Autor |
Wiadomość |
Ageliza |
Wysłany: Wto 13:08, 13 Lut 2007 Temat postu: |
|
mówiłam, mówiłam!!!
że za szybko się kończy!
Drogi Najcie, dawmno tu nie byłam, więc twojen głupie pytania w stylu po co bajka w opowiadaniu przywracają mi chęć do życia xD
tylko się nie obrażaj.
kocham dzięcioła( a także jego dom ;P )
a czasem to normalnie dreszcz mi po karku przebiegł. |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Pon 17:40, 12 Lut 2007 Temat postu: |
|
J atylko chciałam powiedzieć, że starałam się poprawić rozdarcia stylistyczne 9szczególnie w wypowiedziaćch Mai) i wydłużyłam tekst nieco w niektórych miejscach. Howg. |
|
|
Nightwish |
Wysłany: Wto 18:27, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
taaa, znam to:)
Ja chyba wracam do kończenia Forgeta, bo mnie zaraz te wredoty, główni bohaterowie zamęczą |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Wto 18:25, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Tak. Wszystko było w głowie, ale nie chciało mi się spisać. No i troszkę się chyba styl naruszył...
A, i było pięć zakończeń. Każde ostateczne. |
|
|
Nightwish |
Wysłany: Wto 18:21, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
No owszem, ładna
A ta zmiana nastroju to przez pisanie w częściach? |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Wto 18:13, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Wiem. To jest... wyrywka. Ale wg mnie bardzo udana. Uwielbiam bajki. |
|
|
Nightwish |
Wysłany: Wto 18:10, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
ale nie ma nic wspólnego z tekstem < czasem też tak mam. U mnie właśnie bohaterowie na gwałt się domagają dodatku do "don't forget me" z happy endem> |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Wto 18:08, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Co do tych zmian stylu- koniec z opowiadaniami w częściach! Od tej pory piszę na jeden raz. Słowo
Bardzo się cieszę z komentarza Szefowej i Najta.
Hekate, na pewno nie przesadzasz. Jak znajdę moment to dorobię spokojne przedłużenia, jeszcze nie wiem gdzie, ale się postaram.
Kuchnia jest normalnie, obok pokoju, okna na jednej ścianie są.
A co do bajki... musiała tam być. Sama tam wskoczyła i poszła sobie własnym torem, dyktując się na klawiaturę właściwie bez mojego udziału. To się zdarza w różnych tekstach- przynjmniej mi. |
|
|
Nightwish |
Wysłany: Wto 16:55, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
No więc... eee... może to będzie średnio mądre pytanie- ale po co była ta bajka w opowiadaniu??
No i troche się pomieszało, koniec jest mocno zagmatwany.
Na początku-
pierwszy akapit- typowa gawęda, jakoś takie mam skojarzenie
dalej- Piękna i Bestia
a potem to klimaty rodem z książek A. Kańtoch <"Diabeł na wieży>
Ale niezłe, choć nie całkiem pojmuje je
Opisy są bardzo dobre. Chociaż ja nie mogę sobie wyobrazić jak jest ta kuchnia. Jak narazie widze że ona wychodzi na zewnątrz i gdzieś w oddzielnym budynku jest kuchnia, do której wskakuje przez okno.
No i w baśni są śliczne porówania- typowa baśń
Z tworzeniem natroju nie masz problemu. Klimat opowiadania wyczuwalny w powietrzu. Naprawdę niesamowity efekt. |
|
|
Hekate |
Wysłany: Sob 17:48, 23 Wrz 2006 Temat postu: |
|
Narabiam literackie zaległości!
O Natalie, aleś pomieszała gatunki, normalnie aż strach się bać! Początek baśniowa-fantasy, koniec - dreszczowiec rodem z wyobraźni Kinga! Sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale w każdym razie te różnoraki fragmenciki trzymają się kupy, co mnie niewymownie dziwi
Lubię to opowiadanie, bardzo, baaardzo! Ale nie ukrywam, że pierwsza część oczarowała mnie zdecydowanie bardziej. Mam wrażenie, jakbyś w tym drugim fragmencie za szybko zbiegała z górki. Akcja gna na łeb i szyję, a przecież nic nie stałoby na przeszkodzie, gdybyś się od czasu do czasu zatrzymała: a to na lustrze, a to na innym cudnym szczególe. Brakuje mi czegoś w środku, czuję niedosyt. Końcówka z szaleństwem Shyloka bardzo dobra, ale... ale to wszystko za wcześnie.
No nie wiem, przeczytaj to sobie raz jeszcze i się zastanów. Może jak zwykle przesadzam. |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Sob 18:17, 16 Wrz 2006 Temat postu: |
|
Uch. Przepraszam za myślniki. To najgorszy element pisania |
|
|
blaidd |
Wysłany: Pią 1:46, 18 Sie 2006 Temat postu: |
|
Kiedy przeczytałam, że Shylok zaśmiał sie ptasim głosem, pomyślałam, że to on jest tym ptakiem (por.: odbicie w lusterku), aż mnie zmroziło. Ale teraz już też nie wiem, nic innego chyba na to nie wskazuje.
Uuuch, jak ja już chcę takiej jesieni! Deszczowej lub słonecznej, pachnącej zgniłymi liśćmi, astrami, chryzantemami, jabłkami. Chłodnej i wietrznej. O ciemnych chmurach, prawdziwie romantycznej. Niepokojącej i tajemniczej. I jej kolorów chcę - ciepłych, zgniłozielono-brązowych, czerwono-złotych. To moja najukochańsza pora roku.
