Autor Wiadomość
Hekate
PostWysłany: Pon 0:16, 07 Kwi 2008    Temat postu:

Nienawidzę nazwy drabble, od razu kojarzy mi się z cholerną puentą i urokliwymi debiutami na Mirriel.
Dlaczego nie po prostu miniatura?

Na dodatek bardzo dobra, skondensowany Albus i skondensowany Gellert. Podoba mi się aluzyjność, ten pożar wybuchający na kontynencie i ta najwyższa wieża, zupełnie jak w bajce. A przy myślodsiewni kręcą mi się łzy w oczach...

Popraw 1945, powinno być słownie.

Swoją drogą te dwie miniatury doskonale razem zagrały, jak dwie strony medalu. O krwi na marmurze już pisałam, ale wiesz co? Chyba mi już tak bardzo nie przeszkadza, pasuje do konwencji, jest takie... epickie. Patos rodem z Homera.

Zakończenie niezwykłe, jak sentencja. Też boli. Ze wszystkich słów wyziera gorycz.

Podoba mi się skrótowość, to, że nie popadasz w opisy, tylko ślizgasz się gdzieś na granicy znaczeń, pozwalasz czytelnikowi pracować głową. To naprawdę niezwykły "dyptyk", robi wrażenie.

Grindeldore!... <serduszko>
Aurora
PostWysłany: Nie 11:52, 06 Kwi 2008    Temat postu: W cieniu bieli [HP]

Dwa drabble fikatonowe. Grindeldore.
edit: liczba poprawniona. Słownie Smile



Wyjątek od reguły

Na początku z utęsknieniem wyczekiwałeś powrotu, kręciłeś się po całym domu, uciekając od złowieszczych, szyderczo pustych okien.
- On nie wróci – syczał Aberforth. – Taki niby jesteś mądry, a tego nie widzisz.
- O czym ty mówisz? – odpowiadałeś i jak tchórz, okłamując samego siebie, odwracałeś się plecami do zakurzonych szyb.

Po kilku miesiącach dałeś za wygraną. Wyjechałeś. Zacząłeś pracować. Kupiłeś myślodsiewnię i - pełną srebrzystych myśli - zostawiłeś w opuszczonej sypialni w Dolinie Godryka.

Na kontynencie wybuchł pożar. Już nie czekałeś. Teraz uciekałeś, bo wiedziałeś, że kiedyś przyjdzie.

Pogłoski, jak dym przedostający się między podłogą a framugą w ogarniętym pożarem domu, zaczęły podtruwać Anglię. Miałeś wrażenie, że nie możesz oddychać, że jesteś pierwszą ofiarą zabójczego tlenku.
Strach. Wiedziałeś, że teraz on czeka.

Tysiąc dziewięćset czterdziesty piąty nauczył cię paru rzeczy. Pokonałeś swoje lęki. Dopilnowałeś, by zamknięto je w najwyższej komnacie najwyższej wieży.

Niech teraz on czeka. I niech nie liczy, że w tej bajce uwolni go z niej, wspinając się po złotych warkoczach, rycerz przybyły na białym koniu.

Myślałeś, że tak będzie łatwiej - twoje domysły zwykle się sprawdzają.

Jednak Gellert zawsze musiał być wyjątkowy. Czekał.


Całość

Czujesz się, jakbyś nie był sobą. Coś w tobie krzyczy, żebyś został, żebyś zaryzykował, żebyś był.
Ale rozum spokojnie wydaje rozkaz:
- Chodź.
I idziesz.
Dokonałeś wyboru. Wygrałeś, zostawiłeś za sobą swoje słabości, teraz możesz zrobić wszystko. Podbić Europę, zbudować Nurmengard, mówić o Większym Dobru, bez żalu. Śmiać się i kochać, pić i walczyć. Realizować plany, wspinać się po marmurowych schodach na sam szczyt.
Kiedy po czterdziestu sześciu latach zwycięstw przegrywasz i dostrzegasz na białym marmurze krew, zdajesz sobie sprawę, że nie mogło stać się inaczej. Nie oszalałeś.
A tylko człowiek szalony może żyć pełnią życia, jednocześnie stojąc w miejscu.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group