Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Atra
lunatykująca wampirzyca
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1434
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: komoda
|
Wysłany: Śro 15:11, 11 Sty 2006 Temat postu: W świetle księżyca |
|
|
moje opowiadnko pisane na podstawie snu. widziałam w nim jakąś literówkę, ale nie umiem jej znaleźć. miłej lektury
W świetle Księżyca
Jesteś… tutaj… to… ty… dziecko …jesteś?…dlaczego? …ty … tak …zimno? … jest… tak… zimno…to ty…? nie… odejdź… nie ty…ty? …kto? odejdź…! Nie…! …to ty… dziecko…dlaczego…ty tutaj…? Dlaczego…dlaczego…dlaczego…? Zimno…zimno… dlaczego…dlaczego…dlaczego…? Ten księżyc…zaszedł…czerwienią… …dlaczego …dlaczego …dlaczego? Jak zimno…zimno…
Zimno.
Tak zimna jest ta dłoń która dotyka mojego policzka. Tak zimna i biała, jak śnieg.
I otoczona mgłą. Ta mgła… nie z wody mgła lecz z krwi.
Te długie palce przy moim policzku, zimne i białe jak śnieg…
W tą zimną styczniową noc, gdy świecił krwawy księżyc… lis…czarny lis… zagryzł ptaka…czerwonego ptaka… …krwawe plamy na śniegu…
W tą zimną styczniową noc, gdy świecił krwawy księżyc… te oczy… dwa bursztyny… ten pysk zakrwawiony…
Zimno.
Głos.
Nie. Nie ma głosu.
Jest cisza.
…dziecko…
Otwieram oczy.
W ciszy powieki trzasnęły jak okiennice.
W ciszy rzęsy zaszeleściły jak zasłony.
Oddycham.
W ciszy oddech jest jak wiatr w koronach drzew.
W ciszy krew w żyłach płynie jak górska rzeka po wiosennych roztopach. Huczą wodospady.
Był sen. Jaki?
Przypominam sobie.
Boje się.
Podnoszę rękę do twarzy.
Policzek jest mokry i lepki.
Wstaje. Ta skóra co leży na podłodze jest mokra i śliska. Jak wyciągnięta z tej górskiej rzeki.
Jakiej rzeki?
Boje się.
Zeskakuje z niej. Stopy dotykają zimnej posadzki.
Świeci księżyc. Książe nocy. Zawsze był srebrny. Dziś lśni czerwienią. W tym świetle… zimnym srebrno-czrwonym, co dotyka mojej szyi, takie zimne… patrzę w lustro.
Na atrament moich włosów. Na bursztyny moich oczu. Na śnieg mojej skóry.
… Czerwone smugi na białym policzku…
Jak te plamy krwawe na śniegu…
W tą zimną styczniową noc, gdy świecił krwawy księżyc…
Gdy czarny lis zagryzł czerwonego ptaka i krew splamiła śnieg.
Jak dziś.
W tą zimną styczniową noc, gdy świeci krwawy księżyc.
Nadchodzi…! dziecko… jesteś… jeszcze dzieckiem… jak zimno… uciekaj… dziecko…uciekaj… nie popełniaj…moich błędów…uciekaj…aż wstanie świt… i światło słońca… jak krew…wleje się przez okno…jak krew… moja… krew… uciekaj…bo teraz…nie słońce…lecz księżyc…wlewa się do twej izby…przenika przez szybę…zimną jak on…Książe nocy… uciekaj…! On tu jest?
Światło wlało się przez okno…
Jest?
Uciekać?
Jest. Dotyka moich włosów. Boję się. Uciekam.
Okna są wielkie, wpada przez nie jego światło.
Uciekam… goni mnie.
Na ścianach, podłodze…plamy światła. Pełne złości. Głodne.
Uciekam. Goni mnie.
Zakręt.
Strach. Gonitwa.
W tą zimną styczniową noc, gdy świeci krwawy księżyc.
On.
Ja.
I…
Ona…?
Tak. Jest.
Jej płacz. Jej głos. Jej zimne, białe dłonie. Jej krew na moim policzku.
Zakręt.
Jej krzyk.
Ślepy zaułek. Zawracam.
Okno. Witraż. Skrzydła z zimnego szkła. Za skrzydłami on. Świeci mi prosto w oczy.
Upadam. Czuję chłód posadzki.
Nie…! Dziecko…nie…! Odejdź…! Nie zabierzesz… jej…jak zabrałeś mnie… W tą zimną styczniową noc, gdy świecił krwawy księżyc…! Nie zabierzesz…Idzie. Moja dusza słyszy jego kroki… bezdźwięczne…
Zimne, srebrne ostrza… zakrwawione… jej krew… wbijają się we mnie.
…Jej krew… Moja krew… Razem na jednym ostrzu… Moja krew… Jej krew…
Wiem. Mogę ją zobaczyć. Ponoszę wzrok. Jej stopy zimne i białe otoczone krwawą mgłą …Biel i czerwień… Śnieg i krew… opadają na posadzkę.
Podchodzi do mnie zostawiając krwawe ślady. Klęka. Kładzie dłonie na moich policzkach. Zimne i białe otoczone krwawą mgłą.
On śmieje się. Moja dusza słyszy jego śmiech. Srebrzysty. Bezdźwięczny.
Patrzę na jej twarz.
Na ogień jej włosów. Na bursztyny jej oczu. Na śnieg jej skóry.
W ciszy jej oddech jak wiatr w koronach drzew.
Patrzę ponad jej głową.
Widzę jego. Przez jedno tylko uderzenie serca.
Dostrzegam.
Srebro jego włosów. Bursztyny jego oczu. Śnieg jego skóry.
Książe nocy. Klejnot na jego czole. Sierp w jego dłoni.
Śmieje się. Srebrzyście. Bezdźwięcznie.
Słyszę. Ona słyszy.
Boję się. Ona się boi.
On zbliża się. Wznosi sierp.
Wiatr… jej oddech… wiatr przegania chmury. Zasłaniają go. On znika. Gaśnie. Na chwilę.
Chwila wystarczy…! …dziecko… odejdź…! …dziecko… ucieknij teraz… a więcej nie będzie cię gonił… obiecuję ci…
Dostrzegam klejnot na jej czole.
W jej oczach jest smutek.
…Księżno!
W jej oczach jest smutek.
Ucieknij… teraz…dziecko…ucieknij… Jak…zimno…
Zimno.
Boję się. Przetaczam się na drugi bok… Spadam z łóżka…
Leżę na skórze. Jest sucha i ciepła. Przez okno wlewa się czerwone światło. To krew słońca.
Wstaję patrzę w lustro. Nie ma krwi na śniegu.
Tej nocy … w tą zimną styczniową noc, choć świecił krwawy księżyc… lis nie zagryzł ptaka. Ptak nie zadziobał lisa. Nie ma krwi na śniegu.
Jest tajemnica.
W moich oczach.
W dwóch bursztynowych komnatach. Za zasłonami rzęs. Za okiennicami powiek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:20, 11 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
O-o-o.
Co do litwerówek, etc. raczej powinno być 'tę noc' niż tą noc.
A tak to...
Hm...
Widzę, ze nie tylko ja piszę urwanymi myślami Jest dośc klimatyczne, takie... senne... koszmarne. Jak taki koszmar senny... Moze trzeba zacząć pisać opowiadania na podstawie snów?
Mnie sie podoba. Niech żyję urwane zdania, pojedyncze wypowiedzenia i słooowa...
Jest poetyczne. Ja tak uważam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nazgul
wilczek kremowy
Dołączył: 24 Paź 2005
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mordor
|
Wysłany: Pią 20:29, 13 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Mnie się tam podobałooo...(mam nadzieję, że Atra przeżyła kataklizm...).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Nie 17:57, 15 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Cóż za koszmarek! Można się nieco pogubić, ale jest świetne... Prawdziwe wspomnienie ulotnego snu. O tak, poetyczne jest, na pewno. Takie teksty pozwalają zapomnieć o świecie. Czyta się jak w letargu.
Przypomniało mi się. Jak czytałam, to miałam skojarznie:
Dlaczego pukasz do okien
Gdy zasnąć nie mogę
Ciężkim powolnym krokiem budzisz
Budzisz skrzypiącą podłogę...
Kto to zna? Pidżamka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arawis
wilczek kremowy
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Narnii
|
Wysłany: Śro 18:46, 15 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne opowiadanko.Jeszcze dopisac jakiś ciag dalszy i będzie niezły materiał na film.przeczytam to mojej kuzynce na dobranoc.Bo z nie to taki mały potworek,może w końcu zacznie mnie się bać i będę miała z nią na chwile spokój.Dzięki Atra jesteś po prostu cudowna.Wymyślmi jeszcze coś dla brata.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|