FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Klub Pojedynków
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
merrik
Wysłany: Sob 12:05, 22 Mar 2008
Temat postu:
A ja fandomu nie znam, nawet odrobinkę. Ale...czuje tego fika. to oczekiwanie.
Łedne Puszczyk-sama<pochyla głowę>
Zaheel
Wysłany: Sob 10:14, 22 Mar 2008
Temat postu:
Zobaczywszy fandom zostawiłam sobie smakowity kąsek na koniec. Naprawdę niewiele fików z tego świata udało mi się znaleźć, a szczególnie z tą parą.
Urahara potrafił zawsze wyjśc obronną ręką, ale nie potrafi wszytskeigo to nawet widać, bo nie wszytsko przewidział, nie potrafi kontrolować, ale... dla Yoruichi był najlepszy. Ech, oni poprostu do siebie pasują.
Widzę tutaj ich obydwoje, takimi jak sobie to w głowie ułożyłam, a raczej bardziej Yoru, bo o niej jest mniej, a bynajmniej mniej pokazuje. Niby zimna, zdecydopwana, lubiąca prowokować, ale z drugiej strony wrażliwa.
I te trzy cale nadzieji, która zawsze - irracjonalnie pozostaje.
Puszczyk
Wysłany: Sob 1:33, 22 Mar 2008
Temat postu:
Zielony Fikaton
Temat: Tylko ułamek sekundy
Fandom: Bleach
Postacie: Yoruichi, Urahara Kisuke <- (po japońskiemu: nazwisko; imie)
Spoilery: Soul Society Arc
Prompt: 1
Dodatki:
Urahara to były dowódcą jednej z dywizji Gotei 13, geniusz i wynalazca, który przedobrzył i skończył na wygnaniu.
Yoruichi - najleprza przyjaciółka, towarzyszka broni, partnerka w zbrodni,
(kochanka?)
. Kiedy skazano Uraharę pomogła mu uciec, przez co straciła swoją pozycję i sama została wygnana. Dodam że była dowódczynią Tajnej Jednostki Terenowej i głową jednego z Czterech Wielkich Rodów Szlacheckich, czyli arystokracja!
AU co do przyszłych zdarzeń z Mangi. Zimowa Wojna i te sprawy
1.
Ułamek sekundy.
Tyle wystarczyło im wtedy na odnalezienie się wśród tłumów festynu; dwójce dzieciaków, których absolutnie nic ze sobą nie łączyło.
Tyle też zajmuje jej przyswojenie tego, że nie widzi go wśród wchodzącej grupy.
Nie zwraca uwagi na zamieszanie jakie powstało w pokoju, ani na powitania rozbrzmiewające raz po raz koło niej. Obserwuje drzwi przez które cały czas wchodzą jeszcze pojedyńcze osoby. Za każdym razem wstrzymuje oddech, przekonana, że to będzie on - trochę pokiereszkowany i z podkrążonymi oczam, ale jak zawsze uśmiechnięty i działający wszystkim na nerwy.
Bo przecież Urahara może wszystko.
To on zawsze pakował się w tarapaty. I to on zawsze wychodził z nich obronną ręką. Potrafił w każdej sytuacji znaleźć jakieś wyjście, w ciemności odnaleźć promyczek światła. Dokładnie oglądał świat z każdej możliwej strony wszystko wnikliwie obserwując, by w pewnym momencie móc nim gwałtownie potrząsnąć, wywrócić do góry nogami tak, że gdy wracał do pionu, wszystko nagle układało się po jego myśli.
– Spójrz, Yoruichi – mawiał pokazując jej mechanizm wszechświata. A ona patrzyła we wskazanym przez niego kierunku i naprawdę rozumiała. Przez tą krótką chwilę, kiedy trzymał jej rękę w swojej i kiedy z wiatrem biegali razem po łąkach.
Kisuke może wszystko
, powtarza sobie w myślach nagle sparaliżowana, bo ostatni wchodzi Isshin, popychając Ichigo do przodu, a drzwi zaczynają się zamykać.
Może wszystko.
Nie wszystko
, odzywa się inny głos i Yoruichi bardzo by chciała żeby się zamknął, ale on nie daje za wygraną.
Wtedy nic nie mógł zrobić. Wtedy nie przewidział wszystkiego.
Isshin nie patrzy w jej strone. Czas zwalnia, bo w porównaniu z całym wszechświatem wydaje mało znaczący.
Urahara potrafił znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Zawsze.
Drzwi powoli zamykają się zmniejszając wpadający do pokoju pas jasności.
Teraz na pewno wejdzie.
Drzwi dzielą od framugi jeszcze jakieś trzy cale.
Ułamek sekundy.
Kira
Wysłany: Śro 18:47, 04 Lip 2007
Temat postu:
Skłiiiiiiii!!!
O Merlińciu, toż to bezbłędne było! Jako szalona fanka miniaturek Remmy/Łapa niniejszym stawiam Ci piątkę z plusem, Puszku. Bardzo mi poprawiłaś humor
Aurora
Wysłany: Śro 18:35, 04 Lip 2007
Temat postu:
Mnie tam przecinki zbytnio nie raziły, to chyba nie było aż tak przerażająco źle, Puszu. Ja zazwyczaj za dużo ich wciskam, hyh.
A Remus/Syriusz tylko wzbudza we mnie jeszcze cieplejsze uczucia xD Aczkolwiek, jeśli to
tylko
przyjaźń, to nie mam nic przeciwko.
Puszczyk
Wysłany: Śro 18:29, 04 Lip 2007
Temat postu:
Choć Remus faktycznie biadoli, jakby Syriusz był conajmniej jego zdradzającym małżonkiem
Nigdy nic nie wiadomo XP
To z tym rentgenem to faktycznie jakoś nie ten... ale późno to pisałam! XD Jeszcze coś wykombinuję, żeby to zniknąć.
A za przecinki przepraaaszam. <kaja się>
Ale ja ich naprawdę za cholerę nie widzę
Ja poprostu muszę mieć betę a beta mi chwilowo kaput. Zresztą to tak dziwnie - beta na fikaton XP postaram się popoprawiać. Howg!
Natalia Lupin
Wysłany: Śro 18:15, 04 Lip 2007
Temat postu:
Więc tak. Komoda z kufra i firanki rozpierniczyła mnie kompletnie. Zachowanie Syriusza (skarpetki itd) ujęło mnie, choć narmalnie go nie cierpię, a mleko to już wogóle. Bo ja kocham mleko. W tym wypadku także Syriusza.
Puszku. Przecinki. Błagam. Wiem, że są smaczne, ale nie zjadaj.
A taką konstrukcję:
Cytat:
przetaksowany przez rentgen
widzę pierwszy raz w życiu i nie wiem co powiedzieć
Otaksować można wzrokiem, przez rentgen to ja bym prześwietliła albo przepuściła...
Ogólnie jednak podoba mi się. Choć Remus faktycznie biadoli, jakby Syriusz był conajmniej jego zdradzającym małżonkiem...
Aurora
Wysłany: Śro 18:04, 04 Lip 2007
Temat postu:
Pierwszego tekstu nie zdzierżyłam, przeprasiam, te słowa mnie odstraszyły. I kompletnie nie znam kanonu i no, nie dałam rady. Wybacz, Puszu.
Drugi tekst za to prześliczny, mniamciu, mrrr. <przytula Remusa> <przytula Syriusza>
Przepiękna scenka - Syriusz panoszący się po mieszkaniu, pijący mleko z kartonu, przybyły prosto z Tamizy <3 Mrrr. I Remus w piżamie! <3<3<3
<koniec niekonstruktywnego komentarza>
Puszczyk
Wysłany: Śro 17:00, 04 Lip 2007
Temat postu:
Rany... ktoś to przeczytał XD A co do obcych słówn to równie dobrze można by ominąć tłumaczenia nazw pionków, bo tak naprawdę nic one nie wnoszą. Dałam jako taką ciekawostkę
Zresztą obawiam się że trzba znać kanon żeby dokładnie połapać się o co chodzi, no ale inaczej się nie dało...
I ogólnie cieszę się, że jednak się podoba! X)
Dzień Drugi
Temat:
Tamiza
Fandom:
hp
Postacie:
Syriusz, Remus
Spoilery:
brak XP
Prompt:
Moim zdaniem seks to jedna z najpiękniejszych, najbardziej naturalnych, najzdrowszych rzeczy, jakie można kupić za pieniądze.
— Tom Clancy
pomysł:
brak!
Jego kroki odbijały się głuchym echem po pustej klatce schodowej pozostawiając za sobą złudne wrażenie nienaturalnej ciszy. Tak naprawdę wszystko było w porządku i to on był intruzem burzącym spokój pogrążonego we śnie domu. Raczył go o tym nawet poinformować szczur, który zaskoczony nocnym towarzystwem prawie przebiegł mu po butach. Syriusz wzdrygnął się wspinając jednocześnie na pierwsze piętro kamienicy. I tak nie potrafił pozbyć się wrażenia że jest obserwowany. Miał jeszcze tylko nadzieję, że ta stara wariatka spod dwójki nie nabierze właśnie ochoty na polowanie miotłą na byłych agentów KGB. Czasem miał wrażenie, że ludzie są dziwni...
Sięgnął do kieszeni - wyciągnął klucze i różdżkę - a następnie, starannie pozdejmował wszystkie założone na drzwi uroki. Pierwsze co zrobił, kiedy przekroczył próg, to wpieprzył się na otwarte drzwi od łazienki.
- Na Merlina, Syriusz chcesz mnie przyprawić o zawał?
- Naprawdę mam odpowiezieć? - spytał, rozcierając nos i kierując się w głąb mieszkania.
Remus potarł ręką zaspane oczy stojąc w drzwiach swojej sypialni. Syriusz w tym czasie ściągnął z siebie czarną kurtkę, a kluczyki od swojego motoru rzucił na komodę zaimprowizowaną ze starego kufra, dwóch taboretów i firanki.
- Zjesz kolację? - rzucił w przestrzeń.
- Jest trzecia w nocy.
- Spałeś?
- Tak... Często to robię o tej porze. Jezu, Łapa gdzieś ty się szlajał? Wyglądasz jak bagno.
- Pada - odparł lekko Syriusz. Podskakując na jednej nodze zdjął mokre skarpetki, zmiął je w kulkę i cisnął w kąt pokoju, gdzie uzbierała się już spora sterta ciuchów. Potem podszedł do lodówki i pociągnął spory łyk mleka. Remus spojrzał na niego krzywo.
- Miałeś nie pić z kartonu.
- Tere - fere.
- Co się stało?
- A co się miało stać?
- Przestań proszę cię rżnąć głupa, bo nie musisz niczego udowadniać - odparł spokojnie Remus opierając się o framugę drzwi. Miał na sobie luźne spodnie od piżamy i bladoniebieską koszulę w prążki, która zdawała się być o kilka numerów za duża i wisiała na nim smętnie odsłaniając oliwkowy obojczyk. Włosy miał mocno poczochrane i - co tu dużo mówić - w tym momencie najbardziej przypominały Syriuszowi gniazdo. - Czemu wyglądasz jak wyglądasz?
- Miałem małe randevuz z niejaką Marleną McKinnon.
- I co, spięła cię kajdankami i wepchnęła do Tamizy?
- Raczej do wanny...
- Nie kończ! Nie chcę wiedzieć.
- To po co pytasz?
- Więc znowu szlajałeś się po obcych łóżkach?
- Obce łóżka po których się szlajam podobno cię nie interesują, i już wcale nie są obce. Poza tym seks to jedna z najbardziej naturalnych, najzdrowszych rzeczy, jakie można kupić za pieniądze, więc się odpieprz.
To go chyba zagięło, bo nie skomentował. Zresztą i tak wiedział, że Syriusz nie mówi poważnie. Przyglądał mu się w skupieniu przez dłuższą chwilę, a Syriusz miał wrażenie, jakby właśnie został przetaksowany przez rentgen. Wcale mu się to nie podobało.
- A tak na serio. Co się stało?
- Już mówiłem. Pada.
- Kropi - sprostował Remus. Usiadł przy stole, na którym stała jeszcze niedopita z rana herbata i zabębnił palcami o blat. - Kropi - powtórzył - a ty wyglądasz jakbyś dopiero co wyszedł z jeziora, albo co najmniej naprawdę wylądował w Tamizie. Czy to czym jesteś cały umazany to jest może muł? - zapytał uprzejmie.
- Odpieprz się - rzucił Syriusz, ale raczej bez przekonania. O dziwo Remus rzeczywiście się odpieprzył i nie naciskał. Siedział tak przez chwilę wystukując jakąś melodyjkę (chyba "Devil's Right Hand" Johnego Casha, ale Syriusz nie był pewny) i obserwując, jak przyjaciel robi sobie kanapkę.
Potem podniósł się z krzesła.
- Idę spać dalej. Jak będziesz wychodzić z łazienki, a zakładam, że będziesz, to zostaw ją proszę w takim stanie w jakim była.
- Jasne.
- Wiesz nie chciałbym jutro znaleźć w wannie wodorostów, mułu na posadzce i takie tam... jak będę chciał pojechać nad jezioro...
- Ta, ta nie biadol...
- Branoc.
- Mhm.
Kiedy drzwi się zamknęły Syriusz odetchnął z ulgą. No bo jak miał wytłumaczyć Remusowi, że naprawdę wylądował w Tamizie?
Natalia Lupin
Wysłany: Śro 8:51, 04 Lip 2007
Temat postu:
Jestem zmiażdżona ogromną liczbą obcych słów. Bardzo profesjonalnie i podobało mi się, ale to wszystko strasznie wybijało mnie z rytmu. Musiałam co chwila przystawać, dokładnie odczytywać, schodzić na dół, sprawdzać i znów wracać.
Całość mi się bardzo podoba i przypomina mi bajkę o dwóch braciach-królach grających w szachy.
Treścią i konstrukcją jestem wręcz zachwycona Lubię też japońskie słowa i ich wplecenie, ale po prostu powaliły mnie one i zamordowały...
Puszczyk
Wysłany: Wto 20:16, 03 Lip 2007
Temat postu:
Dzień Pierwszy
Temat: Shogi
(japońskie szachy)
Fandom: Bleach
Postacie: Urahara Kisuke, Aizen Sosuke, i kilku innych wspomnianych
Spoilery:
UWAGA!
Ten tekst to właściwie jeden wielki spoiler, więc jeśli ktoś na poważnie chce się za Bleacha zabrać to niech czym prędzej wyłączy tą stronę!
Rej, masz zakaz czytania! (do czasu ;])
Tłumaczenie o co biega w akcji jest chyba bez sensu bo bym musiała tłumaczyć całą akcję mangi. Liczę na łut szczęścia że ktoś zna XP Ogólnie mam chyba zapędy samobójcze - pisać tekst do którego większość nie zna fandomu i to jeszcze tak mocno związany z wątkiem główny,. Ale nic innego nie dało rady XP
Krótkie naprowadzenia:
Shinigami
Kisuke
został wygnany z Soul Society za stworzenie kilku zbyt genialnych wynalazków (jednym słowem przedobrzył i dostał w dupę. Ja założyłam że wydał go Aizen i gdyby nie to, nikt by się o jego odkryciach nie dowiedział)
Soul Society
Hōgyoku - takie małe niewinne coś które wynalazł Urahara i które pod żadnym pozorem nie powinno wpaść w niepowołane ręce. Kisuke próbował zniszczyć, ale mu się nie udało. Uwaga! Cholernie niebezpieczne XP
Wybaczcie że z opóźnieniem, ale jak zawsze coś na początku pójdzie nie tak i potem tak już leci. Nadrobię XP
Shogi
Jeżeli ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu
Oshō na h5. Walka rozpoczęta.
