FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Klub Pojedynków
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 13:49, 01 Wrz 2008
Temat postu:
A ja nie oglądałam
Achhh.
Nie jestem w stanie napisać nic bardziej kontruktywnego. Tak. Chcę więcej.
Reakcja dziewczynki wydaje mi się trochę nienaturalna, ale... w końcu nie jest to zwyczajne dziecko.
Zakończenie, ostatnie zdanie - rozwaliło mnie na kawałki.
I tak swoją drogą, zastanawiam się, co wymyślisz do tych łasic XD
Aurora
Wysłany: Pon 11:34, 01 Wrz 2008
Temat postu:
Dzień Trzeci
Uwielbiam V for Vendetta.
Prompt:
Nr 3
- Kim jesteś?
- "Kim jesteś" jest jedynie pochodną funkcji "czym jesteś". A czym jestem? Człowiekiem w masce.
- To akurat widzę.
- Oczywiste, że widzisz. Nie kwestionuję mocy twojej obserwacji. Zauważam tylko pewien paradoks pytania zamaskowanego człowieka "Kim jesteś?"
V for Vendetta
Liczba słów:
472
Tytuł:
Czerń
Poczuła dym. Otworzyła oczy. W pokoju było jasno. Pomarańczowy blask z pewnością nie miał nic wspólnego z lampką nocną, przykrytą niebieskim abażurem w pomarańczowe kwiatki. Wskazówki na zegarze wskazywały trzecią nad ranem.
W tym momencie przestała się zastanawiać. Wstała z łóżka i otworzyła drzwi na korytarz. Więcej dymu. Cisza syczała i trzaskała dziwacznie, jakby myszy postanowiły zjeść dom od środka.
Nadal nie myślała. Blokowała się przed prawdą, bo prawda mogłaby ją…
Nie.
Wróciła do pokoju i wyjrzała przez okno. Trawnik, lampa. Ile mogło dzielic ją od ziemi? Nie wiedziała.
Głośniejszy trzask obwieścił jej, że myszy są coraz bliżej.
Otworzyła okno, weszła na parapet. Głęboki oddech.
Nie zabije się, prawda? Widziała w telewizji. Kiedyś skakała z podobnej wysokości, może nawet większej. Nic jej się nie stało. Kuzyn trochę poobcierał kolana, kilka siniaków…
Trawa okazała się twardsza, niż się wydawała. Ból przebiegł ją od pięt po sam czubek głowy. Przez chwilę oddychała ciężko, wspierają się rękoma.
Na zewnątrz to, co brzmiało jak myszy-mutanty, bardziej przypominało ryk smoka. Wstała, słaniając się na nogach (nic nie złamałaś, przecież byś poczuła) i wyszła na ulicę. Nie miała nawet bez butów.
Asfalt był zimny i twardy, ale i tak odnosiła wrażenie, że przykleiła się do niego. Nie mogła się poruszyć. Patrzyła, dopuszczając nareszcie do siebie prawdę.
Ogień pochłaniał jej dom. Połowa dachu zmieniła się w czarną dziurę, z której wystawały pojedyncze, czarne belki otoczone kręgami tańczących płomieni.
To było piękne. To było straszne. Zawsze bała się ognia, ale…
- Podoba ci się?
Dopiero teraz zauważyła mężczyznę. Był ubrany na czarno - czarne dżinsy, czarna koszula z długimi rękawami, czarne, lśniące buty, czarny krawat.
Nawet oczy miał czarne. Były tak czarne, że ubranie wydawało się szare i sprane.
Przypominał jej nieco księdza, ale nie miał koloratki. Poza tym czuła, że to nie mógł być ksiądz. Żaden ksiądz nie stałby i nie patrzył w środku nocy na płonący dom.
- Została tam moja rodzina – powiedziała pusto. – Nie żyją. Gdyby żyli, na pewno by uciekli i wzięli mnie ze sobą.
Mężczyzna popatrzył kątem oka na zapadający się w płomienie dom.
- Och, to przykre. Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
Zacisnęła usta mocno. Mama jej kilka razy mówiła, żeby nie rozmawiać z nieznajomymi. Ale mama tak naprawdę się tym nie interesowała, i tak wiedziała, że ona z nikim nie rozmawia. Że jest tym rozsądnym dzieckiem.
Podeszła bliżej do mężczyzny.
- To nie jest coś, co się podoba lub nie. To po prostu jest. Zdarzyło się akurat tutaj, akurat mnie. Nie mam na to wpływu.
Mężczyzna zmarszczył brwi. Po chwili uśmiechnął się lekko.
- Mogę z tobą iść? – spytała nagle. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Nie powinnaś. Nie wiesz nawet, kim jestem. Nie wiem, kim ty jesteś.
Złapała go za rękę. Rozwarła jego palce i przyjrzała się obitej czarną skórą, prostokątnej zapalniczce.
- Jestem sierotą, a ty jesteś mi coś winien.
Aurora
Wysłany: Pon 10:29, 01 Wrz 2008
Temat postu:
Nat, nie denerwuję się. C z kreseczką w ogóle nie mam na laptopie (bardzo cierpię, bardzo), ale to nie tłumaczy braków innych zmiękczeń
(nie mam praktycznie czasu na pisanie, więc tak wychodzi :/)
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 10:14, 01 Wrz 2008
Temat postu:
Ooo tak! To tygrysy lubią.
Jednakże tygrysy prosiłyby, żeby było dokładniej sprawdzone. Literki "ć ś ń" są często pozjadane. "Drżące" - ten fragment brzmi trochę, jakby to płomienie drżały, nie dziecko. No i "
ta
paszcza smoka", a nie "
ten"
.
Przepraszam, że jestem taka upierdliwa, ale po prostu zawartość mi się bardzo, bardzo podoba, a trochę się męczyłam z odczytaniem.
Jak dla mnie ta historia ma ogromny potencjał i mam nadzieję, że będę mogła czytać kolejne fragmenty. A już największą na dłuuugie opowiadanie, na którego odcinki trzeba z niepokojem czekać.
Aurora
Wysłany: Nie 15:49, 31 Sie 2008
Temat postu:
Dzień Drugi
Prompt:
Nr 2
Liczba słów:
149
Tytuł:
Błąd
Dziewczynka podążała za nim uparcie, chociaż jej tego zakazał. Wiedział, że było już za późno, żeby naprawic szkodę. Dziewczynka podążała za nim od ponad trzech lat. Przez ten czas zdała się pozostawac równie drobna, burowłosa i ciemnooka.
Wciąż wyglądała, jak to dziecko, które stało na środku ulicy, z fascynacją wpatrujące się w płomienie. Dziecko drżące jak w febrze – niewiadomo, czy ze strachu, czy pod wpływem gorących liźnięc płomiennego jęzora.
W towarzystwie ognia zdawała się nabierac kolorów i życia.
Nie powinien był jej wtedy zabierac. Nie powinien był jej pozwolic za nim podążyc w paszczę smoka, jakim były kolejne płonące miasta.
Dziewczynka wyprzedziła go i wzniosła małe, opalone dłonie. Długie, zawikłane, dziwacznie akcentowane słowa uniosły się w powietrze razem z kolorowymi drobinami. Zapach spalenizny wyprzedził iskry, które wystrzeliły ze srebrnej zapalniczki.
Patrzył na nią. Swój największy błąd. Swoje największe zwycięstwo.
Dziewczynka uśmiechnęła się, a jej policzki poczerwieniały od gorąca.
Natalia Lupin
Wysłany: Pią 15:00, 29 Sie 2008
Temat postu:
Bardzo mi się podoba piromaniackie przesłanie
A teraz serio: najbardziej podobają mi się dwa fragmenty. O tym, że "każda zapalniczka..." i dwa zdania przed ostatnim (dwa przedostatnie zdania?). Ostatnie jakoś mi nie leży, ale reszta bardzo mi się podoba. Ma swoją wagę.
Chętnie poznałabym całą historię tej pary.
