberka ze stadkiem rozćwierkanych wróbli.
- Kolorów nigdy nie jest za dużo – mówię i uśmiecham się mimowolnie do straganiarki, która sprzedaje turystom kawałki tęczy na patykach. Nie odpowiada uśmiechem, musi uważać przy wydawaniu reszty.
- Nie chcę takich kolorów – buntujesz się, bo wiesz dobrze, że nie dasz rady mnie przekonać. Nikt nie przekona miejskiego ducha, że lepiej straszyć w wiejskiej dzwonnicy! Zresztą w miejscowości, w tym przecinku oddzielającym Toruń od innych rzeczowników, nie ma nawet kościoła. Tylko kaplica, ale tam duch nie mógłby przecież rozwinąć skrzydeł.
Lubię czuć bruk pod stopami. Lubię znikać za rogiem i wyłaniać się z cienia. Lubię, jak ulica gada do mnie – nie mówi, broń Boże się nie wysławia, tylko właśnie gada – a ja czuję jej puls i mogę stać się częścią mechanizmu. Tu nie ma czystości barw, której tak ci brakuje, i nie widać gwiazd, a nawet gdyby zgasła któraś z latarni, to nie popatrzyłabym w górę. Nie aż tak bardzo, nie do głębi, wystarczy, że wzrok musnąłby rzeźbiony szczyt kamienicy. Tu niebo schyla się aż do średniowiecznych piwnic i jest tak namacalne, że można je wypić duszkiem, chociaż kosztuje całe cztery złote.
A tam?... To twój świat, inny obraz. Tuż za siną konstrukcją, która byłaby mostem, gdyby nie to, że bardziej dzieli, niż łączy, zaczyna się przestrzeń bez ograniczeń. Czas, który płynie koliście i zatrzymuje się na z góry upatrzonych stacjach. Niebo, które samo nie zegnie karku – trzeba do niego sięgnąć, żeby zawiesić na czubku świąteczną gwiazdę. Kolory... Tak, kolory są wspaniałe, nie mogę się z tobą nie zgodzić! Ale nadal muszę patrzeć na nie przez przyciemnione okulary, żeby nie stracić wzroku. Łąka nie gada, jak moje uliczki brukowane „kocimi łbami”, ona tylko obserwuje, taka zimna i daleka, jak hrabina ze starego portretu.
- Bać się? – wzruszasz ramionami. – Przecież tu mieszkają spokojni ludzie! Niczego nie trzeba się bać.
Nie zrozumiesz. Nigdy nie wsłuchiwałeś się w szepty starych murów, nie wdychałeś miejskiej ciszy, która najlepiej smakuje tuż przed świtem. Tobie nie potrzeba podpory – i bez niej świetnie potrafisz zachować równowagę. Masz swoją przestrzeń, lasy, łąki, a tuż za skrajem ściany drugi obraz, twór futurysty-romantyka. Ludzie? Ja wcale nie boję się ludzi! Jedynym ludzkim tworem, który budzi we mnie niepewność, jestem ja sama, ta zza Wisły. Boję się, że zdoła mnie przeciągnąć na swoją stronę i nigdy nie będę w stanie się od niej uwolnić.
Stuk, stuk, stuk, to moje obcasy wybijają rytm na rynkowym bruku. Twoich kroków nie słychać, jakbyś nagle stał się mniej realny. Chciałabym ci wszystko opowiedzieć, tak jak czuję, ale nie jestem w stanie zarazić cię moim czuciem, o widzeniu nie wspominając. Spieszysz się, pewnie gdzieś na ciebie czekają, zaraz rzucisz jakiś pożegnalny frazes i znikniesz za budkami kwiaciarek. Chwila, którą powinnam zapakować w ozdobny papier i wsunąć ci do kieszeni, minie bezpowrotnie.
- Do zobaczenia na naszym brzegu – zgadłam, frazes. Na dodatek pisany na czerpanym papierze, z mnóstwem ozdobników szpecących marginesy. – Nie martw się, szybko przywykniesz. W końcu do miasta tylko sześć kilometrów...
- Sześć rzeczywistości – mruczę bez zastanowienia. Uśmiechasz się kpiąco i machasz ręką. Jeszcze przez chwilę widzę twoją kurtkę, a potem zlewasz się z tłem i znikasz, jakbyś nigdy nie istniał. Ty, ale nie twoje słowa, o nie, one nadal krążą wokół mojej głowy i są jak najbardziej rzeczywiste.
Teraz jestem tu tylko gościem. Przechodniem?... Turystą?... Chodzę po dawnych śladach, ale nie wydeptuję nowych ścieżek, bo taką możliwość mam tylko za mostem. Nowe pachnie tymiankiem, opala na brązowo i zmusza do koszenia trawy raz w tygodniu. Nowe podsłuchuje przystankowe rozmowy i je maliny prosto z krzaka. Muszę przyzwyczaić się do nowego, chociaż jeździ autobusami i spóźnia się na wszystkie spotkania.
Ze skrawka pustej ściany obserwuję oba obrazy, czasem nawet zajrzę w oczy pasterce pilnującej sielsko białych owieczek. Ja, mokra od farb, wielokolorowa, z kilkoma monetami w spoconej dłoni.
- Mała Nieszawka, do stadionu – mówię. Głos mi nie drży, no, może trochę, ale kierowca niczego nie zauważa. Machinalnie liczy pieniądze i układa je w odpowiednich przegródkach.
Dwa sześćdziesiąt. Tylko tyle trzeba zapłacić, żeby pokonać Styks.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin