|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Czw 15:58, 08 Cze 2006 Temat postu: NEKROMANTA |
|
|
... zawsze wierzyłam, że jesteś gdzieś blisko mnie, we mnie, niedaleko - żyj zawsze dla mnie.
Nekromanta
Mówią, że jestem mordercą.
I nienawidzą mnie za to.
Boją się…
Gdyby tylko mogli, wygnaliby mnie daleko w głąb pustyni, gdzie nie ma życia, nie ma niczego, tylko ziemia, niebo, słońce lub księżyc.
I wszyscy zapomnieliby o mnie.
Bezpieczni i radośni siedzieliby w swoich domach razem z rodziną. A dzieci uczyliby poszanowania życia i tolerancji.
Ich sumienie jest nieme.
A te białe róże w dzbanie, zlepionym z niemieckiej gliny, stoją już zwiędłe jakiś czas… Od… Od śmierci mojej żony.
Piękna to była kobieta, wiecie? Nie wiem co we mnie zobaczyła. Może i bestie są urokliwe… Nie myślałem nigdy o sobie w kategoriach piękna. Ani fizycznego, ani duchowego. Ja nie mam duszy jak ludzie czy zwierzęta. Nigdy nie pójdę do nieba. Ale piekło mnie zechce. Piekło i jego sługa dali mi życie.
Czasem patrzę w lustro. Ale zawsze moje odbicie mnie przeraża, więc szybko odwracam wzrok. Kiedyś, w czasie wojny spojrzałem sobie w oczy… zbyt długo… I po moich policzkach popłynęły czerwone łzy. Szkoda, że cię wówczas nie było, moja kochana Elis. Żadna kobieta nie miała tak ciepłych piersi jak ty. Żadna nie mówiła mi nigdy od serca, że mnie kocha.
Nawet miłość może zabijać.
Nigdy nie zapomnę tej lekcji.
Ach, ale ja wiem, sssssss… wiem!
Byłem kiedyś uwięziony.
Dawno temu.
Kiedy nie wiedziałem jeszcze kim są ludzie. Czym jest miłość i nienawiść.
Ale samotność to była moja siostra. Razem żyliśmy ze sobą skłóceni ponad czterysta lat.
A nienawiść rosła we mnie, rosła i tłumiła pokorę.
Uwolnił mnie dopiero kruk, zabłąkany kruk, który dał mi nowe, lepsze życie.
Zabiłem wszystkich, którzy po ojcach byli winni mojego zniewolenia. Obróciłem jedną osadę w popiół i pył, nikt nie ocalał. Zabiłem wszystkich mężczyzn, ludzi starych i chorych, kobiety, ich nienarodzone jeszcze dzieci, chłopców, dziewczynki. A moja zemsta była słodka.
Taka słodka, że w lukrze chciałem znaleźć sens mojego życia.
Białe róże.
Zerwałem je dla ciebie.
Kupiłem wazon, stał w naszym domku koło okna, blisko pieca. Zawsze promienie wschodzącego słońca ślicznie oświetlały płatki kwiatów. Pamiętasz?... Bo ja nie zapomniałem. Chociaż minęło tyle czasu.
Twoja siostra w przeddzień swojej śmierci nalała do wazonu wodę.
I ona i kwiaty wtedy były żywe.
Wybacz, że nie przewidziałem tej tragedii.
Wybacz, że nie wyjechaliśmy z tego miasteczka. Zbagatelizowałem kruka, który krążył nad naszym domkiem. Przecież powinienem wiedzieć…
Wiąż jeszcze widzę martwe oczy twojej siostry.
Nie powinnaś mnie prosić o jej ożywienie.
My – dzieci nocy, wychowankowie podziemnego świata, nie możemy czynić niczego, co jest dobre – musimy zabijać, niszczyć w ciele duszę, a nie ją ciału zwracać.
To nie była czarna magia – lecz biała. I dlatego twoja siostra wstała, dlatego nie była zła, nie była chodzącym trupem, kawałem mięsa. I byłaś mi za to wdzięczna…
Nekromanta, któremu udało się wskrzesić martwego, tak, że był on człowiekiem takim samym jak po śmierci…
Kiedy minęła północ, a ja odzyskałem swoje ciało, na wzgórzu jeszcze unosił się dym.
Wił się jak wąż ku tarczy czerwonego księżyca.
Waszego kata męczyłem tak długo, aż płakał, płakał jak dziecko.
Umierał długo.
Potem zabiłem naszych sąsiadów, co na nas nanieśli starostwu. Vörmatzer chciał mnie jeszcze przekupić. Obiecał pieniądze, milczenie… Kazałem psu, którego trzymali w zagrodzie, a którego uwolniłem, rozszarpać na strzępy jego córkę. A pies się nie śpieszył. Pies kąsał i rwał ciało z satysfakcją, bardzo pomału. Mężczyzna patrzył jak umiera mu dziecko i nie mógł niczego zrobić.
Żona krzyczała.
Dopadłem i ją – zginęła druga.
Vörmatzer jako ostatni.
Pewnie się domyślasz, że w miasteczku wybuchła panika?
Wymordowałem wszystkich, którzy byli odpowiedzialni za waszą śmierć.
Nie pominąłem nikogo. Nie okazałem litości.
I tylko kapłan, który nakreślił na waszych czołach znak krzyża i powiedział „spalić” wolał zabić się sam. Przynajmniej nikt nie powie, że został zamordowany przez sługę diabła, jak męczennik.
I zemsta nie była słodka…
Raczej gorzko – słona.
Jak łzy.
Białe róże pamiętają tamten dzień – z okna widać wzgórze, więc mnie widziały.
Widziały też stosy i wasze ostatnie minuty życia.
Krzyczałyście?... Jeżeli mnie wołałyście… prosiłyście o pomoc, wybaczcie mi, że wam nie pomogłem.
Nie mogłem.
Tak naprawdę mogłem tych ludzi nie zabijać.
Nie poczułem się lepiej.
Wyjechałem..
I nigdy nie wrócę.
Potem były inne kobiety.
Ale bardziej okazjonalne, nic większego – widać nie chcę popełnić tego samego błędu.
Chociaż teraz się już nie pali ludzi na stosach.
Teraz jest już lepiej.
Ludzie nie wierzą tak bardzo w czarownice, w demony, czarnoksiężników i diabła. Trzeba uważać, wiem, nigdy nic nie wiadomo. Ale to nie to samo jak kiedyś.
Spaliłem białe róże.
Przepraszam.
Widocznie tak trzeba było.
Odejdź.
Odejdź na zawsze ode mnie.
Nawet demon śmierci ma czasami dosyć przeszłości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Czw 16:45, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Niesamowite opowiadanie. I jak zwykle piękne. Masz talent, nie oszukujmy się. Gorąco zachęcam do tego, by jego owoce jak najczęściej gościły na naszym forum.
Oj, tak...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 17:01, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wiąż jeszcze widzę martwe oczy twojej siostry. |
Literówka - wciąż
Cytat: | Potem zabiłem naszych sąsiadów, co na nas nanieśli starostwu |
Nanieść można poprawki na mapę, natomiast starostwu można co najwyżej donieść o czymś.
Twoje utwory, Vassirko, wymykają mi się z rąk. Cały czas mam takie wrażenie. Nie mogę powiedzieć - nie, nie podoba mi się, przesadzone, dziwacznie podniosłe, statyczne. Ale nie mogę też szczerze pochwalić. Bo to bardzo dziwne jest.
To opowiadanie kojarzy mi się z jakąś budowlą, o, na przykład egipską świątynią, która właśnie wyłoniła się z piasków. Żeby opisać ogrom, trzeba użyć słów wyrażających ogrom. To logiczne.
Ty piszesz dobrze, ale bardzo... nieludzko. Mnie się wydaje, że od tego, co piszesz, cały czas oddziela mnie jakaś bariera. Bierzesz czytelnika na dystans i chyba można z tego zrobić zaletę.
Jedno jest pewne - coś jest w twoich opowiadania. Coś innego. Ja chyba bałabym się ujmować rzeczywistość w taki sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Czw 18:19, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Zapamiętam o nanoszeniu i donoszeniu!!! (czerwieni się). "nie mogę też szczerze pochwalić" - i baardzo dobrze, bo wklejam te wypociny po to, by ktoś je ocenił tak jak potrafi.
Co do ujmowania rzeczywistości... hmm, nie dokońca wiem, o co chodzi. Ale teraz ujęłam ją z perspektywy demona śmierci, który rozumiuje po demonicznemu. Nie po ludzku. Z tym... nie wiedziałam, że biorę czytelników na dystans I co to znaczy, że piszę... nieludzko?... To wada? Jeśli tak, na czym polega? Ojej... Tyle pytań...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 18:28, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Kurcze, nie wiem jak to wyjaśnić. Twoje opowiadania kojarzą mi się z czymś odwiecznym, zimnym i ogromnym. Z jakimś zabytkiem dawno umarłej cywilizacji. Trochę to głupio brzmi, ale tak czuję. Stąd dystans - ja lubię "rozmawiać" z opowiadaniami, lubię, gdy z takiego tekstu wychyla się żywy, czujący człowiek. U ciebie niby są uczucia, bo je opisujesz, ale to tylko słowa, bez odniesienia do rzeczywistości. To co powiem, może być krzywdzące, mam nadzieję, że się nie pogniewasz - wydaje mi się, że sama też nie czujesz tego, co piszesz. Skupiasz się na opowiedzeniu historii i robisz to z zewnątrz, beznamiętnie, chociaż narracja jest pierwszoosobowa.
Chyba już jaśniej nie mogę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 18:33, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
kurczę, net mi wysiada, proszę kogokolwiek... administratora o wykasowanie drugiego niepotrzebnego mojego postu (Vassir) przeepraszam za to.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Czw 18:41, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
no, jejku, mała awaria, cuda się dzieją z tym moim netem!!!
No, tak też sądziłam... Chyba nie za bardzo lubisz tego mojego sposobu przelewania czegokolwiek na papier... Uff, no nie gniewam się, staram się ciebie zrozumieć i w miarę pojąć, czy źle piszę i czy masz rację. Bo nigdy z góry nie zakładam, że to co ja piszę jest najpiękniejsze pod słońcem, i w ogóle naj, naj... Nie mniej jednak... muszę się zastanowić. Dziękuję za odpowiedź.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 18:48, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Może po prostu nie "czuję" twojego pisania. Bo przecież nie twierdzę, że jest złe, to nie tak, styl masz dobry, masę pomysłow, inność. Tu chodzi chyba o coś innego, ulotnego. Ja bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkiego, co czytam, stąd moje dziwaczne opinie...
Przydałoby się więcej komentarzy na temat tego opowiadania!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Czw 20:19, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
No więc jestem.
1) Rozumiem, o co Hekatce chodzi.
2) Ja bym powiedziała, że te teksty Vassir są gładkie. Już użyłam tego sformuowania, teraz wyjaśnię. Przy Maulu było to troszkę inaczej, ale ten tekst jest gładki, bo nie ma w nim pasji człowieka (demona) cierpiącego. Wszystko jest z perspektywy czasu, słowa miękko omywają tragedię, nie zatrzymując się na żadnych zadziorkach czy szorstkościach. Mówiący nie chce dopuścić nas bliżej niż trzeba, by opowiedzieć tę historię. To daje trochę zimne wrażenie- i tu rację ma Szefowa- calość przypomina dawną budowlę. Dla mnie- pełną maieryczności, dumy i niedostępności, którą możemy poznać i zwiedzić, ale której nigdy nie odgadniemy w pełni, bo... ona tego nie chce. Takie budynki (i opowiadania) się zdarzają.
3) Podobało mi się. Nie ukrywam- jestem fanką vassirowej twórczości! Takiego chłodu mi trzeba, po moich rozgorączowanych książkach z dnia codziennego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Czw 20:43, 08 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Ja! Ja też już jestem! Ale nie będę bardzo obiektywna, bo Heprisa kochom (siestra - nie bij).
Uważam, że jego historia to najlepsze, najgenialniejsze, co Vassir wymyśliła. Największy sentyment mam do tego okresu, kiedy Na'sera przebywał czterysta lat w pustynnym Vartha-riar i nie mógł niczego opetać, żeby się stamtąd wydostać. Co sto lat obiecywał Bogu i ludziom, że zrobi coś innego, byle go ktoś lub coś uratowało. Wreszcie przyleciał kruk. Ale już było za późno, bo po czterystu latach, Hepris mógł już tylko zabijać...
A kruki zostały jego przyjaciółmi i sługami.
Tak, opowiadanie jest gładkie. Nie ma w nim emocji, przeskoków z jednych uczuć na inne. Jest tylko smutek zgorzkniałej właściwie istoty. Bo to się już wydarzyło, nie da się tego odwrócić, a czas pomógł w opanowaniu płaczu, krzyku, furii.
Taki już jest Hepris.
"Pewnie się domyślasz, że w miasteczku wybuchła panika?"
- bardzo mi się podoba to zdanie w swym kontekście. To jedno z takich zdań, przed którymi następuje chwila głuchej ciszy, przerwa, implozja. A potrzebne są one, potrzebne. Dodają czegoś takiego... takiego odczucia powagi. Zawsze czytam je pomału - czy to na głos (uwielbiam czytać komuś na głos - siostra może zaświadczyć), czy w myślach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:54, 09 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Na początek coś, co bym zmieniła:
Potem zabiłem naszych sąsiadów, co na nas nanieśli starostwu
Myślę, ze tu akurat raczej 'donieśli'. Nanoszenie mi się tylko z mapą kojarzy...
Ale to najmniej ważna kwestia.
Vassir pisze dobrze, wręcz bardzo dobrze.
Nie powiem, żeby mnie to porwało za serce, podobnie, jak Szefową - tekst musi łapać za serce, porwać dogłębnie.
A tutaj nie ma emocji. Jest to takie suche sprawozdanie kogoś, kto utracił wątek życia. Wątek istnienia.
Ale utracił go już dawno, rana przyschłą - nie zabliźniła sie, ale przyschła.
Jest to spowiedź kogoś, kto jest własnie taki, jak ten tekst - suchy, opanowany, wewnątrz kipia emocje, uczucia, jednak nie wydostają się na zewnątrz.
I właśnie wydaje mi się, że 'Nekromanta' jest przykładem opowiadania, które ma w sobie taki ładunek emocjonalny, który jest schowany - za suchymi słowami, krótkimi zdaniami i pozorną suchością.
Jedyne uczucie, które jest 'na wierzchu' to nienawiść. Ale jest ona takim pławikiem, przy wędce - wiecie, tylko jego widzimy. Myślimy, że wiemy, co się dzieje, ale prawda jest ukryta. Pod wodą.
Prawdziwe przesłanie wprawdzie nie porywa, nie łapie za serce... Lecz u mnie za to pozostawiło po sobie ślad. Haczyk. Zimny, wbity w serce, pełen żalu, smutku, tęsknoty.
Opowiadanie porusza wewnętrznie. To taki... przykład literatury-autyzmu - na zewnątrz nib nic się nie dzieje, suchość, cisza, pewien spokój - ale wewnątrz nie wiemy, co się dzieje. Być może aż kipi z emocji, chce się bawić, płakać, smiać.
A moja zemsta była słodka.
Taka słodka, że w lukrze chciałem znaleźć sens mojego życia.
Tak ci się wydawało. Była gorzka. Teraz to widzi - była gorzka, a wydawała się słodka.
Nie wiem, czy mi się podobało, ale lodowy kolec chyba utkwił w sercu.
Spowiedź nekromanty, mordercy, spowiedź bez emocji, pełna nienawiści, żalu, smutku, zła.
A wewnątrz niej - białe róże...[/url]
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Pią 11:02, 09 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
W cytacie przytoczonym przez Orę zmieniłabym "taka słodka" na "tak słodka". Tak jest rytmiczniej i nacisk pada na ważniejsze słowo: "słodka". Przynajmniej ja tak to czytam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pią 19:24, 09 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Mamy lektorkę! Czytałaś Atramentowe serce, Blaidd? Wyciągnij Nekromantę... Vassir chyba byłaby szczęśliwa
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Sob 0:17, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Nie czytałam. A jak mam "wyciągnąć Nekromantę"...?
Przepraszam, ale miałam chyba za bardzo patriotyczno-zakrapiano-świeżopowietrzny dzień i otumanionam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Sob 12:24, 10 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Atramentowe serce polega na tym, że lektor czytając "wyjmował" postacie z książki do tega świata, a te stąd zdarzało mu się niechcący odsyłać tam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|