|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Wto 10:14, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Komuś avatarka?
Rozwaliło mnie to!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Wto 15:06, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Łoto link do czata z Rowling:
[link widoczny dla zalogowanych]
Miłego czytania ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie
niepoprawna hobbitofilka
Dołączył: 09 Wrz 2005
Posty: 2126
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyska Łysa Góra ;)
|
Wysłany: Wto 15:19, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Boski avatarek. Mogę zaklepać? Albo jeszcze lepiej - wszyscy je sobie przyklejmy!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lora
dziecię alternatywy
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:24, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
--
Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Śro 20:11, 06 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:27, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Lora, dokładnie do tego samego chciałam wkleić link XD Czytałam nieuważnie - tych dzieci to ile wyszło?! 9, plus jedno w brzuchu?!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lora
dziecię alternatywy
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:30, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
--
Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Śro 20:11, 06 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nath
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin!
|
Wysłany: Wto 17:45, 31 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
No właśnie się natknęłam na to i przeczytałam. Już się pogubiłam ile było tych dzieciaków A zapewne będzie sporo więcej niż jest!
Dziś skończyłam czytać 7 część. Mam mieszane uczucia. Nawet nie wiem co powidzieć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie
niepoprawna hobbitofilka
Dołączył: 09 Wrz 2005
Posty: 2126
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyska Łysa Góra ;)
|
Wysłany: Śro 22:10, 01 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Potter family, pięknie! I jak patriarchalnie! Miodzio! *kwiczy*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lora
dziecię alternatywy
Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:04, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
--
Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Śro 20:11, 06 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nath
wilkołak glizdogoński
Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin!
|
Wysłany: Czw 14:32, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
To jakieś takie totalnie nie Remusowate zachowanie. Jestem w stanie zrozumieć wybuch złości, nawet najspokojniejszemu i najbardziej opanowanemu człowiekowi mogą puścić nerwy. Ale to że żeby zostawić ciężarną żonę...no to to już przesada! On by tak nie zrobił! Nie on.
Co ona z nim zrobiła ta Rowling?!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Czw 16:46, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ja szukałam wytłumaczenia dla takiego właśnie zachowania. I, hymmm... próbowałam się postawić w Remusa położeniu i zrozumieć. Jeśli spojrzeć na to z nieco innej strony, takiej, że "mężczyźni idą na wojnę, a kobiety z dziećmi zostają w domu - bezpieczne" - to zachowanie Remusa nie było by zwyczajną ucieczką, ale sposobem na ochronę najbliższych. Dorzucić do tego należy poczucie winy... W końcu "pozwolił" się poślubić, a uważa się za potwora i cały czas boi się skrzywdzić kogoś, kogo kocha. Odsunięcie się może traktować za najlepszy sposób na ochronę tego kogoś - przed sobą samym i przed śmierciożercami (zapewnie mieli oni chrapkę na upolowanie wilkołaka - zdrajcy ciemnej strony, który powinien był współpracować z nimi, a działał dla Zakonu. Poza tym, Remus zobaczył już pewnie, że Tonks jest na celowniku z jego właśnie powodu).
Nie sądzę, by to była ucieczka od obowiązku i miłości. Strach przed odpowiedzialnością za rodzinę.
Rozumiem rozpacz Remusa i jego obawę o nienarodzone dziecko, że będzie podobne do niego, i podobnie będzie cierpieć, jeśli odziedziczyło wilcze cechy. W tym rozdziale wyłania mi się obraz Remusa z cholernie niskim poczuciem wartości, wręcz nienawidzącym samego siebie. Ale... czy w głębi taki właśnie nie był?
Nigdy nie akceptował tego, CZYM jest - sam przecież mówił tak o sobie. Był "czymś". Był bestią. I w słowach, które mówi do Harry'ego widać wyraźnie to wyobcowanie, nienawiść do siebie, strach o innych.
Cytat: |
How can I forgive myself, when I knowingly risked passing on my own condition to on an innocent child? (...) Don't you understand what I've done to my wife and my unborn child?" (...) You have only ever seen me amongst the Order, or under Dumbledore's protection at Hogwarts! You don't know how most of the wizarding world sees creatures like me! |
Ja tu widzę ogromne poczucie winy. Że obarcza dziecko cierpieniem, które jest Remusa udziałem. Jets przerażony wizją włąsnego dziecka - odrzutka społecznego cierpiącego co miesiąc, tak jak on. Oraz tym, że poprzez małżeństwo (które jak twierdzi było błędem) skaże Tonks i swoje dziecko na straszne życie. Myślę, że Remus był zdesperowany i sparaliżowany wyobrażeniem tego, co może się przez niego stać z jego rodziną. On nigdy nie chciał narażać ludzi. Tym bardziej tych, których kocha. I widzę paniczny strach o to, że skrzywdził własne dziecko - faktem, że w ogóle je spłodził! I faktem, że jest jego ojcem. Nie chciałby, żeby scenariusz z jego życia się powtórzył. Siebie uważa za źródło największego niebezpieczeństwa. Myślę, że on naprawdę wierzy w to, że jest potworem, ściągnie na Tonks kłopoty. Wciąż nazywa siebie bestią, mimo że tak wielu ludzi pokazywało mu, że jest człowiekiem i że mają gdzieś fakt, że w czasie pełni zamienia w drapieżnika. Ale inni przecież nie wiedzą, jak to jest. Nie mogą wiedzieć.
A Harry. Cóż... on nic nie zrozumiał. Kompletnie nic. Wkurzyło mnie jego zachowanie. Nie Lupina właśnie, który - oddalił się od Tonks, fakt, ale będąc święcie przekonany, że chroni w ten sposób rodzinę... ale Harry'ego , który nazywa go tchórzem, uciekinierem, a także daje do zrozumienia, że Remus odchodzi od rodziny, porzuca ją, by pójść z nimi na wyprawę... jakby chciał tylko oddalić się od rodziny i zaznać przygód... może nawet zyskać poklask! (?) A potem... potem mówi już rzecz niewybaczalną, jak dla mnie - sugeruje, że Remus czuł się jak śmiałek, trzymając się blisko Syriusza i Jamesa, jakby chciał uszczknąć trochę tego "męstwa", które prezentowali jego przyjaciele, dla siebie, "urosnąć" w ich cieniu . to tak, jakby Harry mówił, że Remus żebrał o przyjaźń i bycie jednym z Huncwotów. Jakby przyrównywał go do Glizdogona!
Ja bym strzeliła gówniarza w twarz.
Wiadomo, jak bardzo Lupin obawiał się, że nie znajdzie przyjaciół, a później - gdy znalazł - obawiał się, że ich straci, kiedy dowiedzą się "czym jest". Słowa Pottera musiały go bardzo zaboleć.
I jeszcze jedno - myślę, że mimo faktu, że gotów był rozłączyć się z rodziną (moim zdaniem, by uczynić ją bezpieczną - takie był właśnie tok myślenia Remusa) to naprawdę chciał pomóc Potterowi w przedsięwzięciu, które Trio planowało. Nie dlatego by uciec i wyruszyć z nimi w "super podróż", jak Potterowi się wydawało. Remus zrobił to z dobrej woli. I myślę, że Harry był idiotą, mówiąc Remusowi:
Cytat: | If the new regime things Muggle-borns are bad, what will they do to a half-werewolf whose father’s in the Order? |
Złośliwy gówniarz! W ogóle nie zrozumiał obaw Remusa o własne nienarodzone dziecko i o Tonks.
Cytat: | My father died trying to protect my mother and me, and you reckon he'd tell you to abandon your kid to go on an adventure with us? |
Kolejny brak zrozumienia. I podkelenie typowo Potterowego rozumowania: James - mój ojcec - super bohater, ty - tchórz i uciekinier - nie wiesz, co to poświęcenie! No szlag mnie trafił w tym kmomencie. Potter oczywiście nie pomyśał, że Remus też chce chonić syna i żonę, tak jak wydaje mu się, że będzie najlepiej. Mniejsza już o to, że Remus mógł się mylić i źle pośtąpić, chodzi o to, że Potter zachowuje się, jakby był głuchy i ślepy na to, co Remus mówi. On nawet nie próbuje go zrozumieć. Od razu atakuje. Widzi tylko swoją rację - jak zawsze. I nie myśli, że słowami może zranić. No i najgorsze - ubzdurał sobie...
Cytat: | I think you're feeling a bit of a daredevil. You fancy stepping into Sirius’s shoes... |
Bezczelność!
Na jakiej podstawie mówi coś takiego?
Bo widział zdjęcie Huncwotów, na którym Remus wygląda na wniebowziętego, że należy do paczki?!
Nazwanie go tchórzem jest spowodowane faktem, że Harry ma kompletnie odmienne doświadczenia. Dla niego fakt, że ktoś opuszcza swoje dziecko jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Remus widzi to inaczej - on patrzy na świat i na ukochane osoby, przez pryzmat swojego wilkołactwa. I tego, jaką krzywdę może im wyrządzić, gdy z nimi zostanie.
James był w oczach Harry’ego bohaterem - bo był, stanął przeciw Voldemortowi, dobrze wiedząc, że zginie. MIał jednak nadzieję, że dzięki temu odciągnie od syna i żony niebezpieczeństwo...
Ja tu widzę pewne podobieństwo w intencjach. Potter nie wiedzi..
Ale on ma bardzo ograniczony punkt widzenia na ludzi i ich postawy. Nie można go za to winić, że myśli tak, a nie inaczej - w końcu przeżył to, co przeżył.
Remus jednak też wiele przeżył. Kto wie czy wie więcej od pana "wiedzącego lepiej, co Remus zrobić powinien" Pottera.
Ja tak to widzę. Nawiasem mówiąc, jestem właśnie po lekturze 11 rozdziału (nie spieszy mi sie z czytanie ), więc tak na gorąco wszystko komentuję...
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Czw 17:57, 02 Sie 2007, w całości zmieniany 9 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Czw 16:49, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
No, jak ja to przeczytałam, to tak, jakbym patrzyła na kiepski fanfick...
Tak w ogóle, to najpierw dotarłam do angielskiej wersji, ale że po angielsku rozumiem piąte przez dziesiąte, to szukałam tłumaczeń. Mam juz całe tłumaczenie na wordzie więc jak na razie w wolnym czasie sobie czytam... Utknęłam na 18 rozdziale, choć rzecz jasna juz znam nie tylko zakończenie i kto umarł/ kto przeżył, ale i ten epilog... Epilog... Mój Boże.
Jak na razie to zaczynam się poważnie zastanawiać co strzeliło Rowling do głowy, by pokazać swoich bohaterów takich nie kanonowych... Herma non stop płacze, Remus... co za przekręt... (do Rona nic nie mam, jego nigdy nie dażyłam sympatią) i Severus, co się okazał być dobrym, a już miałam nadzieję, że będzie inaczej... Ona J.K.R pozabijała WSZYSTKICH których lubiłam, a zachowała przy życiu tych, na których najmniej mi zależało.... Buuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!Najbardziej to mi szkoda Sevcia, Remusa... Głupie to. Głupie ;(
Uff. Jak przeczytam całość to będę miała więcej do powiedzenia, jak na razie, jestem przerażona. Ta plakietka całkowicie odpowiada moim myślom i odczuciom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kira
kryształkowa dama
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z <lol>andii ;)
|
Wysłany: Czw 18:08, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ech, Smag... Twoje wypowiedzi zawsze działają na mój mózg pobudzająco Już jakoś przeżyłam scenę Harry - Lunatyk i wydałam o niej pospieszną opinię, a tu proszę - trzeba mi nad wszystkim zastanowić się jeszcze raz.
No to a więc.
Masz chyba rację, jeśli chodzi o możliwość zrozumienia postawy Remusa i bardzo dobrze ją wyjaśniłaś. Teraz, jak o tym pomyślę, to również zaczynam odbierać tę scenę jako do pewnego stopnia, niewielkiego, ale zawsze, kanoniczną. Nie zmienia to jednak faktu, że osobiście mnie taki Remus nie leży. Być może jestem naiwna, być może za bardzo przyzwyczaiłam się do Lupina III-tomowego, nie wiem. Ale ten Remus to nie jest mój Remus. Już nie. Za bardzo przekroczył swoim zachowaniem pewną barierę.
Co do Harry'ego, to prawie do mnie, zszokowanej zachowaniem Lupina, nie dotarł w tej scenie. Dopiero teraz, dzięki tym cytatom, zrozumiałam jakim był dupkiem. Ale tak to już z tym chłopakiem jest w tym tomie - raz rozumuje lepiej i szybciej niż niejeden dorosły, a raz wyciąga idiotyczne, pochopne wnioski i absolutnie nie jest w stanie przyjąć innego punktu widzenia niż swój własny. To mu jeszcze z dziecięctwa zostało
Cytat: | James był w oczach Harry’ego bohaterem - bo był, stanął przeciw Voldemortowi, dobrze wiedząc, że zginie. |
No, ja bym tu polemizowała. Nie co do tego, że James był w oczach Harry'ego bohaterem, ale że w ogóle nim był. Z tego co pamiętam, to cała jego obrona żony i dziecka sprowadzała się do ostrzeżenia ich, a potem mało spektakularnej śmierci od Kedavry. Nie było nawet żadnego pojedynku - James zostawił różdżkę na kanapie w salonie! Dla mnie jego śmierć, choć nie pozbawiona pewnego rodzaju odwagi (no bo niby mógł zwiać, nie?), była przede wszystkim głupia. Ale czego można się spodziewać po Jamesie Potterze? Na pewno nie dalekowzroczności ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:49, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ja tu widzę strasznie dużo ludzi-nie-znoszących-Harry'ego-Pottera.
To, co napisała SMagliczka, jest bardzo mądre, psychologiczne etc., etc., ale, bez urazy:
czy którakolwiek z was od razu by przewidziała, że takie są motywy Remusa a nie inne?
Może ja jestem jakaś niejakaś, rozumowania ludzkiego nie rozumiem, ale przypuszczam, że szybciej bym zareagowała tak, jak Harry - przepraszam, ja do wniosków Smagliczki doszłam po 4krotnym przeczytaniu sceny.
I tutaj proponuję przyjąć punkt widzenia Harry'ego - dzieciaka, który nie pamięta swoich rodziców. Idealizuje, powiedzmy, 'instytucję' rodziców, bo praktycznie nigdy ich nie miał. Wie, jak to jest, żyć bez rodziców. Bez ojca. Bo co, jeśli Remus umarłby na tej 'wycieczce' z Trójcą? No, co? A potem Tonks by opowiadała Teddy'emu, jakiego to miał dzielnego tatusia, co ratował świat? A jeśli Teddy by zapytał, dlaczego ratował świat, zamiast być z nimi? Albo ktoś równie przyjemny w obyciu jak Severus (nie łudźmy się, Severus nie był SuperCudownyOchAch! i zawsze trafi się kilku takich ludzi) i wyłożył prawdę (semiprawdę, prawdę subiektywną), że jego tatuś - WILKOŁAK! Teddy, ciesz się i dziękuj Merlinowi, że nie zaraził ciebie i twojej matki! - stchórzył, zostawił swoją rodzinę, no i co, że ratował świat?
Nie wiem, może zamotałam. Po prostu, nie wszyscy są geniuszami psychologii i Harry już wiele razy wcześniej udowadniał, że takowym geniuszem nie jest. Jego rozumowanie jest proste - Lupin ma zostać z rodziną, bo największa tragedia, jaka może spotkać to nienarodzone dziecko, to brak rodziców.
Co i tak nie uchroniło małego Lupina od zostania sierotą. Co jest wielkim świństwem ze strony JKR.
Ale zachowanie Harry'ego i jego 'argumenty' pozwoliły pocieszyć się przez jakiś czas Remusowi szczęściem. Tak, umarł. Kto wie, czy nie umarłby także idąc z Trójcą - a wtedy musiałby żyć z wyrzutami sumienia, że zostawił kogoś, kto go kocha - dla jego dobra, ale skrzywdził w inny sposób te osoby i to nienarodzone maleństwo.
Dobra, kończę, po prostu wyłożyłam swój punkt widzenia. Próbowałam raczej wczuć się w Harry'ego, którego TAK LUBIĘ, który w 7 wydoroślał, chociaż w całkiem nieoczekiwany jak dla mnie sposób. Liczyłam na wielkie, wspaniałe widowisko, pełne walki, krwi, zaklęć. A on poszedł i dał się zabić. I tyle. To miało być przesłanie tej książki - miłość zwycięży. I Harry sobie żyje praktycznie tą miłością, to jest dla niego ważne.
Nie umiem dokładnie i zrozumiale określić, o co mi chodzi, przepraszam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 18:57, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Nie gówniarza w twarz, Smagliczko moja ty, to nie tak!
Ta scena jest ciekawa przede wszystkim dlatego, że pokazuje dwóch MĘŻCZYZN (i owszem!), dwie RÓWNOWAŻNE osobowości w KONFLIKCIE. I tu nie jest ważne kto ma rację, jak w ogóle można rozpatrywać rację w tak krańcowym momencie "historycznym"??? Ważna jest to, że zmieniają się relacje: już nie nauczyciel/uczeń, ale towarzysze broni.
Wojna to przeraźliwie szybkie dojrzewanie. I powiem szczerze, że ani mnie Remus nie zdziwił (moim zdaniem taka reakcja wcale go nie dyskredytuje, wręcz przeciwnie! ta postać w tym momencie staje się prawdziwsza!), ani Harry nie zbulwersował.
Najgorsze jest to, że w tym wypadku nie ma jednoznacznego, prawidłowego rozwiązania...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|