Autor Wiadomość
Aurora
PostWysłany: Wto 15:03, 23 Sty 2007    Temat postu:

Czasem to sama zaskakuję się swoim ukrytym głęboko gieniuszem, Hekate Very Happy
Muszę chyba częściej fundować sobie czytanie Twoich wierszych i próby analizy i interpretacji. Porządnie rozgrzewają szare komórki. I kto nie tęskni za pierwotnością... (w sensie, ja tak)
blaidd
PostWysłany: Wto 14:15, 23 Sty 2007    Temat postu:

(japa roześmiana)
Do usług, Szefowo.

Cytat:
Bez płomienia nie byłoby niepokoju.

No i jasne.

[A Ori to rzeczywiście geniusz interpretacyjny. Wciąż pamiętam, jak ona pierwsza - tak przynajmniej pokazywały komentarze - zrozumiała przesłanie lamentacji egipskich zawarte w Czekoladzie. Ujęła je w jednym prostym zdaniu. Bardzo się wtedy ucieszyłam, że ktoś to pojął tak, jak chciałam.]
Hekate
PostWysłany: Pon 22:59, 22 Sty 2007    Temat postu:

Dziewczęta, jesteście genialne interpretacyjnie Smile Jutro może rozwinę ten komentarz, ale dzisiaj...
Ori, normalnie mnie zatkało - tak, tak i jeszcze raz tak! Trafiłaś w dziesiątkę. No i co? Faktycznie tak trudno zrozumieć moje wiersze?

dopisek wtorkowy:
Myślę, że sedno sprawy tkwi w tytule. Pierwotny, to określenie bez przedmiotu, do którego powinno się odnosić. Stąd różnice interpretacyjne. Blaidi połączyła pierwotny z niepokojem, a Ori z płomieniem. Moim zamiarem była właśnie ta dwoistość, chociaż nie ukrywam, że płomień jest dla mnie ważniejszy. Bez płomienia nie byłoby niepokoju.
Aurora
PostWysłany: Pon 22:07, 22 Sty 2007    Temat postu:

Chyba musiałabym to czytać i czytać w nieskończoność, żeby coś pojąć.
Ale ważne są emocje, skojarzenia, etc.

Pierwotny, sam tytuł. Adekwatny do wiersza, ja tu widzę wiele pierwotności, bo i Cerber, i ten święty dąb (celtycka mitologia?... nie wiem, nie wiem).
Ogólem - kochane, pierwotne, magiczne i zatracone pogaństwo. Ale... nie tak całkiem zatracone. Bo gdzieś w nas jest, jako ten niepokój, budzący się w ciemności.
Tak mi pasuje do ostatniej pogody i moich nastrojów - noc, za oknem świszczy wiatr, a w głowie myśl - "to wiatr, czy jednak... coś innego? coś dawnego, o czym zapomniano? a może ten wiatr jest wyjącym bożkiem, zbierającym żniwo - raz na sto lat się budzi i..."

O, i ten cień. I wisielec. Cień czegoś, czego już nie ma. Cień pierwotności? Tych kultów, bożków, świętych drzew, które były? I widoczny przez okno, w szprychach roweru błędne ogniki...
I ćma. Dla mnie ćmą jest człowiek, który niebezpiecznie zbliża się do źródła światła... (którym jest pierwotność)... ale to nie jest płomień świecy, w którym spłonie ćma/człowiek. O nie, to jest żarówka, to jest ten cień, który jest tylko cieniem, jest przesłanką dawnego płomienia, może najwyżej poparzyć, ale nie spopieli...

Ja widzę w tym tęsknotę, tak dla Ciebie typową. I widzę w tym też Hekate, ale mitologiczną, żądną ofiar, cień, tęskniący do dawnych 'dobrych' czasów.

I oto moja interpretacja...
(tak, teraz będę bała się usnąć, o tak, tym bardziej, że niepokój we mnie cały czas płonie)
blaidd
PostWysłany: Pon 20:24, 22 Sty 2007    Temat postu:

Ładne. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale skojarzyło mi się z fioletem oraz dżwiękiem kartkowanej książki, szczególnie takiej, o cięzkich, białych kartkach.
Śliczne, ulotne szczegóły, zwłaszcza te ogniki w szprychach.
Ale najbardziej spodobała mi się ta strofka:
Cytat:
cień bez postaci z latarnią
kołyszącą się w rytm wisielca
na sznurowadle wiatru

Ten cień... Cień to dziwny motyw w wielu kulturach, bardzo często jest, był w dawnych wierzeniach wrogiem człowieka.
I odwrócenie punktu widzenia z latarnią. Jakby wszystko nagle stanęło do góry nogami, jakby namalował to Dali...
(zagryza wargę)
Fajne, fajne, ma nerwowy nastrój, niepokojący, ciemny.
Pierwotny? Pewnie tak. Niepokój to pierwotne odczucie.

Oł, dosłownie teraz, kiedy jeszcze raz spojrzałam na wiersz, okazało się, że zaczyna się on słowem 'niepokój'...

Czuję coś jeszcze, ale nie mogę tego określić słowami.
No i koniec, kiedy gaśnie światło. Brrr, przypomniała mi się scena z 'Pitch Black', kiedy bohaterowie uciekają ciemną nocą przed drapieżnymi kosmicznymi stworzeniami które boją się światła, ciągnąc ze sobą kiść światłowodów. I jeden z nich, okropny histeryk, nagle się odłączą, rozrywając światłowody, które zaczynają całkiem gasnąć. Odbiega w ciemność, kuca, bełkocząc coś, zapala zapałkę. W krótkim rozbłysku światła widzimy stworzenia stłoczone w ciasnym kręgu wokół niego, z rozchylonymi ostrymi dziobami, przyglądające się ofierze, odsuwające się z krótkim piskiem od maleńkiego błysku. I nagle zapałka gaśnie.

W 'Pierwotnym' zapaliła się żarówka tylko po to, żeby przywołać niepokój tym, co się zobaczy. I zgasła na koniec.

Bardzo mi się podobuje, Hekatko.
Hekate
PostWysłany: Pon 19:58, 22 Sty 2007    Temat postu: pierwotny

PIERWOTNY


niepokój zaskwierczał w żarówce;
spojrzeniem w okno zedrzeć
skrzydło ćmy
śledzić błędne ogniki
co kiedyś na manowce
a dzisiaj sobie tylko na zgubę
płoną między szprychami roweru

cień bez postaci nie dlatego
że podwórze bauera równy haft
i w ustroniu wspomnienie dzwonnicy

cień bez postaci z latarnią
kołyszącą się w rytm wisielca
na sznurowadle wiatru

coś we mnie z tego dębu świętego
jak ucieczka
wir niedomyślenia w tańcu
wyznawczyń wina chrzęst
bransolet i kości

za skrzydłem ćmy wieniec
spleciony ślepiem cerbera
- nie śpię czekam ofiary
mówi i światło gaśnie
na chwilę

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group