Autor |
Wiadomość |
Hekate |
Wysłany: Nie 13:24, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Achjej, czyżbyś się zapędziła aż w moje, folkowe rejony? Wow
(chociaż mnie ostatnio bierze na country, NO WIĘC. i dalej twierdzę, że jakby ktoś ukradł moją mp4 i przejrzał jej zawartość, to by z miejsca dostał zawału) |
|
 |
Natalia Lupin |
Wysłany: Nie 13:21, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
Byłam na koncertach. Dwóch. Mam strzaskane serce.
Fanfary Transylwanii - jestem absolutnie zakochana w liderze (trąbka, na środku sceny). Trochę Bregovica, mnóstwo cudowności. Tam gdzieś widać mój wysoki łeb przy scenie, jak spijam wspaniałość z głośników.
Haydamaki - kozacki rock. I gołe torsy. Normalnie grali z Voo Voo, ale tu nie, sami grają. |
|
 |
Nath |
Wysłany: Nie 21:44, 04 Kwi 2010 Temat postu: |
|
Ja ogólnie lubię różne rzeczy:) to zalezy na co mam ochote czasem są to szanty, muzyka filmowa, irlandzkie rytmy, muzyka klasyczna typu jakis Mozart czy coś. Jednego dnia moge słuchać rocka a następnego już będzie to lady Gaga. Tak, bardzo różne rzeczy mam mojej muzyce. Teraz fazuję na the beatles na zmianę z muzyka lata50. |
|
 |
Szczęśliwa |
Wysłany: Wto 19:20, 23 Cze 2009 Temat postu: |
|
Universe-To był maj |
|
 |
Vianne |
Wysłany: Śro 0:04, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
Alheli napisał: | Vianne, ja nie wiem, co bym zrobiła,, gdybym miała pod nosem koncert Marizy, chyba bym przebukowała bilet i została na koncercie, samolot nie zając, nie ucieknie, jak ucieknie, będzie następny, ale koncert, achh. |
Zapewniam Cię, Nel, że zrobiłam wszystko co mogłam, żeby sobie przedłużyć ten pobyt. A warunki ku temu były całkiem sprzyjające, bo w drodze na Maderę mieliśmy problemy z samolotem, spędziliśmy noc na lotnisku w Madrycie i w rezultacie przylecieliśmy na miejsce dzień później. Więc niejako odgórnie należał nam się dodoatkowy dzień pobytu... Ale, niestety, nie było mowy, żebyśmy załapali się na inny samolot. Bo z Polski/do Polski samolot latał tylko raz w tygodniu i do końca sezonu wszyskie miejsca były zarezerwowane... ech. Nie dało się, chociaż naprawdę różne dziwne rzeczy tam wyprawiałam.
A Yasmin Levy rzeczywiście pięknie śpiewa, dzięki za linka.
Jeśli chodzi o fado to, oprócz Marizy i Amalii Rodrigues, słucham głównie różnych składanek (bestów) i nawet w tej chwili nie pamiętam, jak się poszczególni wykonawcy nazywają.
I też mi się marzy kiedyś posłuchanie na żywo, najchętniej w jakiejś lizbońskiej knajpce. W Lizbonie byłam tylko jeden dzień, ledwo zdążyłam zobaczyć parę tych najbardziej znanych miejsc, więc o żadnych muzycznych wieczorkach nie było mowy. Ale mam nadzieję, że uda mi się tam kiedyś wrócić na dłużej, bo miasto przecudne. |
|
 |
Alheli |
Wysłany: Nie 15:28, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
Vianne, ja nie wiem, co bym zrobiła,, gdybym miała pod nosem koncert Marizy, chyba bym przebukowała bilet i została na koncercie, samolot nie zając, nie ucieknie, jak ucieknie, będzie następny, ale koncert, achh. My nawet w Lizbonie do żadnego klubu fado nie poszliśmy, bo nie było czasu, niestety. W Hiszpanii w Madrycie chciałam sobie odbić na flameco, ale też nic z tego, bo musiałyśmy się pakować, bo też się zbliżał dzień wyjazdu, choć to cudo kosztowało tylko 15 euro od łebka i wiem, że niektórzy z naszej wycieczki chcieli iść, ale czy ktoś w końcu tam dotarł, tego nie wiem. Wydaje mi się, że nie... Trzeba jeszcze raz tam przybyć, tym razem na wyprawę muzyczną...
A ja zapisałam się do klubu fado, nie w sensie, że będę tam śpiewać, ale chodzić na występy może, jak coś będzie. Akurat jest w moim mieście, co mnie cieszy.
Poza tym jeszcze muzycznie lubię Yasmin Levy, cudowna muzyka i cudowny głos, ale też nie mogę za dużo jej słuchać, bo śpiewa tęsknie i mometami bardzo rozdzierająco.
http://www.youtube.com/watch?v=TJ_pOz1iKNw -> próbka  |
|
 |
Vianne |
Wysłany: Śro 20:17, 04 Lut 2009 Temat postu: |
|
Nel, ja też lubię fado! Może nie za często i nie za długo (bo robi się zbyt tęsknie i melancholijnie), ale od czasu do czasu słucham z przyjemnością. Zdecydowanie ta muzyka ma w sobie coś wyjątkowego i magicznego. Chociaż od ostatnich wakacji mam traumę - byłam na Maderze, był festiwal piosenki portugalskiej i był darmowy koncert Marizy prawie że pod moim hotelem... Tyle, że oczywiście akurat w dzień mojego wylotu do Polski... :/. Dzień wcześniej posłuchałam sobie jakichś portugalskich zespołów ludowych i poprockowych, a jak śpiewała Mariza, siedziałam w samolocie do domu… eh. Do tej pory mnie cholera bierze na samą myśl.
Jeśli chodzi o etno/folk, to tyż bardzo lubię. Mam sporo muzyki celtyckiej i, jakżeby inaczej, folku rosyjskiego. A mojego ulubionego rosyjskiego zespołu folkowego - Mielnicy, mogę słuchać na okrągło i chyba mi się nigdy nie znudzi.
W ogóle to słucham bardzo różnych rzeczy od klasyki, przez muzykę musicalową i filmową, do jazzu i rockowych ballad. A jak mam wybitnie zły humor, to włączam sobie piosenki z bajek Disneya w przeróżnych aranżacjach i językach. Ot, takie odchyły z dzieciństwa.  |
|
 |
Alheli |
Wysłany: Nie 12:03, 11 Sty 2009 Temat postu: |
|
Odrealniona w sensie, że w moim środowisku ludzie nie słuchają arii operowych, bo to rzecz z wyższej półki. Marzy mi się wystawienie jakiejś dobrej opery, takiej z rozmachem u nas w Gdańsku, ale znając Opere Bałtycką mogę nadal marzyć. Na trzech byłam i było dobrze, ale moje wymagania są chyba za wysokie.
I kiedyś słuchałam rosyjskiej muzyki etnicznej w ramach klimatów innych.
Fado to też inna bajka, ale w Gdańsku jest fankulb, chyba się zapiszę. |
|
 |
Hekate |
Wysłany: Sob 22:23, 10 Sty 2009 Temat postu: |
|
Odrealniona? Kobito, masz do czynienia z fanatyczką dziwnego etno z dużą ilością piszczałek! Mnie już nic nie zdziwi, naprawdę. Nawet niemiecka muzyka dawna zrobiona na psychodelicznie. Hiszpańskiego etno niestety nie posiadam, natomiast mam w kolekcji przewspaniałą płytę włosko-operową "La tarantella". Od zawsze bawię się w wyszukiwanie takich nietypowych perełek.
Ostatnio słucham też namiętnie pieśni chóru Aleksandrowa. Jakoś tak mnie...eee... wzięło. Dostałam od koleżanki.
Aha, i chciałam rzec, że do swojej manii muzycznej dodaję punk-rocka w rodzaju Pidżamy Porno, Strachów... i Happysadu. To takie małe przewartościowanie, o którym już gdzieś pisałam, post-SDMowska poezja śpiewana wychodzi mi już bokiem.
