Autor Wiadomość
Galathili
PostWysłany: Nie 19:10, 11 Mar 2007    Temat postu:

Auril Agatho Christie ty moja!
Odebrałem ten tekst jako cząstkę wspaniałego kryminałku (mimo, że to pewnie miniaturka) ... podoba mi się dziewczyno i moim zdaniem powinnaś napisać książkę!
Natalia Lupin
PostWysłany: Pią 18:54, 09 Mar 2007    Temat postu:

W co miała ten nóż wbity?!
Mnie też zaskoczyło zakończenie, ale bardzo mi się spodobało. I fantastyczne jest swierdzenie zaznaczone przez Harpoona- może zgrzyta, sama nie wiem, ale sama w sobie jest fantastyczna. I zieleń spaja w sobie cały tekst; chociaż jest pisane o dymie, krwi, bluzce- wszystko widzę przez pryzmat zieleni. Bardzo sugestywne Wink
blaidd
PostWysłany: Pią 18:54, 09 Mar 2007    Temat postu:

Łiii, cudeńko!
Oru, Ty masz supertalent do pisania miniaturowych miniaturek. [Że wspomnę Książkę, której jestem absolutną fanką.]
Porażająco barwne opowiadanie. Ta zielen jest niemal namacalna, materialna. A potem czerwień - te dwa kolory się dopełniają.
Uwielbiam ten kawałek:
Cytat:
Obrócił w palcach jeden z większych kawałków szkiełka. Zielone. Esencja zieleni. 100% zieloności w tym szkiełku. Nigdy nie widział tak zielonej rzeczy.

Jest jak spokojne myśli bohatera. Od tego fragmentu tekst leci jak z górki, gładko i szybko, kocham krótkie zdania!

Cytat:
- Proszę pana? – kobieta nachyliła się nad mężczyzną.

- chyba lepiej byłoby po prostu pochyliła się na nim.

Podoba mi się bardzo. Zieleń jest ciemna i soczysta. Dziwny nastrój, jak pisał Harp. I ten koniec... jakoś skojarzyło mi się z Chinatown...
Vellocet
PostWysłany: Wto 13:13, 06 Mar 2007    Temat postu:

Podoba mi się. Miejscami pomieszane z poplątanym, dużo kolorów, epitetów, które tutaj odgrywają niezwykle ważną rolę. Właściwie można tą miniaturkę nazwać nieokreśloną, bo taka właśnie jest - właściwie o niczym, a jednak z treścią, z określeniami które budują specyficzny klimat.
Podoba mi się, bo to sztuka pisać o czymś, co właściwie samo w sobie tematem nie jest - o szkle, chociażby. O czymś zwyczajnym, z czego jednak można wyciągnąć całe pokłady niezwykłości.
Nightwish
PostWysłany: Nie 23:32, 04 Mar 2007    Temat postu:

Liczyłem na coś innego i troche mnie to zaskoczyło sam nie wiem czy pozytywnie czy negatywnie. Jest w tym coś interesującego ale niezbyt widzę w tym pomysł.
Hekate
PostWysłany: Nie 19:12, 04 Mar 2007    Temat postu:

A to mnie końcówka zaskoczyła!...

Podoba mi się szczególnie ten fragment z materialnością śmierci. Poza tym esencja zieloności - to mi pachnie Platonem i jego światem idei Smile
Bardzo interesujące przemyślenia, które tym razem przyćmiewają formę. Całkiem jak klosz.
Harpoon
PostWysłany: Nie 17:00, 04 Mar 2007    Temat postu:

Hmm... Muszę przyznać, że jest to dość... dziwne. Chociaż w pozytywnym sensie Smile Co prawda nie jest to Twoje najlepsze dzieło, ale, że tak powiem trzyma dość wysoki poziom Smile
Chociaż jedna rzecz mi tu nieco zgrzyta. A mianowicie to
Ori napisał:
100% zieloności w tym szkiełku.
.
Jakoś tak nie pasuje mi do całej treści. A bez tego tekst nic by nie stracił. Chociaż z drugiej strony aż tak końcowego efektu nie psuje. A sam pomysł i treść jest dość interesująca. No i, co najważniejsze wszystko, że tak powiem, trzyma klimat Smile
Czyli, w skrócie kawał solidnej, porządnej miniaturki, z ciekawą tematyką Smile
Aurora
PostWysłany: Nie 16:41, 04 Mar 2007    Temat postu: Szkło

Tak jakoś napisane. Pod natchnieniem chwili.


Szkło

Powietrze w pomieszczeniu było ciężkie i matowe. Chmury dymu, przemieszane z ciepłymi, gorzko-słodkimi oparami alkoholu, sprawiało wrażenie gęstej, angielskiej mgły z końca XIX-ego wieku.
Wrażenie psuły jasne żarówki wystające ze ścian. Zapewne kiedyś przykrywały je malownicze klosze, ale nie tego dnia.
Ktoś zdjął klosze. Szczątki jednego, zielone, błyszczące jak klejnoty szkiełka poniewierały się na drewnianej podłodze.
Mężczyzna w średnim wieku nachylił się i zebrał szkiełka żylastą dłonią. Nie pasował do pomieszczenia, tak jak jasne żarówki. Miał na sobie nieskazitelny garnitur i błyszczące buty.
- Pokaleczy się pan – ostrzegła krągła kobieta w błyszczącej, różowej bluzce. Też tu nie pasowała.
Mężczyzna tylko na nią spojrzał krzywo i wrócił do odłamków zielonego szkła.
- To zwykłe szkło z klosza, wczoraj zdejmowaliśmy je do mycia i jeden się stłukł – kobieta westchnęła i przewróciła oczami. – Tylko się pan pokaleczy.
Obrócił w palcach jeden z większych kawałków szkiełka. Zielone. Esencja zieleni. 100% zieloności w tym szkiełku. Nigdy nie widział tak zielonej rzeczy.
Nagle poczuł się jakby z innego świata. Poczuł, że nie pasuje do tego pomieszczenia, tego dymu, tego szkła. On jest z tej zieleni, z czegoś tak idealnie zielonego, jak zieleń z tych snach, których nad ranem nie pamiętamy. Sny, o których przypominamy sobie, widząc takie rzeczy jak ta zieleń.
Wędrował przez ciemny las, wiedział, że jest w górach, czuł zapach mokrej, żyznej ziemi, powstałej z rozkładających się igieł, liści i martwych zwierząt. Czuł tę materialność śmierci w powietrzu, w tym zapachu. Wypełniało całe jego płuca, całe jego ciało.
Upadł na kolana. Nie mógł dalej oddychać. To było jak oddychanie wodą, która zapychała jego coraz słabsze płuca.
Przed nim była ściana zieleni. Uderzył w nią.
Była ze szkła. Zielonego, błyszczącego szkła.
Wewnątrz płonęło światło. Pulsowało. Było ciepłe. Pachniało…

…dymem i alkoholem.
Było czerwone.
- Proszę pana? – kobieta nachyliła się nad mężczyzną. – Wszystko w porządku?
- Nic takiego, skaleczyłem się – strząsnął szkiełko z dłoni i wstał. – To gdzie znaleziono denatkę?
- Na zapleczu. Miała nóż wbity w… - ruszyli ku drzwiom wiodącym na zaplecze, zaklejonym rażąco żółtą taśmą.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group