Autor |
Wiadomość |
Vassir |
Wysłany: Sob 15:07, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
Blaiddi, Nat, off top Ale co do niego, o co chodzi?... Nie rozumiem... Z tym, że można śmiało poprzenosić kilku bohaterów, nie mam nic przeciwko. Monsieur Remusku - merci bien. |
|
|
Remusek17 |
Wysłany: Sob 14:58, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
całkiem w porzadku opowiadanko
|
|
|
blaidd |
Wysłany: Sob 13:02, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
A to jest normalna książka? I czyta się ją na głos, tak? |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Sob 12:24, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
Atramentowe serce polega na tym, że lektor czytając "wyjmował" postacie z książki do tega świata, a te stąd zdarzało mu się niechcący odsyłać tam... |
|
|
blaidd |
Wysłany: Sob 0:17, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
Nie czytałam. A jak mam "wyciągnąć Nekromantę"...?
Przepraszam, ale miałam chyba za bardzo patriotyczno-zakrapiano-świeżopowietrzny dzień i otumanionam. |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Pią 19:24, 09 Cze 2006 Temat postu: |
|
Mamy lektorkę! Czytałaś Atramentowe serce, Blaidd? Wyciągnij Nekromantę... Vassir chyba byłaby szczęśliwa |
|
|
blaidd |
Wysłany: Pią 11:02, 09 Cze 2006 Temat postu: |
|
W cytacie przytoczonym przez Orę zmieniłabym "taka słodka" na "tak słodka". Tak jest rytmiczniej i nacisk pada na ważniejsze słowo: "słodka". Przynajmniej ja tak to czytam. |
|
|
Aurora |
Wysłany: Pią 10:54, 09 Cze 2006 Temat postu: |
|
Na początek coś, co bym zmieniła:
Potem zabiłem naszych sąsiadów, co na nas nanieśli starostwu
Myślę, ze tu akurat raczej 'donieśli'. Nanoszenie mi się tylko z mapą kojarzy...
Ale to najmniej ważna kwestia.
Vassir pisze dobrze, wręcz bardzo dobrze.
Nie powiem, żeby mnie to porwało za serce, podobnie, jak Szefową - tekst musi łapać za serce, porwać dogłębnie.
A tutaj nie ma emocji. Jest to takie suche sprawozdanie kogoś, kto utracił wątek życia. Wątek istnienia.
Ale utracił go już dawno, rana przyschłą - nie zabliźniła sie, ale przyschła.
Jest to spowiedź kogoś, kto jest własnie taki, jak ten tekst - suchy, opanowany, wewnątrz kipia emocje, uczucia, jednak nie wydostają się na zewnątrz.
I właśnie wydaje mi się, że 'Nekromanta' jest przykładem opowiadania, które ma w sobie taki ładunek emocjonalny, który jest schowany - za suchymi słowami, krótkimi zdaniami i pozorną suchością.
Jedyne uczucie, które jest 'na wierzchu' to nienawiść. Ale jest ona takim pławikiem, przy wędce - wiecie, tylko jego widzimy. Myślimy, że wiemy, co się dzieje, ale prawda jest ukryta. Pod wodą.
Prawdziwe przesłanie wprawdzie nie porywa, nie łapie za serce... Lecz u mnie za to pozostawiło po sobie ślad. Haczyk. Zimny, wbity w serce, pełen żalu, smutku, tęsknoty.
Opowiadanie porusza wewnętrznie. To taki... przykład literatury-autyzmu - na zewnątrz nib nic się nie dzieje, suchość, cisza, pewien spokój - ale wewnątrz nie wiemy, co się dzieje. Być może aż kipi z emocji, chce się bawić, płakać, smiać.
A moja zemsta była słodka.
Taka słodka, że w lukrze chciałem znaleźć sens mojego życia.
Tak ci się wydawało. Była gorzka. Teraz to widzi - była gorzka, a wydawała się słodka.
Nie wiem, czy mi się podobało, ale lodowy kolec chyba utkwił w sercu.
Spowiedź nekromanty, mordercy, spowiedź bez emocji, pełna nienawiści, żalu, smutku, zła.
A wewnątrz niej - białe róże...[/url] |
|
|
blaidd |
Wysłany: Czw 20:43, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
Ja! Ja też już jestem! Ale nie będę bardzo obiektywna, bo Heprisa kochom (siestra - nie bij).
Uważam, że jego historia to najlepsze, najgenialniejsze, co Vassir wymyśliła. Największy sentyment mam do tego okresu, kiedy Na'sera przebywał czterysta lat w pustynnym Vartha-riar i nie mógł niczego opetać, żeby się stamtąd wydostać. Co sto lat obiecywał Bogu i ludziom, że zrobi coś innego, byle go ktoś lub coś uratowało. Wreszcie przyleciał kruk. Ale już było za późno, bo po czterystu latach, Hepris mógł już tylko zabijać...
A kruki zostały jego przyjaciółmi i sługami.
