Autor Wiadomość
smagliczka
PostWysłany: Pią 22:12, 27 Cze 2008    Temat postu:

Genialni.
Sami powinni to poprawiać teraz Wink
Joan P.
PostWysłany: Pią 10:58, 27 Cze 2008    Temat postu:

smagliczka napisał:
Jo, toż w każdych dokumentach trzeba wpisywać dwa imona, jeśli masz dwa. Nie wiedziałaś?


Ja wiedziałam. Moje gimnazjum nie. Rolling Eyes Wysłali listy do OKE z jednym imieniem.
smagliczka
PostWysłany: Czw 19:47, 26 Cze 2008    Temat postu:

Cóż, ja wiem, że wyjazd z rodzicami to coś innego niż wyjazd ze znajomimi. Coś bardzo innego i już nawet nie z powodu przebywania z nimi 24 na dobę, ale przy rodzicach jest się po prostu nieco innym człowiekiem Wink

I wiesz, Kira, też jestem dorosła, a jestem zmuszona spędzać z rodziną mnóstwo czasu. Dosłownie zmuszona, bo ktoś zawsze musi się zając siostrą. Ostatnimi czasy jestem to ja. Przyzwyczaiłam się już do pewnych wyrzeczeń w moim życiu. Od zawsze tak było...
Zatem 24 na dobę przez trzy tygodnie ze starymi to dla mnie pikuś. Ja zwykle w roku miałam waśnie trzy tygodnie na całkowicie samotny wyjazd ze znajomymi (odsapkę od wszytskiego, mocną odsapkę od domu przede wszystkim), reszta była poświęcona rodzinie w mniejszym bądź wikększym stopniu. Zawsze. Teraz swój urlop też planuję w pewnym sensie pod nich, może nie w pełni, ale muszę się też jakoś dostosować (prościej: nie mogę i chyba nigdy nie będe mogła myśleć wyłączie o sobie, a szkoda, bo czasem bym chciala i wyobrażam sobie co by byłoło, gdyby...) Ale od pewnych rzeczy się nie uwolnię i tyle.


Heh. Wygląda na to, że doświadczenia mamy trochę odwrotne Wink
Kira
PostWysłany: Czw 19:30, 26 Cze 2008    Temat postu:

Ha, no i widzicie dziewczęta! Los nikomu nie dogodził, bo ludzie, którzy chcieliby wyjechać za góry i morza nie mają z takich lub innych względów okazji do tego, a ci, którzy mają okazję wyjechać stroją fochy Very Happy Nie wiem, może przesadzam. Ale po prostu... jestem już dorosła, a do tego samotniczka i po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której byłabym zmuszona przebywać z rodzicami przez 24 godziny na dobę przez okres, powiedzmy, trzech tygodni. Bo wyjeżdżać tak w ogóle to ja lubię! I zwiedzać, o tak! Tylko że ze znajomymi - rok temu w Gdańsku co wieczór po powrocie do pokojów prawie żeśmy mdleli z wyczerpania, po tu trzeba było dojść cztery kilometry, bo było gorąco, bo w tym muzeum były tłumy i nie było gdzie usiąść, a od przystanku autobusowego do pomnika Westerplatte jest daleko i pod górę. Ale było świetnie. I tylko żałuję, że póki co nie stać nas, biednej młodzieży, na wypady zagraniczne (chociaż na Petersburg za dwa lata już zbieramy pieniądze Wink).

A hałasu u mnie też mnóstwo, bo pod oknami mam mini plac zabaw i dzieci piszczą od rana do nocy i uczyć się nie dają, a poza tym biega po osiedlu sporo psów i szczekają wniebogłosy a i ptaków jest mnóstwo co świergolą z całej pary. Ale już się po mału przyzwyczajam. I w sumie to nawet całkiem przyjemne - wiedzieć, że na świecie taka radość i żywotność Very Happy
smagliczka
PostWysłany: Czw 19:13, 26 Cze 2008    Temat postu:

Naprawdę wyjazd ze starymi to aż tak fatalna sprawa, Kira, żeby nie jechać do Grecji?

Kurde. Może warto się zastanowić. Tak szczerze, ja byłabym wniebowzięta, gdyby mnie ojciec namawiał kiedykolwiek na jakikolwiek wyjazd, ba, żeby w ogóle pomyślał o czymś takim jak wpólny wyjazd! (a mój ojciec cholerykiem jest wnerwiającym na maksa, któremu zawsze źle i zawsze niedobrze, więc wyjazd z nim byłby... ekhym... ciekawym przeżyciem Laughing). Ale chciałabym. Tym bardziej w tak wspaniałe miejsce.

Ja bym się cieszyła, bo ze starymi wyjeżdzżałam dosłownie...ee... trzy razy na wakacje (i bynajmniej nie do Grecji Razz). Jak miałam 2 lata, jak miałam 6 i jak miałałam 12 (z wyjazdu, kiedy miałam 2 lata, pamiętam tylko plażę, zejście z wydmy drewnianymi schodkami i jakąś ścieżkę między sosenkami; morza już nie bardzo - a szkoda, bo to był pierwszy i ostatni raz kiedy byłam z rodzicami nad morzem :/). Po krajach z rodzicami nie jeździłam, bo nie było mi dane pojeździć nawet po kraju.
I może trochę egoistycznie i nieczuło stwierdzę teraz: nie narzekaj, że masz taką możliwość. I ojca, który namiawia i chciałby się z córką ruszyć gdziekolwiek (wszak możesz odmówić). Ja tak nie mam i nigdy nie miałam. Nom.

A co do ludzi i istneinia, Ori, świetnie istnieję bez ludzi właśnie Wink (zatem, jak mówiłam, nie pojmuję problemu).
Aurora
PostWysłany: Czw 19:07, 26 Cze 2008    Temat postu:

Smag, cóż, co do tych ludzi - kiedy nie mam w ogóle kontaktu ze światem zewnętrznym, zaczynam się czuć jakbym nie istniała. Takie głupie, ale jednak potrafi mnie przybić. (dzisiaj udało mi się nawiązać kontakt, nie za wielki, ale jednak)

Kira, rozumiem. *tuli* Rodzina jest zua, rodzina potrafi zepsuć wszystko.

Co do hałasów - moja sąsiadka ma wnuczkę o głosie fangirla z anime. I tylko ciągle słyszę "Maaacieeeek, chodź się pobaaawiiić". A kiedy nie słyszę małej, różowej, tłustej *cenzura*, to robotnicy mieszkający u owej sąsiadki wychodzą wieczorkiem na balkon (który sąsiaduje z moim tarasem), biorą do swoich przebrzydłych łapsk piwo i odgłosy, jakie wydają, wcale nie są lepsze od małej różowej. Uch.
Hekate
PostWysłany: Czw 18:57, 26 Cze 2008    Temat postu:

Ło matko, to faktycznie niedobrze...
Też oczywiście miewałam kryzysy wyjazdowe, kłótnie, obrażania i histerie, ale mimo wszystko bilans zawsze wychodził na plus. Poza tym ja NIE POTRAFIĘ bez zwiedzania. Jestem maniaczką wszelkiego rodzaju ruin, muzeów, dziwnych zakątków itepe, więc jakby mi ktoś kazał np. w Atenach siedzieć przez dwa tygodnie w hotelu, to... skończyłoby się krwawą jatką.

Ale całe szczęście i znajomych i rodzinę mam łazikopodobną do mnie.

Brukarze pojechali, więc może załapię trochę ciszy i spokoju - wracam do milionów definicji kultury i cywilizacji.
Echhh...
Kira
PostWysłany: Czw 18:51, 26 Cze 2008    Temat postu:

O nie, Hekate. Nie w moim przypadku. Nie w przypadku, gdy fatalne towarzystwo przysłania człowiekowi wszelką radość z wyjazdu, nawet do tak ciekawego kraju jak Grecja. Wieloletnia praktyka tylko mnie utrzymuje w tym przekonaniu. Byłam w wielu miejscach, w wielu krajach. Zapytasz mnie co widziałam? Może będę pamiętała i odpowiem Ci, a może nie. Spytasz gdzie i kiedy miałam ochotę beczeć, zwinąć się w kłębek i spać do końca wyjazdu albo kogoś zamordować z totalną, zimną furią? Odpowiem Ci dokładnie, bez najmniejszego zająknięcia.
Hekate
PostWysłany: Czw 18:13, 26 Cze 2008    Temat postu:

Po pierwsz primo - brukarze za oknem. Jak sama nazwa wskazuje, układają bruk. Podjazd i ścieżki. Od siódmej rano.
Maszynki brzęczą, panowie klną, nerwy rodzinne napięte do granic możliwości, bo to źle, bo tu niedobrze, i w ogóle to cholera i dżuma dwa w jednym.

I jak ja mam w tych warunkach siedzieć nad Jungiem...? To było po drugie primo. Jestem niewyspana, wkurwiona i zmęczona tym sesyjnym maratonem, który chyba nigdy się nie skończy.
Siedzę nad książkami i notatkami od rana do nocy i to nie jest metafora.
A wyrobię się na styk, jeżeli cokolwiek w ogóle zapamiętam, bo aktualnie mylę Fromma z Jungiem, a Fukuyamę, z innszym Huntingtonem, i niech nikt mnie nie pyta, co który powiedział.
Egzamin z kultury, to krajzis maks.
Ja chcę poniedziałku, litości, chcę to zdać i mieć spokój!

Kira, nie kapiren. Jak ja bym miała możliwość do Grecji, to pal sześć towarzystwo, bo to w końcu... no... GRECJA, nie? TA Grecja.

Nie umiem odpoczywać w domu, szybko wpadam w depresję. Muszę wyjechać na co najmniej tydzień i zapomnieć o problemach, nabrać dystansu.
MC
PostWysłany: Czw 16:35, 26 Cze 2008    Temat postu:

Trilby napisał:
oo, hardkor, w nauczycielu! MC gratuluje! Powiedzienie o co chodzi (chociaz pewnie juz i tak nie mam po co przywracac tego tematu) jest chyba najgorsza opcja.

Lol


Trilby, odkopujesz temat... Bardzo aktualny... :/
Tzn. chodzi o to, że przez portal bardzo stresogenny, jakim jest nasza-klasa.PeeL nauczyciele mogą się dowiedzieć o tym i mu powiedzieć... Głupio tak...
smagliczka
PostWysłany: Czw 15:20, 26 Cze 2008    Temat postu:

Ora, reprezentujesz typ, którego nie rozumiem Razz
Dla mnie nie byłoby problemu, że nikt nie odpowieda na gg (prawie w ogóle go nie używam), i że nie mam kontaktu ze światem 'zewnętrznym' (toż świat wewnętrzny jest bogatszy! Mr. Green on podstawą mego szycia).

Ale co do spalenia... rozumiem i łączę się w bólu - mój geniusz również jest genialny, bo sobie wczoraj zrobiłam czterogodzinny spacerek (miałam wolne, hehe, bo w robocie postanowili przeprowadzić dezyncośtam) od 10 do 14 nad Wisłą. Nic nie czułam, powiewał wiaterek, piasek był złocisty, a niebo lazurowe...
Heh.
Fajnie. Ale wczoraj wieczorem byłam czerwona i buchało ode mnie gorąco (bardziej niż kiedykolwiek Wink). Dzisiaj jest już lepiej, za dwa dni zbrązowieję, ale... mundra jestem jak cholera Razz (złaszca przy mojej jasnej karnacji).


Oj, Kira, nie bój żaby. Przeszyjesz studia i jeszcze więcej.
Wiem, że stypendium rzecz ważna (tak po rawdzie, przede wszytskim dla niego starałam się mieć 'ładny' indeks ;P).
Ja tam wierzę, że Kira łebska Krukonka i żanda kampania wrześniowa czekać jej nie będzie!


Jo, toż w każdych dokumentach trzeba wpisywać dwa imona, jeśli masz dwa. Nie wiedziałaś?
Trilby
PostWysłany: Czw 14:02, 26 Cze 2008    Temat postu:

oo, hardkor, w nauczycielu! MC gratuluje! Powiedzienie o co chodzi (chociaz pewnie juz i tak nie mam po co przywracac tego tematu) jest chyba najgorsza opcja.

Lol
maff
PostWysłany: Śro 23:06, 25 Cze 2008    Temat postu:

[zastanawia się jakim cudem ten temat wreszcie się przyjął. chyba już wie: dzięki Zee. x*]

Też najlepiej wypoczywam w domu, z książką, albo rysując, czasami nawet zdarza mi się coś napisać. Wpadam w stan leniwego nic-nie-robienia i o wiele więcej siedzę przed kompem. Czasami łapię się na tym, że chciałabym gdzieś z kimś wyjść.

Ale w te wakacje znowu mnóstwo wrażeń w dosłownym tego słowa znaczeniu. Obóz żeglarski i obóz konny. Przed tym pierwszym spiszę testament.

Jo, w piątek wyniki. Nawet jeśli wyjedziesz to możesz sprawdzić wyniki w Necie (musisz się zalogować do systemu).

Jest mi źle i tak dalej, bo zapowiada się, że przez trzy tygodnie będę mieć zerowy kontakt z bardzo ważną osobą. Echh.
Świat jest zły.
Joan P.
PostWysłany: Śro 22:25, 25 Cze 2008    Temat postu:

Ora, ciesz się, że masz znajomych... Rolling Eyes
(pije)
W tym momencie czekam już tylko na to, do jakiego liceum się dostanę. Składam tam oryginały świadectw i zaświadczeń, po czym już mnie nie ma, bo jadę na Chorwację i przez te dwa tygodnie będę miała w głębokim poważaniu, nie tylko liceum i resztę świata.
I będę tam chodziła w sukienkach.
(pije)
Pierdolca dostanę z tym drugim imieniem. W poniedziałek jadę z Macią do OKE wymieniach zaświadczenie, bo na nim też muszą być dwa imiona. Świadectwo już wymieniałam.
Kurde, czy Otiecowi naprawdę nie wystarczyło dać mi jednego imienia, jak bliźniakom?
Kira
PostWysłany: Śro 20:11, 25 Cze 2008    Temat postu:

Ora, ja tak mam w wakacje bardzo często. I w ogóle... w te wyjeżdżam dwa razy a tata mnie jeszcze namawia na Grecję. Nie to, żebym Grecji nie chciała zobaczyć, ale po pierwsze nie z rodzicami (bo dla mnie to przeżycie co najmniej mało przyjemne), a po drugie dla mnie odpoczynek to siedzenie w domu, czytanie książek, a od czasu do czasu wyjazd na działkę, wyjście na rower i spotkanie ze znajomymi, a nie wyjazdy na drugi koniec Europy, gdzie są upały, których nienawidzę.

Mnie jest aktualnie źle, bo coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie zdam historii, a jak jej nie zdam, to będę miała zjechane całe wakacje - bo myśl o tym, że we wrześniu czeka mnie poprawka nie da mi spokoju. I w ogóle mam dosyć, bo naprawdę dałam z siebie wszystko w tej sesji, odchorowałam ją, odstresowałam, odbezsenniłam, odkoszmarowałam i sto tysięcy innych rzeczy, a przede mną jeszcze jej najgorsza część. I wciąż nie mam pewności co do stypendium a pieniądze będą mi w przyszłym roku naprawdę potrzebne i to bynajmniej nie na pierdoły... Sad

I tak sobie myślę, że jeśli wszystkie moje sesje będą tak wyglądać, to ja tych studiów po prostu nie przeżyję. O.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group