FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Fanfiki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Noelle
Wysłany: Śro 23:05, 19 Gru 2007
Temat postu:
Znam ten ból, sama straciłam tak kilka pierworodnych. Właśnie w tej chwili zippuję swoje dane, a potem zapiszę na płycie. Sprzęt działa podejrzanie i lepiej się zabezpieczyć...
Owo zdanie można wziąść pod lupę i drążyć, i szukać, itp. Tak zrobią jedni, np. nasza nad wyraz przyjazna Ceres
. Inni zaś przebiegną wzrokiem bez zwracania większej uwagi.
Ceres
Wysłany: Sob 2:41, 15 Gru 2007
Temat postu:
Abstrahując zupełnie od kwestii kolorystycznych (mówi ktoś, kto dla samej przyjemności dyskutowania wykłócał się o to, czy ultramaryna jest bardziej niebieska czy fioletowa) chciałam odnieść się do tego oto zdania:
Cytat:
Hogwart już nigdy nie będzie taki sam.
Jakie to prawdziwe... bo aż się nasuwa związek przyczynowo-skutkowy dotyczący, m.in.:
Kwestii Lily Evans,
Sprawy Severusa S.
Ewentualnego istnienia Harry'ego P. ...
I wielu innych rzeczy. Taki pasożyt społeczny, a udało mu się stworzyć superszpiega, zrobić bohatera i pośrednio (to się nazywa przez zapłodnienie...) zmusić jedną kobietę do męczeństwa.
I co? Doszukałam się drugiego, a nawet trzeciego dna! Nie należy spisywać na straty starych opowiadań. Szkoda, że moje odeszył w eter wraz z Wielkim Czyszczeniem. Szkoda tylko, że nikt mi o nim nie powiedział przed, żebym mogła skopiować zawartość dysku...
Pies_Morderca
Wysłany: Czw 17:15, 13 Gru 2007
Temat postu:
Cytat:
Potter spoglądał nań łobuzerko, z iskierką przekory w ciemnych, brązowych oczach.
Ładniej wyglądałoby "czekoladowych, orzechowych", ale nie brązowych... T-T
Czemu zawsze tak jest? Tak samo z włosami... Brązowe - przecież włosy, skóra, oczy, usta nie są jednego koloru, prawda? Więc dlaczego zawsze wszyscy piszą o kolorach... "Skóra biała", a guzik prawda! "Włosy czerwone" guzik z pętelką i już. Ale najbardziej nie lubię oczu w tym wszystkim. Bo w jednym jest więcej brązu, jak to mówią ludziska, gdzieś tam zaczai się iskierka, tu źrenica, tam tęczówka. Źrenica jest w oku, a ona jest czarna - nie brązowa, więc to już jest błąd.
Poza tym ładna miniaturka. Nic mnie już w oczy nie uszczypnęło, ale coś mnie zatrzymało przy "Musy-świstusy", "krwiożercza wywerna", "kompendium sztuki magicznej", ale pewnie się mylę, więc nie powiem, co chciałam wygłosić
Pozdrawiam serdecznie,
P. Morderca.
Noelle
Wysłany: Nie 0:24, 04 Lis 2007
Temat postu: Dropsy albo pogodna bagatelka
Opowiadanie stare, kapkę infaltylne, bez głębi ani trzeciego dna. Znalazłam gdzieś w wirtualnych odmętach. Można je zaliczyć do tkliwych wspominek "ach, te dobre dawne czasy".
Dropsy albo pogodna bagatelka
Albus Dumbledore ziewnął ukradkiem, zabębnił palcami o blat biurka i pogładził długą, siwiejącą brodę. Za chwilę profesor McGonagall miała przyprowadzić niesfornego pierwszoroczniaka na pogadankę wychowawczą. Ten mały Potter, niepokorny duch – z nim będą problemy. Zapukała.
- Proszę wejść – wykrzyknął. Młoda profesorka przełknęła ślinę i poprawiła zsuwające się okulary, po czym oficjalnie powierzyła dyrektorowi obowiązki resocjalizacyjne. Wróciła do swoich zajęć.
- No więc, mój drogi chłopcze... – rozpoczął długą mowę, jakim to niegodnym czynem jest napastowanie woźnego i jego biednych kotów. James Potter słuchał według zasady: jednym uchem wlatuje, drugim zaś wylatuje. Bez pytania wdrapał się na krzesło, beztrosko majtał chudymi nogami i z zachwytem kontemplował fantazyjnie urządzony gabinet. Wyraźnie bimbał sobie z niego, szacunku ani za knut. Gdy zabrakło argumentów, zapadła chwila niezręcznej ciszy.
- Może dropsa, chłopcze? – Wymyślił na poczekaniu i podsunął Jamesowi miseczkę cukierków.
- Dzięki! – powiedział i zaczął opychać się słodyczami. Albus podniósł brwi – większość zaczepionych ludzi mówiła stanowcze: NIE, DZIĘKUJĘ. Albo uważali, że dropsy to rzecz niegodna dyrektora Hogwartu, byli na diecie(dotyczy zwłaszcza czarownic) albo woleli bardziej wyrafinowane przysmaki. Ciągnął wykład, a zawartość pękatej miseczki topniała. Porażka wychowawcza na całego. Potter spoglądał nań łobuzerko, z iskierką przekory w ciemnych, brązowych oczach. Gdy wyżarł już wszystko, Albus zagadnął go:
- Obawiam się, mój drogi, że dostaniesz niestrawności.
Chłopiec tylko uśmiechnął się krnąbrnie. Z braku cukierków zaczął obgryzać własne paznokcie.
- Fajne hasło ma pan dyrektor. – Wyszczerzył się.
- Pewnie! – Albus puścił perskie oko. – Łatwo zapamiętać.
Musy-świstusy może nie były typowym hasłem dla wielkich dyrektorów, ale brzmiały zdecydowanie przyjemniej niż krwiożercza wywerna czy kompendium sztuki magicznej. Chyba zaczynał znajdować wspólny język z tymi dzieciakami. Przybrał uśmiech dobrotliwego dziadka i wdał się w pogawędkę o quiditchu, hogwarckim jedzeniu i tym świetnym, niesamowitym suficie w Wielkiej Sali. Po kilku minutach powiedział:
- No, czas już nagli. Muszę zabrać się do tej roboty papierkowej – z komicznie tragiczną miną wskazał na stos papierzysk wokół biurka. – Trafisz do Pokoju Wspólnego?
- Pewnie, panie dyrektorze – mruknął Potter, choć oczy miał błyszczące – pewno obmyślił nowy kawał. A przecież to dopiero pierwszy tydzień... Hogwart już nigdy nie będzie taki sam.
- Tylko sprawuj się dobrze! Nie chciałbym mieć więcej okazji do takich rozmówek – dodał ostrzegawczo, jak na dyrektora przystało.
- Tak, proszę pana, do widzenia! – odpowiedział i wybiegł z gabinetu
- Nie można ufać młodzieży, znam ten typ... – powiedział do siebie całkiem pogodnie i rozdarł nowe opakowanie dropsów.
koniec
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin