Autor Wiadomość
Ceres
PostWysłany: Pią 18:14, 20 Cze 2008    Temat postu:

Heh, słuchając w radiu "Oops I did it again" (to się w pale nie mieści, co oni teraz puszczają) doszłam do wniosku (co prawda na podstawie właśnie stereotypów) że Britney jest Emo. "My loneliness is killing me"? Ekhm... bez komentarza.

No i tak jak się zastanowić nad tym, to w którymś teledysku chyba cięła się w wannie...

Shocked

Szokująca perspektywa, biorąc pod uwagę, że jestem fanką "Boulevard of broken dreams".

Zostanę, myślicie, zamordowana przez legiony emo przywiązanych do swojej subkultury?
maff
PostWysłany: Wto 16:59, 10 Cze 2008    Temat postu:

Lora napisał:

Mnie samą przydzielają do emo. I faktycznie, jak spojrzeć na mnie samą i znajomych, wszystko się zgadza. Emosek. Aczkolwiek mnie odrzuca myśl, że mogłabym tak się nazywać, głównie przez miliony beznadziejnych stereotypów, które emo otaczają zawsze i wszędzie, oraz nieprawdopodobnej ilości pozerów. Tak zatem mianuję się człowiekiem alternatywnym Very Happy


Lora, z ust mi to dosłownie wyjęłaś.
Chociaż /być emo/ w dzisiejszych czasach brzmi debilnie. Niestety.
A stereotypy mnie dobijają, głupota ludzi mnie boli.
Ale jednocześnie nie bardzo mnie to obchodzi. ^^

Btw, chętnie wymienię się płytkami przez mejla, bo niektórych rzeczy nie mogę ściągnąć, a może Ty je masz. ^^
Ceres
PostWysłany: Śro 3:38, 11 Lip 2007    Temat postu:

*wzrudza ramionami*

Sobą. Ktoś, kto chciałby mnie przyporządkować do jakiejś popkultury na podstawie muzyki, której słucham, dostałby jedynie bólu głowy, przeglądając listy na moim winampie i zawartość mojej MP3. Ubieram się też mocno w kratkę, i bynajmniej nie chodzi mi tu o wzór na koszuli. I nie lubię szufladkowania... dlatego raczej się nie identyfikuję grupowo.
Aurora
PostWysłany: Pią 18:29, 08 Cze 2007    Temat postu:

A ja jestem wszystkim po trochu Razz Miałam różniaste fazy, od lupinizmu, poprzez pewne formy metalu, punku, hipisowstwa (?!), kujoństwa, aż powoli dochodzę do 'bycia sobom' Smile
Nic, co ludzkie, nie jest mi obce Razz
I, na dodatek, ta nakieta jest tendencyjna, więc już naprawdę 'wszystkiego po trochu'...
smagliczka
PostWysłany: Pią 18:13, 08 Cze 2007    Temat postu:

Ja sobom byłam, jestem i będę.


Hekate to mi w ust wyjęła to poezjośpiewanosłuchactwo. Nie nałogowo jakoś, ale... heh. A tak, to z niczym, z żadną subkulturą (ja się nawet na tym, kurde, nie znam!).

A ankieta swoją drogą tendencyjna Wink

A tak wogle, to jestem anarchistą, pacyfistą, ekologiem, nawet prawie wegetarianką (bo od święta jadam mięso, a z reguły szczekam na nie). O, zjadaczem pomidorów jestem. Zjadaczem w ilościach absurdalnych. Niepraktykującą chrześcijanką (?), co ma awersję do Kościoła w ogóle i kościelnych nauk szeroko pojętych. Chyba heretyczką jestem szczerze mówiąc (w oczach Kościoła to już na pewno, bo wszelkie religijne sprawy, podziały, regułki i inne takie to ma... no, właśnie). Kręgi świrniętych ezoteryków mi nie obce (moją rodzicielkę rodzina posądzała nawet o przynależność do sekty Laughing). Mówią, żem outsider. Jest jakaś subkultura outsidero-intowertyków z lekką pogardą do szaleństwa otaczającego ich świata? Nima, a szkoda.

Dziwolągiem jestem - sobom, jak mówiłam Mr. Green

Obawiam się jednak, że na co dzień jestem udawaczem kogoś, kim nie jestem, przynajmiej częściowo (albo raczej maskowaczem samego siebie, co by się jakoś kolorystycznie wpasować gdziekolwiek - chociażby odcieniem tylko). Jakoś żyć trzeba, bo przeżują i wyplują. Ale do konformizmu to bym się nie posunęła.

Swoją drogą, czy subkultury to nie udawactwo tak naprawdę? To ze mną nie jest tak źle (albo właśnie jest źle), bo nie mam potrzeby przynależności do żadej grupy. To dziwne waśnie, bo z jednej strony chciabym być otoczona ludźmi, którzy myślą i czują podobnie (jak każdy chyba człowiek), ale z drugiej, nie lubię się stowarzyszać. To mnie jakoś ogranicza, nie lubie być w szufladce. Nawet takiej, która by mi odpowiadała, chyba przez sam fakt, że jest to szufladka w jakimś sensie. Świadomość istnienia szufladki mnie odstręcza. I na dłuższą metę kiszenie się w sosie własnym też jest niefajne.


Tylko konieczność przetrwania w sytuacjach kryzysowych (czyt. napiętych nerwowo, przeludnionych i bez drzwi ewakuacyjnych) zmusza mnie do odgrywania jakiejś bzdurnej roli. Męczy to jak cholera. Ale zdarza się. I czuję się wtegy jak pajac, co gorsza - pajac-zdrajca samego siebie.

Kurde, edycja pięćdziesiąta Razz.

Nie wiem, może powinnam zaznaczyć, że wyznaję lupinizm jednak (a nie, że jestem sobom). Tylko że... czym jest lupinizm tak naprawdę? Dla mnie to rzecz niesprecyzowana. O, to może nawet lepiej? ^^ (Ale to jest jednoimienne wtedy w byciem sobom).
Natalia Lupin
PostWysłany: Pią 18:10, 08 Cze 2007    Temat postu:

Boshe, Jo, ale te torebki przynajmniej są czarne. Ostatnio jakaś pindziarska firma rzuciła na rynek błękitno-różowe torebusie z B!E!A!T!E!L!S!A!M!I!!!! Te zdziry nawet nie wiedzą, kto to jest. Cierpię.

Zawsze chciałam być hippisem, jesdnak nie miałam wystarczającej siły przebicia. Ageliza owszem. Potem chcialam być metalem, ale nie miałam wystarczającej siły przebicia. Ageliza owszem. A teraz pierniczę to wszystko i jestem sobą, połączeniem metala i hippisa z odrobinę grzeczniejszym wnętrzem w eleganckim opakowaniu.
Ale przede wszystkim to jednak jestem lupinistką ^^'
Joan P.
PostWysłany: Pią 15:14, 08 Cze 2007    Temat postu:

Cytat:
kraciaste koszule, rozwleczone swetry i sprane dżiny

Czy to znaczy, że ja jestem grandżem? Shocked
(przypomina sobie, że jedyny grunge, jaki zna, to Nirvana i Soundgarden. Przy czym regularnie słucha tylko tego pierwszego)
Mnie żal, to tych paru dziewuch z mojej szkoły, co chodzą całe na czarno i w czachach, a na swoich czarnych, mrocznych torebkach mają naszywki Red Hot Chili Peppers*, przetykane Jackass i Kornem*

*Absolutnie nic nie mam przeciwko tym zespołom! Ja po prostu nie mogę znieść umieszczania ich nazw na TAKICH torebkach.
Hec
PostWysłany: Pią 12:05, 08 Cze 2007    Temat postu:

Fakt, ankieta iście tendencyjna.
Korci mnie, co by zaznaczyć "dziecię gotyku", ale jakoś się od tego powstrzymam. I pozostanę przy tendencyjności.

Gdyby odpowiednia opcja istniała, pewnie zaznaczyłabym grandż.
Bo tak się wychowałam, w takim duchu i chociaż odeszły mnie już kraciaste koszule, rozwleczone swetry i sprane dżiny, to dalej ta muzyka trafia do mnie chyba najlepiej. Tutaj trudno mówić o przynależności, tej o której pisała Lo.
Bo grunge rzeczywiście umarł i ti, co mamy dziś, nie jest już w niczym podobne, do dawnej muzyki tego gatunku. Można tu raczej mówić o post-grandżu lub czymś w tym rodzaju.

Kiedyś, gdzieś tam czytałam, że to muzyka destrukcyjna, dla sfrustrowanych dzieciaków z patologicznych albo rozbitych domów.Cóż,szczerze, to doskonale wpisuje się w ten scenariusz, więc chyba rzeczywiście to najlepiej do mnie pasuje.
Choć nie sądzę, żeby ktoś, kto zobaczy mnie na ulicy zakrzyknął: "Ojej! Grandżówa!" Wink
Kiedyś- może by się tak złożyło- ale byłoby to raczej "Nirvanka", tudzież "Nirvaniara", jak pogardliwie zwykło się to określać.

Żal mam niesamowity, do tych tabunów dziewcząt i chłopców, którzy parę lat temu- całkowicie nieświadomie, pewnie sądząc, że to coś ekstra- poobwieszali się naszywkami i nucili Smels like Teen Spirit, jakoby to był hymn tych wszystkich, którzy są "kul".
Grandż pewnie i tak by się nie ostał, ale przynajmniej niepadłby haniebną śmiercią.
A tak?
Heh, kupa śmiechu ;/
Joan P.
PostWysłany: Pią 11:34, 08 Cze 2007    Temat postu:

A co ja mam kurde zaznaczyć? Toż to ja jestem mutant bez wiary i idei. Laughing
Ludzie w szkole nazywają mnie death metalówą, Otiec punkowym bezguściem, a Golliat i Oleśka rocersem. I jak ja mam się tu kurna zydentyfykować, co? Very Happy
Powinnaś, Lo, dodać opcję ''świr''. Pod taką podpisałabym się obiema ręcami i nogami.
Nath
PostWysłany: Czw 21:17, 07 Cze 2007    Temat postu:

No ja to jestem..trudno powiedzieć. Punko-hipiso-rasta, ale przedewszytskim jestem sobą..niczego nie udaję. Słucham tego co mi sie podoba i nosze to co mi sie podoba.
Ja tez mam astmę i uczulenie na koty:P
A moja babcia mnie nie znosi za mój olewkowy stosunek do życia i za to jak sie ubieram i za to że nosze rozpuszczone włosy. I ze wzajemnością.
Lora
PostWysłany: Czw 21:01, 07 Cze 2007    Temat postu:

--
yadire
PostWysłany: Czw 19:56, 07 Cze 2007    Temat postu:

Ankieta tendencyjna, sobom jestem, ale zaznaczam - co mi tam - hippisa. Zawsze mówilam, że się zap późno urodziłam.
Pis for ol.

O.
A jak donosi ten wybitnie mundry i dogłębnie sprawdzony trematycznie przewodnik, jestem punkiem (bo na woodstock jadę), rasta (bom wegetarianka) i anarchistką (bo popieram ruch pacyfistyczny).
Ludzie się nawzajem szyfladkują, a co gorsza, robią to nieudolnie. Smutne.
Tak na serio, to mnie to mało obchodzi, czy jestem pankiem, rasta czy czymś jeszcze innym, dopóki nikt mnie nie próbuje nawracać. Ostatnio na przykład, kiedy wtargnęłam do babci na obiadek, podziękowałam za klopsy. Babcia na siłę próbowała mi go wcisnąć, ale ja już nie jestem sześcioletnim szkrabem, który zje trupa dla świętego spokoju. Babcia oświadczyła, że od tego umrę, że jak mam astmę to nie mogę nie jeść mięsa i w ogóle to źle.
Tego nie znoszę.
Hekate
PostWysłany: Czw 19:53, 07 Cze 2007    Temat postu:

No i kurde nareszcie zdarza się okazja, żeby mi kto wytłumaczyć czym to cholerne emo jest. Bo słyszę, ale nie kapuję. Wiem, że o tym już była mowa gdzieś w knajpie, ale...

Lora, plizzz, niech ja się wreszcie dowiem! Smile
Lora
PostWysłany: Czw 19:30, 07 Cze 2007    Temat postu:

--
Hekate
PostWysłany: Czw 19:06, 07 Cze 2007    Temat postu:

Sobom, kurde, jestem Wink

Nigdy w życiu nie utożsamiałam się z żadną subkulturą. To znaczy... hmmm... czy jest subkultura górołazaczy? Poezjośpiewanosłuchaczy? No zawsze bliskie mi były klimaty SDM, Stachura i wędrówka, ale to przecie nie subkultura! (chociaż swój swojego zawsze pozna)

Teraz buszuję przede wszystkim w towarzystwie literatów, ale...
No właśnie.
Zawsze marzyłam o jakimś tajnym stowarzyszeniu, świetną bym była masonką Wink
No i w ogóle, "być w", mieć przy sobie grupę ludzi o podobnym nastawieniu do świata.
Taka jakaś awangarda, cyganeria, albo cuś...

Cholernie tendencyjna ankieta, hyhy.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group