FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
smagliczka
Wysłany: Czw 18:53, 02 Lis 2006
Temat postu:
Ach, cóż ja mam powiedzieć, jak moje poprzedniczki napisały prawie wszystko za mnie?
Takich rynków pewnie jest tysiące: przesiąkniętych historią tak głęboko, że aż bruk drży lekko, gdy się po nim stąpa. Bardzo klimatyczna miniaturka, opis tego, co ja wielokrotnie sobie wyobrażałam, chodząc po Warszawie. Mieszkam w miejscu, gdzie stał mur getta. Kiedyś na mojej ulicy był żydowski ptasi targ... Ta miniaturka przywołała mi obrazy nie tylko rynku, który opisywałaś, ale również te "moje".
Czasami mam wrażenie, że słyszę i widzę bardzo wyraźnie. Co ciekawsze, chyba rozumiem - choć to przecież w jidysz.
Bardzo ładna miniaturka. I zakończenie wstrząsające, pełne bólu. Jakby niemy krzyk, przemawiający przez bohaterkę, krzyk, którego chyba nikt poza nią nie słyszy, chciał się wydostać na zewnątrz.
Noelle
Wysłany: Czw 17:02, 02 Lis 2006
Temat postu:
Dobre. Niezła miniaturka, klimatyczna i - niesamowicie plastyczna. Nie potrzebowałam oczu zamykać, a głowie zaczęły majaczyć się obrazy i melodie. Dziwna melodia, nie wiem od czego, tak zawsze kojarząca mi się z Zydami, rzeź, szamocące się ciała, zew krwi.
Ziemia, uwięziona pod asfaltem, która mówi w niezrozumiałym języku. Widziała i słyszała, co powyżej. I jeszcze parę smaczków.
Pięknie.
Hekate
Wysłany: Sob 19:48, 28 Paź 2006
Temat postu:
No i udało ci się, dreszcz przebiegł po plecach. Lubię takie rozumienie historii, wczoraj-dzisiaj rozmywające się w jedną całość. Twoje miasteczko musi mieć niesamowitą historię, którą warto się zainteresować.
Powiem ci, że ja bardzo często patrzę na Toruń w taki sposób, zastanawiając się jak było kiedyś i jaka ja byłam kiedyś. Może dlatego Toruń i ja bywa dla mnie jednym i tym samym. No i pewnie z tego powodu tak ciężko było mi się przeprowadzić za miasto
Ładna miniatura, bardzo, ale to bardzo mi się podoba!
Aurora
Wysłany: Pią 19:41, 27 Paź 2006
Temat postu: Rynek
Sentymentalna podróż w głąb siebie, niezrozumiałych wspomnień, próbujących się skrystalizować i... no cóż.
Rynek
Idę. Rynek. Jeśli można to tak nazwać, rzecz jasna.
Nie ma imponującego zegara, ani nic takiego. Kiedyś tu był żydowski targ. Przed wojną, kiedy w B. było więcej Izraelitów, niż całej reszty mieszkańców.
Idę. Rynek. Czuję wibrowanie ziemi pod warstwą asfaltu. Szepcze do mnie, śmieje się, zagaduje.
Nie rozumiem jej. Mówi w jidysz.
Idę. Rynek. Zaniedbana fontanna. Jeszcze rok temu rosły w niej kwiaty.
Nie pamiętam czasów, kiedy tryskała z niej, może nie za czysta, woda. Kiedyś rosły w niej kwiaty. Fiołki, pamiętam. I upajające margerytki.
Idę. Rynek. Rozłożyste iglaki. Chore, brązowe, suche. Trawa wyliniała. Słyszę, jak wzdycha, słyszę, jak płacze.
Idę. Rynek. Przystaję przed budynkiem. Próbuję słuchać, próbuję słyszeć.
Nie słyszę.
Nowy-stary budynek, z obłażącym tynkiem, wielkimi, starymi oknami. Zawsze od takich okien wieje. Pamiętam.
Wchodzę do środka. Moja pamięć bombardowana mglistymi, odległymi wspomnieniami.
Te schody naprawdę były takie niskie? Takie niskie i wyślizgane? Tu było tak szaro? Tak pusto? Tak ludzi zbyt mało?
Nie ma poręczy. Czy były tu kiedyś?
Wchodzę po schodach. Ślizgam się i słyszę echa głosów. Dwaj panowie w garniturach marudzą na kawę. Jeden, ten z ciemnymi włosami i nadwagą, wyciąga z kieszeni pudełeczko ze słodzikiem.
Podchodzę do okna. Zimno. Wielkie okna, wyższe ode mnie. Widzę cały plac. Zaniedbany, płaczący, szeleszczący. Żyjący w czasach, kiedy odgrodzono go murem od reszty miasta. Pamiętający ludzi, głodnych, bitych, śmierdzących, zawszonych i płaczących w jidysz. Pamięta krew przelaną, pamięta wojska, pamięta pochody majowe.
Dotykam szyby. Uśmiecham się. Zgrubienia, krople szkła, jak to w starych szybach. Głaszczę je czule.
Nagle składam dłoń w pięść i biorę zamach.
Szyba rozlatuje się na tysiące kawałków. Tryska krew.
Idę. Rynek.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin