FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Zaheel
Wysłany: Wto 21:25, 28 Sie 2007
Temat postu:
Takie małe znaleziska jak fotografia wywołują zwylke lawinę wspomnień. Udało Ci się odtworzyć tą ulotną chwilkę, gdy przez nasze myśli przebiega obraz tylko dla nas ważny. Zima jes bardzo dobrą oprawą tej opowieści, razem z herbatą. NIby taka codzinność, ale jednak trochę niezwykła.
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 18:44, 27 Sie 2007
Temat postu:
Bardzo mi się podoba.
Dawno nie czytałam nic o zimie, ostatnio tonę w jesieni.
Zupełnie niebanalnie przedstawiona miłość i miłosne wyznania, a to żadko komu wychodzi naprawdę dobrze.
Tobie wyszło świetnie!
/zdejmuje czapkę/
PS. Tak mi się przypomniało. Ja napisalam tylko jedno miłosne wyznanie i teraz jak je czytam, to rżę ze śmiechu. Zamieszczę chyba w formie komedyjki XD
Hekate
Wysłany: Pon 17:54, 27 Sie 2007
Temat postu:
Jest taki mały, malutki zbiorek opowiadań, w którym kocham się na amen od wielu lat. Nazywa się to "zatańcz z moją dziewczyną", a autorką jest niejaka Anna Frankowska. Wyrywki z życia młodych ludzi czasów prl-u, z nutką zamyślenia, ze szczptą humoru, bez zbędnego patosu.
Twoje "Wrony na śniegu" przypominają mi atmosferą ten zbiorek. Dlatego nie mogłam ich nie polubić.
No i moje imię!... Zawsze dziwnie się czuję czytając swoje imię w opowiadaniach
Herbaciana historia, zimowa, chociaż za oknem sierpień. Przyjaciele, dziewczyna, która już nie wróci, książki, które mają zastąpić drugiego człowieka. Bardzo to wszystko ludzkie, skrawki, minuty, przeszłość zmieszana z teraźniejszością w jakiś przedziwnie pastelowy malunek.
Tak.
Podoba mi się ta miniatura.
Ma Atmosferę.
Remusiątko
Wysłany: Pon 17:26, 27 Sie 2007
Temat postu: Wrony na śniegu
Świat tonie w tej bieli. Gałęzie drzew niebezpiecznie uginają się pod ciężarem śniegu, a białe płatki wirują na wietrze. Niebo jest szarawe, z drobną domieszką lazuru. Kolejna zima. Na pozór niczym nie różniąca się od poprzednich, a jednak inna. Tak bardzo inna, obca, samotna... Bo bez niej. Bo ona odeszła. I już nigdy nie wróci. Michał spojrzał przez małe kuchenne okienko i pomyślał, że światu naprawdę do twarzy w tej bieli.
- Przytulne masz to mieszkanko. Jak to się mówi, ciasne, ale własne.
Filip wszedł do kuchni i opadł na pobliskie krzesło. Chwilę milczeli zaprzątnięci własnymi myślami.
- Naprawdę nie wiem jak ci dziękować, za to, że mnie przygarnąłeś na pewien czas – powtórzył po raz już któryś Filip i uśmiechnął się z wdzięcznością. – To wszystko stało się tak szybko, naprawdę nie wiedziałem kogo poprosić o pomoc...
- Daj spokój. Dobrze trafiłeś – Michał postawił przed nim kubek z gorącą herbatą.
Znów zapadło milczenie. Ale nie było ono w żadnym stopniu ciążące. Znali się przecież tak długo. Wiele razy milczeli w swoim towarzystwie. I wiele razem przeszli. Teraz jednak wszystko wyglądało inaczej. Świat wokół nich się zmienił. I oni się zmienili.
- Masz dużo książek – mruknął Filip. – Nadal czytasz po nocach? – uśmiechnął się nieznacznie na wspomnienie odwiecznego nałogu przyjaciela.
- Czasami... – odparł wymijająco Michał.
„A co, do cholery, można robić w długie, bezsenne noce?!”, pomyślał ze złością.
Filip odstawił do połowy wypitą herbatę i udał się do pomieszczenia, w którym całą ścianę zajmowały półki z książkami. Panował tu przyjemny półmrok.