Właśnie: najchętniej widziałabym tą miniaturkę w ramach jakieś fandomu. Aurorowego fandomu, większego opowiadania.
Dopisz resztę, proszę! Może poza maratonem? Ale dopisz...
Z poważaniem -
NL.
Aurora
Wysłany: Pią 14:01, 29 Sie 2008
Temat postu:
Maraton literacki z parasolką
Dzień Pierwszy
Prompt:
Nr 1
Liczba słów:
128
Tytuł:
Zapalniczka
Miasto płonęło.
Stała w oknie, czuła na twarzy żar płomieni. Dym zaczynał zapełniać płuca.
- Idziesz nareszcie, czy chcesz tu zostać? – W głosie nie było drwiny, tylko zmęczenie. Zatrzasnęła okno i odwróciła się, biorąc plecak.
Po chwili wahania, schyliła się i wzięła leżącą na dywanie zapalniczkę. Nie należała do niej, tylko do właścicieli domu. Wykonana ze srebra, zaśniedziała w okolicach wyrytych inicjałów. Ciężka i zimna, stanowiła przyjemną odmianę od gorąca spopielającego miasto.
Każde narzędzie jest dobre. Każda zapalniczka, nawet ta zimna w kolorze lodu, mieści w sobie źródło ognia. Wykrzesane z przezroczystego – jak woda - płynu.
Uśmiechnęła się do swojego towarzysza i wyszli, zamykając za sobą starannie drzwi. Zadanie wykonane.
Obrócić wodę w ogień. Aura boskości pozostała w pokoju. Patrzyła pusto na swoje dzieło, bawiąc się niewidoczną zapalniczką.
Zaheel
Wysłany: Czw 21:36, 27 Mar 2008
Temat postu:
Ten tekst z Gellertem jest taki wielowymiarowy, w rozumieniu, że nie tylko do niego może się odnosić, ale tylko dla niego ma takie znaczeni. Zamotałam, ale chyba wiadomo o co chodzi
Bo wszystko możnma zrealizować, ale wielkie plany wymagają ofiar.
Ostatni - Kwik. Biedny Draco, ja mu współczuję być w ciele Harry'ego, naprawdę.
Draco jako główny bohater - stanowcze nie. To by była masakra tej dość ciekawej postaci.
Trilby
Wysłany: Śro 15:14, 26 Mar 2008
Temat postu:
No coż, chyba i tak skończyłby lepiej niż rozmemłany Snape.
Hekate
Wysłany: Śro 15:09, 26 Mar 2008
Temat postu:
Łii, bomba!
Swoją drogą wyobraźcie sobie, co by było, gdyby głównym bohaterem serii Rowling był Draco. Koszzzzzzmar! Z całą pewnością zrobiłaby z niego rozmemłane gówno. Ciężko mają tacy bohaterowie pierwszoplanowi, oj ciężko. Żadnych białych plam w życiorysie i absolutny brak litości ze strony autora.
A ja już myślałam, że piąty dzień, to koniec fikatonu. Wchodzę na forum i - NIESPODZIANKA!
Trilby
Wysłany: Śro 12:36, 26 Mar 2008
Temat postu:
DOBREEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!
a narzekala ze fikaton sie jeszcze nie skonczyl.
Aurora
Wysłany: Śro 9:19, 26 Mar 2008
Temat postu:
Tak, może i przesada. Taka słabośc do zakrawania na kicz z mojej strony, hyh. Mam nadzieję, że Maurycy cię nie zawiedzie
Prompt
:
Nie ma żadnego MY. Nigdy nie było NAS. Na dodatek beze mnie nie mówiłbyś nawet JA!
Fandom
: Tak jakby HP.
Ilośc słów
: 203
Tytuł
:
Kontrakt
- Co? – wykrztusiła z siebie niepewnie. Kupka papierów spoglądała na nią złośliwie czarnymi literami.
