Autor Wiadomość
Noelle
PostWysłany: Wto 18:19, 28 Paź 2008    Temat postu:

Pewno zabrakło rymów Very Happy Hm, pomyślmy...

Maturze, naturze, rurze, chórze, górze, chmurze, dziurze...

nawet nie czuje kiedy rymuje Very Happy
Joan P.
PostWysłany: Wto 17:12, 28 Paź 2008    Temat postu:

Noeś, wierna jak wierna - ja po prostu białych wierszy nie rozumiem, nie trawię i nie lubię. Z wzajemnością. Znacznie trudniej jest napisać coś, co ma sens i się rymuje, niż to, co ma sens i się nie rymuje.

EMOcjonalne? Kurde, wstaw słowo ''żyletka'' i od razu lecą skojarzenia.... A i tak w szkole ostatnio nazywają mnie skinem przez mojego jeżyka na łbie, mimo, że taki ze mnie skin, jak z Oleśki baletnica.

Ten cytowany rym też akurat mi się nie podoba, ale nie mam zielonego pojęcia, co z nim zrobić.
Noelle
PostWysłany: Pon 17:27, 27 Paź 2008    Temat postu:

A nasza Jo dalej wierna rymowaniu. Szacun.

Epifatium? Raczej manifest "jestem jaka jestem".

Cytat:
Marzę tylko, by pozostać dzieckiem
By dalej móc tańczyć na żyletce

Ale z ciebie EMOcjonalne dziecię Twisted Evil

Cytat:
Lecz to wszystko nic nie znaczy
Dla przeciętnych chlebozjadaczy

Piękna prostota. Brzmi trochę jak z jakieś reklamy... czasowstrzymywacze i tak dalej.

No fajne, zgrabne, ale ten rym mi się nie podoba. Jakoś tak... głupio mi brzmi.
Cytat:
O studiach, lecz wcześniej maturze
Bez której nie zatańczę i na rurze
Aurora
PostWysłany: Nie 11:46, 28 Wrz 2008    Temat postu:

Jooo, nie wiem, jak umknęła mi Antygona, ale uwielbiam ten wiersz. Ta ironia, mrau.
Cytat:
Lecz ja wiem swoje – Antygono mężna, lecz głupia
Bo cóż to jest za chwała umierać za trupa?

(kocha. zgadza się. kocha.)

Epitafium też jest ciekawe. Ale bardzo zgrzyta, mam wrażenie, że ciężko byłoby je zaśpiewac (a mam wrażenie, że właśnie do zaśpiewania by się nadawło, uhuh). Rymy - tak. Ale *myśli* ja chyba bym popracowała nad sylabami. Ale to jest Twój wiersz i Ty zrobisz, jak uznasz za właściwe.
Bo treśc jest bardzo Twojsza i bardzo prosta. Rozumiem, chociaż sądzę, że nie dla mnie.
Joan P.
PostWysłany: Sob 19:33, 27 Wrz 2008    Temat postu:

To właściwie pierwszy wierszyj od dłuższego czasu, który nadaje się do publikacji.
Myślę, że trochę przesadzam... ale to właściwie odpowiednia chwila, żeby pomyśleć o przyszłości. Tak mi się wydaje. W końcu za dwa lata będę musiała wszystko robić na własny rachunek.
Inspirowane dwoma piosenkami kabaretowymi, których tytułów nie pamiętam. Jedną śpiewała Sonia Bohosiewicz, drugą Kabaretus Fraszka


Epitafium

Ja nie chcę myśleć o przyszłości
O dopełnianiu formalności
O studiach, lecz wcześniej maturze
Bez której nie zatańczę i na rurze
O wyścigu szczurów w metrze
O zmienianiu się na lepsze
O ślęczeniu za obcym biurkiem
O piciu samemu gdzieś pod murkiem

Gdy się wlecze życia nić
Powoli odechciewa się żyć
I czeka już firmowe biurko
Aż dni zaczną lecieć ciurkiem
Aż każdy będzie taki sam
To dorosłość, jaką znam
Marzę tylko, by pozostać dzieckiem
By dalej móc tańczyć na żyletce

Mam tylko piosenki i rysunki
Opowieści muzycznej ćpunki
Gitarę z rozklejonym gryfem
Permanentny katar i chrypę
Nieuleczalną grafomanię
Co mną miota nieustannie
Lecz to wszystko nic nie znaczy
Dla przeciętnych chlebozjadaczy

A ja chcę żyć trochę inaczej
Nie jak szarzy ci zjadacze
Chciałam zawsze być artystką
Mieć do krawędzi cudownie blisko
Żyć według mego szaleństwa
Bez kaftana bezpieczeństwa
Poczuć, jak to jest na scenie
Spełnić jedyne to marzenie

Chcę żyć jak w bohemie
Pójść w społeczne zatracenie
Żyć, jak trzeba – pełną parą
Żeby ciągle było mi mało
Nie mieć na wikt i opierunek
Mieć za to własny szacunek
Za dobrze przeżyte życie
Z jajem, rozmachem i nie skrycie
Joan P.
PostWysłany: Sob 13:03, 27 Paź 2007    Temat postu:

Nie wiem, czy to nie przesada, ale napisałam. Bądźcie spokojni, żadnego innego z tej lektury już nie będzie.

Antygona

O Antygono, o męskim sercu
Tyś nie stanęła na ślubnym kobiercu
Tyś wzięła rodziny stronę
I nie zlękła się Kreona
Nikomu nigdy nie uszło uwadze
Cokolwiek o twej sile i odwadze

Twoje męstwo, wszędy chwalone
Lecz nie wiem, czy słusznie sławione
Nikt nie udzielił mi odpowiedzi
Cóż można śmiercią swą dowodzić?
Cóż za pożytek ze strugania bohatera
Skoro bohater zawsze umiera?

Antygono, cóż się działo w tej głowie
Że umarłaś dopiero w grobie?
Tego nie zmierzy żadna miara
Czy słuszna byłą twoja ofiara
Lecz ja wiem swoje – Antygono mężna, lecz głupia
Bo cóż to jest za chwała umierać za trupa?
Joan P.
PostWysłany: Sob 10:39, 13 Paź 2007    Temat postu:

Noelle napisał:
Znając twoją gryfońską naturę, pewnie to ten typ wiersza, gdzie podmiot lityvzny to definitywnie nie ty...

Zdziwiłabyś się, Noeś. Wink "Gryfon'' nie oznacza automatycznie ''idioty'', wbrew temu, co się powszechnie uważa.

I zgadzam się z Aurorą. Zabić to każdy się potrafi. Żyć, gdy nam sytuacja nie odpowiada, to jest sztuka.
Noelle
PostWysłany: Pią 20:01, 12 Paź 2007    Temat postu:

Znając twoją gryfońską naturę, pewnie to ten typ wiersza, gdzie podmiot lityvzny to definitywnie nie ty... Przyjemne te rymy, tematyka. Czasami przerabianie lektur przydaje się... do czegoś. Tylko czasem, samemu o wiele przyjemniej.
Aurora
PostWysłany: Pią 16:11, 12 Paź 2007    Temat postu:

O! O! Oooo!
Interesujący temat, kiedyś też się nad tym zastanawiałam. Trochę w wykonaniu niedoróbek (niewiele), np.

Cytat:
Czy żyć póki śmierć naturalna nie przetnie
- wiem, rymy, sylaby, ale to takie niedokończone, razi.

Niechlubny - razem pisane, nie oddzielnie.

Podoba mi się. Nie czuć w większości rymów 'wymuszania'.
I podoba mi się, że wybierasz Ismenę. Bo ja też. Chociaż, moim zdaniem, jej los jest gorszy niż Antygony. Ismena była w pewien sposób odważniejsza, wolała z hańbą żyć, niż... cóż, nie zagłębiajmy się w dawne myślenie, które nie jest myśleniem dzisiejszym.
Podoba mi się.
Joan P.
PostWysłany: Pią 15:49, 12 Paź 2007    Temat postu:

Popełnione po przeczytaniu Antygony i obejrzeniu Katynia, gdzie podobny wątek aż wali po oczach.

Ismena

Czy tę tajemnicę kiedyś rozstrzygniono
Którą lepiej być – Ismeną czy Antygoną?
Czy pozostać wierną i zginąć szlachetnie
Czy żyć póki śmierć naturalna nie przetnie?
Być mężną, odważną, zabić się dać
Czy w niezbyt chlubnym przeżyciu trwać?

Próbując przebrnąć przez Sofoklesa dzieło
Myślę nad ich losami – skąd mi się to wzięło?
Co z tego za pożytek, gdy zwłoki brata zbiera
A później z własnej ręki w grobie umiera
A przecież jej siostra, Ismena, żyje
Żyje, i cóż z tego, że hańby już nie zmyje

Wszyscy wokół prawią o męstwie i szlachetności
Lecz ja bardzo wątpię o ich przydatności
Chcesz być bohaterem – bądź, nikt ci nie wzbrania
Ale rzadko staje się herosem bez umierania
Może to niechlubne, natury swej nie zmienię
Chcesz być Antygoną, bądź – ja wybrałam Ismenę
Joan P.
PostWysłany: Wto 15:43, 07 Sie 2007    Temat postu:

Napisane pod wpływem ''Podmoskiewskich wieczorów''

Warszawskie wieczory

Przed laty mój dziadek powiedział
Warszawa! Ja liubliu tiebia!
A ja, się włócząc po mieście
Myślę – stąd mnie zabierzcie!
Bo wszystkie dzienne pozory
Nikną w warszawskie wieczory

W dzień i w lepszych dzielnicach
Możesz się przejść po ulicach
Lecz noc na Mokotowiu
Zaszkodzi twojemu zdrowiu
Bo wszystkie dzienne pozory
Nikną w warszawskie wieczory

Jest tyle miast do zwiedzenia
Poznania, zobaczenia
Trzeba się przecież rozwijać
Warszawę – można omijać
Bo wszystkie dzienne pozory
Nikną w warszawskie wieczory
Aurora
PostWysłany: Wto 14:14, 03 Lip 2007    Temat postu:

Jo, Jo, Jooooo!
Fajowe, ułóż jakąś muzyczke i pośpiewaj. To musi być zaśpiewane!
<próbuje powyć> Wink
Podoba mi się. Prostota, bez udziwnień i tak coś mi się w tym podoba.
Literówka w trzeciej strofie, wersie 2. niekomu
Cytat:
Za oknem obraz znany
Powyję do ściany
Nie widać księżyca
Nie usłyszą wycia

- taaa, miasto... u mnie widać księżyc, a i tak nikt nie usłyszy wycia...
Joan P.
PostWysłany: Wto 13:38, 03 Lip 2007    Temat postu:

Cóż... Nie pamiętam, kiedy ostatnio napisałam coś, co się rymowało.

Miasto

Znów wyję do ściany
Za oknem obraz pijany
Niby cogito ergo sum
A tam przecież ludzi tłum
Z pracy lub do pracy
Tłum przecież nic nie znaczy

Awaria moralności -
Nie naprawiać prościej
Dziurawa jak drogi
A w środku brudu złogi
Wyrzucona na ulicę
Już nie krzyczy, z okna widzę

Nikt nie wie, o co chodzi
To nikomu nie zaszkodzi
Za oknem obraz znany
Powyję do ściany
Nie widać księżyca
Nie usłyszą wycia
Joan P.
PostWysłany: Pią 17:28, 09 Gru 2005    Temat postu:

''Buntownicy'''

Dam ci radę, rzuć wiary kajdany
Przed całym światem zamknij swe rany
Nikt twej wolności niech nie narusza
Niech pozostanie ci pustka w duszy

Kto rozkazuje, nie słuchaj go
Bądź świadom tego, że masz w sobie zło
Do żadnej wiary nie będziesz zdolny
Choc tego pragniesz, nie będziesz wolny

Wyjdź im naprzeciw, podnieś czoło
Chwyć w ręce broń, popatrz wokoło
Miłości żadnej już nie dostaniesz
Dostajesz tyle, ile sam dajesz

Nikogo nie kochasz nikt nie kocha ciebie
Nigdzie nie możesz czuć sie jak u siebie
Znów cierpisz, włóczyć się przy drodze
Nikt nie utuli, nikt nie pomoże
Joan P.
PostWysłany: Czw 19:08, 01 Gru 2005    Temat postu:

''Nienawiść''

Nienawiść cie napędza
To przecież chore, dobrze wiesz
Lecz najbardziej cię przeraża
Gdy myślą ''nie'', a mówią ''tak''

Wiesz, że tego już nie zmienisz
Nienawiśc jest w wszsytkich nas
Nie próbuj jej w sobie tłumić
Gdy myślisz ''nie'', nie mów ''tak''

Chcesz być sprawy bojownikiem
A na polusama tkwisz
To wszsytko jest wynikiem
Że myślą ''nie'', a mówią ''tak''

Chcesz z nienawiścią walczyć
Mimo że ja w sobie masz
Tp przecieżludkzie nienawidzić
I myslec ''nie'', mówiąc ''tak''

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group