- Co byś mi polecił? – przejechał palcem po zakurzonych grzbietach książek.
- A bo ja wiem – zastanowił się przez chwilę. – Może jakiś kryminał? –zaproponował Michał.
- Kryminał powiadasz... – mruknął Filip wodząc wzrokiem po najbliższych tytułach.
Michał podszedł do niego, poszperał w szufladzie i wydobył z niej parę książek.
- Masz. Agatha Christie. Powinno ci się spodobać.
Ale Filip już go nie słuchał. Wpatrywał się w stojącą na komodzie czarno-białą fotografię młodej dziewczyny. Uśmiechała się. Miała takie ciepłe, ufne oczy.
- Natalia... – szepnął biorąc do ręki zdjęcie.
Michał na dźwięk tego imienia odwrócił się gwałtownie.
- Zostaw to – powiedział stanowczo.
- Pamiętam ją jeszcze ze szkoły… Była chyba o dwie klasy niżej, prawda?
- Powiedziałem, zostaw to – Michał wyrwał mu zawiniątko z rąk.
- Znałeś ją? – spojrzał z ciekawością na przyjaciela.
Michał bił się z myślami. To wszystko potoczyło się tak szybko. Nawet nie zdążył się przyzwyczaić do myśli, że jej już nie ma.
- Tak. Znałem.
...
Zima. Kolejna. Z tym małym wyjątkiem, że dla nich była niezwykła. Mieli siebie. I tak powinno zostać już zawsze. Szli powoli ośnieżoną drogą w ten zimowy poranek. Nie mówili zbyt dużo. Śnieg przyjemnie trzeszczał pod nogami, a wiatr, choć mroźny, zelżał na sile.
- Michał...
- Tak...?
- Powiedz mi... powiedz mi, jak mnie kochasz.
Chłopak westchnął z uśmiechem i pokręcił leciutko głową.
- Myślisz, że nie pamiętam? – zaśmiał się cicho.
Odpowiedziała mu wymowna cisza i kpiące spojrzenie orzechowych oczu.
- Kocham cię w słońcu i przy blasku świec. Kocham cię w kapeluszu i w berecie. W wielkim wietrze na szosie i na koncercie. W bzach i w brzozach, w malinach, i w klonach. I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona – deklamował z tryumfem na twarzy, aby za wszelką cenę udowodnić tym orzechowym oczom, że nie należy z niego kpić.
- ...W morzu. W górach. W kaloszach i boso. Dzisiaj, wczoraj i jutro. Dniem i nocą. I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz? - zapytała rozbawiona.
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki? – uśmiechnęła się ciepło i mocniej przytuliła do Michała.
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki!
Zatrzymali się przed wejściem do szpitala.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien...? – zapytała cicho i ze smutkiem.
Michał objął ją i wyszeptał nad uchem:
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień. Blisko przy Twoim sercu. Koło niego. A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
Czas płynął, ale dla nich to nie miało znaczenia. Stali tak pośrodku tej bieli, zagubieni w ogromnym świecie, szukający po prostu szczęścia. I nie bali się tego co będzie potem, bo to wszystko polega na tym, by żyć dla kogoś.
- Michał...
- Tak...?
- Pamiętasz, jak kiedyś powiedziałeś, że nie wierzysz w miłość, a potem zawiązałeś mi szalik, abym się nie przeziębiła?
Michał spojrzał na jej bladą i zmęczoną twarz. Była jeszcze taka młoda.
- Pamiętam.
- Miałaś nie płakać – dodał po chwili.
- Wiem. Ale to ze szczęścia.
- No chyba, że tak.
...
Wrócili do kuchni. Herbata była już zimna. Nie mówili za dużo. Filip żałował, że zaczął drążyć ten temat. Nie wiedział jak pocieszyć przyjaciela. Michał był mu wdzięczny, że nic nie mówił. Nie był pewny czy jest jeszcze zdolny na wysłuchiwanie tego, jak to mu przykro i że on nie wiedział. Wylał zimną herbatę do zlewu i spojrzał przez okno. A za oknem śnieg. Wrony na śniegu.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin