Autor Wiadomość
Remusiątko
PostWysłany: Nie 10:45, 17 Cze 2007    Temat postu:

Boję się, że Jo coś spapra w VII tomie. Że nas rozczaruje, że pójdzie na łatwiznę, że nie będzie okazji do wzruszeń, że VII tom nie stanie się naszym numerem jeden. Mam słuszne obawy...? Jasne, że tak. Nadal opłakuję połączenie Złotego Chłopca z Płomiennym Kociakiem [atak kwiku].

Bardzo chciałabym, żeby mroczna i zagadkowa przeszłość Sevcia wyszła w końcu na jaw. Dużo dodatkowych informacji plus jeszcze więcej niedopowiedzeń, żebyśmy MY mieli o czym pisać.
Tak, oczekuję hapiendu. Od strony 'dobrego napisania' jak i od strony mojego 'chcenia'. Oczekuję opisów przeszłości niektórych bohaterów i oczekuję jeszcze większej ilości niedopowiedzeń.
Śmierć Voldi'ego. Tak, to raczej pewne. Śmierć Pottera już raczej mniej. Po cichu stawiam na to, że Hagrid zginie bohatersko ratując Harry'ego. Był przecież jego pierwszym przyjacielem, nie zapominajmy o tym.
To jest taka moja wizja: hapiend i poświęcenie kogoś naprawdę ważnego.
Nightwish
PostWysłany: Pią 10:36, 08 Cze 2007    Temat postu:

hm... ja bym się wypowiedział... < patrzy na poprzednie strony, dyskusja na temat udziału płci męskiej w tym tamcie> ale się nie wypowiem < to tak ostentacyjnie miało wyjść>
Ceres
PostWysłany: Pią 10:05, 08 Cze 2007    Temat postu:

Ja się zasadniczo zgadza, z wersją Smagliczki, pomijając jeden szczegół. Hermionę zamienić rolami z Harrym i wszystko będzie jak trzeba.

Chociaż muszę wam powiedzieć, że żadnemu z nich nie pasuje rola Heli. Ona była zbyt... puchońska.
Natalia Lupin
PostWysłany: Czw 14:30, 07 Cze 2007    Temat postu:

Ja wiem, co będzie! Lily nie zginęła, tylko żyła w ukryciu przez te wszystkie lata, na wyspach japońskich i opiekowała się swoim drugim dzieckiem- Córką, Która przeżyła. Voldemort ich dorwie i zabije, a Harry dorwie Voldzia i zabije, bo odebrał mu rodzinę, którą dopiero odzyskał...
/z uszu wydobywa się głośne 'pffffff' i dym/
/mózg sie przepalił/
Przepraszam. U mne jest 30 stopni.
A tak serio, to... śmierć Remusa jakoś by mnie nie zabiła na miejscu. Nawet byłaby na miejscu. Oczywiście, wolałabym, aby przeżył, ale jakoś tam...
smagliczka
PostWysłany: Śro 22:54, 06 Cze 2007    Temat postu:

O. Mam nadzieję, że coś będzie o Lilce. Te jej oczy zielone.. hehe...

Kiruś, nie martw się. Jakby co, to razem skończymy z depresją. Ja też się utożsamiam i to nawet chyba za bardzo. Zrozumiałą rzeczą jest, że się wczuwasz, jak czytasz. Ale widział kto człowieka, co siurka nosem, pisząc własne opowiadanie? To już przesada chyba. Jakaś skaza emocjonalna (może to przez ten Czarnobyl czy jak? Razz)

No. A jam całkiem zieloną, szumiącą nadzieję, że Jo jakąś zagwozdką zakończy. Nie wierze, że będzie to jedno z tych infantylnych zakończeń w stylu: "uratował świat i przeżył" albo "uratował świat i zginął".
Do d... pupy z takimi zakończeniami. Nie chce mi się wierzyć, że Jo tak się męczyła przez kilkanaście latek, układała historyję dokładną i długaśną, żeby na koniec banałem walnąć takim, że rzyg.

Ble...
Kira
PostWysłany: Śro 22:13, 06 Cze 2007    Temat postu:

Percy...? Być może zginie, chociaż z drugiej strony on się nie zalicza do pierwszoplanowych postaci, z których któraś musi zejść. Ale na liście podejrzanych jest ^^

Smag, troszkę źle się wyraziłam. Zawsze wolałam bohaterów tragicznych od tych, co za nic dostają gwiazdkę z nieba, ale ostatnio po prostu stałam się jeszcze wrażliwsza na tym punkcie. Na dobre mi to nie wyjdzie, bo mam tak straszliwe tendencje do uosabiania sie z bohaterami literackimi, że wkrótce pewnie skończę z depresją -__-

O, a żeby nie było offtopu, to ze swej strony dodam jeszcze, że chciałabym, aby zakończenie HP zaskoczyło nas jakimś niespodziewanym "dynksem" - szokującym obrotem wydarzeń albo rozbiciem jakiegoś złudzenia, w którym pogrążaliśmy się przez ostatnie 6 tomów. Coś miało być niby o Lily...
yadire
PostWysłany: Śro 21:59, 06 Cze 2007    Temat postu:

Ja mam nadzieję, że Percy. Albo Molly. Do reszty siakoś przywiązana za mocno jestem.
smagliczka
PostWysłany: Śro 21:07, 06 Cze 2007    Temat postu:

Kurczę, Kira, ty masz fazę OSTATNIO na bohaterów, nazwijmmy to: tragicznych?
Ja mam taką fazę odkąd pamiętam. Takich, co życie mają posrane i nielekkie, takich, co im w większości pod górkę, nierozumianych przez innych, nawet przez samych siebie. Co harowali i niczego się nie dorobli, co poświęcali wlasny tyłek, a nikt tego nie doceniał, co nic nie posiadali, a i tak zabrano im wszystko, co umarli, a nikt tego nie zauważył... A jak zauważył, to nie opakliwał. I na pogrzeb nie przyszedł. I teraz nagrobek stoi pusty, a napisy, kto tam leży, już dawno się zatarły. Zresztą, kogo w ogóle obchodziły...

No dobra, rozpadziłam się. Razz

Ale tacy bohaterowie mnie ruszają. Może ja po prostu lubię się smucić czytając???

Obawiałam się śmierci Remusa, jeszcze czytając tom5, ale teraz, po zapoczątkowaniu romansu, nie wydaje mi się, by Remmy miał zostać "stracony". Myślałam wcześniej, że Jo wykończy Huncwotów wszystkich. Glizgoona to mi nie szkoda, ale Remmy (hlip).
Kurczę, nie chcę też, żeby Severus wykopyrtnął. Niech on lepiej się zaszyje, i zniknie.
Niech będzie jakieś ostatnie starcie, a po nim Sev rozpłynie się w tajemniczych okolicznościach. I niech słuch po nim zaginie. O. Tak byłoby najpiękniej, moim skromnym zadaniem. Taki odlot Nietoperza w nieznane (pod osłoną nocy). Cool

A Harry. Niby główny bohater i podczas czytania widzimy wszystko jego oczami, więc trudno by było nie przyzwyczaić się do niego w pewnym sensie. Teraz jest mi obojątny jego los, ale podejrzewam, że jak zacznę czytać ostatni tom, za wszęlką cenę będę chciała, by jednak dzieciak wyszedł z tego cało. On i reszta.

No, ale ktoś zginąć musi. Na pewno ktoś z Zakonu. Mam wrażenie, że ktoś z Weasleyów. Molly tak strasznie się obawiała śmierci któregoś członka rodziny i mam wrażenie, że to było swego rodzaju "prorocze" - taka mała przygrywka Jo, przed wielkim koncertem. Bo już i Artur był ranny i Bill, Ginny była w śmiertelnym niebezpieczeństwie w Komnacie Tajemnic.
Jak dla mnei ktoś w Weasleyów niechybnie zginie!


MHROOOK nadchodziiii!!! ZUO się czai... Kryjcie się Weasleye!!!
Nath
PostWysłany: Śro 20:17, 06 Cze 2007    Temat postu:

Ja tam Harrcia nie lubie jako postaci..niech sobie umiera:P Czy jestem bez serca? Najbardziej to sie martwie wiadomo o kogo...
Kira
PostWysłany: Śro 20:10, 06 Cze 2007    Temat postu:

Osobiście nie mam nic przeciwko temu. Nie tylko dlatego, że mam ostatnio fazę na nieszczęśliwych bohaterów którzy żyli w smutku i beznadziei i wcześnie umarli w jeszcze bardziej smutny sposób, ale po prostu dla mnie to właściwie jedyna możliwość zakończenia takiego... no, nie happy-endowego. A ja takich zakończeń to w zasadzie nie lubię Wink
Nath
PostWysłany: Śro 19:42, 06 Cze 2007    Temat postu:

Ktos zginie..i to na pewno nie bedzie jedna osoba..tak mi sie zdaje. Zgadzam sie ze stweirdzeniem, że Tonks i Remus sa bardzo zagrożenii, ale przeciez Rowlingnie tworzyła by ich związku tylko po to aby ich za chwilę zabić.
A jak by Harry zginął?? To by było ciekawwe:P
Aurora
PostWysłany: Śro 18:22, 06 Cze 2007    Temat postu:

A ja podświadomie oczekuję bardzo wzruszającej śmierci kogoś z pozytywów. Takiej naprawdę wzruszającej, och, ach, żeby szczęśliwe zakończenie jednak zostało okraszone łzami 'tyle ofiar potrzeba było, aby dobro zwyciężyło! Ginny wypruto flaki, a Harry'emu na pociechę pozostała tylko jego blizna'. Stanowczo, musi ktoś zginąć i zginie. Jak dla mnie Snape może zginąć - oczywiscie nawrócony, etc., etc., byle potem w ostatnim rozdziale nie pojawiło się stwierdzenie 'od tamtej pory Snape zaczął myć włosy, ubierać się jak dzieci-kwiaty i odkrył w sobie miłość do wszelkiego stworzenia bożego, w szczególności *** (czyt. jakiejś pyenkney y cudowney mary sue)'.
No cóż, zostało nam półtora miesiące czekania...
Kira
PostWysłany: Wto 21:33, 05 Cze 2007    Temat postu:

Matko, im bliżej jest wydanie VII tomu, tym częściej zastanawiam się kto zginie. No bo czy możemy być pewni na 100% kogokolwiek z wyjątkiem Voldemorta? Nie. Niby zagrożony jest Severus, ale w jego przypadku zarówno śmierć jak i ocalenie miałyby sens, zagrożeni są Remus i Tonks, ale nie jestem pewna czy sensowne byłoby rozpoczynanie ich wątku romansowego pod koniec VI tomu tylko po to, by go zaraz w siódemce skreślić, zagrożone jest Trio, ale nie wiadomo czy Rowling nie wpadnie w ton literatury dziecięcej, w której dobrzy bohaterowie zawsze przeżywają...

... ło mamo złota, no ciekawa jestem no Wink
Nath
PostWysłany: Wto 20:01, 05 Cze 2007    Temat postu:

A ja przynam sie bez bicia..kocham dobre zakończenia! Po złych mam depresję i zły nastrój przez długi czas. MOgłoby się to wszytsko tak pieknie skończyć..ale tak nie bedzię. Rowling pewnie powyzyna większa część bohaterów..zostawi tylko kilku żeby nie było ze jest taka bezlitosna.
Lena
PostWysłany: Śro 12:00, 17 Sty 2007    Temat postu:

A kysz, a kysz! Żadnych takich biografii widzieć nie chcę! Jak tu po czymś taki FF-y pisać?

A co do zakończenia, to jak dla mnie powinno być proste i jednoznaczne. Powinno oczywiście dojść do ostatecznej walki Dobra ze Złem, bla, bla, bla... Która pozostałaby nierozstrzygnięta, bo na wszystkich jej uczestników spadłby ogromny sejf, ewentualnie kowadło. I zatriumfowałoby ministerstwo. I to nie byłby happy end.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group