Autor Wiadomość
Atra
PostWysłany: Śro 14:55, 25 Sty 2006    Temat postu:

nie ma jak dobra miniaturka Very Happy podobało mi się
a tak na marginesie - ja jestem ewa, a moja matka anna Wink
Nazgul
PostWysłany: Pią 22:09, 20 Sty 2006    Temat postu:

Ja też do końca nie wiem o co chodzi, ale mi się podobało.
Trilby
PostWysłany: Śro 11:51, 18 Sty 2006    Temat postu:

Aj aj. blizny różowe...

ino od czego?

ładne, ale tym razem nie wiem do konca do co chodzi Wink
Aurora
PostWysłany: Śro 10:51, 18 Sty 2006    Temat postu:

*Rzogląda się dokoła i szpecze Freeze na ucho*
- Cii, już niedługo, zabieram się za przepisywanie...
*koniec offtopu*
Freeze
PostWysłany: Śro 10:32, 18 Sty 2006    Temat postu:

Króciutkie...Nawet bardzo. Ale ładne. Podoba mi się.

A tak aporops...Kiedy będzie romansik z Edziem w roli głównej? Very Happy
Aurora
PostWysłany: Śro 10:19, 18 Sty 2006    Temat postu: Nie bój się fal...

Chyba zatytułuję ten cykl miniaturek 'Drzewami uczuć'. Wszystkie mają jakieś oparcie muzyczne i drzewne... Więc, jak zdążyłyście zapewne wydedukować, w pewien sposób tematyka będzie podobna, jak w 'Obudź mnie kiedy minie jesień'.
Ale tym razem drzewem przewodnim jest jabłoń.
Muzyka: 'Życie to surfing' Myslovitz

Jabłoń

Wstawaj – życie to surfing, więc nie bój się fal

Siedzi. Po twarzy jak oszalałe – płyną łzy.
Czerwone plamy policzków. Krańcowe wycieńczenie łez w zmętniałych zbiornikach.
- Wstawaj – gorzki jak herbata głos brata. – Wstawaj.
- Nie – kamienny spokój spadających głazów.
- Musisz wstać – brat łagodnieje. Duże brązowe dłonie na jej kolanach.
- Nic nie muszę – obojętność diamentów oczu.
- Weź się w garść. To… kiedyś minie – on niczego nie rozumie. To nie minie. To jest. Teraz jest. Nieważne, co było albo będzie. To JEST.
- Kiedyś obie zrozumiecie. I zapomnicie. Idź do niej – podaje jej dłoń. Ewa wstaje.
Wychodzi na podwórko.
Ania siedzi skulona na zepsutym, drewnianym krześle. Pustym wzrokiem wpatruje się w jabłoń. Przemija czas kwitnienia. Więcej różowych płatków spływa z wiatrem na rzadką trawę.
- Kochanie… - nachyla się do niej. Ania udaje, że nie słyszy. Tylko pusty wzrok.
- Przepraszam – głaszcze córkę po jasnych włosach. – To moja wina. Wybacz mi.
- Wreszcie sama o sobie zadecydowałam – głos brzmiący jak szelest nakrochmalonej pościeli. – A ty znów się wtrąciłaś.
Anna wstaje i wyciąga nadgarstki ku matce.
Jasnoróżowe (jak płatki kwiatów – przebiega Ewie po głowie) blizny krzyczą i uśmiechają się szyderczo. Matka odsuwa się od córki.
Dziewczyna naciąga rękawy bluzki tak, żeby zasłoniły ślady.
Na czarnym materiale ląduje ostatni płatek.
- Dziękuję.
Anna z płaczem chowa się w domu.
Ewa pada wyczerpana na krzesło. Zaczyna płakać. Trzask drewnianych drzwi wydaje się jej najpiękniejszym odgłosem na świecie.
Patrzy przez łzy na cichą, szarą jabłoń. Na ramieniu czuje dotyk ciepłej dłoni.
- Udało ci się.
- Myślę, że tak… Udało się nam.

KONIEC

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group