Czyli, podsumowując, akutalnie kocham (bo trochę się pozmieniało):
- etno (przeróżne, z wyszczególnieniem muzyki węgierskiej, słowackiej i ukraińskiej; dwa najukochańsze zespoły, to Dikanda i Orkiestra św. Mikołaja); plus muzyka dawna w przeróbach, no i szanty
- poezję śpiewaną (Piwnica pod Baranami, Turnau, Chrzanowska, Pod Budą, Kaczmarski, Bez Jacka, Wolna Grupa Bukowina - w mniejszym stopniu nowsza poezja śpiewana górsko-wędrówkowa, która schodzi na psy. No ale np. Na Bani jeszcze od biedy ujdzie. SDM tylko do "Kina objazdowego", późniejszych albumów nie uznaję)
- jazz, blues (Eva Cassidy na przykład. Raczej jako tło)
- punk-rock z niegłupimi tekstami, no i stary, klasyczny rock w rodzaju Budki Suflera
No. Teraz odkrywam kolejne nisze muzyczne. Ale o tym może kiedy indziej. |
|
 |
Alheli |
Wysłany: Sob 20:35, 10 Sty 2009 Temat postu: |
|
Dlaczego ja zawsze muszę być odrealniona?
No dobrze. Jestem fanatyczką opery, a arii z Traviaty potrafię słuchać do znudzenia albo do momentu, w którym inni mają dość. Lubię męczyć ludzi . Inne opery też cenię, ale wolę te arie żywsze i z rozmachem, choć te przygnębiające też mają swój czar.
Moja druga obsesja to portugalskie pieśni fado, słucham od paru lat, ale bardziej intensywnie do mojego pobytu w Portugalii we wrześniu zeszłego roku. Piękny kraj, pełen magii i kontrastów. I fado ma w sobie coś, melancholię i godzenie się z losem. Odpływam przy tym.
Żeby nie było jednak zbyt smutno, kocham muzykę hiszpańską, zwłaszcza piękne sevillianas, bo tradycyjne flamenco bywa męczące, zwłaszcza to przeciaganie jak pod Cruciatusem... Ale sevillanas są radosne i dlatego je tak lubię.
Plus muzyka ze starych filmów.
I Maria Isabel, ale to inna bajka, bo ona jest młoda. I działa oweniająco na mnie. Ma optymizm w swoich tekstach, taki dziki momentami, ale potrzebny. |
|
 |
Imbir |
Wysłany: Nie 21:10, 02 Lis 2008 Temat postu: |
|
Alice in Chains ( Alone - Acoustic, Down In A Hole, Here Comes the Rooster, Heaven Beside You)
Bethany Joy Lenz -When the Stars Go Blue (naprawdę lubię muzykę serialową)
Story Of The Year - Sidewalks
Guns N' Roses - Don't Cry, Knocking On Heavens Door, November Rain
Led Zepplin - 10 years gone
Hans Zimmer i Enya
A odnośnie gatunków... Hmm. Alternatywa. Rock, muzyka filmowa i musicalowa. Trochę bluesa.
Zero hip-hopu, techno, rapu i disco polo. Mam to szczęście, że u mnie w domu nikt tego nie słucha. |
|
 |
Hekate |
Wysłany: Wto 15:43, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
O Kabarecie Starszych Panów się wie, czasami coś się nawet słyszało, miało się stare, gramofonowe płyty...
Ale co innego jakieś pokątne tentegesy, a co innego piwniczna knajpka i piosenka o trupie z szafy, którą nagle dostaje się po łbie.
Kocham być staroświecka. Kocham staroświeckości w najróżniejszej postaci, także kabaretowo-gałczyńskiej.
Dlatego ściągam teraz pięciopłytownik i zamierzam się przenieść w całkiem inną epokę...
Chodzenie po knajpach rozwija kulturalnie
Mrrau! |
|
 |
maff |
Wysłany: Nie 11:56, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
Z tego, co ja wiem, to HIM to love metal, ale mogę się mylic. ^^ |
|
 |
merrik |
Wysłany: Nie 11:12, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
Co mi w duszy gra?
Ostatnio etnicznie, indiańsko.
Przedtem bardziej na rockowo - trochę Placebo, Myslovitz, IRA...
i bluesowo - Dżem.
Trochę dziwnie, bo HIM (kto mi powie jaki to gatunek?)
Trochę poetycko - Leonard Luther.
Ogólnie mieszanka zależna od chwili i nastroju. |
|
 |
Lora |
Wysłany: Nie 10:11, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
-- |
|
 |