FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Proza
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Hekate
Wysłany: Sob 17:57, 24 Lis 2007
Temat postu:
No proszę, a tu niespodzianka, o żadnych potwornościach nie piszę
Swoją drogą fajny pomysł z zamianą obrazu w słowa - sama próbowałam tylko podczas fikatonu, ale chyba muszę się jeszcze w to pobawić.
Taka korespondencja sztuk daje ciekawe efekty!
Natalia Lupin
Wysłany: Sob 13:13, 24 Lis 2007
Temat postu:
Dziękuję
A już się bałam, że powiesz, że potworne. Serio.
Brrr...
Hekate
Wysłany: Pią 15:47, 23 Lis 2007
Temat postu:
Świetna impresja, o Natalie.
To tak, jakbym tam była. Wszystko współgra ze sobą i tonie w światłach - nawet nawiasy, których bardzo nie lubię, tutaj wpasowały się idealnie.
Takie to młodopolskie w wykonaniu. Doskonałe w stężeniu, ale gdybyś z tego zrobiła powieść jak co-po-niektórzy młodopolanie, to...
brrr
Natalia Lupin
Wysłany: Wto 17:18, 13 Lis 2007
Temat postu: Bal u cesarza Franciszka Józefa
Inspiracje:
oraz
1973
J.Blunt. Raczej bardziej to drugie
Wchodzili po szerokich marmurowych schodach, płynęli przez ozdobne korytarze i holle, wchodzili wielkimi drzwiami wprost tam - do sali, źródła życia, tlenu i przepychu. Wfruwały do środka jak wielkie motyle, szeleszcząc skrzydłami falban i błyskając owadzimi oczami diamentów. Wkraczali lekkim i dumnym krokiem, pionowe czarne przecinki, mrużąc oczy w blasku bijącym od ścian.
Swiatła. Miliony świateł.
Blask chluszcze na okna i odbija się od uczernionych nocą szyb, i na powrót zalewa posadzki spienioną falą. Tańczą na szczycie tej piany, wirują wśród bryzgów i błysków, wzniecają klamerkami pantofli fontanny ciężkich kropel. Muzyka zlewa się na ich głowy kaskadami, burząc misterne fryzury i wplątując się długimi pasmami w grzebienie i spinki. Wiruje, faluje roziskrzone morze w jednostajnym rytmie walca.
Zawrót głowy. Uśmiech. Szybciej, szybciej, lżejsze kroki, już nikt nie dotyka podłogi. Złoty blask zalewa ich po czubki głów, złote są perfumy drażniące powonienie, złoty policzek przy policzku. Głośniej, mocniej, skrzypce i kontrabas, nieprzemożona fala dźwięków. Już nie ma nut, odleciały na skrzydłach strojów tysięcznych tancerzy i przez rozbite muzyką witrażyki pocwałowały w noc - czarne dźwięczne pegazy! Wirowanie okręca falbany coraz gwałtowniej, stopy kreślą coraz szersze kręgi na śliskiej posadzce, znaczą je błyszczącymi żyłkami.
Again! Jeszcze raz!
Gdy zamykają oczy, nic nie znika: wciąż złoto, wciąż alabastry, wciąż światło, rubiny, iskry- muzyka, muzyka, muzyka! Czarne dłonie (rękawiczki), białe dłonie (koroneczki), nierozerwalny splot palców. Oddech, oczy, poszum sukien i kroków, niezliczonych odpływów w takt walca.
Już ciszej, łagodniej, wolniej; już nie starcza sił, podłoga faluje pod zmęczonymi stopami, jasne kwadraty posadzki uginają się pod miękkimi kolanami.
Zasypiają w ich ramionach, płynąc w ostatnim tańcu, węsząc złoto i wodę kolońską, strzygąc uszami na skrzypce i unosząc pod powiekami iskrzący pył brylantów.
Budzą się samotne, układają przypruszone śniegiem włosy i skręconymi palcami strzepują popiół z wyblakłych koronek, aksamitnych fałd dawnej świetności. Przyjmują w pomarszczone piersi zapach kurzu i spłowiałych perfum, czekając na ostatni szelest odchodzacego z ich pamięci gentelmena. Owijają pierzastym szalem swoje przedwiekowe szyje i sięgają po ostatni (ostatni już naprawdę obiecuję kochany) kieliszeczek tokaju.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin