|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:48, 20 Maj 2006 Temat postu: Ona i ja. Czerwony tulipan. [uwaga, femmeslash!] |
|
|
Ona i ja. Czerwony tulipan.
Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia.
Jedyne co mam to złudzenia, że mogę je mieć...*
Słyszę stukot butów na obcasie i skrzypienie starej podłogi. Nareszcie wróciła. Obdarza mnie lekkim uśmiechem i podchodzi do mnie, zasiada w fotelu obok mnie i delikatnie całuje na powitanie. Serce zaczyna mi łomotać, a na ciele pojawia się gęsia skórka. Widząc to, ona natychmiast się odsuwa, zażenowana i udaje, że nic się nie stało. Sięga do miski i odgryza duże kęsy jabłka. Jestem trochę zawiedziona, choć teraz nie zdaję sobie z tego sprawy.
*
Leżę na miękkim dywanie z rocznym zapasem chusteczek i co chwila kicham, a mikroskopijne zarazki zapewne tańczą sobie w powietrzu jak płatki śniegu za oknem. Przede mną leży standardowe romansidło ze szczęśliwym zakończeniem Ona przejmuje funkcję siostry miłosierdzia i co chwila zaparza gorącej herbaty z cytryną w takich ilościach, jakby miała napoić batalion żołnierzy, a nie jedną, jedyną kobietę... Prawdę mówiąc, cieszę się, że tak się przejęła moim zdrowiem. W końcu się przyjaźnimy, chyba.
*
Siedzę przed lustrem i usiłuję rozczesać włosy. Jak to zwykle zimą, zazwyczaj posłuszne kosmyki zmieniają się w zelektryzowaną strzechę.
- Daj już spokój, pomogę ci... – mówi ona i niemal wyrywa mi z rąk szczotkę.
- Dzięki, Jolka... – szepcę i z przyjemnością poddaję się jej umiejętnym zabiegom. Czuję lekko łaskocące igiełki szczotki i ciepłe dłonie jakby od niechcenia dotykającej mojej skóry. Znajoma gęsia skórka znów się pojawia, lecz tym razem ona nie udaje niewiniątka i z niewzruszonym spokojem kontynuuje swoje zajęcie.
- Masz piękne włosy, kochana... – mruczy na koniec i natychmiast znika w kuchni.
*
Wyjmuje z szuflady blaszane pudełko pełne staroci. Uwielbiam czarno-białe fotografie. One, w przeciwieństwie do tych pstrokatych, mają w sobie głębie i drugie dno.
- Kto to jest?! – Słyszę ostry głos i zaskoczona, wypuszczam z rąk plik zdjęć. Pochylam się i pospiesznie zgarniam je na jedną kopkę.
- Kto...?
- On! – Podsuwa mi pod nos ów zdjęcie. Jestem na nim ja, przyklejona do ramienia przystojnego chłopaka o długich włosach.
- T-to Kamil, mój pierwszy chłopak – odpowiadam i zamykam oczy. Pod powiekami pojawia się wizja: ja, pokazująca zęby w szerokim uśmiechu i wpatrzona w niego, gitarzystę. Miał być nawet ślub, ale nie wyszło, rozsypało się jak domek z kart pod byle podmuchem. Piękna brunetka o aksamitnym głosie lepiej pasowała do niestabilnego artysty.
- Wiesz, robię porządki. Właśnie zamierzałam to wyrzucić – kłamię gładko i jednym ruchem rozdzieram zdjęcie na dwie części. Czy mi się wydaje, czy słyszę westchnienie ulgi? Czy to tylko złudzenie. Sama nie wiem czego chcę, „moja ścieżka plącze się i wije”...
*
Dzień kobiet, swojskie święto z czasów komuny. Mężczyźni na ten jeden dzień stają się dżentelmenami, a i tak nie wszyscy. Zegar tyka dziś jakby wolniej. Po wypełnieniu stosu papierów spieszę się do domu, potrącam staruszkę i nawet nie przepraszam. Jeszcze dwa kroki. Siłuję się z kluczem. Sąsiad wznosi oczy do nieba, ale podchodzi i pomaga mi dostać się do środka. Na stole leży bukiet czerwonych tulipanów, moich ulubionych kwiatów.
- Wszystkiego najlepszego.
- Nawzajem. Dlaczego mi nie otworzyłaś?
- Byłam w łazience.
- Od kogo są te kwiaty?
- Nie wiem – mamroce cicho i wiem, wiem, że kłamie. A przynajmniej tak się łudzę. Chciałabym, aby coś się stało, mam dość tego stanu zawieszenia i tkwienia pod wielkim znakiem zapytania. I czy przypadkiem znowu nie buduję zamków z pasku. Nawet jeśli – ten pałac nie może się rozkruszyć, nie może! Bo inaczej...
*
- Co czytasz? – pytam i zaglądam jej przez ramię.
- „Imię róży”, po raz trzeci...
- Ech. Smutno mi. Napijesz się ze mną? – szepczę.
- Dobra.
Siadamy na podłodze i na początku sączymy smętnie wino, ale nie trwa to zbyt długo. Wypijamy kolejne łyki wódki, kolejne łyki piwa. Bardzo dużo, coraz więcej. Za dużo. I to mi przecież chodziło... Obie porządnie wstawione, w stanie dziwnego oszołomienia. Powoli przesuwam się w jej stronę i głaszczę po policzku. Alkohol dodaje mi odwagi i drżącymi wargami dotykam jej ust. Ona przytula się do mnie i oddaje pocałunek, rozpaczliwie i dziko. Nieważny jest smród pijanych oddechów. Dalsza część przebiega błyskawicznie. Zrywamy z siebie ubranie i nagie, całujemy się tak mocno, jakby zaraz miał nas ktoś nakryć i jakby ta chwila miała się zaraz skończyć. Ale nawet najbardziej namiętne pocałunki nie wystarczą. Chcę ją pieścić i kochać, ale ona wypiła więcej, ona jest silniejsza i brutalnie spycha mnie na podłogę. Pochyla się nade mną, liże moje ramiona i piersi. Brak mi tchu. Chcę coś zrobić, chwilę szamotam się, ale już za późno. Ona oplata nogami moje uda, krzyczę jakieś urwane słowa bez sensu, chcę jeszcze i więcej. Czuję ból między nogami, ale teraz to nieważne, liczą się tylko kolejne doznania, podniecenie, które wciąż wzrasta. Ona poci się, jej skóra ma słony smak, chcę, aby ta chwila trwała wiecznie, chyba zaraz wzniosę się wyżej niż kiedykolwiek... i nagle – koniec. Niewidzącym wzrokiem rozglądam się wokół. Wszystko było dobrze, jedność dwóch ciał i gwałtowne zakończenie w nieodpowiednim momencie. Jolka siedzi odwrócona tyłem, widzę tylko jej plecy i krótkie, zmierzwione włosy. Chce ją przytulić, ale odpycha mnie. Zaprowadzam ją więc do łóżka, sama też wsuwam się pod cienką kołdrę. Usnęła. Teraz dopiero łączę się z nią w ciasnym uścisku. Zasypiam spokojnie, nie troszcząc się o nic, bo teraz ona jest najważniejsza.
*
Rano budzę się dosyć wcześnie, przeklęte piski budzika. Kac. Przewracam się na drugi bok. Jestem w łóżku sama. Prędko biorę chłodny prysznic, doskonałe lekarstwo na nieprzyjemnie rozgrzane ciało. Narzucam na siebie dżinsy i niebieski sweter, czeszę się i zawieszam na ramieniu torebkę. I szukam Jolki, co teraz będzie? Ta myśl jest gorsza od wszystkich dolegliwości po nadużyciu alkoholu. Jak zwykle, w kuchni, na krześle. Spojrzenie wbite w ziemię.
- Cześć...
- Yhm.
- Posłuchaj... – mówię i zbliżam się do niej. – Jolka? Jolka!
- Zanurzać się, cholera, w grzechu...
- Co? – pytam się głupkowato i walę w czoło. No tak, ona jest katoliczką.
- Nieważne! – Jej głos jest nagle odmieniony, jak zwykle mocny i dziarski, to mnie cieszy. Wyciąga rękę i dotyka moich piersi przez materiał
- Yyy ...
- Hmm, myślałam, że ten sweter będzie inny w dotyku. Jakiś nieprzyjemny jest, myślałam, że będzie taki miękki, jakby z wełny...
- Muszę iść. Pa! – Uciekam i biegnę do pracy, nie podoba mi się wyraz jej oczu. Po drodze mam czas na myślenie, a kac podsuwa mi ponure myśli. Wczoraj ten zamek był najświetniejszą fortecą, dzisiaj – chyba się rozsypuje. Chciałam - to mam, ale czy o to mi chodziło? Czy ona byłaby w stanie zrobić to na trzeźwo? Złudzenie, czy rzeczywistość? A pieprzyć to wszystko...
*
Nie pędzę do domu, odwlekam ten moment. Odwiedzam trzy księgarnie, cukiernię i wysyłam kartkę z pozdrowieniami do brata. Ale „co się odwlecze to nie uciecze” – a jak wiadomo, przysłowia są mądrością narodu. W mieszkaniu nie było nikogo. Spanikowana, obdzwaniam znajomych, przeszukuję miasto, błąkam się bez celu i nie mogę znaleźć sobie miejsca. Tak odejść? W ten sposób? Dlaczego?!... Dobrze, zastanówmy się. Statystycznie mogła popełnić samobójstwo(w każdym filmie tak robią), uciec do rodziny, gdziekolwiek, odejść, nie wiem już sama. Usiadłam przy stole i podparłam się łokciami. Łzy nie płyną, choć w gardle coś tkwi. Właśnie zawalił się najpiękniejszy piaskowy zamek.
Spojrzałam trochę dalej i zobaczyłam jakieś badyle. Odruchowo sięgnęłam ręką, aby wyrzucić je przez okno, ale ledwo je dotknęłam, a rozsypały się w proch. To były czerwone tulipany.
KONIEC
[size=9]"Jedyne co mam" Czerwonych Tulipanów
Ostatnio zmieniony przez Noelle dnia Sob 0:29, 12 Sie 2006, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:12, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Czyżby wszyscy bali się femmeslasha?
<zdziwienie>
Ja się nie boję. Nie w wykonaniu Noesi.
Śliiiiczne cudeńko, mwah. Smutne, IMHO dojrzałe.
Sądzę, że nikt się nie spodziewa po przeczytaniu, iż autorka ma 14 lat...
Noeś, pisz częściej, pisz, przynajmniej dla mnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hec
moderator avadzisty
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: na północ od chatki 3ech świnek
|
Wysłany: Sob 19:17, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Ekhem...
Czyli tak- jestem (od chwili przeczytania Sputnika Sweetheart) zdeklarowaną fanką femmeslashu.
To opowiadanie jest dobre, chociaż zaplątało się kilka błedów. Jest też trochę zgrzytów- nagorszy z nich
To zdecydowanie psuje nastrój, szczególnie, że umieściłaś to w opisie sceny erotycznej.
Oprócz tego, sam opis sceny bardzo ładny- nie jest zbyt dosadny, pozostawia dużo miejsca wyobraźni, ale...czegoś w nim brakuje- jest taki chłodny, nie byłam w stanie wyobrazić sobie tej namiętności.
Duży atut tej historii, to pewna tajemniczość- kim są? Kim jest Ona? Dlaczego są razem i dlaczego nie potrafią powiedzieć tego, co naprawdę czują?
Ale wkradła się i pewna schematyczność(np. zdjęcie z chłopakiem).
Hm, może moja ocena troszeczkę surowa, ale mam dosyć sprecyzowany pogląd na literacką miłość damsko-damską- może dlatego, że sama jestem kobietą i wole wariacje yaoiowe.
Niemniej miniaturkę uważam za udaną- zainteresowała mnie i odprężyła.
I cieszę się, ze w końcu jakiś slesz na naszym forum się znalazł- oby więcej!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Sob 20:00, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
No cóż, ja się właściwie mogę podpisać pod recenzją Hecki, ponieważ wgadzam się z nią niemal we wszystkim. Było kilka zgrzytów, ale niespecjalnie rzucających się w oczy. Tajemniczość postaci - owszem, jak najbardziej na miejscu. Podobało mi się, chociaż fanką femmeslashu z całą pewnością nie jestem. I mam nadzieję, że się dalej będziesz produkować Noeś
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lora
dziecię alternatywy
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:10, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
--
Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Śro 20:33, 06 Gru 2017, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:13, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cii, było betowane, cii, przez Blaidd...
<miłe wtrącenie>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:59, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Co powiecie na zmianę określenia na "jedność dwóch ciał"?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Sob 21:05, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Niezły, niezły pomysł
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Sob 21:49, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
nie jest ostre
wiec calkiem niezle cytadełko
obawiałem sie ze bedzie gorsze
nieslusznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 22:50, 20 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Widzę, że nie ja jedna na tym forum przesiąknięta jestem SDM-emem (chociaż ostatnio się z nim nie rozumiem, nie chcę, bo to w pewnym sensie zawsze była ucieczka).
Co ja mogę napisać o tym opowiadaniu? Niezłe jest. Nie poraziło, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że czytało się dobrze. Forma mi się podoba, pasuje do treści. I kojarzy mi się to wszystko z "Piknikiem pod wiszącą skałą"
Sama chyba nie umiałabym napisać czegoś takiego, ale bardzo cieszę się, że piszą inni.
ps. Swoją drogą tej piosenki SDM-u nie znam. Dziwne, wydawało mi się, że mam wszystkie płyty... Tylko zespół o takiej właśnie nazwię kojarzę.
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Nie 13:08, 21 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Nie 11:18, 21 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
(wchodzi zawstydzona)
Merlinie... Noeś, wybaczysz mi? Powinnam się lepiej przyłożyć, zastanowić, bo zdecydowanie opowiadanko zasługiwało na to. I powinnam się za nie wziąć, kiedy w pokoju byłby większy spokój.
Samo opowaiadanie jest śliczne, jak juz Ci pisałam, w moim ulubionym klimacie slashowym - smutnym, niepewnym, melancholijnym. A scena miłosna bardzo mi się podobała. Była nagła i pełna temperamentu. Nastrój erotyzmu czuć od początku do końca.
Nigdy nie czytałam femmeslasha, ten jest moim pierwszym. Jest udany, ale chyba i tak wolę tradycyjną formę, czyli mężczyzna-mężczyzna
Ochchchch... teraz już pewnie nikt nie poprosi mnie o zbetowanie czegoś...
(wychodzi z pochyloną główką)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 13:46, 22 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
(Hekate po przesłuchaniu mp3 - offtopicująco)
Noeś, jak to jest SDM, to ja jestem chiński uczony Dobrze mi zazgrzytało, to wszak piosenka zespołu Czerwony Tulipan. Ale ja i tak wolę studencką przeróbkę Tak, to jest bardzo offtopic, ale nie mogłam sobie darować:
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Miałem własne notatki, pożyczył je Typ ukradkiem
Co mam zrobić bez tego jak zdać? Jak teraz mam zdać?
Miałem isć do A-zero, lecz własnie zamkneli mi ksero
Co mam zrobić bez ksera jak zdać? Bez ksera mam zdać?
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Miałem zeszyt od Tomka, lecz zabrał mi go w końcu
Co mam zrobić bez zeszytu jak zadać? Bez zeszytu jak zdać?
Miałem skrypt Pi'ema, lecz w nim nic k***a nie ma
Co mam zrobić bez skryptu jak zdać? Bez skryptu jak zdać?
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Miałem sam troche wiedzy, lecz spili mnie koledzy
Co mam zrobić, bez wiedzy jak zdać? Bez wiedzy jak zadć?
Miałem sciage w kieszeni, lecz wpadła mi pod siedzenie
Co mam zrobić bez sciagi jak zdać? Bez sciagi jak zdać?
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę mieć zaliczenie
Jedyne co mam to złudzenie, że mogę je mieć.
Świetna piosenka na okres przedsesyjny... Gdzieś tam w necie jest taka mp3.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Pon 14:54, 22 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
No, no... oryginał znam niemal na pamięć, jeszcze z grupowych wyjazdów z rodzicami i ich znajomymi nad jezioro, ale przyznaję, że ta wersja jest po prostu urocza
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Wto 10:31, 23 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
cudna wersja lady Szefowa
wydaje mi sie ze nawet lepsza od orginału
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Śro 16:23, 24 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Urwane myśli, wyrwane z kontekstu sytuacje niby nie pozorne i błache, a jednak znaczące wiele. Niby zupełnie zwyczjne, wiele przemyśleń... Niby
Podobało mi się!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|