Autor Wiadomość
Zaheel
PostWysłany: Pon 17:17, 19 Lut 2007    Temat postu:

Miniaturki, są cudne i będę to podkreślać za każdym razem. Takie mocne. Twoja skojażyłm mi się jednoznacznie z "Gladiatorem" szczególnie wizjami Maksimusa (o ile dobbrze pamiętam imię). Krótkie, urwane zdania dodają temu wszytskim tempa, oddają myśli człowieka w takich chwilach. Łade, w doadku jeden z ciekawszych światów.
Hekate
PostWysłany: Nie 20:55, 18 Lut 2007    Temat postu:

He, he, ten twój Rzym, Harp, jest bardzo... amerykański. Przepraszam, ale tym razem, to ja się nie mogłam powstrzymać Wink

Forma i owszem pasuje do treści. Cel, zamach, cios. Cel, zamach, cios. Lubię takie eksperymenty, bo wzmagają emocje. Jestem za.

Uwaga na marginesie - trzykropki zwykle składają się z trzech kropek. Nie przeginaj z ilością, bo to błąd ortograficzny.
Natalia Lupin
PostWysłany: Sob 15:30, 10 Lut 2007    Temat postu:

Bardzo dobrze dobrana forma- te porwane zdania, poodrywane trochę od siebie to dynamizm, myślenie żołnierza, szybkie i pragmatyczne. Wymagało ode mnie totalnego skupienia, ale warto było. Tekst mocny i tardy, doskonale wyważony.
I zakończenie, takie słodkie i ciche... Prześliczne, Harp Smile
Harpoon
PostWysłany: Sob 2:30, 10 Lut 2007    Temat postu: W domu

Kolejne "Rzymskie" dzieło. Chociaż tym razem bardziej pasowałoby dziełko. Razz
Co prawda wiem, że ta napisana w pośpiechu miniaturka to nic specjalnie wybitnego, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać Wink

W domu

Pierwszy gwizdek.
Wysunął tarczę przed siebie. Rozejrzał się dookoła. Wszędzie pełno ludzi. Z prawej, z lewej, z tyłu. I z przodu, chociaż jeszcze daleko.
Kolejny krok. Wszyscy równo.
Dzieci... Martwe dzieci... Ma je przed oczami... Jego dzieci...
Zarżnięte......
Drugi gwizdek.
Uniósł miecz do góry. Wróg był już blisko. Tym razem ma zabijać swoich. Rzymian.
Wojna domowa.
Koniec świata.
Nagle zauważył, że nie myśli już o dzieciach. I dobrze.
Już blisko. Widzi swój cel. Wpatruje się w niego. W jego tarczę, jego miecz, jego nogi, ręce, głowę.
Jego cel staje się jego światem. Jego dar dla Marsa.
Trzeci gwizdek.
Biegnie. Z krzykiem na ustach zbliża się do przeciwnika.
Wróg staje. Szykuje się.
Już bardzo blisko. Cofa nieco rękę. Uderza tarczą. Cios.
Pudło. Znowu uderza tarczą. Kolejny cios. Tym razem bokiem.
Przeciwnik nie zdołał się zasłonić.
Krew na stali, krew na ręce. Unosi nogę i odkopuje martwe ciało.
Czeka, na nowego przeciwnika. Rozgląda się.
Pierwsze trupy. Sępy już krążą w powietrzu.
Nowy cel. Uderzenie tarczy odpycha go nieco do tyłu. Opiera się. Szybko cios. Ostrze trafia w tarczę.
Słyszy krzyk z prawej. Markus nie żyje.
Głęboki oddech.
Zderzenie.
Widzi odsłonięty fragment twarzy przeciwnika.
Zamach.
Dzieci.... Znowu dzieci. Widzi je niemal tak wyraźnie jak wroga. Uśmiechają się. Jedno z nich otwiera usta.
Chwila nieuwagi.
Miecz w krtani.
Pada. Chwyta się za gardło. Ktoś ciągnie go do tyłu.
..............
Leży.
Otwiera oczy. Wokół pola. Pola i trawy. Drzewa. Krzaki. Łąka.
Wstaje. Nie ma już bitwy, krzyków, wojny, krwi.
Odwraca się.
Żona. Żona z dziećmi. Biegną do niego.
Uśmiecha się.
Biegnie.
Wreszcie w domu...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group