I najlepiej ją spędzać w takich domach, jak ten dzięciołowy. W takich, jak stacja geografów w Murzynowie o krok nad Wisłą - szum wiatru i drzew i wielkiej rzeki, zimno, trzeszczenie drewnianych schodów i podłóg, kominek i niestworzone historie przy nim opowiadane...
Właśnie, dlaczego chcę wiedzieć, kiedy się boję? Zawsze się nd tym zastanawiałam (te wszystkie "Nie idź tam!" wykrzykiwane do bohaterów filmów, którzy zdąrzają do ciemnego pokoju, w którym nie powinno być nikogo/niczego, a jednak dobiega stamtąd jakiś dźwięk... - Postępuję tak samo, jak ci bohaterowie. czy to rodzaj instynktu?). Właśnie, mialam deja vu, kiedy to przeczytałam - taki sam problem podjęłam w jednym fragmencie Instynktu.
I ta wyobraźnia... pewnie mam ten sam problem. Horrory przeżywam niesamowicie emocjonalnie (po Harry Angel płakałam ze strachu, a przysypiająca Vass musiala mnie uspokajać), potem wszędzie widzę to, co w filmie/książce. Mimo to lubię się tak pobać. Człowiek jest dziwny.
Miałyśmy kiedyś z Vass taką historię: w pokoju było mroczno, paliła się mała lampka. I nagle gardło zaciska mi się, serce przyśpiesza. "Ej...", mówię i wskazuję na cień na opadającej części obrusa. A tam... ten cień musiał należeć do jakiejś maszkary - miał uzębiony długi pysk i wyciągnięte szponiaste ręce. W pokoju ozwał się pisk - mój i siostry. Podbiegłyśmy do siebie i oglądamy się po pomieszczeniu w poszukiwaniu źródła cienia. Metodą szturchaniową doszłyśmy do tego, że to taki rodzaj paproci o ciągłych, długich liściach daje taki cień. Szybko zaczęłyśmy zmieniać ułożenie liści, ale duzo to nie pomagało, a my byłyśmy nieźle przestraszone, choć śmiałyśmy się z siebie. W końcu trzeba było usunąć kwiatek z drogi światła. Pierwotny lęk? W końcu przecież wiedziałyśmy, że to tylko paproć, a jednak starałyśmy się ten straszliwy obraz usunąć...
Ten kawałek, kiedy opisywany jest ptak w kuchni, pod koniec odnosi się do Shyloka? Bo w ostatnim zdaniu wyglada to tak, jakby była mowa nadal o ptaku:
Cytat: | Potem popatrzył na samego Dzięcioła i zatrząsł się od tłumionego suchego chichotu.
Poczuł gorący oddech na karku. Rzucił się w tył i uciekł z kuchni, jęcząc cicho ze strachu. |
Natuś, używaj spacji po obu stronach myślnika w dialogu, lepiej to wygląda.
Cudowna opowieść. O jesieni, o wyobraźni, o mroku drzemiącym w starych domach i w człowieku. O prawdzie i nierzeczywistości, zabobonach i wierzeniach. O rozsądku i o instynktownej wierze w pewne ponadnaturalne zjawiska...
Dzięciołowy dom należy do moich najulubieńszych opowiadań na Forum. jest w moim ukochanym stylu i o ukochanych sprawach (coś jak Instynkt, no naprawdę, Nati! Może Ci prześlę to, co już napisałam i cosik mi doradzisz, skoro tak świetnie poradziłaś sobie z powyższym Dziełem...?)
No co ja mogę teraz...? Nic, tylko...
(mocno tuli) |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Czw 10:18, 17 Sie 2006 Temat postu: |
|
Tak, to koniec.
Nie wiesz?! A, jak to dobrze! Takie było założenie, ale nie jestem pewna w dalszym ciągu, czy wybrnęłam.
Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem zadowolona, że się podoba!!! <love> |
|
|
Aurora |
Wysłany: Pią 10:03, 11 Sie 2006 Temat postu: |
|
Natalio, czy to już koniec?... Wprawdzie nie widziałąm nigdzie tego słowa, ale...
To opowiadanie jest cudowne... niesmaowite, nadprzyrodzone i niezwykłe.
Jest jak senny koszmar, z którego nie możesz się obudzić - dziwne stwory, lusterka... sama już nie wiem, czy to obłęd Shyloka, czy Coś. Czy Diabły...
Brr...
Cytat: | Był tam, patrzył na Maię, olbrzymi, przerażający. Stroszył purpurowe pióra i wyszczerzał zębaty dziób w grymasie uśmiechu. Złote oczy byłyby piękne, gdyby nie ta nienawiść, która świeciła mocniej niż płomienie zaklęte w źrenicach. Ptak wstrząsnął się, gubiąc z piór martwy popiół, który osypał się prosto na głowę Dzięcioła. Patrzył w dół na zdrętwiałego chłopaka. Potem popatrzył na samego Dzięcioła i zatrząsł się od tłumionego suchego chichotu. |
Opis tego ptaka wywołał we mnie dreszcze, brr...
Naprawdę, naprawdę, gratulacje, Nat. To jest świetne... uwielbiam Dzięcioła. |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Śro 19:18, 02 Sie 2006 Temat postu: |
|
pojechaliśmy na konkurs. Wrócimy jak wrócimy. Buziaki -
Maja |
|
|