- To koniec – odpowiedział. – Mam dosyć bycia poniewieranym, przerzucanym z miejsca na miejsce. Na początku było zabawnie, to prawda. Byłaś taka czuła i współczująca… Ale to koniec. Wykorzystałaś mnie. Więc radzę ci podpisać te dokumenty.
Jasnowłosa kobieta wytrzeszczyła oczy.
- Jak śmiesz! – zawołała ze szczerym oburzeniem. – Jak śmiesz, ty… ty… Gdyby nie ja…
Potrząsnął platynową grzywką i jego szare oczy błysnęły kpiąco.
- To niby co mi zrobisz? Nic, nic nie możesz… Hej, gdzie idziesz?
Kobieta przebiegła przez przedpokój i wspięła się po schodach do małego, schludnego gabineciku. Szybko poruszyła małą myszką, a monitor zabłysnął niebieskawym światłem.
- Co ty kombinujesz? Nie odważysz się… - chłopak rzucił się do przodu, próbując odepchnąć ją od biurka.
Ale było już za późno.
Kliknęła już bowiem w małą ikonkę prawym przyciskiem. Szybko przebiegła wskaźnikiem wzdłuż listy i nacisnęła „zmień nazwę”. Szybki backspace i kilka stuknięć opuszkami palców w klawisze.
Draco Malfoy krzyczał, zmieniając kolor włosów i oczu. Z jego szyi zniknął medalion Slytherina, a na nosie pojawiły się okrągłe okulary.
- Eee? – wyjąkał Harry Potter, gwałtownie mrugając. Po chwili dostrzegł mściwie uśmiechniętą kobietę. – Dzień dobry, proszę pani.
- Witaj, Harry. Jestem Joanne.
Hekate
Wysłany: Wto 23:00, 25 Mar 2008
Temat postu:
piątka
Zakończenie brzmi jak sentencja. Mocne. Ale ty wiesz, że uwielbiam twojego Gellerta, więc nie mogę nie być zachwycona.
Tylko ta krew na białym marmurze wydała mi się przesadą.
Aa. I potwierdzam opis gg - jesteś ZUEM
Ściągam dwupłytowego "Maurycego", już niedługo będę się mogła wgryźć w pierwszą część.
Mrrauuuu!
Trilby
Wysłany: Wto 22:33, 25 Mar 2008
Temat postu:
Powiem jedno:
mam dreszcze.
(z jakiegos powodu myslalam ze wysllam to dzisiaj rano ale nie)
Aurora
Wysłany: Wto 12:30, 25 Mar 2008
Temat postu:
Clive nie jest postacią prostą. Jest cholernym
tchórzem
. Zachęcam do "Maurycego", tak filmu, jak i książki. Chociaż dosyc trudno oba zdobyc - filmu w Polsce nie wydano, książka ukazała się tylko raz, z tego, co mi wiadomo (wyd. Atext, 1994 rok). Warto obejrzec, warto przeczytac.
Co do poniższego - przepraszam. Prompt mnie zabił. Proszę o wybaczenie.
Prompt
: 5.
– Chodź.
– Zostań.
W oryginale:
– Come.
– Stay.
[E.T.]
Fandom
: HP
Ilość słów
: 100
Postaci
: Gellert
Tytuł
:
Całość
Czujesz się, jakbyś nie był sobą. Coś w tobie krzyczy, żebyś został, żebyś zaryzykował, żebyś był.
Ale rozum spokojnie wydaje rozkaz:
- Chodź.
I idziesz.
Dokonałeś wyboru. Wygrałeś, zostawiłeś za sobą swoje słabości, teraz możesz zrobić wszystko. Podbić Europę, zbudować Nurmengard, mówić o Większym Dobru, bez żalu. Śmiać się i kochać, pić i walczyć. Realizować plany, wspinać się po marmurowych schodach na sam szczyt.
Kiedy po czterdziestu sześciu latach zwycięstw przegrywasz i dostrzegasz na białym marmurze krew, zdajesz sobie sprawę, że nie mogło stać się inaczej. Nie oszalałeś.
A tylko człowiek szalony może żyć pełnią życia, jednocześnie stojąc w miejscu.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin