|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Nie 19:00, 18 Cze 2006 Temat postu: Sawyer |
|
|
Sawyer
Słońce powoli zachodziło nie dając jednak ukojenia. Czekał na nie już kolejny dzień. Ileż można siedzieć czując się bardziej lalką niż człowiekiem? Ona go myła,ubierała i karmiła. Ścieliła łóżko, ubierała i goliła. A on jak baranek na rzeź prowdzony nie odezwał się ani słowem. Od czasu bójki i wyroku nie odezwał się ani słowem.
Słońce powoli zachodziło. Sawyer wiedział, że ona zaraz przyjdzie, otuli jego nagie ramiona kocem i przytuli w niemym geście, który będzie krzyczał w tym milczeniu swą boleścią. Ona też cierpiała. Szukała kontaktu, lecz on nie chciał. Nie chciał żyć. Wydawało mu się to tak bezsensowne i całkowicie niepotrzebane.
Słońce powoli nikło za blokami rażąc Sawyera po oczach.Zaczął je mrużyć nieumiejętnie. Przynajmniej ostatnie ciepło przeszywało jego skostniałe ciało nakazując dalej bić sercu.
Drzwi o9d balkonu się otworzyły i ukazała się w nich kobieta bolesna. Podeszła, zarzuciła koc opatulając z namaszczeniem oba kikuty i ucałowała chłopaka serdecznie. ,,Kocham cię Sawyer'' zamiast holllywodzkiej słodyczy usłyszał ból. Przytuliła podbródek do jego włosów. Narkotyzowała się ich zapachem nioe wiedząc po co. ,, Proszę nie bój się'' przyklękła przed nim na balkonie młodziutkie acz spracowane dłonie układając mu na kolanach. Sawyer nigdy do końca nie wiedział dlaczego niby miałby się nie bać. I czego się tak na prawdę boi. Nie umiał tego nazwać. Nie chciał nawet się podpisywać swym nazwiskiem bo brzydził się nim. Nie chciał mówić. Milczenie wyraża więcej.
Słońce zaszło za horyzontem, a ona nadal trwała. Oczy miała zamknięte a głowę położyła na jego kolanach. ,, Nie jest ci zimno kochanie?'' rzuciła ciepło tuląc go do siebie i zmuszając do powstania. Nie trzymał się na swych nogach. Nie chciał się trzymać. Odrzucał cały trud jaki by musiał włożyć w chodzenie. Lekarz powiedział, że będzie chodził, będzie biergał. Moze.... Być może jest jeszcze za wcześnie.
Zbyt mocno przyciśnięty opatrunek zaczął przeciekać. Ona automatycznie cofnęła dłoń od kikuta i usadowiwszy chłopaka w ramionach do pokoju go wniosła. Na środku stało wielkie łóżko. Ich. Kiedyś. Dziś wszystko było w czasie przeszłym.
Sawyer nawet się nie skrzywił, gdy uyłożyłą go na tym łóżku i polała ranę spirytusem 97%. Dopiero gdy dłonie zaczęły zrywać banadaż zębami zaczął ściskać strz=ęp poduszki na której leżał. zaskamlał. Ona przestała. Po chwili z największą delikatnością przytknęła mu do ust szklankę. Dalej skamlał. To był jedyny głos jaki wydawał. Jedyny znak, jedyny kontakt i jedyna nadzieja.
Już dawno nie wierzył w środki przeciwbólowe. Zadne napisy ,, MAX'' nie dawały pewności.. Oczy zaczęły zachodzić łzami. Był wieczór, zaczynała się gorączka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Nie 19:15, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Dziewczyna z lekka przestarszona,że zaczyna się ona tak wysoka od razu sprawdziła raz jeszcze czy niczego nie pominęła. Gangrena? Ale gdzie? Jak Sawyer rąk już nie miał?
Po kwadransie musiała go wsadzić pod lodowaty prysznic. Głowy sam nie utrzymywał, więc przesunęła ją na swoje piersi. Łamała ampułkę penicyliny na pół. Sawyer nadal nie chciał pić. Nie miała serca na siłe roztwierać u szczęk. Znów zaczął skamleć, a ona nic nie mogła zrobić. Otworzył na chwilę oczy by popatrzyć się nieprzytomnie po kafelkach. Fioletowe delfinki. Pływają. Uśmiechnięte. Szczęśliewe, Utopia. Rajska wyspa. I kokos.
Trzeźwiła ją woń rozkładającej się krwi zmiesznej z ropą i potem. Znała ten zapach na pamięć. Bez niego czuła , że jest coś źle. Jakby jego jej normalnie ukradli. Sawyer był nieprzytomny. Rozchyliła mu wpółotwarte usta i wlała delikatnie zawartość szklanki. Połknął gładko. Nawet nie drgnęła mu powoieka. . Zegary wzkazywały 9.00 wieczorem.
Przeraziła się wkróyce gdy zaczął pluć i to mimowolnie. Gorączka nie malała. Ileż można czekać.l Przecież zawsze lekarstwo działało. Wyciągnęła komórkę. ,,Jack, proszę, błagam..... szybko...'' nie potrafiła mu nawet odpopwiedzieć na pytanie co się dzieje. Nie iwedzuała dlaczego się nie uodporniła berzwolnier przez te nice nieprzespane, przez te dnie stracone. Serce Sawyera zwaniało. Jack obiecał przyjechać. W ręce ściskała krzyżyk. Woda ciekła rozlewając się po całej łazience. Chlapiąc po fioletowych delfinkach, seledynowych szafkach i pastelowej pralce. Przechyliła głowę chłopaka by lżej mógł oddychzać. Nie czuła niczego.
Jack nawet nie pukał. Miał drugie klucze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Pon 9:39, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Był zawsze. Bo musiał. Nie do końca chciał, lecz przysięgał. Hipoktares zaciskał mu sznur naszyi. Przxyjeżdzał. Jej odmówić nie potrafił. Bał się zostawić samego Sawyera. Nioe zastanawiał się nawet. Otworzył drzqi łazienki wylewając jej zawartość na świeżo wypucowane panele. Kwiatuszki, chińskie, brązowe, z dębu.
- Co się dzieje?
- On - płacz
- Pokaż- gruba męska dłoń próbowała wyczuć puls na skroni chłopaka - Żyje
Wrócił się automatycznie po swoją torbę - białą, kanciastą, na zatrzask, nie rozstawał się z nią nigdy. Wyjął jakąś ampułkę i przygotował zastrzyk.
- On musi żyć
- Będzie żył - Jack zmuszał się by mu nie drżała ręka. Zawsze bał się kuć tętnicy szyjnej. Jeden centymetr za mocno i wszystko stracone. Dziewczyna mu nie pomagała kwiląc w najlepsze i trzęsąc głową chłopaka w napadach spazmatycznego płaczu.
- Będzie OK
- Ja go kocham! Ty to Rozumiesz?!
- Nie płacz. Zostanę z wami
Usiedli. Jack gładził ją po włosach i rozdzielał je delikatnie palcami. Były posklejane potem i śliną, krwią i ropą, masciami i dzisiejszym barszczem, który się nie dogotował bo Sawyer zaczął skamleć. Wyleciała, wyłaczyła. Bała się właczyć raz jeszcze. Patrzył w jej oczy. Przenikał jej źrenice. I ne wiedział czy to już grzezch, czy to już jest wykroczenie?
Sawyerowi wrócił równy oddech. Temperatura powoli spadała. Opatuliła go białym ręcznikiem frotte i ułożyła w wielkim łożu. Jack wyszedł cicho jak przyszedł drzwi za sobą zamykając. Sawyer otworzył usta próbując nabrać powietrze, lecz ono gdzieś utknęło bo oddech był płytki choć równy.
Uklękła. Nie miała sił płakać. Nie chciała iść spać. Było po 2.00. Nie potrafiła tak na niego patrzeć. Bała się przykryć go kocem. Mógł się okazać zbyt cięzki tak jak jej powieki, które się już zamykały.
Zasnęła o 3.00 nad ranem.
/wybaczcie ze w trzech czesciach ale nie miałem jak na raz przepisac, teraz troche w innnym stylu ale mam nadzieje ze wam sie podoba, jak bedziecie ladoies chcia ły to ciag dalszy nastapi /
Ostatnio zmieniony przez Remusek17 dnia Wto 14:04, 20 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Pon 17:55, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Ponieważ jestem cho... hehe, nie, sory, bardzo zmęczona jestem, to sobie oficjalnie zaklepuję miejsce na komentarz, który pojawi się tu JUTRO. Obiecuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:14, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Czy to zainspirowane 'Lost'? Nie mów, ze spojlery...
Remusku, powiem szczerze, trzeba by to porządnie skorektować pod względem literówek.
I, to być może z powodu mojego aktualnego samopoczucia, mnie nie rusza.
Wręcz nieco obrzydza.
Nie przepadam za krwią, lekarzami i chorobami. Dlatego nie pójdę na biol-chem i nie zostanę jednym z nich.
Nie wytrzymałąbym tego psychicznie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Wto 12:15, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Trzymała Sawyera za rękę?... Sawyer juz rąk nie miał... ()... mmm... nie rozumiem... W każdym razie - to co przeczytałam... Niektóre fragmenty przejmujace: "Znów zaczął skamleć, a ona nic nie mogła zrobić. Otworzył na chwilę oczy by popatrzyć się nieprzytomnie po kafelkach. Fioletowe delfinki. Pływają. Uśmiechnięte. Szczęśliewe, Utopia. Rajska wyspa. I kokos"... Ciekawe, tylko mam nadzieję, że cd nastąpi już wkrótce, prawda?... Czekam niecierpliwie. Ach, Sawyer - trochę mi go szkoda... I woń rozkładającej się krwi... Brr... Przepraszam, że zapytam, ale wiesz jaki to jest zapach rozkładającej sie krwi... (ciarki)...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Wto 14:09, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
lady Vassir
juz to od trzymała kasuje
co mnie podkusiło
ale serio mi wyszła spora niescisłosc
dziex za dopatrzenie
cd bedzie jak tylko bede miał czas go przepisac na komp bo na brudno juz napisany
zapach rozkładajacej krwi znam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Wto 14:18, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
o rety... przerażasz mnie, lordzie... Ja też znam, ale to stare czasy... wolę nie wracac...
Nie no, nieścisłości to nasz chleb powszedni znam to doskonale!!!
I to dobrze, że jest na brudno (huraa!!!) - to teraz czekam aż przepiszesz na kompa i wkleisz na lunatyczne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Minas Tirith
|
Wysłany: Wto 19:28, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Jezdym. Pomijając drobne literówki i przecinki, które stadkami pouciekały na łączkę, skomentuję.
Momentami byłam autentycznie przerażona, ale rozumiem konieczność napisania o tej krwi i tak dalej. W takich momentach przypomina mi się, co powiedział King na pytanie: dlaczego pisze pan takie okropności? Powiedział: "A czy myśli pani, że ja mam wybór?"
Doszlifuj to, Remusku, bo jest zadatkiem na dobry tekst. I pisz dalej. Czekamy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nibyladii
|
Wysłany: Wto 21:02, 20 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Urywki przedstawionego świata, dialogi przerwane w pół zdania i poszarpane myśli. To moje pierwsze skojarzenia z tym tekstem. Osobiście uważam, że pisanie o bólu i okropnościach ukazuje jaki człowiek jest napradę, bo trzeba poddać go próbom, żeby dowiedzieć się jaki jest. Bardzo lubię urywki opowiadań, do których sami sobie mozemy coś dopowiedzieć. Podobało mi się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
blaidd
moderator byroniczny
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ra-setau
|
Wysłany: Śro 13:36, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Hmmm, lordzie, zaskoczyłeś mnie. To naprawdę jest dobre. Znaczy, nie zaskoczyłeś poziomem, tylko tematem.
(paca się w czoło)
Temat to trudny, a Tobie udało się go opisać nawet bardzo rzeczywiście. Można by pomyśleć, że masz styczność z takim cierpieniem.
Opisy woni rozkładającej się krwi i tym podobnych mi wcale nie przeszkadzają, ba - to między innymi one dodają wrażenia rzeczywistości. Wiecie, zaczęłąm czytać pewną książkę, bohaterka jest agentką FBI, specjalistką od autopsji. W pewnym momencie pojawiają się w akcji zwłoki w czarnych, zamkniętych suwakiem workach. W filmach wygląda to zawsze całkiem niewinnie - ot, normalny worek, tylko z nieżywym człowiekiem w środku. Tak samo niewinnie wygląda to po otwarciu worka. A tymczasem przeczytałam w książce, że w worku chlupotało od krwi, płynów ustrojowych i mózgu nieboszczyka, a wokół głowy widać było fragmenty czaszki. Wydaje mi się to jak najbardziej zgodne z prawdą, jak najbardziej możliwe.
Takie jest właśnie Twoje opowiadanko, lordzie Remmy. Rzeczywiste.
Dziwnie to może zabrzmi, ale ja lubię się czasami pouświadamiać, jak kruchą istotą jest człowiek. Że jesteśmy jedynie chodzącymi workami na mięso i kości. Zaczęło mi się to coś od obejrzenia "Ziemi obiecanej", filmu niezwykłego. Przez całą akcję przewija się w nim jeden z najważniejszych symboli i filmu i ówczesnej epoki - wielkie koło fabryczne. I pod koniec filmu jeden z bohaterów wpada pod to koło i zamienia się w krwawą miazgę. Trwa to sekundę, w pomieszczeniu jest słonecznie i cicho.
Bardzo podobają mi się opisy szczegółów otoczenia. Szczegóły dodają spokoju, rytmiki i powagi tekstowi, w takim utworze, jak Twój, Remmy, nie może ich zabraknąć i nie zabrakło.
Podoba mi się też zdanie: "Hipokrates zaciskał mu sznur na szyi". Niezłe. W swym kontekście. Mocne.
No i na koniec jeden wielki minus za brak staranności. Najlepiej byłoby Ci chyba pisać najpierw na Wordzie, który wyłapałby literówki i błędy ortograficzne, a potem poprosić kogoś o zbetowanie pod względem stylistycznym.
Bo to jest naprawdę dobre, tylko technika upada.
Naprawdę dobre.
Naprawdę.
[zamknij się już, Blaidi, lord uwierzy]
Czekam na cd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Pon 14:30, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Słńce świeciło już w najlepsze. Kolejny, cudny, letni dzień. Przebijała łuna światła przez nieumiejętnie zasłonięte rolety. a ona odrzucała je znowu. Wpółprzytomna zerwała się. Zył. Oddychał. Kwilił. Gorączka ustąpiła a teraz Sawyer rozglądał się niepewnie po pokoju, który przecież znał tak dobrze. Ona wstała i zwinęła w kłebek koc. W końcu spała na nim. Dobrze spała, głeboko i prawie się wyspała.
Sawyer skamlał dalej, a ona nie czuła o co. Niby znała już tak długo to skamlenie i jak matka powinna odkryć o co prosi jej niemowlę. Chłopak zaczął się rzucać na łóżku. Patrzyła zasanymi oczami mocno nieprzytomnie ,,Chcesz jeść kochanie? Skiwnij choć głową. Proszę'' Lecz jego nie obchodziło jej proszenie od początku. Od kiedy się poznali. Już wtedy on rządził, ona mu dawał. Nie rozumiał dlaczego po dziś dzień go tak mocno kochała. Bo ona go kochała na złość jemu. On zawsze chciał by go ludzie nienawidzili.
