|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:41, 27 Paź 2006 Temat postu: Rynek |
|
|
Sentymentalna podróż w głąb siebie, niezrozumiałych wspomnień, próbujących się skrystalizować i... no cóż.
Rynek
Idę. Rynek. Jeśli można to tak nazwać, rzecz jasna.
Nie ma imponującego zegara, ani nic takiego. Kiedyś tu był żydowski targ. Przed wojną, kiedy w B. było więcej Izraelitów, niż całej reszty mieszkańców.
Idę. Rynek. Czuję wibrowanie ziemi pod warstwą asfaltu. Szepcze do mnie, śmieje się, zagaduje.
Nie rozumiem jej. Mówi w jidysz.
Idę. Rynek. Zaniedbana fontanna. Jeszcze rok temu rosły w niej kwiaty.
Nie pamiętam czasów, kiedy tryskała z niej, może nie za czysta, woda. Kiedyś rosły w niej kwiaty. Fiołki, pamiętam. I upajające margerytki.
Idę. Rynek. Rozłożyste iglaki. Chore, brązowe, suche. Trawa wyliniała. Słyszę, jak wzdycha, słyszę, jak płacze.
Idę. Rynek. Przystaję przed budynkiem. Próbuję słuchać, próbuję słyszeć.
Nie słyszę.
Nowy-stary budynek, z obłażącym tynkiem, wielkimi, starymi oknami. Zawsze od takich okien wieje. Pamiętam.
Wchodzę do środka. Moja pamięć bombardowana mglistymi, odległymi wspomnieniami.
Te schody naprawdę były takie niskie? Takie niskie i wyślizgane? Tu było tak szaro? Tak pusto? Tak ludzi zbyt mało?
Nie ma poręczy. Czy były tu kiedyś?
Wchodzę po schodach. Ślizgam się i słyszę echa głosów. Dwaj panowie w garniturach marudzą na kawę. Jeden, ten z ciemnymi włosami i nadwagą, wyciąga z kieszeni pudełeczko ze słodzikiem.
Podchodzę do okna. Zimno. Wielkie okna, wyższe ode mnie. Widzę cały plac. Zaniedbany, płaczący, szeleszczący. Żyjący w czasach, kiedy odgrodzono go murem od reszty miasta. Pamiętający ludzi, głodnych, bitych, śmierdzących, zawszonych i płaczących w jidysz. Pamięta krew przelaną, pamięta wojska, pamięta pochody majowe.
Dotykam szyby. Uśmiecham się. Zgrubienia, krople szkła, jak to w starych szybach. Głaszczę je czule.
Nagle składam dłoń w pięść i biorę zamach.
Szyba rozlatuje się na tysiące kawałków. Tryska krew.
Idę. Rynek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 19:48, 28 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No i udało ci się, dreszcz przebiegł po plecach. Lubię takie rozumienie historii, wczoraj-dzisiaj rozmywające się w jedną całość. Twoje miasteczko musi mieć niesamowitą historię, którą warto się zainteresować.
Powiem ci, że ja bardzo często patrzę na Toruń w taki sposób, zastanawiając się jak było kiedyś i jaka ja byłam kiedyś. Może dlatego Toruń i ja bywa dla mnie jednym i tym samym. No i pewnie z tego powodu tak ciężko było mi się przeprowadzić za miasto
Ładna miniatura, bardzo, ale to bardzo mi się podoba!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noelle
robalique
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:02, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Dobre. Niezła miniaturka, klimatyczna i - niesamowicie plastyczna. Nie potrzebowałam oczu zamykać, a głowie zaczęły majaczyć się obrazy i melodie. Dziwna melodia, nie wiem od czego, tak zawsze kojarząca mi się z Zydami, rzeź, szamocące się ciała, zew krwi.
Ziemia, uwięziona pod asfaltem, która mówi w niezrozumiałym języku. Widziała i słyszała, co powyżej. I jeszcze parę smaczków.
Pięknie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Czw 18:53, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ach, cóż ja mam powiedzieć, jak moje poprzedniczki napisały prawie wszystko za mnie?
Takich rynków pewnie jest tysiące: przesiąkniętych historią tak głęboko, że aż bruk drży lekko, gdy się po nim stąpa. Bardzo klimatyczna miniaturka, opis tego, co ja wielokrotnie sobie wyobrażałam, chodząc po Warszawie. Mieszkam w miejscu, gdzie stał mur getta. Kiedyś na mojej ulicy był żydowski ptasi targ... Ta miniaturka przywołała mi obrazy nie tylko rynku, który opisywałaś, ale również te "moje".
Czasami mam wrażenie, że słyszę i widzę bardzo wyraźnie. Co ciekawsze, chyba rozumiem - choć to przecież w jidysz.
Bardzo ładna miniaturka. I zakończenie wstrząsające, pełne bólu. Jakby niemy krzyk, przemawiający przez bohaterkę, krzyk, którego chyba nikt poza nią nie słyszy, chciał się wydostać na zewnątrz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|