Tak, opowiadanie jest gładkie. Nie ma w nim emocji, przeskoków z jednych uczuć na inne. Jest tylko smutek zgorzkniałej właściwie istoty. Bo to się już wydarzyło, nie da się tego odwrócić, a czas pomógł w opanowaniu płaczu, krzyku, furii.
Taki już jest Hepris.
"Pewnie się domyślasz, że w miasteczku wybuchła panika?"
- bardzo mi się podoba to zdanie w swym kontekście. To jedno z takich zdań, przed którymi następuje chwila głuchej ciszy, przerwa, implozja. A potrzebne są one, potrzebne. Dodają czegoś takiego... takiego odczucia powagi. Zawsze czytam je pomału - czy to na głos (uwielbiam czytać komuś na głos - siostra może zaświadczyć), czy w myślach. |
|
|
Natalia Lupin |
Wysłany: Czw 20:19, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
No więc jestem.
1) Rozumiem, o co Hekatce chodzi.
2) Ja bym powiedziała, że te teksty Vassir są gładkie. Już użyłam tego sformuowania, teraz wyjaśnię. Przy Maulu było to troszkę inaczej, ale ten tekst jest gładki, bo nie ma w nim pasji człowieka (demona) cierpiącego. Wszystko jest z perspektywy czasu, słowa miękko omywają tragedię, nie zatrzymując się na żadnych zadziorkach czy szorstkościach. Mówiący nie chce dopuścić nas bliżej niż trzeba, by opowiedzieć tę historię. To daje trochę zimne wrażenie- i tu rację ma Szefowa- calość przypomina dawną budowlę. Dla mnie- pełną maieryczności, dumy i niedostępności, którą możemy poznać i zwiedzić, ale której nigdy nie odgadniemy w pełni, bo... ona tego nie chce. Takie budynki (i opowiadania) się zdarzają.
3) Podobało mi się. Nie ukrywam- jestem fanką vassirowej twórczości! Takiego chłodu mi trzeba, po moich rozgorączowanych książkach z dnia codziennego. |
|
|
Hekate |
Wysłany: Czw 18:48, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
Może po prostu nie "czuję" twojego pisania. Bo przecież nie twierdzę, że jest złe, to nie tak, styl masz dobry, masę pomysłow, inność. Tu chodzi chyba o coś innego, ulotnego. Ja bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkiego, co czytam, stąd moje dziwaczne opinie...
Przydałoby się więcej komentarzy na temat tego opowiadania! |
|
|
Vassir |
Wysłany: Czw 18:41, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
no, jejku, mała awaria, cuda się dzieją z tym moim netem!!!
No, tak też sądziłam... Chyba nie za bardzo lubisz tego mojego sposobu przelewania czegokolwiek na papier... Uff, no nie gniewam się, staram się ciebie zrozumieć i w miarę pojąć, czy źle piszę i czy masz rację. Bo nigdy z góry nie zakładam, że to co ja piszę jest najpiękniejsze pod słońcem, i w ogóle naj, naj... Nie mniej jednak... muszę się zastanowić. Dziękuję za odpowiedź. |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 18:33, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
kurczę, net mi wysiada, proszę kogokolwiek... administratora o wykasowanie drugiego niepotrzebnego mojego postu (Vassir) przeepraszam za to. |
|
|
Hekate |
Wysłany: Czw 18:28, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
Kurcze, nie wiem jak to wyjaśnić. Twoje opowiadania kojarzą mi się z czymś odwiecznym, zimnym i ogromnym. Z jakimś zabytkiem dawno umarłej cywilizacji. Trochę to głupio brzmi, ale tak czuję. Stąd dystans - ja lubię "rozmawiać" z opowiadaniami, lubię, gdy z takiego tekstu wychyla się żywy, czujący człowiek. U ciebie niby są uczucia, bo je opisujesz, ale to tylko słowa, bez odniesienia do rzeczywistości. To co powiem, może być krzywdzące, mam nadzieję, że się nie pogniewasz - wydaje mi się, że sama też nie czujesz tego, co piszesz. Skupiasz się na opowiedzeniu historii i robisz to z zewnątrz, beznamiętnie, chociaż narracja jest pierwszoosobowa.
Chyba już jaśniej nie mogę |
|
|
Vassir |
Wysłany: Czw 18:19, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
Zapamiętam o nanoszeniu i donoszeniu!!! (czerwieni się). "nie mogę też szczerze pochwalić" - i baardzo dobrze, bo wklejam te wypociny po to, by ktoś je ocenił tak jak potrafi.
Co do ujmowania rzeczywistości... hmm, nie dokońca wiem, o co chodzi. Ale teraz ujęłam ją z perspektywy demona śmierci, który rozumiuje po demonicznemu. Nie po ludzku. Z tym... nie wiedziałam, że biorę czytelników na dystans I co to znaczy, że piszę... nieludzko?... To wada? Jeśli tak, na czym polega? Ojej... Tyle pytań... |
|
|