Wróciła po kwadransie z dymiącą misą. Znał tę woń. nie znosił jej choć dawała mu wszystko czego potrzebował. zatrzasnął zęby i postanowił nie przepuszczać łyżki choćby przez wargi. Ona nie będzie miała serca go zmuszać. znał ją.
Po kilkudziesięciu nieudanych próbach zaczęła sama jeść. Patrzył z dziką satysfakcją jak dziewczyna się krzywi przy kolejnym łyku bulionu. Wiedział jak ona go nienawidzi. Tyle lat. Nie mógł nie zauważyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Cieni i Mgły.
|
Wysłany: Pon 14:37, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Remusku Ale czemóż to takie krótkie (pochlipuje...)...
Kocha na złośc jemu... Nie wiem jak może się taki związek utrzymac, ale ja ogólnie o miłości nie wiem wszystkiego... I o ile było mi z poczatku żal Sawyera (o, a we wtorek będą Losty, hurraaa!!!!), o tyle teraz mi żal dziewczyny, która przy nim trwa... bo chociaz tak sie męczy i jest przy Sawyerze, to on jeje nie odwzajemnia uczuc...
Eh...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Pon 14:41, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Słońce już całkowicie zaczęło szarżować po nieboskłonie. Ludzie siedzieli w pracy, w szkole, a ona się wpatrywała w jego przekrwione źrenice szukając czegokolwiek. Znała go. Przyniosła puddingu truskawkowego. Zjadł od razu.
Potrafiła siedzieć i wpatrywać się godzinami w nicość. Dnie były długie i takie same. Dopiero wieczór i noc dostarczały grozy będąc najpewniejszym wyznacznikiem upływającego czasu. Sawyer ich nie znosił. Nie znosił gdy ktoś mu coś odbiera.Nocy nigdy nie pamiętał. Wizyt Jacka też. A tak zawsze chciał być twardzielem, który będzie zabierał, lecz mu nikt nie zabierze nic.
Otworzyła okno. Wiedział, zaraz ona weźmie go na ręce i usadzi na stołku na balkonie. Będzie tam siedział i jedyną rozrywką pozostanie płótno i kilka farbek. Ostanio próbował malować nogami. Ona nawet sprzedała jeden z jego obrazów za 10 tetrowych pieluch, smoczek i niebieskie śpioszki. By nie mieli za co kupić. Popatrzył z niepokojem na dziewczynę. Przed bójką chcieli mieć dziecko. Mieli je teraz mieć. Na jej brzuchu opinała się sukienka. Była w 8 miesiącu i nie widziała przyszłości dla tego dzieciaka. Dwoje niemowląt jakby nie patrzyć napawało ją grozą. I tak nie miała życia. Nie pragnęła już tego niemowlęcia.
Sawyer wpatrywał się w dziewczynę ze zdziwieniem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart
|
Wysłany: Pon 14:52, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Miała tyle powodów by poronić, by urodzić zbyt wcześnie, a ona trwała. Nosiła go i nosiła jego dziecko. Była silna, heroicznie silna jak na kobietę.
Zanurzył pędzel w puszce farby. Malował to co zwykle. Kawałek świata widoczny z balkonu. Nadeszedł czas na fragmencik łąki broniącej się dzielnie przed dewastacją. Zmieszał żółć z zielenią na palecie. Przydałoby się łóżeczko. Obraz musiał wyjść bardzo dobry.
Życie było przymusem i sznsą. Dusił się w nim jak z założonym na głowę plastikowym workiem. Czuł, że musi żyć. Dla niej i dla dziecka. Choć nie chciał. Przeciągnął pędzlem po lnianym płotnie. Wstań słońce i bądź nam nadzieją.
/lady Vassir tu się dopiero konczy wiec nie znowu takie krotkie /
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|