Urahara Kisuke od najwcześniejszych lat patrząc na planszę do shogi, widział coś więcej niż tylko porozstawiane na polach pionki. Nie potrafił dokładnie powiedzieć co, ale fascynowała go możliwość kierowania ich przeznaczeniem i decydowania o ich losie, a najbardziej uwielbiał sprawdzać siłę przeciwnika. Oceniać jego możliwości i przewidywać ruchy. Potrafił czerpać satysfakcję z gry nawet przy takim przeciwniku, jak Yoruichi, która zdecydowanie nie należała do osób cierpliwych i z większą ochotą tarzała się w trawie, niż przesuwała pionki. Zresztą do tarzania w trawie nie miał nic przeciwko.
Ginshō na b6
Pierwszym godnym przeciwnikiem jakiego spotkał był Aizen Sōsuke, niezwykle utalentowany shinigami, który niedługo miał być mianowany na porucznika którejś z dywizji Gotei 13. Kisuke doskonale wiedział na której dywizji najbardziej mu zależało.
Widział to w jego oczach. Inteligencję, spryt, swojego rodzaju przewrotność, pragnienie poznania niepoznanego. I niebywałą chęć dążenia do potęgi. Widział u niego ten błysk, którego wszyscy inni nie dostrzegali. Znał go aż za dobrze. Ale było tam coś jeszcze, czego nie potrafił rozgryść.
Dlatego kiedy Sōtaichō Yamamoto zaproponował, aby został on jego fukutaichō - odmówił, odsuwając Aizena, jak najdalej od 12 Dywizji, Instytutu Wynalazków i swoich badań. I samego siebie. Jak się potem okazało, był to pierwszy decydujący ruch w tym starciu.
Pionki ustawiły się na szachownicy.
Gra się rozpoczęła, bynajmniej już nie na polu do shogi.
Kyōsha zbija uhyō
Pierwszym błędem jaki popełnił, było niedocenienie Aizena. Bo pomimo, że najpierw został przydzielony do 5 dywizji jako porucznik, a potem sam dostał nominację jako nowy taichō, cały czas patrzył mu na ręce i dokładnie obserwował postępy jego badań. Wtedy nie próbował go już zagadywać ani w jakikolwiek sposób przekonać do siebie, bo zazwyczaj otwarty i serdeczny dla wszystkich Urahara-taichō od początku trzymał go na dystans. Taki układ trwał ponad pięćdziesiąt lat. Pięćdziesiąt lat pozornego spokoju. Dlatego kiedy Aizen uderzył, Kisuke okazał się całkowicie nieprzygotowany do odparcia ataku. A przynajmniej nie w pełni.
Kosztowało go to bardzo wysoką cenę.
Keima wchodzi na planszę
Kolejne stulecie spędził na oglądaniu gromadzących się burzowych chmur spod dachu swojego sklepu w duchowym sercu Karakury*. Sklep nie był głupim pomysłem, bo trzymał go blisko najnowszych wydarzeń z Soul Society i jednocześnie dawał jakieś zajęcie. Samo miejsce - Karakura - też okazało się ciekawe, jak i ludzie, którzy tam mieszkali. Już sam Kurosaki Ichigo był niezwykle interesującym materiałem. Potrzebował tylko dobrego formierza...
Yoruichi nazwała go kiedyś manipulatorem i hazardzistą, który zamiast kart trzyma w ręku ludzkie życia. Obruszył się, ale nie przesadnie, bo tak naprawdę miała rację. Wszystko nabierało coraz większego tempa, wirując dookoła i porywając za sobą coraz większą ilość dusz.
A jego ta gra wciągała coraz bardziej.
Trzech kinshō tworzy roszadę,
ōte!
Kiedy Yoruichi po powrocie z Soul Society dokładnie opowiedziała mu co się wydarzyło, że Aizen się ujawnił i zbiegł z dwoma innymi kapitanami, że mają Hōgyoku i że zbliża się wojna poczuł, że sporo rzeczy poszło nie tak. Bo przecież Hōgyoku miał zostać przechwycony i nigdy nie miał wpaść w ręce osoby pokroju Aizena. W ręce żadnej osoby, do licha!
Jednak mimo wszystko, mimo wszystkich zawiłości, nadciągającej wojny i niepewności poczuł jednocześnie irracjonalną ulgę. Bo przecież do planszy wciąż potrzeba dwóch graczy, prawda?
Końcowe przemówienie Aizena było, jak przekorne skinienie w jego stronę: I co teraz zrobisz, Urahara?
Kiskue spojrzał na powoli wypływające z ciemności światła Karakury stojąc na dachu sklepu. Silniejszy wiatr zawiał z południa omalże nie strącając mu z głowy kapelusza. Przytrzymał go ręką i uśmiechną się szeroko.
Właśnie. I co teraz zrobi...?
*Karakura jest wymyśloną częścią Tokyo w której znajduje duże skupisko ludzi posiadających wysoką energię duchową
Sōtaichō - kapitan głównodowodzący
taicho - kapitan
fukutaicho - porucznik
ōte! - szach!
ōshō - król
ginshō - srebrny generał
kinshō - złoty generał
Kyosha - lanca
uhyō - pion
keima - skoczek
Puszczyk
Wysłany: Wto 20:13, 03 Lip 2007
Temat postu:
Fikaton Słonecznikowy
Atra
Wysłany: Wto 11:20, 10 Kwi 2007
Temat postu:
Oba dziełka mnie zacgwyciły. Zgrabne, ciekawe...
A jakże Nat, kochamy Iskrę!
<kocha Promienia>
Mam go nawet w szkicowniku, musze tylko skaner dorwać...
Gratuluję.
yadire
Wysłany: Wto 10:30, 10 Kwi 2007
Temat postu:
Hehe. Cegłą w łeb.
Poprzednim razem nawet nie zauważyłam, musiałyśmy dodać w tym samym czasie.
Fajniste! Oczywiście tradycyjnie już nie znam fandomu, ale zainteresowało mnie. Jak tylko się uwolnię z maturalnych potyczek, zapoznam się bliżej. O ile w naszej wszechnicy ta książka będzie, "Mgieł Avalonu" na przykład nie uświadczysz.
Cytat:
- I to był twój ostatni w życiu błąd.
Lubię takie teksty. Zawsze jak Zły myślli, że ma wszystko w garści i powie coś w stylu "Haha, wygrałem!", to zawsze, prawie zawsze kusi licho. Osz, ci źli chłopcy są tacy naiwni.
I Myszka [Myszek? Mysz?] zainteresował mnie osobiście jako postać. No i po raz pierwszy nieznajomość fandomu mnie nie rozpraszała.
Słowem: Piknie, Puszu, piknie!
Natalia Lupin
Wysłany: Wto 9:07, 10 Kwi 2007
Temat postu:
Myszka zabił
Dajcie mi chwilę na otrząśnięcie się z szoku.
Pisane jak u Białołęckiej, a 'pochylony' kawałek przypomina mi ten z
Kamienia na szczycie
, jak ich dopadły oprychy.
No i Iskra jest taki jak trzeba. A że kochamy Iskrę, to bijemy brawo temu tekstowi!!!
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin